16 listopada 2024
trybunna-logo

Język czyli kosmos

„Barthes był jedną z postaci odpowiedzialnych za nowoczesność: przełamanie strukturalizmu i pojawienie się postaw oraz tendencji zwanych ogólnie postmodernizmem” – napisali twórcy tego zbioru we wstępie do pokaźnego tomu wywiadów Rolanda Barthesa z lat 1962-1980.

Tę encyklopedyczną (nie w znaczeniu encyklopedii Diderota i La Mettrie’go, lecz z sensie najzwyczajniejszym) definicję można określić zwrotem: nic dodać nic ująć, acz z dodaniem jeszcze jednego passusu: „Bohaterem Barthesa w gruncie rzeczy jest język. Nazwijmy go semiologiem, filozofem czy krytykiem, zawsze przedmiotem badania i opisu będzie właśnie język. Od samych początków filozof zastanawiał się, dlaczego mówimy tak, jak mówimy”.
I stawianie tych pytań oraz próby odpowiedzi na nie, jakie daje Barthes są przygodą intelektualną tak pasjonującą, że – to moje indywidualne zdanie – w porównaniu z nią nawet analizowanie czynów wielkich władców historii, meandrów polityki czy życia termitów wydaje mi się zajęciem skromniejszym.
Cóż bowiem może być bardziej pasjonującego niż ludzki język, ludzka mowa, ludzki tekst, skoro już Ludwig Wittgenstein zauważył, że „granice mojego języka są granicami mojego świata”.
Ogromnie mnie ucieszyło, że znów, po kilku latach przerwy miałem okazję spotkać się czytelniczo z krakowskim Wydawnictwem Eperons-Ostrogi.
Wtedy przeczytałem i zarekomendowałem na stronie pisarze.pl tom „Przeciw Saint Beuve’owi”, zbiór tekstów krytycznych Marcela Prousta. Tym razem Eperons-Ostrogi zaranżowały mi przygodę z Rolandem Barthes’em. To wspaniałe, że jest w Polsce wydawnictwo, które edytuje rzeczy tak wykwintne w czasach marnej pospolityzacji w kulturze. Gorąco rekomenduję tę kąpiel w – intelektualnym i estetycznym – wykwincie.
Roland Barthes – „Ziarno głosu. Wywiady 1962-1980”, Wyd. Eperons-Ostrogi, Kraków 2016, ISBN 978-83-940873-9-5

Poprzedni

Ta stara, dobra Samozwaniec

Następny

Nie chodzi mi o skandal, lecz o namysł

Zostaw komentarz