Analiza historyczno-socjologiczna
Termin naszego spotkania wybrany został bardzo trafnie. Dziś [7 listopada] właśnie mija sto lat od powołania w Lublinie Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej, na czele którego stał Ignacy Daszyński. Był to pierwszy w pełni suwerenny rząd polski. Istniały wprawdzie Rada Regencyjna i powołany przez nią rząd w Warszawie oraz Komisja Likwidacyjna w Krakowie (utworzona 31 października 1918 r.), ale żadne z tych ciał nie mogło uchodzić za rząd całej, odradzającej się Polski.
Do Tymczasowego Rządu Ludowego mam stosunek osobisty. Jestem jednym z nielicznych już ludzi, którzy znali członków tego rządu. W moim wypadku byli to wuj mojej matki Wacław Sieroszewski (w rządzie tymczasowym minister propagandy i informacji), którego jako dziecko odwiedzałem w jego warszawskim mieszkaniu) i Juliusz Poniatowski, minister rolnictwa, którego poznałem po jego powrocie z emigracji (w 1957 r.) i z którym miewałem ciekawe rozmowy w Polskiej Akademii Nauk.
Rząd Ludowy trwał tylko 11 dni, ale jego następca – rząd Jędrzeja Moraczewskiego – w wielu kwestiach kontynuował postępową linię swego poprzednika.
Na program Tymczasowego Rządu Ludowego składały się:
– określenie państwa jako demokratycznej republiki, w której wszyscy obywatele – bez różnicy pochodzenia, płci, wiary i narodowości – mieć mieli równe prawa,
– zapowiedź wprowadzenia ośmiogodzinnego dnia pracy, ubezpieczeń od bezrobocia, chorób i na starość,
– zapowiedź reformy rolnej, nacjonalizacji kopalń, salin, przemysłu naftowego i dróg komunikacyjnych,
– zapowiedź wprowadzenia udziału robotników w zarządzaniu przedsiębiorstwami, w tym także prywatnymi,
– zapowiedź wprowadzenia powszechnego, obowiązkowego, bezpłatnego i świeckiego nauczania.
Był to program radykalny – zapewne zbyt radykalny, jak na warunki ówczesnego społeczeństwa polskiego. Miał on jednak istotny wpływ na to, w jakim kierunku poszły posunięcia pierwszych rządów Drugiej Rzeczypospolitej.
Dekretem Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego wprowadzona została (28 listopada) w pełni demokratyczna ordynacja wyborcza do Sejmu Ustawodawczego. Prawa wyborcze uzyskali wszyscy obywatele, w tym – co w ówczesnym świecie należało do wyjątków – kobiety. Wprowadzone ustawodawstwo socjalne czyniło Polskę jednym z najbardziej postępowych państw ówczesnego świata.
Niepowodzeniem natomiast skończyły się próby zrealizowania reformy rolnej. Uchwalona w lipcu 1920 roku, gdy sukcesy Armii Czerwonej stworzyły śmiertelne zagrożenie dla niepodległości Polski, została następnie wyhamowana, co zdaniem Juliusza Poniatowskiego było konsekwencją zawarcia (w 1922 r.) sojuszu politycznego przez PSL „Piast” z Narodową Demokrację. Reforma ta była paląca koniecznością. W odradzającej się Polsce niemal 50 proc. gruntów należało do wielkich właścicieli ziemskich, a zarazem istniały dwa miliony karłowatych gospodarstw chłopskich o powierzchni do 2 hektarów. Zadanie zrealizowania tej reformy czekać musiało na dekret Polskiego Komitatu Wyzwolenia Narodowego – jeden z pierwszych aktów prawnych z 1944 roku. Również upaństwowienie kopalń i przemysłu naftowego odwlekło się o ponad ćwierć wieku.
Radykalizm Tymczasowego Rządu Ludowego był konsekwencją tego, że lewica polska – socjaliści i ludowcy – odegrała kluczową rolę w walce o niepodległość. Nie negując znaczenia dyplomatycznych zabiegów przywódcy Narodowej Demokracji Romana Dmowskiego, trzeba pamiętać, że w kraju najbardziej zdecydowanymi rzecznikami niepodległości i zjednoczenia wszystkich ziem polskich byli właśnie socjaliści i ludowcy. Z Polskiej Partii Socjalistycznej wywodzili się Józef Piłsudski i jego najbliżsi współtowarzysze walki.
Klimat polityczny jesieni 1918 roku sprzyjał przyjęciu radykalnego programu. Rewolucje rosyjska i niemiecka spotkały się z odzewem na ziemiach polskich, gdzie jesienią 1918 roku mnożyły się wystąpienia robotnicze, a także – choć w mniejszym stopniu – chłopskie – przeciw istniejącym stosunkom społecznym. Choć niesprawiedliwe było – co czynili niektórzy historycy w latach PRL – wyjaśnianie radykalizmu rządu lubelskiego intencją zapobieżenia rewolucji, to jednak nie ulega wątpliwości, że wrzenie rewolucyjne miało pobudzający wpływ na to, w jakim kierunku szły posunięcia i projekty pierwszych dwóch rządów Niepodległej Rzeczypospolitej.
Rodzące się państwo znajdowało się w dramatycznie trudnej sytuacji. W listopadzie 1918 roku powstające władze państwowe kontrolowały jedynie obszar dawnego zaboru austriackiego (ale nie cały, gdyż o Galicję wschodnią toczyły się walki z formacjami ukraińskimi) i dawnego Królestwa Polskiego. Wielkopolska zrzuciła panowanie niemieckie dopiero pod koniec grudnia – w wyniku zwycięskiego powstania. Pomorze i część Śląska weszły w skład państwa polskiego na podstawie decyzji konferencji wersalskiej, a wschodnią granicę państwa wyznaczył pokój ryski (1921 r.) kończący zwycięską dla Polski wojnę z Rosją radziecką. Do 1921 roku Polska nie miała jednolitej waluty a na jej obszarze posługiwano się sześcioma różnymi środkami płatniczymi. Brak było zintegrowanej sieci kolejowej: na przykład nie było linii kolejowej łączącej Warszawę z Poznaniem.
Ziemie polskie – z wyjątkiem dawnego zaboru niemieckiego należały do ekonomicznie zacofanej części Europy. Na 27 miliony mieszkańców odradzającego się państwa klasa robotnicza liczyła 7.5 mln., ale robotnicy przemysłowi tylko 1.1 mln. (reszta to robotnicy rolni i służba domowa). Najliczniejsza klasa – chłopi – liczyła 14.7 mln. osób, w tym chłopi małorolni – 7.5 mln. Drobnomieszczaństwo to kolejne 3.4 mln a inteligencja i pracownicy umysłowi to 1.4 mln., z tym że ludzi z wyższym wykształceniem było nie więcej niż sto tysięcy.
Zacofaniu ekonomicznemu towarzyszyło kulturalne. W 1921 roku 33.1 proc. ludności było analfabetami (w miastach 18.7 proc., na wsi 38.1 proc.). Najwyższy poziom analfabetyzmu był na wschodzie kraju, a rekordowo wysoki – w województwach poleskim (48.4 proc.) i wołyńskim (47.8 proc.). Wprowadzony powszechny obowiązek szkolny przyniósł pewną poprawę (w roku 1931 analfabeci stanowili już „tylko” 23.1 proc. ludności), ale większość dzieci wiejskich uczęszczała do niepełnych szkół podstawowych, po których nie było możliwości kształcenia na poziomie średnim. Odradzające się państwo odziedziczyło trzy uniwersytety: istniejące przed wojną uniwersytety w Krakowie i we Lwowie oraz odrodzony w 1916 roku Uniwersytet Warszawski. W 1919 roku założone zostały Uniwersytet Poznański i Uniwersytet Stefana Batorego w Wilnie. Wyższe szkolnictwo reprezentowało wysoki poziom, ale kształciło zaledwie kilkanaście tysięcy studentów rocznie, a jego struktura społeczna odzwierciedlała wielkie różnice klasowe ówczesnej Polski.
Wojna przyniosła znaczne zniszczenia infrastruktury gospodarczej na ziemiach zaboru rosyjskiego i austriackiego, gdzie toczyły się walki. Najbardziej ekonomicznie rozwinięte ziemie zaboru niemieckiego uniknęły zniszczeń wojennych. Natomiast dla wszystkich części składowych odradzającego się państwa wielkim obciążeniem było zerwanie więzi gospodarczych z dawnymi państwami zaborczymi. W konsekwencji proces odbudowy i rozwoju gospodarczego musiał napotykać na wielkie trudności, w wyniku czego dopiero w 1938 roku osiągnięto przedwojenny poziom produkcji. Plagą międzywojennej Polski było wysokie bezrobocie, w tym także utajone bezrobocie na wsi (szacowane na nie mniej niż 2.7 mln. osób). Ówczesne pamiętniki (np. wydane przez Instytut Gospodarstwa Społecznego „Pamiętniki Bezrobotnych”) stanowią gorzki wyraz rozczarowania nową Polską.
Struktura narodowościowa nowego państwa była konsekwencją ponad stuletniej niewoli oraz wojny polsko-rosyjskiej. W granicach państwa znalazły się liczne mniejszości narodowe. W 1921 roku etniczni Polacy stanowili 69.2 proc. ludności, Ukraińcy 14 proc., Żydzi 7.8 proc., Białorusini 3.9 proc., Niemcy 3.8, inni 1.3 procent Znaczna liczebność mniejszości słowiańskich była konsekwencją ustanowienia granicy wschodniej daleko na wschód od linii Curzona, stanowiącej rubież obszaru, na którym Polacy stanowili większość ludności. Ludność żydowska – inaczej niż to było w zachodniej Europie – nie była pod względem kulturowym i językowym zintegrowana z resztą społeczeństwa, gdyż w okresie, gdy na Zachodzie postępował proces jej integracji z ogółem narodu, nie istniało państwo polskie. Na tym tle wielkim problemem odraczającego się państwa były silne tendencje nacjonalistyczne, w tym antysemityzm znajdujący wyraz nawet w pogromach antyżydowskich. Brak dalekowzrocznej polityki wobec mniejszości ukraińskiej owocował – zwłaszcza w latach trzydziestych – nasileniem terroryzmu ukraińskiego, na co władze polskie odpowiadały masowymi represjami.
Państwo o takiej strukturze potrzebowało odważnej, postępowej polityki społecznej. Tymczasowy Rząd Ludowy program takiej polityki ogłosił, ale nie miał możliwości wcielenia go w życie. Wprawdzie dzięki temu rządowi ( i jego bezpośredniemu następcy – rządowi Moraczewskiego) – Polska otrzymała postępowe ustawodawstwo socjalne i demokratyczne prawo wyborcze, ale inne reformy albo pozostały w sferze idei, albo – jak zwłaszcza reforma rolna – realizowane były połowicznie. Winę za ten stan rzeczy ponosi prawica, która – począwszy od wyborów 1922 roku – miała dominującą pozycję polityczną. Nie zmienił tego także – wbrew nadziejom lewicy – zamach majowy. Zdominowana przez prawicę polityka gospodarcza i nacjonalistyczna polityka wobec mniejszości narodowych hamowały proces modernizacji Polski i przyczyniały się do jej słabej pozycji międzynarodowej.
Widziany z tej perspektywy manifest Tymczasowego Rządu Ludowego jawi się jako akt wielkiej dalekowzroczności – świadectwo mądrości lewicy polskiej i jej poczucia odpowiedzialności za państwo. Dlatego warto jest właśnie siódmego listopada przypomnieć sobie, z czym lewica polska wchodziła w nowy okres historii narodu i państwa. Idea państwa sprawiedliwego, w którym ludzie pracy mogliby czuć się w pełni gospodarzami ojczyzny, pozostaje drogowskazem ideowym także dziś – w zupełnie innych warunkach międzynarodowych i ustrojowych.
Referat na uroczystym posiedzeniu Rady OPZZ 7 listopada 2018 r.