16 listopada 2024
trybunna-logo

Sean Connery (1930-2020)

31 października odszedł Sean Connery. Zdaniem niektórych był żywą legendą kina, a według innych jedną najważniejszych sylwetek popkultury. Był wielkim zwolennikiem niepodległości Szkocji i jej światowym ambasadorem, a kinomani będą go kojarzyć jako niezapomnianego pierwszego odtwórcę roli Jamesa Bonda. To właśnie kreacja agenta 007 była przełomem w karierze, której ukoronowaniem było zdobycie Oscara za rolę w filmie „Nietykalni”.

Ten rok nie był łaskawy dla entuzjastów kina. Musieliśmy pożegnać takie ikony Hollywood jak Terry’ego Jonesa, Kirka Douglasa, Ennio Morricone, Diana Rigg, Max Von Sydona, Jerry’ego Stillera, Iana Holma, Johna Saxona czy Chadwicka Bosmana. Na polskim podwórku z bólem pożegnaliśmy Pawła Królikowskiego, Emila Karewicza, Bernarda Ładysza, Dariusza Gnatowskiego czy też Wojciecha Pszoniaka. Niestety do tego grona doszedł w sobotę 31 października  Sean Connery, który był jedną najważniejszych postaci kina w drugiej połowie XX wieku.
Sean Connery urodził się jako Thomas Sean Connery w 1930 roku w Edynburgu. Pochodził z robotniczej rodziny. Wcześnie porzucił szkołę, aby zarabiać na życie i dorzucić trochę grosza do domowego budżetu. Następnie w wieku 16 lat wstąpił do marynarki wojennej, jednak w niedługim czasie przez przewlekłe problemy z żołądkiem musiał wrócić do rodzinnego Edynburga. Po nieudanej próbie zrobienia kariery w wojsku imał się różnych zajęć w tym m.in. modela, pomocnika rzeźnika, roznosiciela mleka, ochroniarza czy ratownika na basenie. W wolnym czasie dbał o kondycję fizyczną oraz muskulaturę. Chcąc to wykorzystać i trochę zarobić brał udział w konkursach Mr. Uniwersum i w edycji z 1953 roku udało mu się nawet zdobyć 3 miejsce. Wśród różnych zajęć była też praca w lokalnym teatrze. Pracując w nim zrozumiał, że znalazł swoje miejsce na świecie.
Po raz pierwszy wystąpił w filmie jako statysta na początku lat pięćdziesiątych. W 1957 zagrał pierwszą główną rolę w telewizyjnym filmie „Brudna forsa”, a w 1958 roku załapał się na większą rolę w „Inne miejsce” i miał okazję dzięki temu zagrać u boku hollywoodzkiej gwiazdy Lany Turner (podczas zdjęć musiał bronić się przed potwornie zazdrosnym partnerem Turner – Johnnym Stompanato, prywatnym ochroniarzem Mickeya Cohena, który trząsł całym Los Angeles). W 1961 roku, po kilku latach spędzonych w teatrze oraz kilku rolach na małym i dużym ekranie, udało mu się dostać rolę Jamesa Bonda w filmie „Doktor No” (w castingu pokonał m.in. Rogera Moore’a). Projekt miał mały budżet i nie wróżono mu dużego sukcesu. Jak się okazało film okazał się hitem komercyjnym, a Connery z miejsca stał się gwiazdą światowego formatu. Jako szpieg w tajnej służbie Jej Królewskiej Mości wystąpił w sumie w 7 odsłonach serii.  
Po wstępnym zakończeniu przygody z serią o agencie z licencją na zabijanie (po latach wrócił do postaci w filmie „Diamenty są wieczne”), kontynuował karierę filmową w latach 70’tych, pojawiając się w bardziej ambitnych produkcjach. Wystąpił w adaptacji „Morderstwa w Orient Expressie” i sztuki „Agresja” obie w reżyserii Sidneya Lumeta (wcześniej panowie współpracowali przy filmie „Wzgórze”), wkrótce potem zagrał w duecie z Michaelem Cainem u Johna Hustona w „Człowiek, który chciał być królem”, a w 1976 r. wystąpił z Audrey Hepburn w „Powrocie Robina”.
W roku 1981 zagrał w „Odległym lądzie” Petera Hyamsa, który został określony przez krytyków jako rewelacyjna kosmiczna adaptacja „W samo południe” a po latach film zyskał w oczach kinomanów miano kultowego. Jednak jedna z większych satysfakcji w karierze przyszła wraz z rolą w adaptacji książki Umberto Eco „Imię róży” w reżyserii Jeana-Jacquesa Annaud. Za rolę Wilhelma z Baskerville otrzymał nagrodę BAFTA. Uznanie krytyki przyniósł mu również drugoplanowy występ u Stevena Spielberga „Indiana Jones i Ostatnia Krucjata”, gdzie zagrał ojca samego Indiany Jonesa. Osobiście jedną z moich ulubionych postaci graną przez Seana Connery’ego była radzieckiego kapitana łodzi podwodnej Marko Ramiusa z adaptacji książki Toma Clancy’ego „Polowanie na Czerwony Październik” w reżyserii Johna McTiernana, jak i Draco z „Ostatniego smoka”, której szkot użyczył swojego głosu. Trudno mi też zapomnieć o świetnej kreacji żyjącego w odosobnieniu pisarza, Williama Forrestera z „Szukając siebie” Gusa Van Santa.
Mimo że kilka ładnych lat nie grał Bonda to nie tracił swojego uroku a wręcz przeciwnie. W 1989 roku magazyn „People” uznał go za „najbardziej seksownego żyjącego mężczyznę”, a dekadę później za „najbardziej seksownego mężczyznę stulecia”. Connery nigdy nie zapomniał także o swoich korzeniach i często część ze swoich gaży przeznaczał na organizację założonego przez siebie Scottish International Educational Trust, który pomagał biednym, utalentowanym szkockim dzieciom. W 2000 roku, z rąk brytyjskiej królowej Elżbiety, Connery otrzymał tytuł szlachecki.
Mimo że w postać Jamesa Bonda wcieliło się wielu zdolnych aktorów, to widzowie dalej uznawali go za najlepszego odtwórcę tej roli. W sumie czemu się dziwić? Nawet filmowcy tak go postrzegają. Sam Mendes, który reżyserował „Skyfall” umieścił rodzinny dom agenta 007 w dolinie Glen Etive w Szkocji, co miało być przede wszystkim uhonorowaniem człowieka, który w dużym stopniu zdefiniował bohatera z powieści Iana Fleminga i nie dlatego że był tylko aktorem, ale przede wszystkim żywą legendą, prowadzącą swoje życie na własnych warunkach, za co go właśnie uwielbialiśmy.

Poprzedni

Życiopisanie w drodze

Następny

Sadurski na dzień dobry

Zostaw komentarz