16 listopada 2024
trybunna-logo

Na 450-lecie Unii Lubelskiej

Książeczka niewielka, co nie znaczy, że nieważna

450 rocznica Unii Lubelskiej to dobra okazja do zarekomendowania pracy poświęconej okolicznościom zawarcia tejże.
Przyznam, że choć znam generalnie temat, jako że w Lublinie się urodziłem (w tutejszym muzeum znajduje się słynne malowidło Jana Matejko, a na pomnik poświęcony Unii, stojący w centrum miasta, przy placu Litewskim, spoglądałem co najmniej kilka razy w tygodniu przez kilkadziesiąt lat) i spędziłem kawał życia w tym mieście, a w każdym podręczniku i innej syntezie historii dawnej łatwo można znaleźć rozdział czy rozdzialik, a co najmniej akapit poświęcony Unii, to nigdy do tej pory nie natrafiłem na tekst, który by o niej opowiadał inaczej niż okrągłymi uogólnieniami. Józef Zięba ukazał realistycznie tło tego zdarzenia, bieg wypadków, które do niego doprowadziły, konkretne okoliczności, w tym miejsca w których się one dokonywały. Nawiasem mówiąc do tej pory nie znalazłem bezspornego potwierdzenia, gdzie Unię zaprzysiężono.
Kiedyś natknąłem się na informację, że stało się to w kościele dominikanów na Starym Mieście, ale Józef Zięba w swojej pracy wymienia kaplicę na wzgórzu zamkowym, tę bezcenną z freskami bizantyjsko-ruskim z czasów Władysława Jagiełły, ale też „kościół franciszkanów”. Jeśli ten drugi, to powstaje pytanie, czy chodzi o kościół kapucynów przy Krakowskim Przedmieściu, jako że kapucyni są zakonem reguły św. Franciszka? A może chodzi o jakiś inny kościół lubelski, który był kiedyś świątynią franciszkańską? Autor tego niestety nie precyzuje i to jest mankamentem pracy. W każdym razie na żadnym lubelskim obiekcie nie było i nie ma tablicy wskazującej, że w „tym” konkretnym obiekcie zaprzysiężono Unię.
W powieści dla młodzieży Zuzanny Morawskiej „Przygody imć pana Mikołaja Reja” autorka wskazuje na nieistniejący już dziś kościół św. Michała przy ulicy Grodzkiej jako na miejsce podpisania aktu Unii, ale nie jest to źródło miarodajne. Co do samych negocjacji, to nie odbyły się one bezkolizyjnie i akt rodził się w bólach. Po stronie litewskiej zwłaszcza, był silny opór przed połączeniem z Koroną Polską, jako że niektórzy ważni politycy litewscy uważali, że Polska nie tyle się z Litwą połączy na partnerskich zasadach, ile ją wcieli, pożre, a co najmniej zdominuje, zmajoryzuje. Zdarzyła się więc nawet ucieczka delegacji litewskiej z Lublina, w zimową noc, w mróz i zadymkę śnieżną, zatem niewiele brakowało by do zawarcia Unii nie doszło.
W każdym razie warto na okoliczność 450 rocznicy Unii Lubelskiej zapoznać się z tą niewielką a treściwą książeczką.

Józef Zięba – „Opowieść o Unii Lubelskiej i Hołdzie Pruskim”, wyd. Polihymnia, Lublin 2019, str. 36, ISBN 978-83-7847-597-2.

Poprzedni

O ironii z autoironią

Następny

Tajny pogrzeb

Zostaw komentarz