24 listopada 2024
trybunna-logo

Mój dziennik politycznie niepoprawny

Mój dziennik politycznie niepoprawny

Wierzbickilogo

16 sierpnia 2016

Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednym, skutecznie dba, aby Polakom nie zabrakło rozrywki, co wydaje się stanowić najsilniejszą stronę tego prawicowego polityka. Obwieścił mianowicie, że rząd przekazał Sejmowi do czytania projekt nowelizujący Kodeks Karny poprzez dodanie paragrafu straszącego trzema latami więzienia każdego, kto będzie upubliczniał zwrot: „polskie obozy koncentracyjne”. Pomysł jest nadwrażliwy i w gruncie rzeczy głupi. Pozostanie praktycznie martwy, o czym Ziobro i przytakiwacze dobrze wiedzą. O co więc chodzi ? Jak zwykle, o to samo: o przypodobanie się wcale licznej części niekumatego elektoratu, osobliwie uwrażliwionego na punkcie godności i honoru naszej Najjaśniejszej. Lapsusy o „polskich obozach śmierci” zdarzają się w tumulcie przekazu, obcokrajowcom głównie. Są zasadniczo objawiane poza Polską, niekoniecznie w złej wierze. Już widzę, jak Ziobro ściągnie np. z USA albo Rosji dziennikarza, czy polityka, który coś takiego publicznie chlapnie, lub napisze w jakiejś lokalnej gazecie. Ostatnio zdarzyło się to prezydentowi Obamie podczas wizyty w Polsce. Gospodarz Białego Domu miał szczęście, że Ziobro nie zdążył jeszcze paragrafu wcisnąć do Kodeksu Karnego. Niebezpiecznym jest to, że do populistycznego bełkotu rządzącej partii Kaczyńskiego powoli przywykamy. Zaczynamy więc przez styl jakim rządzi, coraz mniej i ostro widzieć, gdyż polityczna perspektywa rozmywa się w morzu decyzji, postanowień i wspierających je usłużnie komentarzy. Próbuję bronić się przed zatraceniem wiary w siłę rozumu jako instrumentu kształtowania polityki. Populizm w kiepskim stylu staje się w Polsce wyznacznikiem politycznej mądrości, gdyż może posługującym się nim zapewnić ciągłość władzy. Niech to szlag trafi !

22 sierpnia 2016

W Rio de Janeiro wygaszono wczoraj znicz olimpijski. Kolejna letnia olimpiada za cztery lata, w Tokio. Cholera wie, czy dożyję. Szczęśliwie me kibicowanie sportowcom wyzbyło się dawnego rozpalenia, pewnie za przyczyną wieku, który studzi całą gamę niegdysiejszych żarów. Polacy zdobyli 11 medali, w tym dwa złote, więc nie najgorzej, chociaż poniżej oczekiwań. Dług Skarbu Państwa rośnie w coraz szybszym tempie i wynosi obecnie – kiedy to piszę – 891 mld zł. Tylko przez pięć miesięcy roku wzrósł o 60 mld zł. Ekonomiści zauważają, że obie kwoty są rekordowe. W samym maju dług poszybował do góry o 8 mld zł. Komentatorzy, zgodnie na ogół, wskazują winnego: jest nim Program 500 Plus. Wielu usłużnie dodaje, że Program jest koniecznym, po czym, schodząc na ziemię podkreślają, iż przy tym nad wyraz kosztownym. Nie wierzę, aby państwo było zdolne udźwignąć ów wydatek na dłuższą metę. Jeśli nie zostanie w jakimś momencie skasowany, będzie musiał ulec korektom mniej dolegliwym dla budżetu – np. nie będzie waloryzowany corocznie. PiS, będąc niedawno w opozycji, ganił rządzących za rozrzutność w szafowaniu państwową kasą. Teraz, kiedy jest u władzy, pobił wszelkie rekordy rozdawnictwa. Coś mi się zdaje, że wojna PiS-u z Trybunałem Konstytucyjnym ma zasadniczo podłoże budżetowe. Aby ratować państwową kasę – podreperować ją – rządzący chcą się dorwać do środków zgromadzonych na kontach OFE, w czym Trybunał może przeszkodzić; uznać taki ruch za niezgodny z Konstytucją. Należy pozbyć się niepokornych ze składu Trybunału i dokooptować swoich. Jasne ?! Co się tyczy przemijających z wiekiem pasji, jedna pozostaje niezmiennie we mnie krzepka, a nawet nabiera nadspodziewanego wigoru: jest nią ciekawość, obecnie obarczona rozleniwieniem, gdyż zaspakajam jej głód zasadniczo wzmożonym czytaniem prasy i książek – z pominięciem wymagającej fizycznego wysiłku techniki badań własnych (w terenie). To oczywiście tylko metafora. Internet, aczkolwiek wygodny, krzewi niezdrowe nawyki, wpędza w stan gnuśnienia, zwiotczenia mięśni i rozrostu hemoroidów. Na ONECIE również roi się od pierdoł, w tym od zamulającej myślenie propagandy. Czytuję więc ONET wybiórczo, i z przyzwyczajenia.

Poprzedni

Sadurski na weekend

Następny

Trumpizm może wrócić