„Nieszczęścia chodzą parami. Odstawiałem samochód do garażu (…) Wczoraj był niefortunny ciąg wydarzeń, którego żałuję”, powiedział pan Artur Zawisza. Lider ruchu narodowo-katolickiego. Powiedział tak przyłapany na przestępstwie. Drugim popełnionym w ciągu jednego dnia.
Najpierw w piątek rano, 25 października, pan były poseł Zawisza potrącił rowerzystkę. W efekcie kontaktu z wielce aktywnym narodowcem poszkodowana ma „złamany bark, zmiażdżone kolano”, czeka ją kilka operacji chirurgicznych.
Swoim mercedesem pan Zawisza jechał nie tylko nieuważnie. Także bezprawnie. Trzy lata temu zabrano mu prawo jazdy po alkoholowym rajdzie przez Starą Hutę.
Tego samego dnia, już około dwudziestej drugiej pan Artur Zawisza znowu zasiadł za kierownicą tego mercedesa. Znowu bez prawnie. Wypadku tym razem nie spowodował, bo został szybko rozpoznany i zatrzymany przez policję.
„Biorąc pod uwagę moją dotychczasową służbę, pierwszy raz spotykam się z sytuacją, kiedy to tego samego dnia zatrzymywany jest kierujący, który najpierw bierze udział w zdarzeniu drogowym i czynności prowadzone są w kierunku spowodowania wypadku drogowego, a potem jeszcze tego samego dnia, porusza się pojazdem, pomimo tego, że nadal nie posiada uprawnień do jego kierowania-skomentował ponowne zatrzymanie pana Zawiszy rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkomisarz Sylwester Marczak.
Pamiętacie „pomroczność jasną”? Taki termin wymyślili adwokaci na potrzeby obrony syna pana prezydenta Lecha Wałęsy. Oskarżonego o spowodowanie wypadku samochodowego.
W przypadku pana posła Zawiszy pojawił się inny termin. Otóż pan Zawisza dla usprawiedliwienia notorycznego łamania prawa przez siebie wymyślił sobie swój „stan wyższej konieczności”. ÓW „stan” ma tłumaczyć go.
A ta „wyższa konieczność” polegać ma na tym, że pan poseł Zawisza musi pracować na wyżywienie swej rodziny i w piątek rano bardzo śpieszył się do pracy. Dlatego zdecydował się na kolejne złamanie prawa.
W 2002 roku pan poseł Zawisza w czasie sejmowej debaty zwrócił się do parlamentarzystów SLD „mołczat’ sobaki”. Jak carski policjant. Już wtedy miał poczucie przynależności do wyższego stanu.
Poza pracą zarobkową pan poseł Artur Zawisza jest liderem patriotycznego ruchu, który stawia sobie za cel wychowanie wzorowego Polaka-katolika. Dobrego ojca wzorcowej polsko-katolickiej rodziny. Polaka o zdecydowanym charakterze i sile woli. Wręcz „nadczłowieka”.
Wzorca osobowego dla miliona młodych Polek i Polaków.
Czy przywołany przez pana posła Zawiszę „stan wyższej konieczności”, stan usprawiedliwiający łamanie polskiego prawa, stan spowodowany koniecznością zarabiania pieniędzy na wyżywienie rodziny, jest fundamentalną cechą tego wzorcowego Polaka-katolika?
Bo jeśli tak jest, to wzorując się na tak sztandarowym patriocie i katoliku, na jakiego się pan Zawisza kreuje, inni narodowcy płci męskiej podążający jego patriotycznym, narodowym i katolickim śladem, też mogą popadać w „stany wyższej konieczności”. I okradać innych, bo są przecież „jedynym żywicielem rodziny”. Zabijać nawet. Zwłaszcza w „stanie wyższej konieczności”.
I dlatego pozostawać, jak pan poseł Zawisza, bezkarnymi. Pomimo stałego łamania prawa.
Zapewne w „stanie wyższej konieczności” pozostawał i pozostaje prezes Najwyższej Izby Kontroli pan Marian Banaś. Też żywiciel swej rodziny.
On pewnie w tym „stanie” prowadził interesy z patriotycznymi, narodowo-katolickimi krakowskimi sutenerami. Wynajmowali „pokoje na godziny”, aby modlitewne pary, a może i całe grupy, mogły tam spokojnie pomodlić się w intencji pomyślności Ojczyzny i kościoła.
Były współpracownik pana prezesa Banasia, pan Andrzej B. siedzi w areszcie śledczym od stycznia tego roku. To jeden z wysokich urzędników służb skarbowych odpowiedzialnych za ściganie mafii VAT-owksiej.
Okazuje się, że ścigał ją tak intensywnie, że sam taką mafię założył i przewalił podatników, czyli nas wszystkich, na przynajmniej 5 milionów złotych. Ale on pewnie też działał w „stanie wyższej konieczności”. Jako żywiciel rodziny.
Pan ksiądz Piotr M. z Ruszowa nie musiał koniecznie zarabiać aby wyżywić swoją rodzinę. Ale też należy do grona narodowych katolików. W przerwach pełnienia posług kapłańskich molestował seksualnie dwie dziesięcioletnie dziewczynki, które przygotowywał do sakramentu komunii świętej.
Decyzją sądu podejrzany o pedofilię ksiądz został zatrzymany w areszcie. W obronie ukochanego księdza stanęła prawie cała wieś. Parafianie z Ruszowa zorganizowali akcję zbierania podpisów pod petycją żądającą zwolnienia go. Publicznie modlą się za cierpiącego księdza, zbiorowo odmawiają różaniec. Śpiewają nu religijną pieśń: „Zbawienie przyszło przez krzyż, Ogromna to tajemnica, Każde cierpienie ma sens, Prowadzi do pełni życia”.
I księdzu lżej się robi.
Środowiska narodowe, których liderem jest pan Artur Zawisza, w dniu 11 listopada zorganizują Marsz Niepodległości. W tym roku jego hasłem przewodnim marszu będą słowa z popularnej pieśni ku czci Matki Boskiej Częstochowskiej: „Miej w opiece naród cały”.
Do udziału w imprezie zachęca plakat i logo Marszu. Zaciśnięta pięść opleciona różańcem. Stylizowanym na kastet.