20 listopada 2024
trybunna-logo

Polski kościół narodowy

W XVI wieku mało brakowało by polski Kościół katolicki stał się Kościołem Narodowym, tak jak to się stało z innymi Kościołami europejskimi, jak na przykład z Kościołem angielskim czy szwedzkim.

Tylko brakowi zdecydowania prymasaJakuba Uchańskiego (1502−1581) i króla Zygmunta Augusta(1520−1572) Polska zawdzięcza pozostanie przy katolicyzmie. Myślę, że stało się to ze szkodą dla polskiej kultury religijnej i poziomu refleksji teologicznej, która od zwycięskiego pochodu kontrreformacji do dzisiaj zastygła we wtórnym powtarzaniu dyrektyw Rzymu. Choć od czasów Soboru Watykańskiego II tendencje narodowe i wyraźna skłonność do uniezależniania się od watykańskich dyrektyw wyraźnie się nasiliła. Od czasu wyboru na papieża Franciszka te tendencje stały się wręcz sposobem na życie większości polskich biskupów i księży.
Uświadomiłem to sobie w czasie kilkudniowego „samochodowego urlopu” spędzonego na wschodniej ścianie naszego kraju. Otóż przy okazji odwiedziłem kilkadziesiąt budowli sakralnych, w tym również kościoły katolickie. Architektonicznie niektóre cerkwie nazwałbym prawdziwymi perłami sztuki sakralnej, zdarzały się też piękne kościoły unickie i katolickie, zwłaszcza drewniane. Nieliczne ocalałe synagogi również olśniewały pięknem, zwłaszcza kompleks synagogalny w Włodawie. Przykrym (obawiam się, że nie odosobnionym) przykładem profanacji pięknej synagogi był Chełm (skądinąd miasto pielęgnujące wielokulturowe i wieloreligijne dziedzictwo). Doprawdy trudno pojąć dlaczego akurat w sakralnym budynku musi się mieścić restauracja?
No ale wracam do budynków wyznania rzymsko-katolickiego. Nieuprzedzony, acz zaciekawiony obserwator miałby sporo kłopotów z ich utożsamieniem z wyznaniem akurat rzymskim. Brak bowiem śladów związku z Rzymem, natomiast wszędzie dominuje polski papież (w jednym w kościołów i to w moim rodzinnym Narolu, razem z papieżem niemieckim), natomiast trudno dostrzec obecność obecnego papieża argentyńskiego. Nawet przy okazji zachęt do udziału w Światowych Dniach Młodzieży pojawiało się nawiązanie do świętego Jana Pawła II jako ich inspiratora, natomiast Franciszek był zaznaczany nader dyskretnie.
Pozostając przy konwencji nieuprzedzonego obserwatora miałem wrażenie, że zwiedzam mauzolea narodowej martyrologii, którym z nieba patronuje polski papież. Było to szczególnie widoczne w Stalowej Woli, ale nie tylko. Wiele z tych kościołów było oszpeconych wątpliwej piękności pomnikami polskiego papieża, ozdobionymi brzmiącymi nader narodowo sentencjami. Jedynym wytłumaczeniem tej ikonograficznej osobliwości jest całkowita niekompatybilność słów wygłaszanych w tych kościołach z przesłaniem papieża Franciszka.
I jeszcze jedna, tym razem akustyczna, osobliwość. Otóż dostrzegłem (a raczej usłyszałem) pewną nowość w porównaniu z latami gdy na tych terenach bywałem jako dziecię. Otóż coraz więcej księży katolickich zachowuje się jak muezzini (choć brak im muzycznych talentów dorównującym głosom islamskich duchownych), ich głos rozlega się już nie tylko w murach kościołów, ale ogarnia całą przestrzeń wsi i miasteczek. Czyżby wpływ islamu, przed jakim ostrzega ojciec Rydzyk, jednak dotknął samego serca polskiej religijności?
Czyżby nad Wisłą realizował się niespełniony sen prymasa Uchańskiego? Wszak był interreksem po śmierci Zygmunta II Augusta w 1572 roku. Mam wrażenie, że niektórym biskupom (a nawet jednemu z zakonników) ta rola przypadłaby do gustu również dzisiaj.
Jutro przyjeżdża do Polski papież Franciszek. Pobędzie w tym kraju do niedzieli. Ciekaw jestem czy Polski Kościół Rzymsko-Katolicki powróci do swych chrześcijańskich i katolickich korzeni, czy też i z tej okazji uczyni pretekst by się umocnić w swoich narodowych ciągotkach. Już niedługo się o tym dowiemy.

Poprzedni

Niejasne, nieprzejrzyste, nieprecyzyjne

Następny

Cześć i chwała bohaterom