Ukraińcy wywalczyli sobie status kandydata do Unii Europejskiej. Pierwszy raz w historii Unii taki status otrzymało państwo za wojnę pod Unijnym sztandarem. Jedynie i aż. Nie za konwergencję swego systemu politycznego i gospodarczego, mozolne przyjmowanie unijnych standardów w życiu społecznym.
Aktywny wkład w pro ukraińską decyzję Rady Europejskiej miała ekipa prezydenta Putina decydująca się na agresję. Armia rosyjska, której zbrodnie znakomicie wykorzystała ukraińska propaganda. I jeśli nawet ukraińska armia przegra obecną wojnę, to polityczne i propagandowe zwycięstwo jej pozostanie. Ukraina została już politycznie zassana do cywilizacyjnego kręgu Unii. Miliony obywateli- wyborców państw Unii uznało, wielu nierzadko ze zdumieniem, że Kijów też naszą Europą jest.
Oczywiście status kandydata nie gwarantuje Ukrainie unijnej akcesji. Realnie to dopiero status kandydata na kandydata. Pierwsza zgoda i zaproszenie do procesu konwergencji. Wieloletniego i trudnego.
Zwłaszcza że w kolejce do akcesji stoją już Macedonia Północna i Albania, które zbliżyły się do Unijnych standardów. Także Czarnogóra i ważna w regionie Serbia. Bałkański peleton zamyka Bośnia i Hercegowina, która nie jest kandydatem na kandydata oraz Kosowo nadal nieuznawane przez wszystkie państwa Unii Europejskiej.
Poza Unią pozostaje też Turcja. Formalnie złożyła aplikację do już w 1987 roku. Negocjacje akcesyjne rozpoczęła w 2005 roku. I na tym zbliżenie skończyło się.
Dziś Bruksela nie pali się do przyjęcia Turcji, która zrezygnowała z konwergencji, a wiele przyjętych standardów już porzuciła. Ankara też negocjacji nie przyśpiesza, bo jako „członek stowarzyszony” z Unią ma wystarczające jej korzyści ekonomiczne. Jako strażnik wschodniej flanki NATO silną pozycję w Sojuszu Północnoatlantyckim. A pozostając poza Unią, może budować swą pozycję „regionalnego mocarstwa”.
Zasysanie Ukrainy do Unii Europejskiej to jednocześnie wypychanie Rosji z europejskiej wspólnoty na wschód Azji. W objęcia gospodarcze, a w przyszłości pewnie też cywilizacyjne, mocarstwowych Chin. Zwłaszcza że Unia zasysa Ukrainę w pakiecie z Mołdawią. Ta nie walczyła jeszcze z Rosją, ale jest frontowym zapleczem Ukrainy. Ma premię geopolityczną.
Ukraina dostała przepustkę do Unii. Teraz będziemy czekać na rozejm z Rosją i odbudowę gospodarczą. Pierwszy raz Unia będzie przyjmować państwo w gospodarczej ruinie. Pierwszy raz państwo kandydackie będzie mogło tworzyć swą gospodarkę od razu zgodnie ze standardami Unii.
Rozszerzenie się Unii na Bałkany i Ukraino-Mołdawię podzieli ją na kolejne strefy jej „różnych prędkości”. Wpływów polityczno- gospodarczych zachodniej Unii, i USA buszujących w Unii środkowo i wschodnioeuropejskiej.
Fundamentalnym problemem Unii, zwłaszcza Polski, będzie jej przyszła polityka wobec Rosji. Jak dalej żyć z Rosją? Albo jak żyć obok Rosji? O tym polskie elity nie dyskutują. Temat tabu.