Cała nadzieją w panu prezydencie Andrzeju Dudzie. Jedynym prezydencie państwa o mocarstwowych ambicjach, który zaszczyci swą obecnością katowicki szczyt poświęcony globalnej polityce klimatycznej. Pan prezydent otworzy szczyt, zapewne ociepli coraz bardziej chłodną imprezę swych uroczym uśmiechem. I może nawet powie coś, co ku uciesze dziennikarzy, przebije się potem do światowych mediów. Nie tylko do internetowych memów.
***
Dlatego pan prezydent Andrzej Duda nie może ten szczyt tylko rutynowo otworzyć. Nie może tylko oczarować zebranych swym perlistym słowotokiem. Wypróbowanym patriotycznym bla-bla-bla. Powinien, musi wręcz, powiedzieć coś tak uciesznego, tak niespodziewanego, że wybije się na paski najważniejszych globalnych programów informacyjnych. Jak choćby niedawno, kiedy swój wielki żal ujawnił. Kiedy ku zdumieniu niemieckiego partnera rozprawiał o złej Unii Europejskiej mordującej nam stare, dobre jeszcze żarówki. Co z tego, że żarły one energię na potęgę, skoro tak wyrazistym światłem świeciły! Jak one potrafiły dawać po oczach!
***
Dlatego panie prezydencie, proszę nie pękać. Proszę znowu coś takiego palnąć. Inaczej medialny pies z kulawą nogą nie wspomni na czołówkach o katowickim szczycie.
***
Z kronikarskiego obowiązku Flaczki przypominają, że szczyt klimatyczny ONZ rozpocznie się oficjalnie w ten poniedziałek i potrwa aż do 14 grudnia. Tego roku. W tym czasie do stolicy Górnego Śląska powinno przybyć prawie 30 tysięcy dyskutantów z całego świata. Wśród nich winni być przywódcy państw o największym potencjalne gospodarczym, odpowiedzialnych za systematyczny proces globalnego ocieplenia.
Niestety, pomimo, że szczyt potrwa prawie dwa tygodnie, to nie pojawią się na nim ani prezydent USA Donald Trump, ani pani kanclerz Niemiec Angela Merkel, ani prezydent Chin Xi Jinping, ani prezydent Rosji Władimir Władimir Putin, ani prezydent Francji Emmanuel Macron, ani nawet spragniony kontaktów międzynarodowych prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Osłodą dla organizatorów szczytu miał być premier pierwszoligowej politycznie Francji Edouard Philippe. Ale i on odwołał, w ostatniej chwili, swój przyjazd. Winę za swą absencję zwalił na protestujących we Francji radykałów z ruchu „żółtych kamizelek”. Podpalających w Paryżu samochody, czyli środki komunikacji zwiększające emisję gazów cieplarnianych.
***
Taka zbiorowa absencja na szczycie ludzi decydujących o polityce klimatycznej stawia pod znakiem zapytania jego skuteczność. Cóż to bowiem będzie za „szczyt”, skoro najważniejsze państwa świata powysyłały tam polityków średniego szczebla. To zapowiedź pagórka politycznego. Szansy na solidną, światową konferencję poświęconą fundamentalnym dla naszego świata zagrożeniom. Zapewne będziemy tam świadkami wielu kompetentnych debat, ale bez cienia nadziei, że w Katowicach zapadną jakieś nowe, ważne dla naszego świata decyzje.
***
Szczyt średniego szczebla politycznego to niestety stracona szansa na promocję naszego państwa w świecie. Zauważcie, że im głośniej elity PiS krzyczą o potrzebie promowania Polski, im więcej szastają pieniędzmi na „politykę godnościową”, tym gorsze są efekty. Nie wystarczy pomalować wszystkie samoloty PLL LOT na biało-czerwono. Niekompetencji, braku szacunku międzynarodowego nie da się zamalować patriotycznymi kolorami.
***
Jak poważane są elity PiS na świecie świadczyły dwa listy niedawno wysłane do nich przez ambasadorów, nie wrogich, lecz „zaprzyjaźnionych, sojuszniczych” państw.
***
Pierwszy list-komunikat JE Ambasador Izraela strofujący polskiego wicepremiera, ministra kultury pana Piotra Glińskiego jedynie za drobną, dygresyjną wypowiedź w popularnym tygodniku „Wprost”
***
I ten drugi. List JE Ambasador USA do pana prezydenta IV RP i pana premiera IV RP dosadnie przypominający im, że wara im od własności amerykańskiej znajdującej się na polskiej ziemi.
I przy okazji wara im od cenzurowania amerykańskich mediów zarabiających na rynku medialnym IV RP. Stawiający ich na baczność. Aby znali swoje miejsce w globalnych szyku sojuszników USA.
***
Zdaniem wielu zawodowych propagandzistów PiS pogrzebana przed 30 lat Polska Ludowa była państwem zniewolonym przez ZSRR. Niesuwerennym. Dopiero obecna IV Rzeczpospolita wstała z politycznych kolan. Odzyskała godność państwową i pełnię suwerenności.
***
Tylko jaka to jest godność i suwerenność, skoro pani Ambasador Izraela publicznie strofuje polskiego wiece premiera i ministra kultury, jak byle uczniaka z oślej ławki. I protekcjonalnie zalecam mu przymusowe korepetycje w izraelskiej instytucji oświatowej.
***
Jak pogodzić deklaracje o godności i suwerenności z listem JE Ambasador USA traktującej Polskę jak sojuszniczą „bananową republikę”? A jej prezydenta i premiera jak ubogich klientów amerykańskiej administracji?
***
Opluwana przez elity PiS Polska Ludowa była państwem niesuwerennym. Ale przywódcy ZSRR nie przekazywali do publicznej opinii dokumentów, listów w których bezceremonialnie manifestowali kolonialną zależność naszego kraju. Oni udawali, że wszystkie państwa w bloku radzieckim są równe.
***
Poinformowano też, że 16 lutego 2019 roku odbędzie się Dziewiętnasty Charytatywny Bal Dziennikarzy. Ostatni już.
Bal ten był symboliczny dla III Rzeczpospolitej. Był miejscem bratania się komercyjnego dziennikarstwa z politycznymi elitami. Orgią medialnego zakłamania i kabotyństwa obu środowisk.
Bal to będzie ich ostatni. Bo związane z TVN, „Gazetą Wyborczą” środowiska dziennikarskie tak już zubożały i spsiały, że nawet hojni sponsorzy nie chcą już sypać groszem na taką coroczną bibkę.
Zwłaszcza, że wojna plemienna PO-PiS doprowadziła do takiej nienawiści i trwałych podziałów w środowisku dziennikarskim, że trudno dziś zebrać odpowiednio ważny, topowy kontyngent balowiczów.
***
I po balu, panno Lalu.