Wydarzenia związane z nadaniem tytułu Honorowego Obywatela Miasta Nowego Sącza Józefowi Oleksemu oraz kontrowersje wokół książki jemu poświęconej nie mają charakteru lokalnego. I to nie tylko ze względu na osobę byłego Marszałka Sejmu i Premiera RP.
Józef Oleksy urodził się w Nowym Sączu w 1946 roku i podobnie jak liczne rzesze Sądeczan, w wieku kilkunastu lat wyruszył w świat w poszukiwaniu wykształcenia i przyszłego zawodu. Jego droga wiodła, spełniając marzenia matki, aby mieć syna księdza, przez Małe (Niższe) Seminarium Duchowne, później Liceum Ogólnokształcące w Tarnowie, warszawską Szkołę Główną Planowania i Statystyki, w której został asystentem, a po zagranicznym stażu, obronił pracę doktorską. W okresie studiów aktywnie uczestniczył w poczynaniach ZSP i okazał także wiele talentów jako przewodniczący Ogólnopolskiej Rady Młodych Pracowników Nauki, która to działalność przywiodła go do PZPR. Wstąpienie do partii, wyjaśniane po latach „szczyptą oportunizmu i konformizmu”, tłumaczył swoją naturą społecznika, chęcią robienia czegoś pożytecznego, a – jego zdaniem w ówczesnych realiach – tylko partia dawała takie możliwości. Może uwierzył, że PZPR stanie się formacją coraz bardziej pragmatyczną i aideologiczną, co nie musiało oznaczać wyrachowania czy bezideowości.
Kariera polityczna Oleksego toczyła się w latach PRL-u ze zmiennym szczęściem, acz jej finał – udział w obradach Okrągłego Stołu i wybór do Sejmu – stwarzał szansę na dalszy jej owocny przebieg w nowych warunkach ustrojowych. Gruntowna wiedza, doświadczenie polityczne, a nadto szczególne cechy – koncyliacyjność, umiejętność dyskusji i szacunek dla innych politycznych poglądów, dobre relacje z szeregiem osób ze strony przeciwnej – zyskały mu uznanie na ówczesnej polskiej scenie politycznej. Ważnym jest też stwierdzenie, że Formacja okrągłego stołu – do której należał Józef Oleksy – sprawdziła się na polu narodowym, najpierw zapewniając pokojowy przebieg zmiany ustroju, później urządzając Polskę w nowych warunkach geopolitycznych, w NATO i UE. Był współtwórcą tych sukcesów pełniąc przez lata m. in. funkcję Marszałka Sejmu (dwukrotnie) i Premiera. Ale – co być może zabrzmi wręcz niewiarygodnie – ważne państwowe funkcje zwiększyły jego częste odwiedziny Nowego Sącza. I to nie tylko u żyjącej wtedy matki i najbliższych. Niespełna sześć lat po objęciu stanowiska premiera przez przedstawiciela innej siły politycznej niż PZPR, koło historii wykonało pełny obrót i prezesem Rady Ministrów został były I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR – Józef Oleksy. I znów, zamiast jak Tadeusz Mazowiecki do Watykanu, czy Jan Krzysztof Bielecki do Niemiec, pierwsze kroki skierował do rodzinnego miasta, gdzie przywitał go pod ratuszem zespół „Lachy” z chlebem i solą, przyśpiewką „Patrzcie się ludziska, przyszła nowa era, mieliśmy marszałka, a momy premiera”. Natomiast 30 kwietnia 2004 r. Józef Oleksy wziął udział w imprezie „Powitanie Europy”. Było coś symbolicznego w tym, że akurat marszałek Sejmu RP pokazał się w swoim rodzinnym mieście, na peryferiach kraju z okazji wejścia Polski do Unii Europejskiej. Sądeczanie uznali to za znak, że Polska, to nie tylko Warszawa, ale też takie małe ojczyzny – jak Nowy Sącz i Sądecczyzna, są pełnoprawnymi Europejczykami…Na 65. urodziny zgodnym chórem sądeccy politycy, od prawa do lewa, zaśpiewali Oleksemu gromkie „Sto lat”, aż zadrżała sala ratuszowa. Te spektakularne wizyty nie były jedynymi kontaktami Oleksego z rodzinnym miastem, bowiem od 2003 roku został przewodniczącym Klubu Ziemi Sądeckiej – wyjątkowego stowarzyszenia łączącego od dziesiątków lat Sądeczan w kraju (Warszawa, Kraków), zagranicą (Chicago, Detroit) i wszystkich tych, rozsianych po Polsce i na świecie, którzy często osiągnęli wielkie zawodowe sukcesy, ale nigdy nie zapominając swej rodzinnej ziemi. Klub skupiał ludzi bez względu na poglądy i przynależności partyjne… Oleksy, uważany za ikonę lewicy ze stygmatem b. PZPR, podkreślał: „Możemy być przykładem dla elit politycznych w kraju: prezes jest człowiekiem lewicy, a jego zastępcy, czyli prezydent i starosta należą do PiS i PO. Współpraca układa się wzorowo, szkoda, że jest nie do pomyślenia na szczeblu centralnym. Prezydent Kaczyński i premier Tusk mogliby się od nas uczyć: zgoda buduje, niezgoda rujnuje”. Od tego czasu Józef Oleksy jest animatorem szeregu niezwykle ważących, nowych inicjatyw Klubu, a nadto kontynuuje i podejmuje coraz więcej, jak to sam nazywał „przyzwoitych protekcji”. Ich pozytywnym skutkiem były liczne fundusze płynące na Ziemię Sadecką, sprzęt medyczny, nowe inwestycje, rozwiązanie szeregu problemów od lat na to oczekających. Był także niejako akuszerem i głównym inicjatorem polskiego Davos – corocznego Forum Ekonomicznego Polska – Wschód w Krynicy.
Liczne i niekwestionowane zasługi Oleksego dla Sądecczyzny nabrały dodatkowego znaczenia, gdy przypomniała się historia, od zawsze jakże ważna i z dumą przywoływana przez mieszkańców tej ziemi. Tu bowiem urząd sądeckiego starosty (ostatniego przed rozbiorami) pełnił Stanisław Małachowski, marszałek Sejmu Czteroletniego, główny sygnatariusz Konstytucji 3 Maja. W wielkim poczcie wybitnych postaci stąd pochodzących znalazł się, w jednej osobie, i Marszałek i Premier z Nowego Sącza!
W 2014 roku z rekomendacjami i wnioskami do Rady Miasta w sprawie przyznania tytułu Honorowego Obywatela Miasta Nowego Sącza Józefowi Oleksemu wystąpiły licznie organizacje i osoby legitymujące się autorytetem i niekwestionowanym dorobkiem. Pisano m. in. „Przyznanie tytułu (…) jest wyrazem uznania dla zasług sądeckiego krajana, jak i niepowtarzalną okazją do wpisania w historię miasta osoby nietuzinkowej, która już teraz ma niekwestionowane miejsce w podręcznikach historii współczesnej Polski. Honorowy Obywatel dr Józef Oleksy to także splendor dla Nowego Sącza i dowód na współpracę sądeczan ponad podziałami politycznymi. Przyznany mu tytuł będzie płynącym z Nowego Sącza sygnałem zgody obywatelskiej na rzecz budowania pomyślności naszej małej ojczyzny”. Na powyższą inicjatywę miały zapewne poważny wpływ informacje o bardzo pogarszającym się stanie zdrowia J. Oleksego, ale Rada, poprzez świadome zaniechanie jej liderów, nie zdążyła rozpatrzyć powyższego wniosku przed jego śmiercią, która nastąpiła 9 stycznia 2015 roku.
W Nowym Sączu w 1939 roku wydany został pierwszy numer „Rocznika Sądeckiego”, a z przerwą w okresie okupacji oraz nierytmiczną edycją w czasach PRL, ukazywał się do 1992 roku. Wtedy to przewodnictwo Komitetu Redakcyjnego „Rocznika” objął znany polski historyk, w okresie późniejszym dwukrotny rektor Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, prof. dr hab. Feliks Kiryk. Od tego momentu, dzięki nadzwyczajnej życzliwości i trwałemu finansowemu wsparciu kolejnych prezydentów Nowego Sącza, bez względu na to, z jakich politycznych opcji pochodzili, „Rocznik Sądecki”, liczący każdorazowo ponad 500 stron formatu B5, stał się regularnie wydawanym, jednym z najpoważniejszych regionalnych periodyków naukowych w Polsce. Od 2008 roku został wzbogacony o kolejne tomiki w ramach Biblioteki „Rocznika Sadeckiego”. I właśnie z inicjatywą wydania książki w tej serii, poświęconej niedawno zmarłemu Józefowi Oleksemu, w dniu 21 stycznia 2015 roku udali się członkowie Komitetu Redakcyjnego z prof. Kirykiem na spotkanie z prezydentem Nowego Sącza Ryszardem Nowakiem. Dodać tu koniecznie należy, iż prezydent Nowak jest członkiem PiS, acz nigdy nie stanowiło to przeszkody w jego bardzo dobrych relacjach z Oleksym, z którym znali się zresztą od lat – rodzinne domy Oleksych i Nowaków sąsiadowały ze sobą przy ul. Zdrojowej w Nowym Sączu, a matki często się spotykały. Ryszard Nowak był zawsze wielkim orędownikiem uhonorowania Oleksego, decyzja o wydaniu wspomnianej książki zapadła, a w lutym nowosądeccy radni stosunkiem głosów 11:9, przy 2 wstrzymujących się, przyznali pośmiertnie Józefowi Oleksemu tytuł Honorowego Obywatela Miasta Nowego Sącza. Za wnioskiem głosowało 5 radnych z „prezydenckiego” Klubu dla Miasta, 3 z PiS, 2 z PO i 1 z SLD. Uchwała wzbudziła emocje zarówno wśród mieszkańców miasta, jak i samych radnych, doprowadziła również do podziałów w lokalnych strukturach PO i PiS. I wydawało się, że po pewnym czasie opadną emocje, a burza ucichnie.
Na dwóch kolejnych posiedzeniach Komitetu Redakcyjnego „Rocznika Sądeckiego” w 2015 roku była mowa o planowanym wydaniu na rok przyszły książki o Józefie Oleksym. Nikt wtedy nie oponował, ani też nie wyrażał krytycznych uwag. Autorem publikacji został – co także nikogo nie zdziwiło – Jerzy Leśniak, postać nietuzinkowa w Nowym Sączu, długoletni dziennikarz lokalnych mediów, współautor „Encyklopedii Sądeckiej”, były rzecznik prezydenta miasta, wnikliwy kronikarz miejscowych wydarzeń, członek Komitetu Redakcyjnego „RS” i – co bardzo ważne – wieloletni sekretarz Klubu Przyjaciół Ziemi Sądeckiej i bliski współpracownik, a nawet przyjaciel, Józefa Oleksego. W sierpniu 2015 roku, obowiązkowym zwyczajem, pierwszy wariant książki, po wewnętrznej recenzji uzyskał pozytywną ocenę, a po dokonanych zmianach jeden z jej recenzentów napisał: „Pragnę po pierwsze stwierdzić, że nikt inny poza J. Leśniakiem nie byłby w stanie przygotować na tak wysokim poziomie książki o Józefie – Sądeczaninie. Po drugie – zdumiewa wręcz liczba faktów związanych z jego Osobą. Po trzecie – zostały we właściwy sposób zachowane proporcje – Sądecczyzna i kraj. Nadto postać jawi się nie słodko-brązowniczo, a jako normalny człowiek, co jest szczególną zaletą przy pisaniu o wielkich, nieobecnych. Po prostu książka jest bardzo dobra – najszczersze gratulacje za wielki wysiłek i odpowiedzialną życzliwość w stosunku do Zmarłego!!! Nie wiem, kiedy ukaże się jakieś szersze opracowanie na temat J. Oleksego – do tego czasu ta książka będzie ważnym świadectwem o dokonaniach i Jego życiu. Taką opinię o książce – jak wyżej – pozwolę sobie wygłosić na najbliższym posiedzeniu Komitetu Redakcyjnego „RS”.”
Członkami Komitetu było kilka osób z oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego w Nowym Sączu, Towarzystwo także figuruje od lat jako współwydawca „Rocznika”, acz jego udział w pracach i dostarczanych tekstach można uznać za bardzo ograniczony. Nie przeszkodziło to jednak gremium kierowniczemu PTH wywołać kolejną awanturę wkoło osoby Zmarłego, zamieszczając w lokalnej prasie oświadczenie: „zarząd nowosądeckiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego, który jest współwydawcą „Rocznika Sądeckiego” w lutym 2016 złożył do redakcji „Rocznika” votum separatum przeciw planowanej książce. Leszek Zakrzewski, prezes nowosądeckiego Oddziału PTH, przypomina, że Oleksy współtworzył aparat komunistycznej władzy PRL, a swoją osobą firmował i akceptował stan, w jakim Polska znajdowała się do 1989 roku…” Do tej opinii dołączyli Stanisław Kogut, senator PiS i lider tej partii na Sądecczyźnie, zapowiadający, że pojawienie się książki nie pozostanie bez echa, poseł Piotr Naimski („To nadużycie zaufania mieszkańców”) oraz lider sądeckiej Solidarności Andrzej Szkaradek uważający, że za książkę o Oleksym powinien zapłacić Sojusz Lewicy Demokratycznej, a nie miasto.
Odpowiada im Jerzy Leśniak: Na szczęście władza pana senatora nie sięga Rady Miasta i mimo buńczucznych zapowiedzi nie potrafił on wywiązać się z tej obietnicy, zresztą jak z wielu innych. Notabene byłem w przeszłości mimowolnym świadkiem jego telefonów do Józefa z prośbą o tzw. życzliwą protekcję czy otworzenie drzwi do ważnych gabinetów w celu załatwiania jakichś spraw….Mogę wyciągnąć z szuflady zdjęcia, na których liderzy sądeckiej prawicy lgną do Oleksego jak muchy do miodu, wręcz rzucają się mu na szyję, zabiegają o „sweet focie” podczas licznych mityngów.
A prezydent Ryszard Nowak pokazał i to nie po raz pierwszy, że nie jest marionetką w rękach różnych prowincjonalnych bonzów i kanapowych środowisk mieniących się „niepodległościowymi”, tylko gościem na poziomie, z charakterem, ceniącym sobie wzajemną lojalność i solidarność, brzydzącym się faryzeizmem.
Książka w formacie A5 na 168 stronach, poza tekstem przedstawia bardzo bogatą dokumentację ikonograficzną – 183 reprodukcje dokumentów i zdjęcia. Składa się z czternastu rozdziałów, z których osiem pierwszych prezentuje drogę życiową Oleksego, aż po smutną uroczystość na Warszawskich Powązkach. Kolejne, to wspomnienia o Zmarłym, teksty prasowe, aneksy zawierające także najważniejsze wystąpienia J. Oleksego, oraz indeks zawierający ponad 900 nazwisk.
Książka nosi tytuł: „Choć po lewicy, a wszelako prawy…”, odwołujący się do słów wiersza „Człowiek” Cypriana Kamila Norwida. Według Słownika Języka Polskiego „prawy” oznacza szlachetny, uczciwy.