Anglicy wyszli z Unii, Szkoci i Irlandczycy pozostają. Główny sojusznik ministra Waszczykowskiego będzie bronił Polski, jak bronił jej w Jałcie.
Doradcy ministra zapomnieli o tym, co mówił wicehrabia Palmerston: „Wielka Brytania nie ma wiecznych sojuszników ani wiecznych wrogów, wieczne są tylko interesy Wielkiej Brytanii i obowiązek ich obrony”. To on rozpoczął wycofywanie Królestwa z Europy i politykę izolacji na wyspach.
Generał de Gaulle nie był zwolennikiem przyjęcia Wielkiej Brytanii do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, poprzedniczki Unii, bo Wielka Brytania miała swoją własną „unię”. Była nią i jest Brytyjska Wspólnota Narodów, licząca 48 państw. Królestwo z własną bronią jądrową było też i jest najważniejszym sojusznikiem USA.
W komentarzu prezydenta Hollanda słychać głos dawnej Francji: należy jak najszybciej uruchomić procedury wyjściowe (żeby Wielka Brytania nie musiała męczyć siebie i innych w Unii zbyt długo). Podobnie myślą ministrowie spraw zagranicznych państw-założycieli EWG zgromadzeni w Berlinie – Niemcy (lecz które Niemcy? NRD była wrogiem Wspólnoty), Francja, Włochy i Benelux.
Unia osłabła. Polska osłabiła swoją w niej pozycję z własnej inicjatywy. Mamy słabą i podzieloną Polskę w słabej i podzielonej Unii. O to chodziło Kaczyńskiemu? Nie będzie nam Komisja Europejska, czy Wenecka poprawiała decyzji suwerena — czyli mniejszości, która głosowała na partię narodowo-populistyczną, oddając jej pełnię władzy bez kontroli.
Partii takich mamy w Europie bez liku. Zawsze były. Słabiutkie i wystraszone po wojnie cierpliwie czekały na swoją chwilę i rosły w siłę. Adolf von Thadden mówił: po wejściu do rządu, zażądamy MSW. A dalej już samo pójdzie. Polska ucierpiała w wojnie, jak mało kto (Anglicy wyszli z niej niemal nietknięci, tyle, że stracili kolonie i pozycję pierwszego mocarstwa światowego). Dlatego Polska winna być ostatnim krajem, któremu zależałoby na osłabianiu Unii, bo jest to mechanizm, który zbudowano, jako bezpiecznik chroniący Europę przed następną katastrofą. Czy Kukiz coś o tym słyszał? Czy wie, że anarchizm prowadzi prostą drogą do terroryzmu — albo do faszyzmu?
Nasza polityka zagraniczna to figura Wyszehradzka. Jej symbolem są resztki mostu między Słowacją i Węgrami w Wyszehradzie. A także mrzonki o Międzymorzu z prezydentem Dudą na czele Finlandii, Pribałtyki (bez Kaliningradu?), Ukrainy, Mołdawii, Rumunii i Bułgarii. Linia, która musi żagwić: od Murmańska po Odessę. Nawet Orban nie popiera tej bzdury.
Odnośnie do polityki wewnętrznej: pani Mazurek (szkoda, że nie Dąbrowskiego…) nazywa Sąd Najwyższy zgromadzeniem kolesi. Miss Sycowa nie może opublikować dokumentów państwowych, bo „złamałaby konstytucję”. W państwie Kaczyńskiego łamanie konstytucji jest prawem, a przestrzeganie prawa — łamaniem konstytucji.
Ratowanie Unii wymaga zgody. W Polsce nie ma jej i nie będzie. Nawet Kościół zaangażował się w politykę bezrozumnie i to po niewłaściwej stronie. Problem uchodźców? W lesie. Prezydent Putin w każdej chwili może wywołać nową ich falę. Pani premier Szydło będzie miała uchodźców nie z Bliskiego Wschodu, a z Londynu i to pół miliona. Pójdzie prosić panią Merkel, aby ich przyjęła? Niemcy potrzebują w najbliższym dwudziestoleciu około 10 milionów nowych rąk do pracy. Polacy wyprą Syryjczyków, ale ich emerytury zostaną za Odrą.
Elita, której nie ma, winna myśleć o młodym pokoleniu. Zaniedbano je w całej Europie, dlatego platformy obywatelskie będą przegrywały wybory jedne po drugich. W Polsce, którą skłócił, Kaczyński nie ma za grosz zmysłu stratega. Patriotyzm PiS jest pustosłowiem smoleńskim. Zamiast myśleć o pojutrze, akolici Kaczyńskiego myślą o najbliższych wyborach.
Anglicy popełnili harakiri. Pociągną za sobą PiS.