22 listopada 2024
trybunna-logo

Plan

Historia uczy, że niewielka, lecz zdeterminowana i pod sprawnym przywództwem grupa zawsze wygrywa z dużą, słabo motywowaną i źle dowodzoną masą ludzi.

To co się stało 18 lipca 2019 roku jest klęską obozu demokratycznego w Polsce. Szeroka koalicja partii opozycyjnych miała realną szansę na względnie łatwe zwycięstwo w jesiennych wyborach do Sejmu i Senatu. Odpowiedzialność za porażkę tej koncepcji spada na Grzegorza Schetynę i Władysława Kosiniaka – Kamysza.
Nie dosyć, że wyciągnęli oni złe wnioski z porażki w wyborach do Parlamentu Europejskiego, to jeszcze zmarnowali nadzieje wielu myślących, aktywnych politycznie i autentycznie zaangażowanych w sprawy Polski obywateli. Wystarczy przeczytać komentarze w Internecie, by zorientować się kogo Polacy obciążą winą za to co się stało.
Ale jest to też ogromna szansa dla szeroko rozumianej Lewicy, która może stać się nadzieję dla wielu, na pokonanie Prawa i Sprawiedliwości. Choć dziś sytuacja SLD, Wiosny i partii Razem jest bardzo trudna. I tylko od polityków lewicy zależy jaki będzie ostateczny wynik.
Dziś, używając języka wojskowego – „Sytuacja jest beznadziejna, wróg ma ogromną przewagę, cofać się nie ma dokąd. Dlatego trzeba atakować”. Politycy Lewicy są dziś zdeterminowani by udowodnić swym niedawnym koalicjantom, jak bardzo się pomylili w ocenie sytuacji politycznej i tego, czego chcą wyborcy.
Aby przekonać Polaków lewicowa koalicja potrzebuje dziś bardzo dobrej, bezkompromisowej kampanii wyborczej. To nie może wyglądać tak, jak kampania prezydencka Magdaleny Ogórek, czy wybory do Sejmu i Senatu cztery lata temu.
Na początek warto uświadomić sobie, że prawdziwym powodem porażki opozycji w wyborach do Parlamentu Europejskiego, był nie brak spójności ideowej, lecz brak porządnej kampanii. Odpowiedzialność za ten stan spada na Platformę Obywatelską, która nie liczyła się z pozostałymi partnerami. Nie warto dziś wchodzić w szczegóły. Ale trzeba znaleźć odpowiedź na pytanie – Co zrobić, by jesienią 2019 roku wygrać?
Lewica będzie w tych wyborach walczyła nie o 25 procentowe poparcie, lecz realnie o wynik w przedziale – 8 – 12 procent. Każdy punkt powyżej będzie oznaczał oszałamiający sukces.
Lewicowa koalicja nie może popełnić też błędu z roku 2015, czyli nie może zarejestrować się jako „koalicja” i podnieść próg wyborczy do 8 procent. Tak na wszelki wypadek.
Musi też mieć możliwie najlepszy sztab wyborczy, który zacznie działać w ciągu najbliższego tygodnia. Chodzi o niewielką grupę ludzi, którzy mają doświadczenie w prowadzeniu takich kampanii. I którzy je w przeszłości wygrywali.
Ich zadaniem powinno być zorganizowanie nie tylko kampanii na szczeblu centralnym, ale też skutecznego wsparcia dla kandydatów w okręgach wyborczych. Nic bowiem tak nie demobilizuje jak przekonanie, że przegrana jest pewna. A wiemy, że większość osób, które znajdzie się na listach Lewicy nie zdobędzie mandatów poselskich.
Należy uniknąć sytuacji, w której kandydaci będą walczyli między sobą, a nie z przeciwnikami politycznymi. I przekonać tych, którzy nie mają szans na mandat, by poświęcili swój czas i energię dla wspólnego celu. Muszą wiedzieć, że nie są sami, że „Warszawa o nich pamięta i gotowa jest im pomóc”. Jeśli tak się stanie, oznacza to dodatkowy punkt w wyborach. Czyli bardzo dużo, pamiętając, że Lewica nie będzie walczyła o 25 – 30 procent.
Pamiętajmy, że decyzja Platformy Obywatelskiej o samodzielnym starcie w wyborach została
bardzo źle przyjęta przez osoby, które wspierały opozycję i gotowe były na nią głosować. Widać to po wpisach na forach internetowych i pod publikacjami na stronach takich jak Gazeta Wyborcza, Onet.pl, Wirtualna Polska czy Natemat. Dlatego można spodziewać się spadku poparcia dla PO w sondażach. To zjawisko dotknęło już Polskie Stronnictwo Ludowe, i pewnie tylko Władysław Kosiniak – Kamysz wierzy, że PSL łatwo przekroczy próg 5 procent. Większość obecnych posłów w to nie wierzy, lecz nie ma odwagi by się przeciwstawić.
Lewica może zyskać na tym zamieszaniu. Dlaczego? Ponieważ nie ma już nic do stracenia. I może sobie pozwolić na wszystko. Może bezpardonowo atakować Prawo i Sprawiedliwość. Może powiedzieć Polakom, że w gruncie rzeczy jest wdzięczna Grzegorzowi Schetynie, gdyż teraz nie musi już liczyć się z jego fochami.
Żyjemy w czasach, w których politycy muszą być wyraziści, pełni energii, który komunikują się z wyborcami korzystając z nowoczesnych technologii. W takich warunkach kampania staje się nieustannym atakiem na przeciwników. Rodzajem strumienia świadomości. I bynajmniej nie chodzi tu o prawdę, lecz wyłącznie o emocje.
Mało kogo interesowały kulisy negocjacji między SLD a PO w sprawie wspólnego startu w wyborach do Sejmu i Senatu, ale uwaga Włodzimierza Czarzastego , że był to „Stosunek ślimaka z meduzą” oraz pokazany przez niego „gest Kozakiewicza” został odnotowany przez wszystkie media.
Jaki ma być program wyborczy Lewicy? Wszystko sprowadza się do kilku prostych haseł – na przykład – „Nie oddamy Polski PiS-owi”, „Nie dopuścimy do tego, by Kaczyński wyprowadził nasz kraj z Unii Europejskiej”, „Nie musimy wstydzić się w Europie za nieudolną „Brochę” Szydło”, „Uczynimy Polskę naprawdę silnym i liczącym się w Europie krajem”.
O lewicowej koalicji powinno być głośno – „Zjednoczona Lewica jest czarnym koniem tych wyborów”, „Dziękujemy za poparcie i prosimy o więcej”, „ Nie chcę się wstydzić za Prawo i Sprawiedliwość, dlatego głosuję na Lewicę”.
Należy codziennie atakować polityków Prawa i Sprawiedliwości za to, że nie szanują wyroków sądowych, że poseł Pięta ma problemy z kochanką. A poseł Tarczyński z głową. Trzeba nieustannie przypominać o uczuciach Macierewicza do Misiewicza itp. Należy wręcz zasypać Polaków taką narracją, korzystając ze wszystkich dostępnych okazji.
Moim zdaniem Polska nie ma dziś większych problemów gospodarczych i dlatego ta tematyka nie zdominuje tegorocznej kampanii. Lewica powinna obiecywać, że zrobi wszystko, by pensje Polaków dorównywały tym zachodnim. Że będzie się żyło nam lepiej.
Za to będą pogłębiały się problemy edukacji i szeroko rozumianej służby zdrowia. We wrześniu dzieci i nauczyciele przekonają się czym naprawdę jest reforma edukacji.
Temat braku leków, niskich zarobków lekarzy i pielęgniarek będzie aktualny także jesienią. Zj Lewica może obiecać, że w krótkim czasie zwiększy nakłady budżetowe w tych obszarach. Jeśli chcemy mieć dobrze wykształcone młode pokolenie, to nauczyciele powinni zarabiać więcej. To samo dotyczy lekarzy, pielęgniarek i pozostałego personelu medycznego.
Skąd na to pieniądze? Wystarczy nie kraść, i być skrajnie rozrzutnym jak pisowska nomenklatura w spółkach skarbu państwa. Trzeba w kółko powtarzać – „Wam się po prostu nic nie należy” i „Nie pozwolimy, by PiS zrealizował największy i najkosztowniejszy ze swych programów – „Koryto +”.
Istotne jest też, by pamiętać – Kampania wyborcza Lewicy nie jest adresowana do zwolenników Prawa i Sprawiedliwości. Ci wyborcy nas nie interesują. Kierujemy nasze przesłanie do osób rozczarowanych polityką Platformy Obywatelskiej i Grzegorza Schetyny , do ludzi, którzy stracili zaufanie do Polskiego Stronnictwa Ludowego. Do tych, którzy dotychczas nie uczestniczyli w wyborach, albo zostali zniechęceni poczynaniami liderów opozycji. I oczywiście do młodych osób. To zdanie dla Roberta Biedronia i Adama Zandberga.
Kilkuosobowy zespół osób mających doświadczenie w prowadzeniu kampanii wyborczych, jest w stanie na bieżąco rozpisać zadania dla kandydatów niemal na poszczególne dni kampanii. Jest też w stanie przygotować spoty telewizyjne i radiowe.
Potrzebne też będą osoby, które zajmą się mediami społecznościowymi. Ich zadaniem będzie stworzenie wrażenia, że kampania Lewicy jest niezwykle dynamiczna i otwarta na różne pozytywne pomysły.
Jestem też pewien, że wielu intelektualistów, naukowców, pisarzy, aktorów, przedstawicieli szeroko rozumianego świata kultury może w tych wyborach zagłosować na kandydatów lewicy. Trzeba pomóc im podjąć taką decyzję.
Mam świadomość, że nie wszystko da się zrealizować, że zapewne w kampanii będą sytuacje trudne, ale wybory wygrywają ci, którzy popełnią mniej błędów. Moim zdaniem Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe już wyczerpały ich dopuszczalny limit. A to dopiero początek. Lewica nie musi iść tą drogą.

Poprzedni

Aktor jest sam dla siebie narzędziem pracy

Następny

Pesymizm był uzasadniony

Zostaw komentarz