16 listopada 2024
trybunna-logo

Polsko francuski król-hipster

Na okładce debiutanckiej powieści Jędrzeja Napiecka osnutej wokół losów Henri III de Valois, z polska zwanego Henrykiem Walezym, jego twarz zaczerpnięta stylizacyjnie ze znanego francuskiego portretu, ozdobiona jest hipsterskimi okularami, których jedna część oprawki jest biała, a druga czerwona.

I taka właśnie, trochę hipsterska jest ta autorska fantazja osnuta na znanych z historii wydarzeniach, takich jak krwawa noc świętego Bartłomieja w Paryżu (1572), a później niefortunne pod każdym względem i bardzo krótkie (1573-1574) królowanie (bo trudno je nazwać władaniem) owego Francuza na polskim tronie, zakończone jego nocną ucieczką z Wawelu. Jednak ten, kto spodziewałby się klasycznej powieści historycznej, napisanej „po bożemu”, ten się zawiedzie. Za to usatysfakcjonowani będą miłośnicy bujnych fantasmagorii, błazeńskich, trochę anarchicznych, szalonych, popkulturowych klimatów. Autor powieści należy do pokolenia wychowanego na internecie i grach komputerowych, na szybkim, linkowym, nielinearnym, „postmodernistycznym” kojarzeniu. I z tej jego pokoleniowej perspektywy patrzy na historię sprzed pięciuset przeszło lat, także ze swojej perspektywy językowej. Bo też „Król, który uciekł” napisany został językiem najzupełniej współczesnym, bez cienia nawet archaizacji, językiem właściwie potocznym, popowym, mówionym niemal a nie literackim, nieograniczonym żadnymi regułami stylistycznymi, ba, ta aktualizacja dokonuje się wprost, choćby w brzmieniu tytułu jednego z rozdziałów („Największy szwindel marketingowy XVI wieku”). Do tego dochodzą edukacyjne, publicystyczne wstawki jakby zaczerpnięte z wikipedii, dla ułatwienia czytelnikowi orientacji w tle historycznym akcji powieściowej. W tej powieści, w której postacie historyczne, takie jak tytułowy król, jak admirał Coligny, Samuel Zborowski, biskup Montluc etc., mieszają się z fikcyjnymi, zawarta jest też pewna teza o Polsce jako karze. Jan Krasowski, polski karzeł doprowadza za pomocą misternej intrygi Henryka de Valois na tron polski, bo chce się zemścić i na nim i na Polakach za śmierć swojej ukochanej oraz inne krzywdy i upokorzenia. Wie z góry, że siermiężna, sarmacka, wódczano-piwno-bigosowa Polska będzie dla tego króla-geja-mignona piekłem, a on będzie dla Polaków niemożliwym do akceptacji francuskim dziwadłem. Tak też kończy się ta historia, opisana w polskiej prozie po raz pierwszy, trafiając jednocześnie swoimi klimatami w dzisiejsze spory wokół gender i tożsamości seksualnych. Polecam gorąco tę lekturę lekką, łatwą i przyjemną. Nie tylko hipsterom.

Jędrzej Napiecek – „Król, który uciekł”, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2019, str. 375, ISBN 978-83-66232-39-6

Poprzedni

Optymizm nie do końca zrozumiały

Następny

48 godzin sport

Zostaw komentarz