22 listopada 2024
trybunna-logo

O miłości i wstydzie

Z Dalekiego Wschodu

Dzięki Państwowemu Instytutowi Wydawniczemu, po unikalnej możliwości zanurzenia się we współczesnej prozie chińskiej („Sen wioski Ding” Yana Lianke), mogłem przesunąć palcem po mapie Dalekiego Wschodu na północny wschód i znaleźć się w Japonii. Tam ów palec zatrzymał się na wielkim nazwisku Yukio Mishimy. Z czasów nastoletniego dzieciństwa (1970) pamiętam, jak przez mgłę, pokazywane w czarno-białej telewizji krótkie migawki z publicznego, honorowego samobójstwa przez harakiri, dokonanego przez niego w Tokio na jakimś dachu, po tym jak spełzł na niczym prawicowy, wojskowy bunt, który pisarz inspirował. Prawie pół wieku to wystarczająco wiele czasu, by zadać pytanie, czy Mishima (rocznik 1925) jest jeszcze pisarzem współczesnym. Po prawdzie był klasykiem już za życia nie tylko dlatego, że kandydował do literackiego Nobla, ale także dlatego, że w swojej wyszukanej stylistycznie, realistycznej ale też poetyzującej prozie odwoływał się do tzw. „tradycyjnych wartości” starej Japonii, kraju samurajów i kodeksu busido, „wartości” wywodzących się jeszcze z czasów feudalnych. Dwa lata po śmierci Mishimy (1972) ukazał się polski przekład „Ballady o miłości”, a po wielu latach także „Złota pagoda” czy zbiory jego opowiadań „Zimny płomień” i dramatów (m.in. „Madame de Sade”). Uderzające w prozie u Mishimy jest to m.in. że mimo silnej ideologicznej, a nawet politycznej konotacji postaci pisarza, właściwie nie ma w jego utworach problematyki politycznej ani historycznych zdarzeń, poza odległymi ich echami na dalekim tle. Mishima to bowiem przede wszystkim „pisarz miłości”. Jego proza jest przede wszystkim przepojona atmosferą frenetycznej, zmysłowej namiętnej miłości. W pisarzu oddanym opisywaniu, w wyszukanej formie artystycznej, psychologii i fizjologii miłości, namiętności polityczne, faszystowski kult czynu i siły zrodził się trochę niespodziewanie dla postronnych, choć właśnie z tego kultu piękna i siły ciała (mogącego przywieść cokolwiek na myśl prozę Niemca Ernsta Jűngera) wyrósł. „Wyznanie maski”, to pełna gęstej zmysłowości, realistyczna powieść o seksualnym przebudzeniu młodego mężczyzny, która przyniosła Mishimie pierwszy rozgłos i która ukazała się dokładnie 70 lat temu (1949). To także powieść o seksualnym tabu, o wstydzie, nazywanym kiedyś pruderią, fenomenie, który właściwie zniknął z horyzontu współczesnej kultury obyczajowej, zjawisku, które gdy istniało, bywało często źródłem dyskomfortu i frustracji, ale trudno uwolnić się od poczucia, że wraz z jego zniknięciem świat erotyzmu został o coś zubożony, o jakąś nutę tajemniczości. Lektura „Wyznania maski” to bardzo dobry punkt wyjścia na szlak prozy wybitnego japońskiego pisarza.

Yukio Mishima – „Wyznanie maski”, przekł. Beata Kubiak Ho-Chi, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2019, str. 237, ISBN 978-83-06-03492-9.

Poprzedni

Ten stary, niezawodny Wolter

Następny

Przez wzajemnie korzystną współpracę do lepszej przyszłości

Zostaw komentarz