18 listopada 2024
trybunna-logo

Tak, SLD wolno więcej!

Z zaciekawieniem przeczytałem replikę Zygmunta Tasjera, który odniósł się do mojego artykułu „SLD wolno więcej”. Spieszę z wyjaśnieniem.
Bynajmniej nie uważam, że reszcie lewicy „wolno mniej”, uważam natomiast, że eseldowska socjaldemokracja nie musi w nieskończoność nosić worka pokutnego, tym bardziej, że wiele „przewin” zostało wmówione politykom i polityczkom SLD przez nieomylnych redaktorów „Gazety Wyborczej” i „Krytyki Politycznej”. Faktyczne błędy i wypaczenia zostały przez Sojusz odkupione z nawiązką, na co wskazywałem w moim poprzednim tekście. Dla dobra Polski, demokracji liberalnej i nas wszystkich dobrze, by obecne kierownictwo SLD przestało przepraszać za to, że istnieje i by na początku kluczowego cyklu wyborczego odważnie potrafiło wyjść do wyborców z alternatywą dla prawicowej hegemonii, utrwalanej przez PiS i PO od 2005 roku. Dla powodzenia swojej misji warto by po latach idiotycznej wiary w hasło „SLD wolno mniej” działaczki i działacze tej partii uwierzyli w swoje siły, w swoją wyjątkowość oraz w to, że poprzez oddolne działania w samorządzie oraz swoje społeczne zaangażowanie tworzą niezwykle wartościową lewicę w Polsce.
Oczywiście uważam pojednawcze gesty Włodzimierza Czarzastego za godne pochwały. Powtarzane przez niego hasło „nie ma wroga na lewicy” niestety nie spotyka się z pozytywnym odzewem tak Adriana Zandberga jak i Barbary Nowackiej. Poza tym zadajmy sobie pytanie co miałoby być spoiwem ideowym Zjednoczonej Lewicy 2.0? Czy byłaby to bezapelacyjna obrona ofiar pisowskiej „dezubekizacji”? Czy nowa Zjednoczona Lewica potrafiłaby wiarygodnie reprezentować przegranych tak balcerowiczowskiej transformacji jak i „deformy” administracyjnej Jerzego Buzka? Czy przedstawiciele Partii Razem potrafiliby przestać obrażać byłych członków PZPR w swoich wystąpieniach publicznych? Czy wszyscy wchodzący w skład tej koalicji z równym szacunkiem będą odnosić się do dorobku Aleksandra Kwaśniewskiego, Józefa Oleksego, Włodzimierza Cimoszewicza, Leszka Millera i Marka Belki? To tylko parę pytań, które zadałbym sobie jako obserwator tej lewicowej „fuzji”.
SLD jest hegemonem na polskiej lewicy, nie rości sobie natomiast prawa bycia jedyną partią polityczną reprezentującą idee socjaldemokratyczne. U naszych zachodnich sąsiadów w Bundestagu zasiadają trzy ugrupowania lewicowe. U braci Czechów pomimo spektakularnej porażki wyborczej w zeszłym roku są dwa lewicowe kluby parlamentarne. W Portugalii mamy socjalistyczny rząd mniejszościowy z poparciem dwóch radykalnie lewicowych partii. Nie jest zatem niczym dziwnym, że w przestrzeni politycznej mamy do czynienia z wielością lewicowych przedstawicieli. Porzućmy zatem idee zjednoczenia polskiej lewicy, tym bardziej że w dzisiejszym Sejmie zasiada pięć prawic… Życzę sobie, Zygmuntowi Tasjerowi i wszystkim czytelnikom i czytelniczkom „Trybuny” takiej samej liczby lewic w przyszłych kadencjach Sejmu. Po cofnięciu szkodliwych polityk rządów tak PiS jak i PO-PSL zorganizujemy kongres zjednoczeniowy i wspólnie odśpiewamy „Czerwony Sztandar” i „Międzynarodówkę” by wspólnie wprowadzać w naszym kraju demokratyczny socjalizm!

Poprzedni

U nas, czyli w Brukseli

Następny

Do Pani Kornhauser