20 listopada 2024
trybunna-logo

Słodka Francja

W Polsce Ludowej, jak na różnicę ustrojów, notowania kapitalistycznej Francji były całkiem niezłe, znacznie lepsze niż notowania NRF, Wielkiej Brytanii czy USA. Krajowe kina i telewizja obfitowały we francuskie filmy i seriale, a radio na co dzień niemal rozbrzmiewało francuskimi piosenkami. Ostatnie dobre klimaty profrancuskie w Polsce datują się na czasy Edwarda Gierka, byłego emigranta we Francji.

Jednak od czasu, gdy prezydent Francji Jacques Chirac poradził polskiemu rządowi, by „skorzystał z okazji, by milczeć” tradycyjnie dobre notowania Francji w Polsce zaczęły się psuć. Niedawna afera z zerwaniem kontraktu na Caracale i nieprzychylne w stosunku do rządu PiS wypowiedzi prezydenta Macrona jeszcze uczyniły „francuską ścieżkę” jeszcze bardziej wyboistą.
Warto zatem wspomnieć jeszcze dawniejsze, gdy Europa, także Polska, mówiła po francusku. Jednak niektórych, żywiących dziś jeszcze wyobrażenie o „Francji-elegancji”, kraju najwytworniejszego z języków świata może zdziwić fakt, że dzieło Marca Fumaroli „Gdy Europa mówiła po francusku” było między innymi głosem w kulturowej francuskiej batalii w obronie języka francuskiego przed wulgaryzacją i zubożeniem, przed przerobieniem go w „galaretowaty nowofrancuski”, który coraz bardziej opanowuje mowę codzienną współczesnych Francuzów, a już dawno zawładnął mową przybyszów.
O potężnym dziele Fumarolego tak napisała autorka wstępu do wydania polskiego, Anna Grześkowiak-Krwawicz: „Ta książka to nie tylko apologia osiemnastowiecznego francuskiego, a wraz z nim cywilizacji francuskiej wieku świateł, to podróż po mówiącej po francusku Europie, której różnorodny i barwny obraz Fumaroli kreśli z erudycją, a zarazem swobodą godną największych mistrzów wieku XVIII – epoki, kiedy lekkość pióra była nie mniej ważna od głębi myśli. Europa z książki Fumarolego, choć nie wolna od trosk, jest jednak miejscem radosnym, przypominającym po trosze obrazy Watteau bądź sztuki Marivax. To wysublimowany świat bywalców salonów, władców, arystokracji i zaprzyjaźnionych z nimi filozofów (…) To zarazem czas oddechu między wielką wojną o sukcesję hiszpańską a krwawym przewrotem rewolucji francuskiej, czas pokoju i względnej stabilizacji”.
Autor zaczyna swoją opowieść o „francuskiej Europie” od „hieratycznego panowania Wielkiego Ludwika XIV” a kończy na Wielkiej Rewolucji Francuskiej i oprowadza czytelnika po świecie francuskiej cywilizacji kulturowej od Madrytu po Petersburg, od Rzymu i Neapolu po Sztokholm, od Berlina po Londyn, sięgając także za ocean, do USA. Znamienne, że ko ostatni rozdział dzieła poświęcony jest najważniejszemu i jednemu z najbardziej zasłużonych eksponentów cywilizacji francuskiej nad Wisłą jest królowi Stanisławowi II Augustowi Poniatowskiemu, ostatniemu polskiemu monarsze, a zarazem ostatnim wielkim krzewicielem kultury francuskiej w Polsce w czasach gdy przeżywała ona apogeum swojej świetności.
Czyta się a raczej studiuje to dzieło nie tylko z wielkim duchowym i estetycznym pożytkiem (także z uwagi na wspaniałą ikonografię) nie bez wzruszenia, bo to wymarzona lektura dla każdego miłośnika tradycyjnej kultury francuskiej i historii Francji. Dla piszącego te słowa, autora historyczno-literackiego przewodnika „Paryż”, to także swoistym podsumowanie „francuskiego romansu”.
Przy lekturze tej stale towarzyszą czytelnikowi „klimaty”, nazwiska, nazwy, wydarzenia, tytuły, który przywołują na myśl pamięć tamtych, dawnych, niezliczonych lektur, dawnych, choć ciągle się do nich powraca zwłaszcza przed każdym kolejnym powrotem do Paryża.
Rzecz jasna, lektura dzieła o Francji i jej języku po polsku, gdy nie pobrzmiewa nam przy niej specyficzny czar francuszczyzny, nie daje niestety tego smaku jaki można mieć czytając w oryginale, ale i tak jest to doznanie wspaniałe.

Marc Fumaroli – „Gdy Europa mówiła po francusku”, przekł. Wawrzyniec Brzozowski, Jan Maria Kłoczowski, wyd. Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie, Warszawa 2017, ISBN 978-83-64178-37-5.

Poprzedni

Do dna

Następny

Testament nowoczesnego księcia