16 listopada 2024
trybunna-logo

OPZZ miało rację

OPZZ od momentu ogłoszenia w październiku 2012 r. przez premiera Donalda Tuska, w tzw. drugim exposé, Programu „Inwestycje Polskie” krytykowało założenia tego programu.
Teraz do grona surowych recenzentów działań byłego premiera dołączyła Najwyższa Izba Kontroli (NIK).

Program miał na celu wyeliminowanie barier w rozwoju dużych przedsięwzięć inwestycyjnych. Zakładał zapewnienie w budżecie kwoty 40 mld zł z przeznaczeniem na realizację inwestycji infrastrukturalnych do 2015 r. i około 90 mld zł do 2018 r. Z opublikowanej 2 maja br. informacji NIK o realizacji programu wynika, że tempo jego wdrażania jest wolne, efekty są niezadowalające, a zdefiniowane problemy inwestycyjne wciąż pozostają aktualne.
Przedstawiciele Porozumienia wielokrotnie pytali stronę rządową o ekonomiczne i społeczne skutki Programu „Inwestycje Polskie”, ale za każdym razem przedstawiciele Ministerstwa Skarbu Państwa i zarządu spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe S.A. (PIR), która jest odpowiedzialna za realizację programu, nabierali wody w usta. Najbardziej interesowała nas odpowiedź na pytanie, ile miejsc pracy powstanie dzięki zaangażowaniu publicznych pieniędzy w gospodarkę. Szczegóły programu przedstawić miał minister skarbu państwa Mikołaj Budzanowski w trakcie zwołanego na wniosek OPZZ plenarnego posiedzenia Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych, ale się na nim nie pojawił. W stanowisku, które w listopadzie 2012 r. przyjęło Prezydium OPZZ wskazaliśmy, że Program „Inwestycje Polskie” to jedynie wizja premiera nie mająca żadnego realnego kształtu. Nasze zasadnicze zastrzeżenie budził fakt, że program stanie się narzędziem do wyprowadzenia majątku Skarbu Państwa do instytucji nad którą państwo nie ma kontroli tj. do PIR. Prezydium wskazało także, że Inwestycje Polskie są w istocie próbą obejścia przepisów ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji, dlatego zażądało, aby przed podjęciem jakichkolwiek działań rząd przedstawił partnerom społecznym pełną koncepcję nowego programu i przeprowadził konsultacje społeczne w tej sprawie.
Po kilku latach także Najwyższa Izba Kontroli dostrzegła słabe punkty programu, na które wcześniej zwróciło uwagę OPZZ. Program „Inwestycje Polskie”, zdaniem NIK, nie został rzetelnie przygotowany. Nie określono szczegółowych planów i mierników działania poszczególnych podmiotów w nim uczestniczących. Nie został także ustanowiony spójny system monitoringu i nadzoru. Obowiązki nadzorcze zostały rozproszone między ministra skarbu państwa i ministra finansów. W ocenie NIK w latach 2013–2015 podmioty realizujące program nie wykorzystały w pełni środków dostępnych na finansowanie przedsięwzięć inwestycyjnych w sposób zapewniający skuteczną i wydajną realizację celów programu. Nie dokonywano ponadto analiz związanych z oceną oddziaływania programu na gospodarkę. NIK podkreśliła także, że program nie został przyjęty przez Radę Ministrów, a tym samym nie posiadał statusu programu rządowego.
Sposób przygotowania i realizacji programu nie zagwarantował, w ocenie NIK, osiągnięcia efektów w wysokości planowanej do 2015 r. W niewystarczającym stopniu uwzględniono, że podjęcie decyzji o finansowaniu inwestycji przez PIR będzie procesem długotrwałym oraz że przedsiębiorstwa krajowe nie przedstawią dostatecznej liczby projektów spełniających wymogi PIR. W efekcie od 2013 r. do 2015 r. Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) podpisał umowy na finansowanie inwestycji o wartości 28,9 mld zł, a PIR o wartości 1,6 mld zł. Łącznie stanowiło to 76% kwoty, jaka zgodnie z programem powinna zostać zapewniona na finansowanie inwestycji. Dla porównania wartość krajowych nakładów inwestycyjnych ogółem w latach 2013–2014 wyniosła 481,9 mld zł.
Co ciekawe, podwyższenie kapitału własnego BGK w celu realizacji programu nastąpiło częściowo niezgodnie z jego założeniami, gdyż skutkowało zwiększeniem długu publicznego. Stało się tak w wyniku decyzji ministra finansów, który przekazał BGK obligacje skarbowe o wartości nominalnej 3 mld zł, jednak obligacje te nie zostały wykupione. Do 2016 r. ich obsługa kosztować będzie podatnika około 177 mln zł.
Najwyższa Izba Kontroli we wnioskach końcowych stwierdziła między innymi to, na co od dawna zwraca uwagę OPZZ, a mianowicie, że należy ustanowić efektywny nadzór nad realizacją programu, zorientowany na ocenę stopnia realizacji celów i wyników programu oraz ryzyk im zagrażających. Zdaniem NIK trzeba unikać rozproszenia kompetencji nadzorczych między różne organy, gdyż ogranicza to skuteczność nadzoru.
Oceniając realizację programu warto przypomnieć nie tylko słynne słowa bohatera afery podsłuchowej, ministra Bartłomieja Sienkiewicza, który przekonywał, że Polskie Inwestycje Rozwojowe to „ch…, dupa i kamieni kupa”, ale także ocenę byłego wicepremiera i ministra finansów Jana Vincenta Rostowskiego, który chwaląc Program „Inwestycje Polskie” stwierdził, że rząd chce mieć wejście smoka, a nie wejście ślimaka. Czytając dokument NIK trudno nie odnieść jednak wrażenia, że program Donalda Tuska ma więcej wspólnego ze ślimakiem niż ze smokiem.

Poprzedni

Dom wariatów 2

Następny

Ostatnia bitwa „Czwartaków”