22 listopada 2024
trybunna-logo

Trzecia plaga

Światu grożą trzy plagi, trzy zarazy.
Pierwsza – to plaga nacjonalizmu.
Druga – to plaga rasizmu.
Trzecia – to plaga fundamemtalizmu religijnego.
Ryszard Kapuściński, Imperium

Wszelkie fundamentalizmy, jakiekolwiek by one nie były, włacznie z tymi, które kryją się za hasłami na pierwszy rzut oka demokratycznymi, generują zło. Pojęcie to nie odnosi się wyłącznie do domeny religii czy ideologii. Z powodzeniem można je rozszerzyć na doktryny ekonomiczno – społeczne, realizowane bez względu na egzystencjalne konsekwencje dla jednostek, wobec których są stosowane.
Dla dobra republiki
Zabsulutyzowana idea demokracji, wprawdzie klasowej, bo realizowanej przez senatorów, będących elitą imperium rzymskiego, opartego na systemie eksploatacji zarówno niewolników jak i „populus romanus“, ludu rzymskiego, zaowocowała morderstwem dyktatora, Juliusza Cezara, przez senatorów z ugrupowania optymatów (szlachetnie urodzonych) pod przewodnictwem Brutusa i Gajusza Kasjusza. Morderstwo popełniono oczywiście dla dobra republiki i swoiście, fundamentalistycznie, pojętej demokracji.
Idea absolutnej słuszności, tak jak ją ówczesnie pojmowano, doktryny katolicyzmu, spowodowała narodziny zbrodniczej inkwizycji i seryjnego mordercy oraz kata heretyków tudzież czarownic, likwidowanych na stosach, w imię czystości wiary – Torquemady, jak też licznych jego naśladowców w Europie.
Przekonanie o bezwarunkowej zasadności haseł rewolucyjnych, głoszonych przez organizację „Narodnaja Wolia“, doprowadziło, po sześciu nieudanych próbach, do skutecznego zabójstwa w wyniku terrorystycznego zamachu cara Aleksandra II Romanowa przez naszego rodaka – Ignacego Hryniewieckiego. Uniemożliwiono w ten sposób reformę samodzierżawia, którą Aleksander przygotowywał. Jego następcy gruntownie zrezygnowali z pomysłów liberalizujących system polityczny Imperium Rosyjskiego, co pociągnęło za sobą, również dla wchodzących w jego skład terytoriów polskich, opłakane skutki.
Tak oto terroryzm, jako konsekwencja różnorakich funadamentalizmów, przez wieki znaczył krwią historię ludzkości.
Z bliższych nam czasów wystarczy wspomnieć o zamachach na prezydentów USA – Jamesa Garfielda, Abrahama Lincolna, Wiliama Mc Kinleya czy choćby Johna Kennedy’ego.
Przeczące normom moralnym
A z czasu nam współczesnego, warto spojrzeć na kosekwencje fundamentalistyczno-liberalnej reformy gospodarki, przeprowadzonej w Polsce po zmianach systemowych lat 90 – tych ubiegłego wiekiu, wg. zasady „ prywatyzacja zysków i socjalizacja strat“. Zmarginalizowanie znacznego osetka obywateli spowodowało, oprócz licznych tragedii osobistych (vide – losy byłych pracowników Państwowych Gospodarstw Rolnych), powstanie żyznej gleby, na której mógł bujnie rozwijać się populistyczny fundamentalizm PiS – u.
Skrajnym przykładem fundamentalistycznej obsesji są ruchy pro-life, przeczące często w praktyce swoim normom moralnym. Otoż broniąc np. w USA „życia od poczęcia do naturalnego końca“, jako argumentu wobec praktykujących aborcję lekarzy używają broni, pozbawiając ich życia, a więc ewidentnie wyręczając los w zgotowaniu im „naturalnego“ końca. Nie można wykluczyć, że polskie organizacje antyaborcyjne typu „pro życie“, przy częstym u nas serwilistyczno-wazeliniarskim małpowaniu wzorów amerykańskich, nie sięgną po podobne metody, nie mające nic wspólnego z ewangelicznym przesłaniem chrześcijaństwa, którego wyznawcami się mienią.
Już ten pobieżny, „z lotu ptaka“, obraz fundamentalizmów rodzących przez samo swe istnienie zło, a w skrajnych przypadkach – zło absolutne, polegające na zbrodniczych aktach odbierania bliźnim życia, ukazuje ich złowrogą naturę. Ukazuje też zjawisko terroryzmu, który nie jest niczym nowym i towarzyszy wiernie historii ludzkości. Przykłady można mnożyć w nieskończoność. Sięgając do nieodległej historii Polski, do międzywojnia, można zacytować zaszłości fundamentalistycznie nacjonalistycznego terroryzmu ukraińskiego.
Trzeba wprwdzie przyznać, że po rozwianiu się federalistycznych snów Piłsudskiego, obliczonych na istnienie całości Ukrainy w ramach granic Rzeczypospolitej i po fiasku asymilacyjnych planów wojewody Józefskiego, polityka narodowościowa państwa na terenach zamieszkałych przez ukraińską większość nie grzeszyła rozsądkiem. Co ciekawe, łączyła się ona z wymiarem religijnym, tak jak póżniej łączył się z nim zbrodniczy, fundamentalistyczny nacjonalizm spod znaku Bandery.
Likwidacja setek prawosławnych cerkwi i ciche wspieranie unitów (kontakty min.Pierackiego z metropolitą Szeptyckim) nie dało oczekiwanych rezultatów. W końcu polityka ta zaowocowała mordem. Wicepremiera, ministra spraw wewnętrznych Pierackiego zabił, w wyniku zamachu w Warszawie , w 1934 roku, członek Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) Grzegorz Maciejko ps.Gont.
Złowieszcza działalność
W okresie okupacji hitlerowskiej kresów Rzeczypospolitej, związek fundamentalizmu religijnego i nacjonalistycznego znalazł swe apogeum w rzeziach ludności polskiej na Wołyniu dokonywanych przez UPA, przy otwartym często wsparciu zbrodniarzy ze strony kleru unickiego.
Z bliższych historycznie wydarzeń w Europie warto przywołać złowieszczą działalność separatystów, nacjonalistów baskijskich w Hiszpanii, zorganizowanych w ETA (Eskaudi Ta Askatasuna – Baskonia i Wolność), ktora przyniosła w efekcie śmierć około 800 ofiar w wyniku zamachów masowych, bombowych i wybiórczych, indywidualnych, przez komanda likwidacyjne. Działania te również znajdowały oparcie w postawie i strukturach części baskijskiego kościoła katolickiego i jego duchowieństwa. Aby zakończyć ten remanent terroryzmów, wypada wspomnieć o terrroryźmie IRA, z ewidentną, po obu stronach irlandzkiego konfliktu, składowa religijną (katolicy w opozycji do protestantów i vice-versa) oraz o krwawym żniwie Czerwonych Brygad we Włoszech i RAF (Rote Armee Fraktion – Frakcja Armii Czerwonej) w RFN, bazujących ideologicznie na zmanipulowanym i zabsolutyzowanym zbiorze idei komunistycznych.
Podręcznikowym przykładem owego zła, którym jest terroryzm, są akty przemocy, realizowane przez fundamentalistyczne ugrupowania muzułmańskie.
W imię islamu, w imię często politycznie instrumentalizowanej religii, roszczącej sobie prawo do bycia jedyną prawdziwą, popełniają masowe bądź punktowe, „dedykowane“ mordy, które mają jakoby sprawiać satysfakcję i pomnażac chwałę ich boga tudzież jego proroka. Przyjrzymy się bliżej temu zjawisku – terroryzmowi islamistycznemu.
Objawienie bezpośrednio z nieba
Prehistorią owego fenomenu był VII wiek naszej ery. Prorok Mahomet w Arabii oltrzymuje objawienie bezpośrednio z niebios, za pośrednictwem anioła imieniem Gibril (Gabriel). Objawienie dotyczy podstaw islamu. W trakcie kolejnych, fragmentarycznych objawień Duch Boży przekazuje Mahometowi treści, które w sumie tworzą tekst Koranu, słowa Bożego (Allaha).
Pod rządamiczterech kolejnych kalifów, następców Mahometa, obszar panowania nowej religii, dzięki podbojom arabskim, błyskawicznie się rozrasta.
W epoce kalifatu omeidzkiego w Damaszku, w latach 650-750 obejmuje już olbrzymie imperium od Oceanu Indyjskiego do Atlantyku. Szczególnie silna jest obecność tego wyznania na południowym wybrzeżu Morza Śródziemnego.
W okresie Abasydów owo imperium nie rozwija się już tak dynamicznie, więcej – zaczyna sie jego podział.
Oto główne dogmaty islamu, religii, leżącej u podstaw tego organizmu państwowego :
a. Wiara w jednego Boga, stwórcę świata, Boga, który istnieje sam z siebie i nie jest stworzony. Jego sługami i wysłannikami sa anioły.
b. Allah objawił się światu, wzywając do monoteizmu przez proroków, wśród których są Abraham, Mojżesz i Issa (Jezus).Jednak prorokiem ostatecznym, najważniejszym, przynoszącym wiarę w Allaha, jest Mahomet.
c. Wiara w życie po śmierci, w którym dobrzy będa wynagrodzeni rajem, a źli skazani na piekło, po zmartwychwstaniu i Sądzie Ostatecznym.
d. Wiara w dżiny (rodzaj demonów).
Pierwotny zbiór dogmatyczny podlegał licznym zmianom, będących efektem interpretacji, akceptacji lub odrzucenia niektórych elementów aszari, świętej księgi. Najbardziej dyskusyjny, dotyczący predestynacji (n.b. podobnie było w chrześcijaństwie) został w końcu zaakceptowany przez ortodoksję sunnicką.
Powyższy kanon dogmatyczny określa podstawowe normy religijne, które pobożny muzułmanin musi spełniać:

  1. Wyznanie wiary : „Nie masz Boga innego nad Allaha, a Mahomet jego prorokiem.“
  2. Modlitwa (szalat) pięć razy dziennie, a w piątek – w meczecie, poprzedzona ablucjami rytualnymi.
  3. Jałmużna, a ściślej – podatek religijny od dóbr wiernego – zakat – na cele dobroczynne.
  4. Całodzienny post w ciągu miesiąca Ramadan.
  5. Pielgrzymka (hadż) do sanktuarium kaba w Mekce, którą wierny musi odbyć choć raz w życiu (istnieje możliwość odbycia jej przez pośrednictwo, per procura).
    Fenomen terroryzmu
    Jak dotąd nic nie zwiastuje związków tej religii z aktami krwawej przemocy, której dziś jesteśmy świadkami.Jednak niektóre grupy wyznawców islamu dodają do do tych pięciu podstaw (arkanów) religii – szóstą, dżihad, świętą wojnę przeciw niewiernym. I ci właśnie stanowią żyzną glebę, na której kiełkuje terroryzm. Żeby pojąć mechanizmy, mogące prowadzić do fenomenu współczesnego terroryzmu islamistycznego, trzeba zrozumieć, że islam jest nie tylko religią.
    Jest to zintegrowany system, obejmujący religię, prawo (w tym przypadku – szariat) i władzę polityczną, totalnie kontrolujący egzystencję każdego wyzmawcy. Ponieważ Koran nie przewiduje wszystkich sytuacji w dziedzinie prawnej, bytowej i obyczajowej, powstał kazuistyczny zbiór zasad, określony przez sunnę, tradycję. Od pewnego czasu nie podlega on zmianom i interpretacjom, co stanowi poważny problem dla muzumańskich teologów, szczególnie w kontaktach z innymi wyznaniami, nie wspominając już o konfrontacji wyznawców z przemianami zachodzącymi we współczesnym świecie.
    Główny nurt islamu to sunnici, uznający wszystkie pozostałe mutacje tej wiary (szyitów, zaidów, ismaelitów) za heretyków. Wśród sunnitów szczególną gorliwością i fundamentalizmem wyróżniają się salafici, wahhabici, dążący do „odnowy“ religijnej poprzez powrót do pierwotnych, często krwawych, korzeni swej religii.
    Adeptów tej odmiany islamu, a szczególnie tych spośród nich, którzy do podstaw wyznania włączją „szósty arkan“, wyróżnia zbiór cech charakterologiczno – umysłowych, typowy dla religijnego fundamentalisty. Są oni w pełni irracjonalni, absolutnie niepodatni na żadną argumentację, hermetycznie zamknięci na inne wizje świata.
    Więcej – pragną te odmienne wizje i ich głosicieli zlikwidować, w pełnym, fizycznym znaczeniu tego słowa. Tym samym każdy „inny“ staje się wrogiem. Stąd już tylko krok, aby od idei przejść do czynów. Jesli po drodze znajdą się nawiedzeni „ojcowie duchowni“, którzy tę wrogość skierują na tory morderczej przemocy, mamy obraz narodzin terrorysty islamistycznego, członka ugrupowania bądż też samotnego zabójcy, w zależności od okoliczności i potrzeb sterujących nim „duchowych przywódców“. Dzięki nim, dokonując zamachu, może zaistnieć, stać się „kimś“ w oczach współwyznawców, ku opacznie pojętej chwale swego boga.
    Wiedząc już, jak rodziły się korzenie terroryzmu islamistycznego, możemy z kolei prześledzić impulsy, które towarzyszyły jego powstaniu, jego dalszy, znaczony krwią, rozwój i zastanowić się nad środkami zaradczymi.
    Pytanie: Czy można przebaczyć terrorystom?
    Odpowiedź: Sądzę, że rolą Boga jest im wybaczać.
    Nasza rola, to zorganizować spotkanie.
    (Odpowiedź W. Putina na pytanie, zadane mu w trakcie wywiadu).
    Umownie nowożytny początek historii terroryzmu islamistycznego można usytuować w Iranie szach–in-szacha Rezy Pahlawiego. Koło połowy lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, szach, pod presją USA i Wielkiej Brytanii wydaje generałowi Zahadi rozkaz usunięcia Mossadoka, który na czele partii „Front Narodowy“ znacjonalizował złoża ropy naftowej. Wcześniej nominalnie należały do Iranu, lecz prawa ekspoloatacyjne przejęły konsorcja zachodnie pozostawiając Persom zaledwie 50% udziału w wartości wydobywanego surowca.
    Widząc klęske Mossadoka właściciele koncernów zza Atlantyku odetchnęli z ulgą. Szacha wynagrodzono sojuszem wojskowym z USA w 1959 roku. Pozycja szacha pozornie się umacniała.
    Wprowadza ostrożne reformy: rolną i wspierania drobnej burzuazji. Jednak równocześnie popełnia fatalny błąd – popiera na szeroką skalę „amerykanizację“ życia codziennego. Materialne i kulturowe wzorce rodem z USA, często wcielane w życie siłą, były obce szyickiej ludności kraju, powodowały narastający sprzeciw społeczeństwa.
    Heroldem zmian cywilizacyjnych jest premier Ali Amin, pupil Johna Kennedy’ego. Sytuacja w regionie staje się nader dynamiczna. Iran w trakcie prób modernizacji na modłę amerykańską zalewa fala bezrobocia. Równocześnie wokół rosną wpływy ZSRR. Są silne w Iraku, Syrii i Egipcie. „Wujka Sama“ zaczyna boleć głowa. Pragnie zachować globalny prymat geopolityczny w konfrontacji dwóch bloków ideowo-militarnych –NATO i Paktu Warszawskiego. W 1977 roku wybucha wojna przeciw rządzonemu przez partię BAAS Irakowi. Wprawdzie prowadzi ją Iran ale można ją nazwać „wojną per procura“ USA z wpływami radzieckimi. Początkowo konflikt z wrogiem zewnętrznym pozwolił na obniżenie napięć wewnętrznych, lecz nie na długo. Wprawdzie tysiące bezrobotnych mężczyzn wcielono do armii ale recesja i opozycja szyicka robią swoje – pod presją pięciomilionowych tłumów, protestujących na ulicach Teheranu szach, który stracił poparcie wojska w 1979 roku ucieka z kraju. Do Iranu, z emigracji paryskiej wraca imam Chomeini. Rewolucja szyicka zmiata zachodnie wpływy kulturowe a wojna nadal trwa tyle, że pod zmienionymi hasłami – walki z sunnitami i niewiernymi z partii BAAS (socjaliści).
    Absolutny brak zrozumienia
    Dalsze działania USA w regionie ukazały absolutny brak zrozumienia jego specyfiki religijno-kulturowej. Stany Zjednoczone weszły w konflikt z nierozdzielnym konglomeratem religijno-polityczno-prawnym islamu, o którym wspominaliśmy w pierwszej części artykułu. Islam jest wprawdzie wewnętrznie podzielony, vide choćby rozłam sunnicko-szyicki, ale w kwestii nienawiści do niewiernych i świętej przeciw nim wojnie liczni przedstaiciele obu tych obrządków są zjednoczeni.
    Amerykanie nie wyciągnęli wniosków z radzieckiej klęski w wojnie afgańskiej z lat 1979 – 89, do której to przegranej walnie się przyczynili, zbrojąc islamskich bojowników w indywidualne zestawy przeciwlotnicz Stinger. Następują na te same co ZSRR grabie. Przeoczyli, że w powojennym Afganistanie rozwijał się żywiołowo fundamentalistyczny ruch wojującego islamu. Dżin został wypuszczony z butelki. Wykształceni w szkołach religijnych,

medresach Pakistanu, fanatycy – Talibowie przejęli z bronią w ręku władzę nad państwem.
Bohaterowie walki s Sowietami
Fanatyzm zaczął się wylewać poza granice Azji Środkowej. Na tragiczne efekty tego stanu rzeczy nie trzeba było długo czekać. Terrorystyczne uderzenie w USA w postaci zamachu na dwa drapacze chmur – World Trade Center w Nowym Jorku skończyło się tysiącami ofiar. Ten zbrodniczy akt wstrząsnął Stanami i światem.
Byļ też cezurą chronologiczną, czerwoną linią , która została przekroczona, oznaczając początek ery współczesnego, wywodzącego się z fundamentalizmu religijnego terroryzmu islamistycznego. Byli „bohaterowie walk z sowietami” z dnia na dzień stali się bandytami, którym przewodziła Al – Kaida, niegdyś inspirowana przez specsłużby USA , nb. czerpiąca z wahhabickich tradycji Arabii Saudyjskiej, jednego głównych sojuszników amerykańskich w regionie. Siódmego października 2001 roku Waszyngton odpowiedział na to przestępstwo zmasowanym atakiem rakietowym. Był to początek wojny, w której Stany beznadziejnie ugrzęzły w Afganistanie, wraz z koalicją państw NATO i innymi wasalami i która trwa faktycznie do dziś, teraz już z Amerykanami w postaci jedynego aktora.
Na Bliskim Wschodzie też ruszyła lawina konfliktów. Po ataku Iraku na Kuwejt, w wyniku operacji sił amerykańskich pod kryptonimem „Pustynna Burza”, zmuszono agresora do wycofania się poza pozycje wyjściowe sprzed wojny. Później, aby skończyć z Saddamem Husajnem, użyto argumentu posiadania przez Irak broni masowego rażenia, co było bluffem w wykonaniu stałego przedstawiciela USA w ONZ. W 2003 roku wybuchła druga wojna w Zatoce Perskiej, zakończona fizyczną likwidacją Saddama Husajna, klęską Iraku i okupacją tego kraju do 2005 roku. Później przyszła „Arabska Wiosna”, ruch po części oddolny przeciw tyranii rażimów w Tunezji, Egipcie i Libii, efektywnie przez USA rozniecany. 20 października 2011 roku Kadafi, jak to eufemistycznie określały media, został „zabity przez rebeliantów” nie bez udziału zachodnich specsłużb. Następnie podobne losy dotknęły Iraku,Kuwejtu, Jemenu, Jordanii i Mauretanii.
Pasmo destabilizacji przebiegało teraz od Azji Środkowej przez Zachodnią, obszar Zatoki Perskiej aż do Bliskiego Wschodu. Wyznaczało ono też teren, na którym doszło do wyzwolenia ogromnego potencjału religijnego fundamentalizmu, wcześniej kontrolowanego. Pozwalało na stworzenie armii gotowych do wojny z niewiernymi, również na ich rodzimym terenie, terrorystycznymi metodami dżihadystów.
Przegrywanie pokoju
Potwierdziła się pewna prawidłowość – Ameryka umiała wygrywać wojny ale, poza nielicznymi wyjątkami, nie umiała wygrać pokoju, szczególnie w konfrontacji ze strefami kulturowymi, których nie była w stanie pojąć. Jakie były rzeczywiste cele operacji destabilizacyjnej, realizowanej pod pretekstem demokratyzacji, znajdującej później przedłużenie na innych połaciach globu, w postaci serii „kolorowych rewolucji”, nie będziemy w tym tekście dociekali, bo temat wart jest odrębnego potraktowania. Skupimy się natomiast na terroryźmie islamistycznym, jako na podręcznikowym przykładzie zbrodniczych aktów, wynikających z fundamentalizmu religijnego.
Destabilizacja całego regionu o której uprzednio wspominaliśmy i którą można datować od lat dziewięćdziesiątych ub. wieku, od I wojny w Zatoce Perskiej, pociągnęła za sobą katastrofalne konsekwencje. Nie dla USA jednak, poza tragedią World Trade Center, lecz głównie dla Europy. Spowodowała radykalizację wielu środowisk muzułmańskich i potężną falę imigrantów, zalewającą nasz kontynent.
Początkowo, od 2003 roku, po II wojnie w Zatoce Perskiej, na terenie Iraku zaczęła kiełkować organizacja terrorystyczna, związana z ruchem salafickim, z wahhabitami, jako forma oporu przeciw amerykańskiej okupacji kraju (czytaj: okupacji przez niewiernych), która już w 2006 roku wyewoluowała w samozwańcze państwo islamskie w Iraku. Tymczasem nazwa „państwo” była na wyrost. Lecz parę lat później, gdy ruch ten objął także terytorium Syrii, w latach 2013 – 14 powstało pseudo-państwo, kalfat, zwany przez jego fundatorów, salafitów, Islamskim Państwem w Iraku i Lewancie (ISIS lub DAESZ). Było to państwo koraniczne, oparte na szariacie, krwawo podporządkowujące ludność swych zmiennych, w wyniku interwencji już od 2014 roku koalicji międzynarodowej z USA na czele, granicach. Ten quasi – państwowy twór, początkowo stanowiący emanację irackiej Al-Kaidy pod wodzą az – Zarkawiego, który zginął w 2006 roku podczas nalotu amerykańskiego, przeżywał „rozkwit” pod rządami al Baghdadiego, zlikwidowanego 19 kwietnia 2010 roku w wyniku specoperacji iracko-amerykańskiej. Kolejny al Baghdadi Abu Bakr przewodził kalifatowi, z którego nazwy zniknęły w czerwcu 2014 roku określenia Irak i Lewant na rzecz Państwa Islamskiego, dopuszczając się licznych masakr. Dosięgły one szyitów, jazydów, chrześcijan i członków plemion pustynnych, przeciwstawiających się mu – z jego rozkazu zginęło 700 spośród nich. W końcu nadeszła reakcja zbrojna na te akty barbarzyństwa. Od września 2014 roku szeroka koalicja rozpoczęła kampanię nalotów przeciw ISIS a od 2016 roku ruszyła ofensywa lądowa. W 2019 roku zlikwidowano ostatnie enklawy terytorialne DAESZ a ścigane niedobitki salwowały się ucieczką. Parapaństwowy nowotwór, żyjący w koszmarze krwawej fantazji fundamentalistów, przestał istnieć.
Islamistyczni kondotierzy
Dlaczego poświęcamy tyle uwagi, pobieżnym wprawdzie, ale jednak – wspomnieniom o nim ? Otóż prócz tragicznego żniwa tysięcy zabitych i dosłownie zarżniętych przez ludzi DAESZ, ulubioną ich metodą podcinania gardeł i odcinania głów inaczej wierzącym i inaczej myślącym, pozostały „sieroty” po tym efemerycznym „kalifacie” oraz jego zatruta ideologia.
Islamistyczni kondotierzy rozlali się po Europie, po Kaukazie, często ukrywając się wśród rzesz nielegalnych emigrantów, zmierzających na Stary Kontynent, w celu poszukiwania lepszych warunków życia. Wraz z nimi napływały ideologicznie fundamentalistyczne, islamistyczne wzorce zachowań, powodując radykalizację członków wspólnoty muzułmańskiej, już w drugim lub trzecim nawet pokoleniu, europejskiej. Miało to też źródło w sytuacji socjalnej i kulturowo – religijnej muzułmańskiej diaspory w Europie, którą państwa ją goszczące powinny starać się uregulować.
W wyniku tego splotu okoliczności nastąpiło to, czego należało się spodziewać. Mimo mobilizacji służb specjalnych w Europie Zachodniej nie udało się zapobiec całemu łańcuchowi tragedii.
Pogrobowcy i nowi konwertyci ideowi ISIS znaczyli krwawy szlak zamachów we Francji, w Niemczech, Hiszpanii, Austrii i innych krajach. Taktyka ulegała zmianom, ale źródło pozostawało zawsze to samo – nieznoszący inności, ślepy wahhabicki, salaficki islamistyczny fundamentalizm.
W okresie, gdy za organizacją zamachów stały najpierw struktury ISIS(DAESZ) a następnie tzw. Państwa Islamskiego, zamachy były lepiej przygotowane, działania terrorystów – skierowane na wiele celów równocześnie aby rozproszyć siły antyterrorystyczne, były dopracowane logistycznie, uwzględniające drogi odejścia, lokale bazowe do przygotowań jak też do ukrycia, po odskoku komand z miejsca akcji (za wyjątkiem ich samobójczych członków używających pasów szachida).
Do takich zamachów zaliczyć można:
– zamach na pociągi pasażerskie w Madrycie 11 marca 2004 roku, z użyciem 10 bomb, co przyniosło w efekcie 193 zgony i 1858 osób rannych;
– zamach w Paryżu i St.Denis 3 listopada 2015 roku, w tym na klub Bataclan, w którym własnie grał Sting, ośmiu sprawców, śmierć 137 osób, 300 rannych ( w tym 99 – ciężko);
– zamach, (najazd ciężarówką) w Berlinie, 19 grudnia 2016 roku podczas jarmarku bożenarodzeniowego (12 zabitych, 56 rannych);
– zamach 18 sierpnia 2017 roku w Barcelonie o godz.16,57( staranowanie samochodem na centralnym deptaku – Rambli) i w pobliskim Cambris o 1,15 . Zabici 21 osób, ranni – 136.
Aktualnie, po rozbiciu struktur „kalifatu” zamachy są w większości przypadków realizowane przez „samotne wilki”, zamachowców zarażonych ideą dżihadu, zdobywającycg „wiedzę” na platformach internetowych, w czarnej strefie sieci, zawierającej instruktaż dla adeptów przestępczości islamistycznej. Wprawdzie tli się front od Sahelu do Jemenu, który podtrzymują spadkobiercy Osamy bin Ladena w Al Kaidzie lecz i oni nie są wieczni. Abdullah Abdullah zginął zlikwidowany 7 sierpnia na ulicy Teheranu a ostatnio dotarły wiadomości o śmierci Aimana Zawahiri w ololicach Ghazni w Afganistanie. W każdym razie to już nie czasy świetności zaplecza terrorystycznego.
Dlatego pewnie mamy teraz do czynienia z przewagą jednostkowych przypadków przemocy, w wykonaniu własnie owych wspomnianych „samotnych wilków”, wspieranych czasem , na ogół werbalnie, rzadziej – materialnie, przez fanatycznych imamów z niektórych europejskich meczetów i ich otoczenie.
Da się zauważyć pewną niepokojąca tendencję we wszystkich przytoczonych tu przykładach z 2020 roku, której egzemplifikacją był zamach w Nicei, gdzie 29 października nożownik, Brahim A. zamordował w bazylice Notre Dame de l’Assomption trzy osoby. Gdy policjanci zlokalizowali go i otworzyli ogień zdołał krzyknąć: Allahu akbar! ( Allah jest wielki). Ten terrorysta dotarł do Europy 20 września, małą łodzią, wraz z innymi emigrantami nielegalnymi. Wylądował na włoskiej wyspie Lampeduza. Później przeszedł kwarantannę antykowidową na statku „Rapsody”.
Zwracał uwagę fakt, że całe dnie spędzał przyklejony do telefonu i mówił, że chce dotrzeć do Francji. Ósmego października został przewieziony do centrum recepcyjnego dla emigrantów we włoskim Bari. Dziewiątego października wydano tam dokument, który dawał mu tydzień czasu na repatriację i opuszczenie terytorium Włoch, procedura rutynowa w przypadku nielegalnych imigrantów. Potem ślad Brahima A. znika, aby pojawić się 29 października o godz 6,47 w zapisie kamer bezpieczeństwa na stacji kolejowej w Nicei. O 8,13 opuścił teren dworca, skąd nieco ponad 400 metrów , około 7 minut pieszo, dzieliło go od miejsca zbrodni – bazyliki.
Charlie Hebdo
Po tym ataku, poprzedzonym podobnym w końcu września, uchodżcy pakistańskiego, od dwóch lat we Francji, który zranił ciężko dwie osoby przed redakcją tygodnika „Charlie Hebdo” w Paryżu ( niedawno obchodzono pięciolecie krwawego zamachu na tę redakcję, publikującą karykatury Mahometa) i kolejnym, 16 pażdziernika, w którym czeczeński 18 latek, przybyły do Francji jako dziecko-uchodźca, dekapitował nauczyciela z podparyskiejn szkoły, bowiem ten ośmielił się pokazać swym uczniom owe karykatury, minister spraw wewnętrznych Francji, Gerard Darmanin oświadczył: „Jesteśmy w stanie wojny”. Ta synergia zaraz – pandemii i zamachów przemycających się wraz z nielegalnymi emigrantami terrorystów islamistycznych wydaje się nieprzypadkowa. Szczególnie w sytuacji, gdy siły państw Europy skoncentrowane są na walce z koronawirusem.
Pierwsze reakcje europejskie na te zamachy (tudzież na te w Wiedniu, gdzie zwolennicy, ISIS zaatakowali 2 listopada w sześciu punktach miasta w ciągu 9 minut. Cztery osoby zginęły, dwadzieścia dwie zostały ranne. Jeden z zamachowców, dwudziestoletni Kutjim, z albańskiej, muzułmańskiej rodziny, zatrzymany już w związku z sympatiami „pro – ISIS” korzystał z warunkowego zwolnienia z odbywania 22 miesięcy kary więzienia od grudnia zeszłego roku) były bardzo umiarkowane.
Forma reakcji na terroryzm
11 listopada odbył się mini-szczyt unijnych ministrów spraw wewnętrznych w pandemicznej formule wideokonferencji. Ogłoszony zostaje apel antyterrorystyczny, zredagowany nader ostrożnie, z unikaniem wskazania na terroryzm islamistyczny, lecz z wezwaniem do „nieinstrumentalizowania religii w przestępczych celach” mimo, że Austria i Francja domagały się ostrzejszych sformułowań. Z planów uwzględniono „wzmocnienie Schengen”, szczególnie jego granic zewnętrznych, specjalnie na południu kontynentu, więcej prewencyjnych kontroli, wymianę informacji między służbami specjalnymi obszaru szengeńskiego, stworzenie „Rady Bezpieczeństwa” złożonej z ministrów spraw wewnętrznych tych państw.
Ta forma reakcji na terroryzm islamistycznych funadamentalistów wydaje się dalece nieadekwatna. Odpowiedzią na zbrodnie tych, którzy nienawidzą wolnego społeczeństwa powinien być pakiet inicjatyw, możliwie szybko wprowadzanych w życie, jeśli po pokonaniu pandemii nie chcemy obudzić się w innej,porażonej dodatkowo trzema plagami Europie, której dzisiaj na szczęście jeszcze nie znamy.
Inicjatywy te nie powinny być wyłącznie prewencyjnymi działaniami typu policyjno-wywiadowczego, chociaż winny zawierać i ten element. Ponieważ fala emigracji jest wypadkową wielu czynników – postwojennej destrukcji regionu skąd przychodzi, katastrofalnej sytuacji ekonomicznej, wręcz cywilizacyjnego regresu , jeśli mówimy o wymiarze materialnym, kulturowego zagubienia – trzeba zapobiegać ich skutkom u źródeł.
Oprócz programów pomocowych, humanitarnych, obliczonych na długą perspektywę, skierowanych na obszary generujące emigrację, należy stworzyć tam ,uzależnioną od zgody lokalnych władz i będącą warunkiem koniecznym udzielenia im szerszego wsparcia humanitarnego, sieć ośrodków filtracyjnych dla potencjalnych emigrantów, z obsadą kadrową pochodzącą głównie z krajów UE.
Poszczególne kraje Unii powinny określić kwoty imigracyjne, powiązane z zapotrzebowaniem ich gospodarek na siłę roboczą – tą wykwalifikowaną i niewykwalifikowaną, co w związku z sytuacją demograficzną Europy wydaje się niezbędne.
Po sprawdzeniu kandydatów do emigracji przez służby pod kątem bezpieczeństwa krajów ich przyjmujących, można byłoby wydawać okresowe, np.roczne, zezwolenia na emigrację ekonomiczną. Ulegałyby one przedłużeniu i ew.mechanizmowi łączenia najbliższej rodziny, przy stwierdzeniu przez organa emigracyjne i służby specjalne zainteresowanych państw woli utożsamiania się z wartościami europejskimi u ubiegających się o pobyt stały.
Dla pracowników wykwalifikowanych można określić pojemność rynku europejskiego w poszczególnych branżach i udzielać zezwoleń imigracyjnych proporcjonalnie, dla niewykwalifikowanych można by zorganizować loterię wizową, dostosowaną do europejskich potrzeb zatrudnienia. To jeśli chodzi o kontrolowany napływ emigrantów.
Równoczesnie, odnośnie emigracji nielegalnej powinna obowiązywać zasada bezwzględnej i nie cierpiącej zwłoki repatriacji. Gdy z jakichś względów, określonych w rozporządzeniu Komisji Europejskiej (medycznych, logistycznych) emigrant nielegalny pozostawałby dłużej poza ośrodkami penitencjarnymi w kraju, do którego dotarł, powinien zostać objęty obligatoryjną kontrolą przemieszczeń poprzez aparaturę GPS, której nie byłby w stanie pozbyć się we własnym zakresie. I nie ma tu mowy o naruszaniu praw człowieka, bowiem decydujący jest fakt naruszenia przez niego prawa karnego poprzez nielegalne przeniknięcie na teren kraju trzeciego.
Gdyby takie zabezpieczenie zastosowano wobec Brahima A, nie doszłoby do tragedii w Nicei. Sprawa azylantów jest zagadnieniem odrębnym, ilościowo mniejszym ale też wymagającym uwagi służb.
Projekt Unii Europejskiej
Wobec zjawisk, które staramy sie pobieżnie nawet ale zanalizować, jasne jest, że w związku z ich skalą konieczną staje się dogłębna dyskusja o projekcie Unii Europejskiej i próba „powrotu do jej korzeni”.
De Gasperi, Schumann, Adenauer, „ojcowie założyciele” widzieli ją silną specyfiką kulturowo-cywilizacyją swych poszczególnych podmiotów, dążących stopniowo do zjednoczenia w formule federacyjnej oraz zgodną co do kanonu wartości, które są dla nich wspólne. Partykularyzmy narodowe, których jesteśmy teraz świadkami w różnych miejscach kontynentu przeczą tym założeniom,
Co gorsza, ułatwiają propagację zjawiska przenikania do Europy ludzi odrzucających wspomniane wartości i pragnących przemocą narzucić swoją wizję rzeczywistości, adeptów tych, którzy do pięciu podstaw religijnych wiary muzułmańskiej dodają szóstą, świętą wojnę z niewiernymi, ich likwidację poprzez akty przemocy.
Tylko Europa autentycznie zjednoczona, wyposażona w realne centrum zarządzania kryzysowego, reagujące na zagrożenia natychmiastowo, bez zbędnych biurokratyzmów, charakterystycznych dla Komisji Europejskiej , da szansę na opanowanie tego zjawiska. Unia powinna też stworzyć własną, wielonarodową, interwencyjną jednostkę antyterrorystyczną, zbudowaną na bazie najlepszych formacji poszczególnych państw, gotową stale do błyskawicznego działania.
Uwzględnić też należy stworzenie korpusu ekspedycyjnego typu ogólnowojskowego na wypadek załamania organizmów państwowych ba Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej oraz subsaharyjskiej, grożącego południowej części naszego kontynentu spontanicznym przypływem fali emigracyjnej.
Służby specjalne muszą, w trybie obowiązkowym, prowadzić wymianę danych i ich banków, dotąd skrzętnie chowanych „ do użytku wewnętrznego”. Musi powstać unijny aparat wykonawczy do przeciwdziałania katastrofom humanitarnym, z którymi już dzisiaj mamy do czynienia. Będzie to oczywiście wymagało wyzbywania sie egoizmów lokalnych. W odrębnych organizmach państwowych należy rozwijać systemy samoobrony cywilno-militarnej oraz pogłębiać europejską świadomość kulturową.
W jej ramach trzeba zorganizować kształcenie imamów w uczelniach Europy, rezygnując z ich „importu”. Niezbędne jest zbudowanie europejskiego mechanizmu asymilacyjnego, opartego na jasnych zasadach selekcji i akceptacji. Wymaga to oczywiście, aby rządzący lokalnie umieli przekazać część prerogatyw na rzecz owych struktur europejskiego zarządzania kryzysowego, wyzwalając się ze swych, czasami nacjonalistycznych, skorup. Bowiem jeśli tego nie zrobią, będą skazani na klęskę.
Tylko w przypadku, jeżeli wizja postawienia Starego Kontynentu na silne, pewne, unijne nogi przeważy nad partykularnym sobkostwem polityków, będziemy mogli, z nadzieją i optymizmem, patrzyć w naszą, i kolejnych pokoleń, przyszłość.

Poprzedni

Wszystko dla ludzi

Następny

Gospodarka 48 godzin

Zostaw komentarz