20 listopada 2024
trybunna-logo

Młodzi Amerykanie stawiają na socjalizm

Warto obserwować współczesny świat. Dzieją się rzeczy dla przeciętnego Polaka niepojęte, a ich zrozumienie wymaga przedarcia się przez obowiązującą w naszym kraju od kilku lat prostą narrację: „Kapitalizm jest wspaniały, socjalizm zbrodniczy, święta własność prywatna musi być fundamentem świata”.

Nawiązując do tych stwierdzeń – ciekawostka z USA, której nie można przeoczyć. Jedna z telewizji komercyjnych realizująca w Polsce uparcie od lat doktrynę neoliberalną podała ostatnio ważną informację z komentarzem własnym, dotyczącą badań przeprowadzonych na reprezentatywnej próbie tzw. pokolenia milenijnego w USA. Otóż okazuje się, że młodzi Amerykanie urodzeniu w latach 1980-2000 (tzw. pokolenie milenijne) w znacznej większości stawiają na socjalizm, jako ustrój najbardziej im odpowiadający. Dane z badań Victims of Communism Memorial Foundation jednoznacznie pokazują to poparcie. Za socjalizmem jest 45proc., za kapitalizmem 42 proc. a za komunizmem 7 proc. młodych Amerykanów.
Ważne jest to, że są to ludzie w znacznej części już doświadczeni na amerykańskim rynku pracy, mający szansę porównań sytuacji w różnych krajach i systemach, posługując się wiedzą zaczerpniętą głównie z Internetu, choć na pewno posiadający również wiedzę o świecie uzyskaną w procesie edukacji.
Marion Smith, przedstawicielka Fundacji stwierdza z wyraźnym żalem, że „…milenialsi coraz bardziej odwracają się od kapitalizmu w stronę socjalizmu. To pokazuje poziom amerykańskiego analfabetyzmu historycznego dotyczącego socjalizmu i klęskę naszego systemu edukacji…”. Trzeba dodać tutaj wyniki innych badań. Otóż ponad 53 proc. młodych z tego pokolenia uważa, że gospodarka amerykańska działa przeciw nim, że należne zyski z ich pracy trafiają nie do nich.
Trzeba, uzupełniając wcześniejsze dane dodać, że z badań wynika, iż 70 proc. badanych nie zna definicji socjalizmu i komunizmu, ale dla 15 proc. Karol Marks i Włodzimierz Lenin to bohaterowie. Widać więc, że dziś, przy powszechnej, internetowej percepcji, w świadomości społecznej przeważają symbole i proste porównania: dobry – zły, przyjaciel – wróg, biedny – bogaty, ale zapewne również bankster i jego klient.
Od kilku lat w światowej literaturze ekonomicznej czołowe miejsce zajmuje Thomas Piketty. W swym dziele, znanym również w Polsce „Kapitał w XXI wieku”, pisze: „Nowoczesny wzrost i upowszechnienie wiedzy umożliwiły uniknięcie Marksowskiej apokalipsy, ale nie zmieniły podstawowych struktur kapitału i nierówności – a w każdym razie nie na tyle, jak wyobrażano sobie w optymistycznych dekadach po II wojnie światowej. Kiedy wskaźnik rentowności kapitału przewyższa w sposób trwały stopę wzrostu produkcji i dochodu, jak działo się to do XIX wieku i może stać się normą w wieku XXI, kapitalizm automatycznie tworzy arbitralne nierówności nie do zniesienia, stawiając pod znakiem zapytania podstawowe wartości, na jakich opierają się nasze demokratyczne społeczeństwa. Istnieją wszakże środki ku temu, by demokracja i interes ogółu doprowadziły do przejęcia kontroli nad kapitalizmem i interesami prywatnymi, wystrzegając się zarazem protekcjonistycznych i nacjonalistycznych zawirowań”.
W Polsce podobnych badań nikt raczej nie robi, a ich upowszechnienie zapewne też mogłoby stworzyć lawinę sprzecznych komentarzy. Faktem jest bowiem, że nadal grozę, ale i momenty opamiętania, wśród rządzących wywołują wyniki badań bliskie 50 proc. poparcia dla osiągnięć Polski Ludowej i potrzeby wprowadzenia w 1981 roku stanu wojennego.
Wracając do problemu opisanego m.in. przez Piketty’ego, dotyczącego narastających nierówności i postępującego rozwarstwienia społecznego, to Polska i Polacy w ostatnim ćwierćwieczu są dobrym przykładem jego analiz i diagnoz. Neoliberalizm, mimo trwającego medialnego pacykowania ran na zdrowym organizmie społecznym, spowodował powstanie znaczącego potencjału protestu. Jest on dziś ukierunkowany przez siły populistyczne na walkę z wyimaginowanym wrogiem. Można wyliczyć kilka kierunków: komuniści i socjaliści – twórcy PRL, zdrajcy na kierunku Bruksela i Moskwa, do tego tradycyjnie – Żydzi i masoni oraz bardziej ostrożnie – uczestnicy Konferencji w Jałcie.
Towarzyszy temu polityka historyczna, polegająca głównie na zacieraniu wstydliwych faktów i śladów po działaniach prawicy, która od Centrolewu i procesu brzeskiego w 1931 roku nie zmieniła swojego stosunku do demokracji i świata pracy.
Jestem przekonany, że interes Rzeczypospolitej może być wyrażany jedynie przez szerokie kręgi społeczne w harmonii, poszanowaniu dobra człowieka i podstawowych wartości demokratycznych. Brak mi cały czas na tym obszarze wyrazistej lewicy.

Poprzedni

Krawaty i koszule dla premiera

Następny

Świąteczne wnioski z lechickiej wioski