17 listopada 2024
trybunna-logo

Tajna misja Göringa

Nie ucichły dociekania i spekulacje historyków, czy Rudolf Hess pierwszy partyjny zastępca Hitlera, poleciał 10 maja 1941 r. do Wielkiej Brytanii potajemnie przed Hitlerem (tak zapewniał) by zaoferować Anglii polityczno-wojskowy mariaż, zanim Rzesza uderzy na ZSRR.

Sądzę, że przydarzyło mi się dokonać odkrycia (zdumiony jestem, że mnie a nie zawodowym historykom), które pozwala powyższym spekulacjom położyć kres. W kilkunastotomowej dokumentacji archiwalnej hitlerowskiego MSZ drzemała przez ponad 70 lat niezauważona przez historyków wymiana dyplomatycznej korespondencji na trasie Berlin-Londyn /ADAP seria D tom VII nr 321/. Wynika z niej, że Hermann Göring, wówczas pierwsza osoba po Hitlerze, za jego wiedzą i zgodą udawał się w dramatycznym sierpniu 1939 r. potajemnie do Londynu. Przy pełnej akceptacji rządowych kół brytyjskich. Obszernie piszę o tym w książce „Sojusz Hitler-Stalin. Błędy i przeoczenia historyków” /Bellona 2017/.
Göring zamierzał uzyskać od Anglii neutralność, gdy Rzesza ruszy na Związek Radziecki. Do sensacyjnego, nieznanego dotychczas kroku Göringa zachęcały silne wówczas nastroje pacyfistyczne w rządzącym Londynie. Hitler pamiętał, że kajzerowska Rzesza przegrała I wojnę światową, bo musiała walczyć na dwóch frontach, z Rosją i aliantami na zachodzie. Göring przygotował dla Anglików przynętę – ofertę wspólnego tajnego podziału stref wpływów na świecie. Przy okazji chciał uzyskać zapewnienie, że Anglicy bardzo umiarkowanie wspierać będą militarnie Polskę po 1 września. Hitler zabezpieczał wówczas swe interesy jednocześnie w dwóch kierunkach: moskiewskim i londyńskim. Ribbentrop okazał się szybszy od Göringa (waga ciężka), bo lotem błyskawicy dwoma samolotami wystartował 22 sierpnia 1939 w kierunku Moskwy. Ponadto Stalin oferował Berlinowi więcej, niż skłonni byli dać Anglicy. Przewidziana 22 sierpnia podróż Göringa straciła sens.
Hitler nie ustawał jednak w nadziei, że dogada się z Anglikami, zanim ruszy na ZSRR. Kolejnym pomysłem była Dunkierka. Zaatakowana 10 maja 1940 r. Francja dojrzewała już 25 maja do kapitulacji. Ku zaskoczeniu całego świata została błyskawicznie rozgromiona. Wycofujące się wówczas w kierunki Dunkierki, raczej w nastroju ratuj się kto może, blisko 400-tysięczne siły alianckie, w tym 250 tys. angielski korpus ekspozycyjny (różne liczby w obiegu) znalazły się w kleszczach niemieckich dywizji pancernych i wojsk lądowych. I oto 25 maja zdumione, kompletnie zaskoczone dowództwo niemieckiej armii, stojącej ok. 25 km od Dunkierki otrzymuje pilny rozkaz Hitlera nakazujący natychmiastowe wstrzymanie wszelkich działań ofensywnych. Mają stać z bronią u nogi. Szef sztabu generalnego wojsk lądowych gen. Franz Halder notuje 25 maja o godz. 20.20 w swym dzienniku: „Na wyraźne życzenie Führera wojska szybkiego lewego skrzydła, nie napotykając przed sobą wroga, zostają w swym pochodzie zatrzymane. W myśl odgórnych rozkazów nasze siły pancerne i zmotoryzowane tkwią nadal jak sparaliżowane”. Wojskowi nie rozumieli tej decyzji, bo mieli na oczach okulary wyłącznie wojskowe. Hitler natomiast nałożył okulary polityczne. Wiedział, że gdy pozwoli zniszczyć bądź wziąć do niewoli ćwierć miliona brytyjskich żołnierzy, może pożegnać na wieki nadzieję na jakikolwiek pokojowy kontakt z Londynem.
Niektórzy historycy patrząc na Dunkierkę także tylko okularami wojskowymi skłonni są nadal kroczyć tylko ścieżką militarną i argumentują, że przecież zamiast wojsk lądowych do akcji wkroczyło lotnictwo Göringa, bombardując regiony Dunkierki. To żaden dowód. Trwanie Wehrmachtu w całkiem biernej pozycji stałoby się kosmiczną zagadką, szczególnie dla narodu niemieckiego. Wykorzystano więc lotnictwo Göringa, by stworzyć pozory działania. Szef sztabu generalnego Luftwaffe Erhard Milch zareagował na skutki tych działań ironiczną uwagą: „Po zajęciu Dunkierki naliczyłem tylko sześciu czy siedmiu martwych Murzynów i może 20-30 innych zabitych”. Zastępca ministra spraw zagranicznych, sekretarz stanu von Weizsäcker notuje w intymnym dzienniku pod datą 9.06.1940, a więc kilka dni po zajęciu Dunkierki: „Sprawą otwartą pozostaje, jak uporać się z Anglią. Dla niej z pewnością byłoby kuszące podjąć wyciągniętą ku niej poczciwą dłoń przyjaźni. Wiązałoby się to jednak z utratą przez nią zbyt wielu pereł w koronie oraz utratą wszelkiego wpływu na kontynencie”. Hitler położył Churchillowi złotą kładkę pod Dunkierką lecz bezskutecznie.
Wówczas panowała powszechna nieufność. Anglicy tracący zaufanie do obietnic Hitlera, bali się, że ten uderzy, wspierany przez Stalina. Hitler z kolei obawiał się, że Anglia w spółce ze Stalinem knuje przeciwko niemu. Stalin natomiast żył w strachu, że Hitler wraz z Anglią uderzą na niego. Zamieszanie polityczne wywołał Hess ogromne.
Stalin, dowiedziawszy się o wypadzie Hessa do Wielkiej Brytanii, wpadł w panikarski nastrój sądząc, że Hitler dogadał się z Anglikami, by wspólnie zaatakować Moskwę. Zaczął błyskawicznie ściągać wojska nad granicę radziecko-niemiecką. Rozkazem z 13 czerwca przerzucono w bliskie sąsiedztwo Wehrmachtu 183 dywizji radzieckich. Niemcy z kolei odebrali to za potwierdzenie bliskiego uderzenia Armii Czerwonej i przyspieszyli własne przygotowania. Nota bene Władimir Rezun, rezydent KGB w Genewie, po uzyskaniu w 1978 r. azylu politycznego w Wielkiej Brytanii wykorzystał później ówczesne zamieszanie medialne, by pod pseudonimem Wiktor Suworow w pseudohistorycznej publikacji uznać wspomniane 183 dywizje za dowód przygotowania wojny prewencyjnej przeciwko hitlerowskiej Rzeszy.
Inicjatywa Hessa była ostatnią próbą Hitlera wymuszenia neutralności Wielkiej Brytanii, gdy ruszy 22 czerwca na ZSRR. Próba nie powiodła się, bo Hitler okazał przesadne łakomstwo. Cały kontyngent europejski miał należeć tylko do Rzeszy. Anglikom proponował umacniać swe wpływy w pozostałym świecie z obietnicą niemieckiego wsparcia, bliżej jednak nie określonego. Sądzę, że wydobyty po 70 latach z czeluści archiwalnych dowód akceptacji przez Hitlera tajnego kontaktu Göringa z londyńskim rządem, pozwala uznać, że po cichu akceptował również lot Hessa. Hess nie zmienił zdania zeznając po wojnie przed alianckim trybunałem w Norymberdze, gdzie sądzono głównych zbrodniarzy wojennych. Trwał tak do zgonu w wieku 93 lat, odsiadując dożywocie w zachodnioberlińskim alianckim więzieniu Spandau. Spędził tam 47 lat, w pojedynczej celi. Z zagadkowego lotu nie zwierzył się nawet Albertowi Speerowi, który był również więźniem Spandau, jako zasłużony dla Rzeszy minister zbrojeń.
W autobiograficznym wielotomowym zapisie pt. „Druga wojna światowa”, liczącym około 10 tys. stron Winston Churchill opisuje swe spotkanie w 1937 r. z Ribbentropem, ówczesnym ambasadorem niemieckim w Wielkiej Brytanii: „Ribbentrop był uprzejmy, mówił, że ma nadzieję doprowadzić do przymierza angielsko-niemieckiego. Niemcy staną na straży Imperium Brytyjskiego, broniąc jego wielkości. Ważne, aby Wielka Brytania dała im wolną rękę w Europie Wschodniej. Jako minimum to wchłonięcie Polski, Białorusi i Ukrainy. Wystarczy, jeżeli Wielka Brytania po prostu nie będzie przeszkadzać. Odpowiedziałem mu, iż nienawidzę komunizmu w takim samym stopniu, jak Hitler, lecz nie powinien mieć złudzeń, że Anglia pozwoli im opanować Środkową i Wschodnią Europę. Wtedy Ribbentrop odwrócił się od mapy i powiedział: „W takim razie wojna jest nieunikniona. Führer jest zdecydowany i nic nie jest w stanie go powstrzymać”. Na procesie w Norymberdze Ribbentrop mówił o innym przebiegu tej rozmowy.

Poprzedni

Gdy USA miały stać się komunistyczne

Następny

Pierwsza Babcia Ameryki

Zostaw komentarz