List Sławomira Litwina – przewodniczącego Społecznego Komitetu Obrońców ul. ZWM
Dawno nie było tak burzliwej sesji rady dzielnicy Ursynów jak tej ostatniej. Burza z jednego powodu – wprowadzenia do porządku obrad sesji sprawy od lat znanej nie tylko na Ursynowie, ale nawet w Naczelnym Sądzie Administracyjnym dot. zmiany nazwy ulicy Związku Walki Młodych(ZWM).
Od lat kilkunastu nazwa ta razi IPN i „garść”, bo zaledwie ok. 100 osób (3.4 proc.). Opór i brak zgody na zmianę tej nazwy stawia 96,64 proc. tj. 2100 osób!! Okazali ten sprzeciw nadspodziewane licznym (ca 150 osób -zabrakło miejsc siedzących) przybyciem na sesję. Licznym wystąpieniom za pozostawieniem tej nazwy ZWM przeciwny był tylko jeden „wytupany” zresztą głos radnego PIS. Przewaga wiec przeciwników zmiany jest wręcz druzgocąca.
Jako wieloletni Społeczny Przewodniczący komitetu Obrońców ul. ZWM w wystąpieniu przypomniałem historię tej nazwy. Powstała podczas okupacji hitlerowskiej na warszawskim Żoliborzu, gdzie grupka młodych warszawiaków utworzyła tajną bojową organizację młodzieżową do walki z okupantem niemieckim. Liczny napływ warszawskiej młodzieży do tej bojowej organizacji doprowadził do powstania batalionu „Czwartaków”. W składzie, którego druga kompania składała się w większości z byłych żołnierzy AK (!)
W powstaniu 400 osobowym oddziałem dowodził gen. Rozłubirski „Gustaw”. Nie sposób nie przypomnieć, że gen. Rozłubirski został odznaczony Krzyżem Srebrnym Virtuti Militari, którego wręczenia dokonał osobiście dowódca powstania, Bór Komorowski. Z 400 osobowego oddziału „Czwartaków” powstanie warszawskie przeżyło tylko 100. powstańczych bohaterów. Ok. 300 zetwuemowców zginęło!
Czy śmierć tych dzielnych młodych warszawiaków nie zasługuje na nazwę jednej ulicy w Warszawie? Mieście, za wyzwolenie którego oddali swoje młode życie? To pytanie kieruję do IPN, wojewody mazowieckiego i młodego niedoinformowanego o historii ZWM w powstaniu – ursynowskiego radnego PIS.
Bezzasadność zmiany nazwy ulicy ZWM wynika także z tego, że ta nazwa nie ma nic wspólnego z wymaganym przez ustawę zakazem propagowania komunizmu (art 1 p.1), a także nie spełnia wymogów art. 1. pkt. 2, a to, dlatego, że ZWM ani w czasie okupacji ani podczas krótkiego funkcjonowania po wyzwoleniu w PRL nie była organizacją „represyjną, autorytarną i bez żadnego wpływu na suwerenność Polski w latach 1944-1989, bowiem ta zależna była wyłącznie od woli przywódców wielkiej zwycięskiej „trójki”.
Burzliwa sesja dzielnicy Ursynów odniosła się także do bezsensu kosztów, jaki generuje taka zmiana nazwy ulicy. Wg dokonanych szacunków – rachunkiem ciągnionym ten koszt, to ca 500 tyś zł.! Kosztów pośrednich i bezpośrednich, które musieliby ponieść podatnicy, a mieszkańcy ulicy w szczególności. I na to nie ma społecznej zgody.
Zdecydowaną, znaczną większością (17-5-1) głosów radni dzielnicy podjęli uchwałę o nie dokonywaniu zmiany nazwy ul. ZWM.
Pod względem prawnym zmianą nazwy ul. ZWM zajmował się w 1989 r. NSA (sygn.akt I SĄ 1860/97 Wyrok NSA z dn.26.02.1998 r.) Mieszkańcy wygrali, bo Rada Warszawy naruszyła nasze lokalne prawo wynikające z konstytucji, a także, co wskazał NSA w wyroku – naruszone zostało prawo samorządu lokalnego wynikające z Europejskiej Karty o samorządzie lokalnym, którą to Kartę Polska ratyfikowała w 1994 r. Komitet Społeczny będzie się tym unijnym prawem bronił.
Będziemy się bronili konstytucyjnym zapisem o samorządzie terytorialnym, gdzie lokalne nazewnictwo, to prawo władz lokalnych, a nasza ulica to ulica lokalna.
W kilka dni po tej burzliwej sesji dzielnicy, Społeczny Komitet Obrońców został zaproszony na rozmowę do audycji TVP Kurier Warszawski nt. dekomunizacji ulic warszawskich. Poinformowaliśmy o tej naszej lokalnej sprawie. Niestety dopuszczono w audycji do głosu naszych przeciwników z IPN oraz „z ukrycia” także samotny głosik p. S. Plewko, którzy usiłowali ukryć prawdziwy obraz tego lokalnego konfliktu. Bo jaka to przeciwwaga, jeżeli za zmianą nazwy opowiada się podobno ok. 100 osób, a przeciwnych jest ponad 2000 plus wszystkie firmy? Ta audycja nie odzwierciedliła faktycznego tła i faktów sporu mieszkańców z IPN.
Komitet czuje się zawiedzony taką informacją TVP – jaką przekazano dla warszawiaków.
Panie Prezesie IPN!
W sprawie jest nowa b. dziwna i wręcz frapująca sytuacja. Otóż w Polsce ukazuje się nakazowa ustawa zmierzająca wszystkimi sposobami do wyeliminowania śladu po tym „wstrętnym powojennym komunizmie” i jego upamiętnianiu, a tymczasem z mediów dowiadujemy się, że do Polski zastał zaproszony największy aktualnie bastion komunizmu – Chiny.
Wcześniej w komunistycznych Chinach składane były wizyty najwyższych polskich władz w celu nawiązania współpracy z tak tępionym w Polsce „wstrętnym reżimem, jakim jest komunizm”. Rozwijające się gospodarczo Chiny, to wzór komunizmu – to w Polsce nigdy nie było komunizmu!
Przecież te wizyty i rewizyty i wręcz polskie umizgiwanie się do czołowego w świecie reżimu komunistycznego, to dowód uznania zadziwiającego rozwoju gospodarczego i woli polskiej współpracy i szacunku do tego państwa więc i ustroju!
Jak p. Prezesie ten hołd i szacunek do Chin ma się do ustawy dekomunizacyjnej w Polsce?
Wielu mieszkańców ul. ZWM prosi o zastanowienie się i podjęcie póki nie za późno działań chroniących przed zbędnymi, ogromnymi kosztami, które ponieść może Polska w wyniku realizacji wątpliwie potrzebnych Polakom np. zmian nazw ulic, czego nasz ZWM jest ewidentnym dowodem.
Oczekujemy na odniesienie się do ww. uwag i wątpliwości.
Na narzuconych nam „patriotów”, których zasługą są powojenne morderstwa Polaków, Białorusinów, Żydów czy Ukraińców przez „Łupaszki”, „Ognie”, „Młoty” zgody nie będzie. Wysłuchiwanie głosów Polaków w ich lokalnych sprawach obiecali przed wyborami obecni przywódcy. Tu będzie sprawdzian tej obietnicy. Wielką zaletą wielkich ludzi jest odwaga przyznanie się do błędu…