Dowiedzieliśmy się, że Michał Dworczyk e-mailował do Morawieckiego, iż „Dziesiątki milionów wywalamy w błoto. Niekompetencja, nieudolność, głupota, a czasem też ciemne interesy podlewane obrzydliwym sosem bogoojczyźnianych frazesów”. Tak miał krytykować zakupy dokonywane przez MON, odnosząc się do publikacji DGP z września 2019r., gdy resortem rządził Antoni Macierewicz, a on sam był jego podwładnym.
Minister Dworczyk informuje też premiera, że treść zawarta w opublikowanym w DGP artykule „ jest ciekawa i niestety prawdziwa” . W ten sposób odniósł się do publikacji DGP, ale w podobnym tonie pisał też Marek Świerczyński dla Polityki w artykule pt: „ Miliard złotych straty w PGZ. Jak załatać tę dziurę?” (vide: Polityka z dnia 22.12.2020r). Po ujawnieniu sławetnych maili warto poczytać publikację Polityki, bowiem artykuł ten zawiera więcej treści, o których wspomniał mimochodem Dworczyk. Śródtytuły artykułu Świerczyńskiego to m.in.: „Straty PGZ. Fiasko pewnego planu”, „Stocznie – dramat i nędza”, „Legenda tysięcy dronów”, „Park niepotrzebnego złomu” (…). Autor cytuje też ówczesnego ministra, iż (…) „rynkowe podejście jest nie do pogodzenia z rolą elementu systemu bezpieczeństwa państwa; bezpieczeństwo nie ma ceny” .Jeśli nie cena, to co decyduje o zakupach? Czyżby błogosławieństwo, w rodzaju „ idźcie i zakupujcie wszystkie drony”?! Niestety cała grupa, nie tylko PGZ, o tym „patriotycznie milczy”. Z ekonomii, ale też z historii wiemy, że każe dobro „ma swoją cenę – wymierną”. Dotyczy to także dóbr publicznych, w tym bezpieczeństwa, które podlegają społecznej akceptacji i kontroli szczególnej. Prędzej czy później „podatnik w kraju zapyta o cenę Krabów, Raków, Rosomaków, Langust czy Grotów – i może z trudem przełknąć gorzką prawdę, że to produkty zbyt kosztowne i dlatego informacje o ich kosztach ukrywane. Dla przykładu – Norwegowie nie kupują nowoczesnych samolotów F-35, bo dla nich – kraju 6-krotnie bogatszego od Polski – są za drogie! „Reorientacja na rynek zamiast na rząd musi nastąpić i albo ją z rozmysłem rząd zaplanuje, albo skończy ze skarbonką bez dna i parkiem nikomu niepotrzebnego złomu” – konstatuje red. Świerczyński.
Niestety do artykułu Polityki władze nie przygotowały komentarza w postaci np. gotowca dla prezydenta albo polecenia „wysłać coś tym łobuzom”, jak dla Wyborczej, więc musimy dobywać dane z innych źródeł i na własną rękę formułować wnioski, jak uczynił to redaktor Polityki. A warto szukać i to u samego źródła tj. publicznie (jeszcze) dostępnych danych zawartych w sprawozdaniach finansowych PGZ SA. Polecam, bo to ciekawa lektura.
Sprawozdanie biegłych rewidentów za rok 2020 wskazuje, że grupa PGZ SA wypracowała zysk w wys. 191 mln zł, posiada majątek wart 13,1 mld zł, a stan środków pieniężnych uległ zmniejszeniu o 366 mln. Opinię biegli wydali z zastrzeżeniem, a dotyczy ono nie w pełni zrealizowanego obowiązku inwentaryzacji zapasów, których wartość jest tam olbrzymia i stanowi ponad 25 proc. majątku! Ta wartość nasuwa już podejrzenia co do prawidłowości gospodarki finansowej Grupy! Stwierdzono też, że w jednostce tej (PGZ) nie funkcjonuje system kontroli wewnętrznej, który umożliwiałby przygotowanie wiarygodnego budżetu dla realizowanego przez Spółkę istotnego kontraktu długoterminowego. W konsekwencji biegli nie byli w stanie uzyskać wystarczających dowodów badania dla potwierdzenia czy i w jakim zakresie na wynik finansowy Grupy PGZ wpływają przewidywane straty związane z wykonaniem usług objętych kontraktem. A to zastrzeżenie ciężkiego kalibru, nad którym nie można przejść obojętnie.
Skoro biegli nie podają jakich kwot ów kontrakt może dotyczyć, to czytając bilans, może on obejmować: 677 mln – wykazanych jako aktywa długoterminowe pozostałe, plus 1.361 mln. złotych poniesionych wydatków do rozliczenia w przyszłych okresach oraz części – zapewne znacznej – zapasów na kwotę 3.227 mln zł. Razem to 5.265 mln złotych wydatków, stanowiących 40 proc. majątku grupy, mających przynieść w przyszłości korzyści z realizacji „istotnego dla grupy kontraktu”. A jeśli nie znamy realnych korzyści możliwych do uzyskania, takie wydatki nie mogą stanowić majątku i podlegają zaliczeniu w koszty. Ponadto wątpliwymi pozycjami majątku są: 447 mln zł, jako długoterminowe kwoty do rozliczenia w czasie – głównie odroczony podatek dochodowy, wartości niematerialne i prawne 321 mln złotych (gł. koszty prac rozwojowych – na czym ów rozwój polega?), papiery, pożyczki i udziały własne 372 mln zł. Razem wartość, która wymagałaby znaczącej weryfikacji to 6.4 miliarda zł., a to już 49 proc. całego majątku grupy PGZ. Nie mając danych, przyjmijmy ostrożny szacunek, że połowa tych wydatków dotyczy owego „tajemnego kontraktu”, czyli 3,2 mld zł winno zostać zaliczone do kosztów, a wtedy wynik finansowy za rok 2020 wynosiłby nie +191 mln a minus 3 mld., natomiast skumulowana strata grupy – 4,5 mld zł. Taki winien być efekt rewizji finansowej w sytuacji gdy nie ma pewności, iż poniesione wydatki posłużą czemuś w przyszłości oraz jaki wpływ na wynik finansowy mają przewidywane straty związane z wykonaniem tegoż istotnego kontraktu.
Niestety w sprawozdaniu z badania znajdziemy niewiele szczegółów, bo zgodnie z nowymi przepisami dot. rewizji finansowej tak być może! Komuż to przeszkadzały opinia z badania oraz raport, w którym należało ocenić/odnieść się do każdej pozycji wynikowej, bilansowej oraz szczegółowo uzasadnić możliwość kontynuacji działalności? Dziś dane ma wyłącznie biegły, któremu nie wolno nic ujawniać, i Państwowa Agencja Nadzoru Audytowego (PANA) działająca od 2020 roku. Publikowane w rejestrze sądowym dane także nie zawierają szczegółów. Jeśli ktokolwiek ma wątpliwości dotyczące szacowanej straty 3 mld. zł., to zapytajmy: dlaczego biegłym nie okazano dokumentów dotyczących istotnego kontraktu długoterminowego? Jaka jest jego wartość i stopień realizacji? Jaki jest dotychczasowy wynik na owym kontrakcie? I co z wydatkami już poniesionymi, wykazanymi w formie majątku? Bez odpowiedzi na te pytania nie można wiarygodnie ocenić sytuacji finansowej PGZ. Niewykluczone więc, że wniosek biegłych rewidentów w postaci zastrzeżenia do sprawozdania finansowego powinien być dalej idący. Ciekawą lekturę stanowią też sprawozdania jednostkowe spółek należących do PGZ. Czytając np. dane spółki „Stocznia wojenna sp. z o.o.” (jest taka – choć floty wojennej chyba nie mamy), relatywnie niewielkiej, już po chwili można dostrzec ponad 60 mln aktywów wątpliwych, których ujęcie wymaga uzasadnienia, czy i jaką stanowią wartość. W sprawozdaniu o tym ani słowa! Gdzie więc znajdziemy informację, że 21 mln zł podatku aktywowanego i 42 mln zł. zapasów w formie przedpłat/zaliczek, to pozycje aktywów mające wartość, bo przyniosą korzyści? To jedynie przykład, że w grupie PGZ są prawdopodobnie nie dziesiątki, ale raczej setki milionów podobnych „kwiatków”, czyli wydatków już poniesionych i zaliczonych do majątku grupy. To znany sposób na pokazanie, że majątku grupie przybywa, a wyniki są „dobre”. Ale czy tak sporządzone sprawozdania obrazują rzeczywistą sytuację finansową owej grupy?
Wiadomo, że grupa PGZ obejmuje 36 podmiotów i produkuje, jak sama podaje oficjalnie: raki, rosomaki, kraby, langusty, daglezje, drozdy, sowy, pioruny, gromy, groty i wiele innych dziwów natury – pewnie technicznej, a nie potrafi wyprodukować prostego kompasu czy latarki na potrzeby wojska. Nawet pobieżna analiza publicznie dostępnych danych, pozwala zauważyć, że wiele z należących do grupy spółek wykazuje składniki majątku, które winny być odpisane w koszty albo straty, a podatek aktywowany – całkowicie pominięty. Problem sprowadza się do pytania: jak to się stało, że biegłym rewidentom nie okazano kontraktu długoterminowego istotnego dla całej grupy PGZ? To przecież kpina i z audytu i z obowiązującego w Polsce prawa! Niewykluczone, że podobnie dzieje się też w innych branżach, np. wielkich politycznych przedsięwzięciach, których cel ekonomiczny nie jest weryfikowany, albo spółek operujących na bazie aktywów niematerialnych, czyli wirtualnych. Jak wynika z raportów, GetBack jest nadal zdolny kontynuować działalność mimo ok. 3 miliardowej luki w majątku! Polecam też sprawozdanie finansowe Poczty Polskiej, które nie wskazuje, jak i gdzie ujęto 71,8 mln złotych wydanych na wybory kopertowe. Czyżby uznano, że to kwota nieistotna, bo stanowi tylko 1,6 proc. sumy bilansowej. Ale Poczta jest jednostką zaufania publicznego, i jak wskazał NIK, wydatek ten poniesiono bez podstawy prawnej i bez umowy. Nie jest to koszt statutowej działalności Poczty, więc podlega wyłączeniu z podstawy opodatkowania, a VAT – jeśli naliczony – nie podlega odliczeniu! Zarówno w sprawozdaniu, jak i w opinii biegłych – na ten temat ani słowa! Warto przy tej okazji także wspomnieć, że w latach 2005-2008 banki, w oparciu o instrumenty pochodne wszczepione do umów kredytowych, wytworzyły ok. 100 mld waluty szwajcarskiej, a to więcej niż sama Szwajcaria w tym okresie! I nikt z nadzorujących czy kontrolujących banki tego nie dostrzegł! Dziś wiedzą o tym wszyscy, oprócz Komisji Nadzoru Finansowego i prezesa NBP, którzy udają, że problemu nie ma! A przecież owe salda frankowe banki muszą jakoś pozamykać – tylko kto pokryje koszty? Powyższe przykłady pokazują, jak dla przedstawienia rzetelnego obrazu sytuacji finansowej banków, spółek, przedsiębiorstw, wszelkich instytucji, ale też finansów całego państwa, ważne jest przestrzeganie zasad i niezależności rewizji finansowej, w tym zapewnienie dostępu do informacji.
W obecnych czasach dostrzegamy tendencję, przekształcającą się stopniowo w zasadę, że informacje o funkcjonowaniu instytucji publicznych, do których obywatele mają prawo, mają być niedostępne. Wyciek e-maili Dworczyka to przecież przypadek, który potwierdza tę regułę , więc należy dokładniej przyjrzeć się danym ujmowanym w sprawozdaniach finansowych Polskiej Grupy Zbrojeniowej i innych narodowych czempionów. Ta niewinna z pozoru notka o „dziesiątkach milionów wywalanych w błoto” to informacja raczej symboliczna. Mamy coraz więcej podstaw mniemać, iż owe „wywalanie w błoto” dotyczy raczej setek milionów, a nawet miliardów publicznych złotówek!