22 listopada 2024
trybunna-logo

Joseph Fouché – twórca nowoczesnej policji politycznej

„Policja wie wszystko. Wszystko? Może i nie, ale „Fouché jest na tyle zręczny, by sprawiać takie wrażenie. Rodzi się legenda. Tak jak Talleyrand uosabia dyplomatę par excellence, tak Fouché jawi się jako najdoskonalsze wcielenie policjanta” – czytamy w biografii jednego z najsłynniejszych policjantów w dziejach. „Fouché – o duszy demona i twarzy trupa”, w ten oto krańcowo lakoniczny sposób określił tę postać Victor Hugo w swojej wspaniałej powieści „Dziewięćdziesiąty Trzeci” (1874).

Określenie to znalazło się w brawurowym, niemal reporterskim w stylu, nowatorsko dynamicznym opisie Konwentu rewolucyjnego, któremu nadał pisarz charakter listy deputowanych dwóch rywalizujących stronnictw, Góry na lewicy i Żyrondy na prawicy, nazwisko każdego z nich opatrując oszczędną, ale sugestywną, błyskotliwą frazą. Fouché należał oczywiście do stronnictwa lewicowej, jakobińskiej Góry i to do końca życia pozostawiło piętno na jego biografii, choć odegrał w historii rolę wzorcowego oportunisty, przechodzącego bez skrupułów do roli sługi kolejnych reżimów politycznych, a także twórcy nowoczesnego modelu policji politycznej.
W tradycji historycznej pozostał obraz jego ponurej, upiornej fizjonomii, którą wykorzystywano w licznych filmach, w których pojawił się jako postać. Pisarz Charles Nodier, który się z nim zetknął napisał o nim tak: „Często opowiadałem księciu Otranto o wydarzeniach niespodziewanych i schlebiających mu.
Nieraz byłem z nim sam na sam, gdy otrzymałem powiadomienia o skargach, i nigdy nie widziałem, by jego nieruchome, szklane oczy choć raz zamrugały. Zastanawiałem się, jakiego to niewiarygodnego wysiłku woli trzeba, by zdołać wygasić duszę, pozbawić źrenicę jej ożywionej przejrzystości, schować spojrzenie do niewidzialnego etui, jak kot chowa pazury w poduszeczkach”. Jego jawne i skryte portrety można też znaleźć u innych pisarzy, choćby u Balzaca, Stendhala, Hugo czy Dumasa-Ojca (prześladowca Jeana Valjean, inspektor Javert z „Nędzników” czy Jackal z „Mohikanów paryskich” Dumasa byli wzorowani na postaci Fouché). Fouché wszedł jednak nade wszystko do historii policji, zainteresowanie którą pojawiło się po jego upadku i po okresie epoki napoleońskiej po 1815 roku. W XX wieku pojawiła się nowa fala zainteresowania postacią Fouché. Zaczęto go postrzegać jako prekursora policji politycznych w ustrojach totalitarnych, jako prekursora Himmlera i jego Gestapo, Berii i jego NKWD, choć analogia ta jest bardzo wątła, a nawet fałszywa, jako że działał w radykalnie odmiennych uwarunkowaniach, o ponad sto lat wcześniejszych.
Dla niektórych, przekonanych o tym, że Fouché był prekursorem i entuzjastą omnipotencji policji mogą być zaskoczeniem słowa jakie zapisał w jednym z okólników do podwładnych: „Nigdy nie zapominajcie jak niebezpieczne jest dokonywanie aresztowań na podstawie zwykłych podejrzeń. Pamiętajcie, że takie działanie, nawet gdyby było błędem, już przemawia na niekorzyść tego, kogo postawicie przed sądem, i rozważcie w swoim drżącym sumieniu historie tylu niewinnych ludzi, których wymiar sprawiedliwości wysłał na szafot tylko dlatego, że popełniony został błąd doprowadzenia ich przed oblicze sądu”. Szczere czy nieszczere były te słowa – poszły w świat jako oficjalny okólnik ministra policji. Także inne jego posunięcia wskazywały, że uważał, iż policja polityczna powinna być generalnie raczej powściągana niż stymulowana do ponadmiarowej aktywności. Tak przynajmniej twierdzi autor monografii, Jean Tulard, wybitny historyk najstarszej generacji (rocznik 1933).
Jego biografia legendarnego ministra policji podzielona jest na 25 rozdziałów, sięgających wczesnego okresu życia jego bohatera (wszakże bez dokładniejszego obrazu dzieciństwa i młodości), od czasu jego pracy w charakterze nauczyciela w zakonie oratorianów, poprzez aktywność w Konwencie rewolucyjnym, w tym udział w „królobójstwie”, czyli skazaniu Ludwika XVI, przywódczą rolę w spisku termidoriańskim, który doprowadził do upadku i śmierci Robespierre’a, jego działalność w służbie kilku porewolucyjnych reżimów, w tym Dyrektoriatu, Napoleona i Restauracji, aż po wygnanie i śmierć w Trieście (od 1875 roku spoczywa na cmentarzu we francuskim Ferriéres).
Biografia autorstwa Jeana Tulard nie jest pierwszą biografią Josepha Fouché. Sam jej autor z atencją przywołuje dwóch swoich w tej roli poprzedników. Pierwszym z nich był wielki historyk Louis Madelin, który w 1900 roku obronił na Sorbonie pracę doktorską poświęconą Fouché, którą Tulard entuzjastycznie uznaje za niedościgniony wzór uniwersyteckiej biografistyki.
Nawiasem mówiąc, obrona tego doktoratu naznaczona była silnym dramatyzmem. Gdy Madelin przedłożył swoją pracę, wywołał gniew jednego z członków komisji, Ernesta Lavisse: „Czy to dopuszczalne, by kandydat na doktora pisał pracę na temat postaci równie niesławnej co Fouché​​?”.
Niepokorny doktorant odpowiedział na to arogancko: „Jest u Fouché mroczny geniusz, głęboki i niezwykły, który został porównany przez naszego wielkiego Balzaca (…) do Tyberiusza i Cezara Borgii. I wykazuje, że Fouché ogrywał Robespierre’a i Barrasa, Metternicha i Wellingtona, wielkich Bonapartych i Burbonów. To zasługuje na doktorat”.
W 1931 roku ukazała się brawurowa opowieść niemieckiego pisarza Stefana Zweiga o Fouché, jego dynamiczny literacko portret, także psychologiczny. Ukazało się też kilka innych biografii tej postaci. Sam więc Tulard stawia pytanie, czy był sens pisania kolejnej. I uzasadnia to skromnie i rzeczowo: ujawnieniem nowych archiwalnych dokumentów, w tym przede wszystkim listów, zakupionych od agencji Sotheby’s, a także Podserii F7 Archiwów Narodowych, jak również szeregu ujawnionych później pamiętników. „Wreszcie, nastanie reżimów totalitarnych, co miało miejsce już po publikacji książki Madelina, zmieniło nasz sposób postrzegania policji Napoleona” – dodaje Tulard. „Niniejsza książka nie jest ani portretem psychologicznym na modłę dzieła Zweiga, ani pogłębionym studium życia Fouché’go – praca doktorska Madelina pozbawia taki zamysł sensu.
Ma ona przede wszystkim prześledzić, przez pryzmat silnej osobowości Fouché’go, dzieje policji w jakże niespokojnych latach 1793-1815, które nastąpiły po zniknięciu królewskiego naczelnikostwa policji i które cechował rozkwit policji politycznej, zwanej wówczas wysoką policją (haute police)”. Jednak praca Tularda dalece wykracza poza archiwalne znaleziska z czasów po powstaniu serii biografii sławnego ministra policji. Historyk wpisał swoją narrację w nowe znaleziska archiwalne.
Dzięki nowo odnalezionym dokumentom stworzył „mały słownik współpracowników podwładnych Fouché’go”, raport o jego materialnej fortunie oraz analizę na temat „tak zwanych pamiętników Fouché,go”, a także „tekstów Fouché,go”. Do tego dochodzi rozdział, który nie mógł znaleźć się ani w pracy Madelina, ani w opowieści Zweiga – „Joseph Fouché w filmach”, o siedemnastu ekranizacjach, od „Madame Sans Géne” z 1911 roku, po zekranizowaną sztukę teatralną „Kolacja” Jean-Pierre Brisville z 1993 roku. Do tego, poza potężną bibliografią, dochodzi aneks o potomkach Fouché,’go, z którego, przynajmniej na ten moment wynika, że ostatnim żyjącym, dalekim potomkiem Josepha Fouché, jest urodzony w Szwecji (przez marszałka Bernadotte) w 1986 roku Charles-Louis, potomek Gustawa, siódmego księcia Otranto, potomka z drugiego małżeństwa, księcia Otranto. Do tego dochodzi informacja o przechowywanych w zamku Elghammar w Szwecji przedmiotach należących do Fouché’go: łóżku, sekretarzyku i galowym stroju. Stajemy zatem wobec gigantycznej przestrzeni tematycznej, która trudna jest do ogarnięcia i której można by poświęcić wiele lat badań.
I oczywiście także wobec potężnej bibliografii. Bo Tulard osadził postać swojego bohatera w bardzo szerokim kontekście epoki, która go poprzedziła, którą współtworzył i która po nim nastąpiła. Na koniec wracam do mojej dawnej, „romantycznej” lektury biografii autorstwa Zweiga. Tak brawurowo, dynamicznie i naocznie o Fouché nikt już później nie napisał, ale to nie zmienia faktu, że po biografię autorstwa Tularda warto sięgnąć.
Fakt, że ukazała się w bogatej tradycją serii „marmurkowej” PiW, to akurat argument poboczny, choć też nie bez znaczenia.

Jean Tulard – „Joseph Fouché”, przekład Grażyna Majcher, seria Biografie Sławnych Ludzi, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa. ISBN 978-83–8196-204-9

Poprzedni

Sadurski na dzień dobry

Następny

Gospodarka 48 godzin

Zostaw komentarz