17 listopada 2024
trybunna-logo

Jan Gerhard, pisarz w kręgu tajemnic

Jan Gerhard

fot Wikipedia

Rok 2021 obfituje w setne rocznice urodzin grona wybitnych polskich pisarzy. Sto lat temu urodzili się Stanisław Lem, Tadeusz Różewicz Roman Bratny, Witold Zalewski, a także poległy w powstaniu warszawskim Krzysztof Kamil Baczyński. Każdemu z nich należy się wspomnienie, ale są to pisarze mający od dziesięcioleci swoje miejsce w podręcznikach literatury i leksykonach literackich, pisarze którym poświęcono setki książek i artykułów, więc ja przywołam postać i twórczość Jana Gerharda (właśc. Wiktor Bardach), pisarza raczej zapomnianego, który także urodził się 100 lat temu (21 stycznia 1921 roku) i który równo 50 lat temu zginął zamordowany, z nigdy do końca nie wyjaśnionych, przynajmniej oficjalnie, przyczyn, 20 sierpnia 1971 roku.

Urodzony we Lwowie, według niektórych źródeł należał do prawicowego syjonistycznego ugrupowania „Bejtar” w latach 1939-1940 był żołnierzem wojska polskiego we Francji (trafił do niewoli niemieckiej). Po zwolnieniu pozostał we Francji, w Montpellier, a w latach 1941-1944 działał we francuskim Ruchu Oporu. W roku 1941 wstąpił do Francuskiej Partii Komunistycznej, a w 1942 do oddziału Wolnych Strzelców i Partyzantów. Został też mianowany dowódcą oddziałów tej formacji w obwodzie w Nord-Pas-de-Calais i otrzymał stopień majora (pseudonim „Gerard”).
Po zjednoczeniu Ruchu Oporu we Francuskie Siły Wewnętrzne, w 1943 roku dokonał w Tuluzie zamachu na kino, w którym wyświetlano antysemicki film „Żyd Süss”. W 1945 roku był dowódcą oddziału polskiego w ramach I Armii Francuskiej i walczył na terenie Niemiec, gdzie został ranny. Po powrocie do kraju w 1945 wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego. W 1947 roku uczestniczył, w stopniu pułkownika, w inspekcji wojskowej w Bieszczadach, w której zginął generał Karol Świerczewski -„Walter” i w akcji „Wisła”. W 1952 roku został aresztowany przez funkcjonariuszy Głównego Zarządu Informacji i poddany śledztwu z oskarżenia o szpiegostwo na rzecz wywiadu francuskiego oraz przyczynienie się do śmierci „Waltera”.
Jego sprawa była jednym z odprysków szerszego bloku spraw określanych jako „spisek w wojsku”, w tym częścią walki Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego z tzw. „spychalszczyzną”, jako że osiową postacią tej grupy represjonowanych był późniejszy marszałek Polski, Marian Spychalski. Po wyjściu z więzienia w 1954 roku Gerhard zajął się dziennikarstwem i pisaniem książek. Na początek wydał książki oparte na własnych doświadczeniach wojennych: „Grenadierzy” (1957), „Wojna i ja” (1958) oraz najgłośniejszą z jego książek, „Łuny w Bieszczadach” (1959), opowieść reporterską o walkach ludowego Wojska Polskiego z oddziałami Ukraińskiej Powstańczej Armii, która określano jako połączenie dokumentalnego reportażu z sentymentalną, „westernową” fabułą. Na jej motywach Ewa i Czesław Petelscy nakręcili głośny film „Ogniomistrz Kaleń” (1961).W 1960 roku był korespondentem Polskiej Agencji Prasowej w Paryżu, po czym zajął się tematyką francuską, koncentrując się na analizie wewnętrznej polityki tego kraju w warunkach gaullizmu, rządów generała de Gaulle w latach 1958-1969.
Owocem tych zainteresowań były książki: „Czas generała” (1963), „Zoolityka” (1965), „Francuzi” (1965), a także biografia „Charles de Gaulle” (1972). Wydał też reporterską książkę o wydarzeniach maja 1968 roku w Paryżu, a także o sytuacji społeczno-politycznej w Europie Zachodniej („Nie ma Eldorado”, 1966). W 1967 roku ukazała się jego pierwsza powieść, „Niecierpliwość”, w której zaznaczyły się główne cechy prozy Gerharda: skłonność do enigmatycznego stylu, nerwowa ekspresjonistyczna stylistyka, mroczny, nieco hipnotyczny nastrój, silnie nasycony erotyką. Akcja „Niecierpliwości” rozgrywa się w Paryżu, pokazanym jako mroczny labirynt, pełen tajemnic i zła. Generalnie wymowa prozy Gerharda jest antyzachodnia i antykapitalistyczna.
W 1970 roku ukazał się jego trójksiąg „Zwycięstwo” („Berlin 1945”, „Wielkie intermezzo”, „Żołnierze i dyplomaci”), a także powieść „Sarabanda”, napisana w poetyce mirażu sennego, jako proza niefabularna, w której daje się zauważyć inspiracje francuską powieścią „nouveau roman” („nowej powieści”). Główna postać, to Jan-bez-Sensu, alter ego pisarza, w oczekiwaniu na operację w szpitalu rozpamiętujący swój los w trybie wariantowym. Wydany rok później „Autopamflet” (1971), także monologowa proza niefabularna z wpływami „nowej powieści”, to swoista spowiedź z lwowskiego dzieciństwa i młodości, z akcentami krytyki II Rzeczypospolitej.
Obie powieści są silnie naznaczone szczerością obyczajową, sarkazmem i groteską. W 1965 roku Gerhard został redaktorem naczelnym tygodnika „Forum”, w którym publikowane były tłumaczenia tekstów z prasy zachodniej. Był też posłem na Sejm z ramienia PZPR. W sierpniu 1971 roku, dokładnie w momencie, gdy drukarnię opuściły egzemplarze „Autopamfletu”, tragicznie dopełnił się los pisarza. Jego zmasakrowane ciało (zasztyletowanie i roztrzaskanie czaszki) znalezione zostało w jego mieszkaniu przy ulicy Matejki w Warszawie. Paradoksalnie, w powieści „Autopamflet”, alter ego Gerharda, które cierpi na ustawiczny lęk, wyznaje: „Większość ludzi umiera ze swoją prawdą i zostaje mnóstwo fałszywych tropów, które prowadzą donikąd. […] Moja wielka kretyńska podróż zmierza ku ostatniej stacji”. Literacki trop także był analizowany w śledztwie, przy udziale naukowców. W końcu doszło do ujęcia zabójców. Jednym z nich okazał się Zygmunt Garbacki, student architektury, uchodzący za narzeczonego córki Gerharda, drugim, jego kolega Marian Wojtasik. Jak do tego doszło? „ Jeden z pierwszych przesłuchanych świadków, reżyser Janusz Nasfeter, twierdził, że 19 sierpnia po południu spotkał przypadkowo Gerharda na ulicy Rutkowskiego, gdy tamten szedł do banku kupić czeki podróżne, bo wybierał się na urlop do Złotych Piasków.
Tymczasem w mieszkaniu ofiary, mimo szczególnych oględzin, czeków tych nie znaleziono. Jeśli zatem nie zostały wyrzucone do śmietnika i ktoś je w Bułgarii wykupił, mogły one naprowadzić na zbrodniarzy. Zapytano w banku, jak sprawdzić, czy czeki zostały zrealizowane. Na pewno widniał na nich podpis Gerharda, bo taki był wymóg. Poza tym każdy czek miał swój numer serii. – Szkopuł w tym – odpowiedział dyrektor banku – że po wakacjach tych czeków spływa z demoludów kilka milionów i to się kończy dopiero wiosną następnego roku.
My absolutnie nie mamy tylu rąk, aby każdy obejrzeć. – Nie szkodzi – na to minister Szlachcic – resort ma takie siły. W marcu 1972 r. słuchacze Centrum Wyszkolenia MSW w Legionowie usiedli w sali wykładowej przy 59 workach z 2 mln czeków podróżnych, aby dotrzeć do siedmiu, które w przeddzień śmierci pobrał Jan Gerhard. Poszukujący ziarnka maku mieli szczęście – właściwe czeki tkwiły w workach zdjętych z pierwszej ciężarówki, którą przyjechały. Przez niedopatrzenie kasjerki nie zostały przez nabywcę podpisane, co ułatwiło ich pokątną sprzedaż. Kobieta, która je wykupiła, naprowadziła milicję na mieszkańca Warszawy, Andrzeja S.” – napisała Helena Kowalik w jednym tekstów poświęconych tej sprawie Gerharda. Andrzej S. naprowadził śledczych na Garbackiego i Wojtasika”. Ich proces zakończył się wyrokiem śmierci, a następnie jego wykonaniem w 1972 roku.
Sprawa stała się sensacją roku 1971 i została opisana m.in. w książce „Zbrodnia z premedytacją”, autorstwa jednego z uczestników śledztwa, pułkownika Zbigniewa Pudysza (1988). Motywów zbrodni doszukiwano się w wojennej i powojennej, burzliwej przeszłości Gerharda – w jego francuskiej konspiracji, w walce z bandami Ukraińskiej Powstańczej Armii (podejrzewano zemstę za brutalne represje jakie Gerhard miał osobiście zastosować wobec jej członków) i w okolicznościach śmierci Świerczewskiego. Pokątnie pojawiały się też enuncjacje, w których postać Gerharda łączono z działalnością tzw. „Czerwonej orkiestry”, siatki stalinowskiego wywiadu wojskowego GRU, która działała w latach II wojny na terenie kilku krajów zachodnich, w tym we Francji. Jednak ostatecznie przyjęto oficjalnie motyw rabunkowy zbrodni. Rozważano też wątek prywatnej zemsty z powodów obyczajowych, jako że Gerhard prowadził bardzo intensywne życie seksualne z wieloma kobietami. Według jednej z wersji przebiegu zdarzeń, Gerhard miał wejść w skład komisji mającej ustalić przyczyny śmierci „Waltera”, która rozpoczęła działalność na przełomie 1970/1971.
Na jej czele stanął Marian Naszkowski, do którego mieszkania dokonano włamania i skradziono tylko dokumenty dotyczące tej sprawy. Literacki portret skomplikowanej i mrocznej osobowości Gerharda zawarł Roman Bratny w swojej niewielkiej powieści „Na bezdomne psy”. Podobno także jedna z powieści nieżyjącego do lat Kazimierza Dębnickiego dotyka osoby i sprawy zabójstwa Gerharda.

Poprzedni

Ach ten XXI wiek

Następny

Błok – to brzmi jak „obłok”

Zostaw komentarz