16 listopada 2024
trybunna-logo

Przerwana sztafeta pokoleń

Relacje dzieci komunistów.

Publicystka „Gazety Wyborczej” Krystyna Naszkowska opublikowała niezwykłą książkę „My, dzieci komunistów”, na którą składa się siedem długich wywiadów z dziećmi przedwojennych działaczy komunistycznych. W czasie promocji książki (12 bm.) autorka ujawniła to, że spotkała się z odmową wielu osób, do których zwracała się z prośbą o wywiad. Nie podała ich nazwisk, więc możemy jedynie domyślać się, kogo w tej książce nie ma. Z jednym wyjątkiem (profesor Aleksandry Jasińskiej – córki Bolesława Bieruta i Małgorzaty Fornalskiej) nie ma dzieci ludzi, którzy zajmowali najwyższe stanowiska w PPR i PZPR, w tym między innymi dzieci trzech byłych pierwszych sekretarz PZPR: Edwarda Gierka, Władysława Gomułki i Edwarda Ochaba. Wszyscy rozmówcy (znów z tym samym wyjątkiem) pochodzą z rodzin żydowskich. Wreszcie nikt z rozmówców nie kontynuował działalności politycznej w szeroko rozumianej „lewicy pokomunistycznej”. Oznacza to, że nie stanowią oni w pełni reprezentatywnej reprezentacji swego pokolenia. Są pokoleniem w takim rozumieniu tego terminu, jakie przyjęło się w socjologii. Łączy ich wspólnota podstawowego doświadczenia politycznego, jakim w ich wypadku było wchodzenie w dorosłe życie w warunkach, gdy partia ich rodziców sprawowała już władzę. Są jednak między nimi znaczące różnice wieku: tylko dwie osoby urodziły się przed wojną (w 1932 i 1935 roku) a najmłodszy rozmówca urodził się w roku 1950. Ta różnica wieku powoduje, że takie traumatyczne wydarzenia , jakim dla wszystkich były antysemickie represje z marca 1968 roku i interwencja państw Układu Warszawskiego w Czechosłowacji, jedni przeżywali jako ludzie dojrzali, gdy dla najmłodszego (Włodzimierza Grudzińskiego) było to pierwsze znaczące doświadczenie polityczne.
Pochodzenie większości rozmówców z rodzin o korzeniach żydowskich pozwala spojrzeć na często poruszany – i jeszcze częściej mistyfikowany – problem roli Żydów w polskim ruchu komunistycznym i w polityce polskiej w latach 1944-1968. Z jednym tylko wyjątkiem (Grzegorza Smolara) rodzice rozmówców nie poczuwali się do jakiejś szczególnej więzi ze społecznością żydowską. Nie byli wyznawcami judaizmu i nie poczuwali się do narodowej więzi żydowskiej, a nawet zdecydowanie przeciwstawiali się syjonizmowi jako ideologii nacjonalistycznej. Ich dzieci nie były wychowywane w klimacie więzi środowiskowej ze społecznością żydowską, nie znały jidysz. Niekiedy o swym „żydowskim pochodzeniu” dowiadywały się dopiero w 1968 roku. Można więc powiedzieć, że w tym pokoleniu dopiero antysemityzm rodził poczucie żydowskiej wspólnoty losu. Siedmioosobowe grono rozmówców to w większości ludzie sukcesów zawodowych: wybitna socjolog (Aleksandra Jasińska), dwoje znanych reżyserów (Agnieszka Holland i Andrzej Titkow), znani publicyści (Ernest Skalski i Aleksander Smolar), prezes banku (Włodzimierz Grudziński). Jest też w tym gronie jedyny emigrant – Piotr Fejgin. Wszyscy oni we wczesnej młodości mniej lub bardziej aktywnie uczestniczyli w działalności politycznej w szeregach PZPR i organizacji młodzieżowych, ale tylko Aleksandra Jasińska dotrwała w PZPR do rozwiązania tej partii, należąc do jej reformatorskiego skrzydła. Większość z rozmówców zaangażowała się następnie w działania opozycji demokratycznej, niekiedy na bardzo znaczących stanowiskach (Aleksander Smolar był na emigracji wydawcą kwartalnika „Aneks”, potem doradcą premierów Mazowieckiego i Suchockiej, a obecnie kieruje Fundacją Batorego). Wywiady przeprowadzone z tą siódemką stanowią cenne źródło dla tak zwanej „żywej historii”, na którą składają się relacje uczestników lub obserwatorów wydarzeń. Jest to źródło bezcenne, przy czym takie, które z oczywistych powodów wysycha wraz z upływem czasu. Dziś już nie możemy „żywej historii” wzbogacać relacjami przedwojennych komunistów, ale wciąż mamy do dyspozycji relacje ich dzieci. Te relacje są cenne z uwagi na opowiadane przez nie fakty, ale jeszcze bardziej dlatego, że pozwalają zrozumieć relacje międzypokoleniowe. Są one czymś wyjątkowym, nie mającym odpowiednika w innych okresach historycznych i w innych formacjach politycznych. Najczęściej mamy bowiem do czynienia ze swego rodzaju sztafetą pokoleń: synowie i córki przejmują pałeczkę od rodziców i kontynuują ich dzieło. Tak jest w systemach demokratycznych (przykładem mogą być „dynastie” polityczne Kennedych i Bushów w USA), ale także w stabilnych systemach dyktatorskich (jak w Chińskiej Republice Ludowej, gdzie w kierownictwie rządzącej partii zasiada obecnie kilku synów weteranów z pokolenia, które doszło do władzy w 1949 roku). W Polsce zerwanie sztafety pokoleń jest konsekwencją kryzysu systemu. Z bardzo nielicznymi wyjątkami (Adam Gierek – wieloletni członek Parlamentu Europejskiego z ramienia koalicji SLD-Unia Pracy) synowie i córki dawnych działaczy komunistycznych albo odsunęli się od polityki, albo aktywnie działali w szeregach dawnej opozycji demokratycznej). Inną sprawą jest to, że w tym nowym wcieleniu zachowali oni pewne podstawowe wartości ideowe radykalnej lewicy, czego szczególnie wyrazistym świadectwem są publikacje Karola Modzelewskiego.
„Dzieci komunistów” bardzo krytycznie oceniają system, którego współtwórcami byli ich rodzice. Jest to najczęściej krytyka podobna do tej, którą przed laty wyjaśnił Jacek Kuroń w autobiograficznej książce „Wina i wiara”. Istotą tej krytyki jest rozejście się szlachetnej ideologii i złej praktyki. Czy obciążają za to rozejście swoich rodziców? Aleksandra Jasińska w bardzo mądry i ciekawy sposób zadaje sobie pytanie, jak to było możliwe, że jej ojciec „był dobrym człowiekiem, chociaż robił też złe rzeczy” (s.58). Zarazem z uzasadnioną dumą przypomina ostatnie słowa, jakie usłyszała od matki – zamordowanej przez Niemców w 1944 roku członkini kierownictwa podziemnej PPR Małgorzaty Fornalskiej: „pamiętaj, że jeśli zginę, to za Polskę” (s. 61). Pozostali rozmówcy mniej lub bardziej wyraźnie opowiadają o rosnących różnicach między ich postrzeganiem rzeczywistości PRL a stanowiskiem ich rodziców. Tylko Piotr Fejgin bardzo zdecydowanie broni pamięci ojca – pułkownika Anatola Fejgina skazanego w 1957 roku na wieloletnie więzienie za łamanie prawa w czasie, gdy stał na czele powołanego dla walki z „wrogiem wewnętrznym” X Departamentu MPB, przygotowującego procesy Gomułki i innych działaczy komunistycznych. Na rodzicach pozostałych rozmówców nie ciążą tak poważne zarzuty – poza oczywiście tym, że aktywnie i na stosunkowo wysokich szczeblach realizowali ówczesną politykę PZPR. Kluczem do wyjaśnienia ich postawy jest, sygnalizowana w większości wywiadów fanatyczna wiara w idee komunizmu. Pozwalała ona oddzielać świetlaną ideę od ponurej praktyki. Nie jest to zjawisko unikatowe, choć w państwach rządzonych przez partie komunistyczne zjawisko to miało wyjątkowo silne natężenie. W partiach komunistycznych ten rozdźwięk między ideą i praktyką prowadził często do buntu pokolenia dzieci odrzucających wiarę rodziców przy zachowaniu podstawowych wartości. Umieszczone w tym tomie wywiady stanowią bardzo cenne świadectwo tego zjawiska.
Autorka tej wartościowej książki nie ustrzegła się pewnych pomyłek faktycznych. W historycznym słowniczku mylnie podaje datę rozwiązania PZPR (1989, zamiast właściwego 1990), a w tekście jednego z wywiadów imię profesora Jana – a nie Józefa – Szczepańskiego (s. 381). Książkę tę czytałem z wielkim zainteresowaniem i z uznaniem dla autorki oraz jej rozmówców. Dali nam świetny materiał do przemyśleń nad trudną historią pokolenia, które już odeszło, ale którego śladu nie da się wymazać z historii Polski.

Krystyna Naszkowska – „My, dzieci komunistów”, Wydawnictwo Czerwone i Czarne, Warszawa 2019, str. 430, ISBN: 9788366219076.

Poprzedni

Można być katolikiem bez księży

Następny

Niepokoje na Bałkanach

Zostaw komentarz