Według ostatniego spisu powszechnego mamy w Polsce 1.8 miliona pustych mieszkań. Duża ich część to są mieszkania pełniące rolę lokaty kapitału dla osób prywatnych i firm. Jest więc mieszkanie instrumentem spekulacji, spekulacji, która ja już wywindowała ceny do poziomu, który uczynił z dachu nad głową towar luksusowy i niedostępny dla znakomitej większości. A wystarczyłoby zastosować proste, znane w wielu krajach demokratycznych instrumenty podatkowe, aby nakłonić właścicieli do wynajęcia swoich „lokat”/mieszkań. Spowodowałoby to obniżenie cen.
Ostatnio do Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej zgłasza się coraz więcej rodzin, które dotychczas wynajmowały mieszkanie na wolnym rynku, a teraz są wyrzucane, bo właściciele chcą podnieść cenę do poziomu, na który tych ludzi nie stać. Sprawia, to że wiele osób musi wydawać na wynajem lokali ponad połowę dochodów. Zaradziłaby temu prawna regulacja czynszów. Ale Trybunał Konstytucyjny uznał, że naruszałoby to prawa właścicieli. Ku naszemu zdumieniu sądy uznają za zasadne podwyżki czynszu rażąco wyższe niż istniejące na rynku i tak już wysokie ceny najmu.
Głód mieszkaniowy, zwiększony jeszcze przez wielomilionową rzeszę uchodźców z Ukrainy, powoduje, że wynajmuje się już nie tylko pokoje, ale nawet pojedyncze łóżka. I właściciel 60-metrowego mieszkania jest w stanie wycisnąć z niego kilkuset złotowe opłaty od np. 10 lokatorów. To zresztą jest zgodne z „więziennymi” normami wpisanymi do prawa lokatorskiego, które mówią, że wystarczy 5 metrów kwadratowych na osobę.
Ludzie wypadający z powodu niewystarczających dochodów z rynku najmu mieszkań proszą, żeby ich jakoś wkręcić do zasobu komunalnego. Jednak uchwały gmin, które są tak skonstruowane, aby tych ludzi nie wpuścić. Choćby kryterium metrażowe. Podstawą odmowy wpisania do kolejki mieszkaniowej w Warszawie jest fakt przebywania w lokalu, gdzie przypada więcej niż 6 metrów kwadratowych na osobę. Przekroczenie kryterium metrażowego nawet o kilka centymetrów skutkuje oddaleniem wniosku o przyznanie mieszkania z zasobu miejskiego.
Wynika to z faktu, że samorządy prawie nie budują nowych mieszkań pod wynajem. Kiedy jednak opowiadałem jakiemuś redaktorowi z telewizji o naszym postulacie masowego budownictwa czynszowego, ten się oburzył, stwierdzając, że sam zainwestował w mieszkania i realizacja naszego pomysłu obniżyłaby wartość jego lokaty. Tak długo jak sądy, Parlament, urzędnicy i media będą po stronie spekulantów, problem będzie narastał.