Czy polska historia jest dla Polaków bogactwem czy przekleństwem? Takie pytanie słyszę co chwila w przeróżnych mediach. I zaraz potem rozpoczynają się narodowe gorzkie. Litania nieszczęść jakie to spadły na bogu ducha winnych Polaków.
Bo przecież w 1795 roku ostatecznie straciliśmy niepodległość. Popadliśmy w niewolę zaborów. Potem nasz kraj był terenem dwóch wielkich wojen światowych i kilku lokalnych. Byliśmy też przez 45 lat w „sowieckiej niewoli”, w radzieckim „obozie pracy socjalistycznej”. Ale pomimo tego zachowaliśmy swą polskość i wywalczyliśmy sobie niepodległość.
***
I dlatego za to już należy nam się wielki szacunek i respekt całego świata.
***
Problem w tym, że Polacy zwykle lubią te piosenki i te historie, które znają. A historii naszych sąsiadów i innych państw Polacy nie znają. Nie wiedzą, że utrata niepodległości, utrata własnego państwa to normalka w historii narodów. Ruś kijowska została podbita przez Mongołów w XIII wieku. Potem była podbita przez państwo litewskie, potem dostała ją polska Korona od Litwy w wianie po zaślubinach Unii Polsko-Litewskiej. Potem przeszła do imperium rosyjskiego i do ZSRR. Dopiero w 1991 roku Kijów znowu stał się stolicą niepodległego państwa ukraińskiego odwołującego się do ruskiej tradycji. Bułgarzy, Serbowie, Macedończycy, Albańczycy przez pięćset lat byli w tureckiej niewoli. I też odrodzili się w swoich narodowych państwach. Każde z tych państw też było w swoim czasie regionalnym mocarstwem. Też uciskało i było uciskane.
***
Ukochane przez PiS Węgry, regionalne mocarstwo w XIII – XV wieku, też podało w turecką niewolę. I tylko dzięki „odsieczy wiedeńskiej” Jana III Sobieskiego zmieniono Węgrom niewolę turecką na austriacką. Dzięki temu potem Węgry, jako część monarchii habsburskiej brały udział w rozbiorach Polski, a w czasie II wojny światowej walczyły po stronie Hitlera. Słowacy od X wieku byli pod okupacją węgierską, potem częściowo i czasowo polską, a swą państwowość zyskali dopiero w 1918 roku. Własne niepodległe, nowoczesne państwo zyskali dopiero po podziale Czechosłowacji w 1993 roku.
***
Czechy, skąd przyszło do Polski chrześcijaństwo, czyli cywilizacja europejska, przez wieki były państwem lepiej rozwiniętym od Polski. W XIV i XV wieku stały się centrum cywilizacji europejskiej. W 1620 roku w bitwie pod Białą Góra wojska habsburskie wyrżnęły czeską szlachtę skuteczniej niż późniejsi bolszewicy szlachtę rosyjską. Od początku XIX wieku Czechy stały się częścią, naszej wspólnej, monarchii habsburskiej. Pozbawione próżniaczej szlachty społeczeństwo czeskie zmieszczaniało i dzięki temu szybko znowocześniało. Stało się najbogatsze w słowiańskiej rodzinie.
***
Nasi skandynawscy sąsiedzi też nie mieli lekko. Finowie do XX wieku byli częścią szwedzkiego lub rosyjskiego państwa. Norwegia przez czterysta lat tkwiła w „duńskiej niewoli”. Szwecja stała się bogatą i dobrze zorganizowaną od kiedy porzuciła marzenia o lokalnym mocarstwie. I zamiast wojować zaczęła pracować. Na jej szczęście nieźle się wcześniej w czasie polskiego „Potopu” obłowiła wywożąc z terenów I Rzeczpospolitej wszystko co się dało. A szlachta polska, ta ponoć tak patriotyczna, pozwoliła im na to, oddając początkowo kraj bez walki.
***
Również porównując los Polaków w zaborach austriackim, pruskim i rosyjskim z losem Słowian w imperium tureckim czy Ukraińców w imperium rosyjskim i I Rzeczpospolitej, bez wątpienia Polakom żyło się tam lepiej. Zdecydowanie lepiej żyło się wówczas Polakom niż Irlandczykom pod brytyjskim zaborem. Nasi zaborcy nie wymordowali Polaków, tak jak Polacy wymordowali plemiona bałtyckich Prusów i Jaćwingów zabierając ich ziemie.
Austria i niemieckie Prusy budowały od XIX wieku państwa prawa. Los chłopów w tych państwach był zdecydowanie lepszy niż w I Rzeczpospolitej. W zaborze rosyjskim do czasów powstania listopadowego, czyli 1831 roku, część Polaków żyła w niesuwerennych organizacjach państwowych. Księstwie Warszawskim, Królestwie kongresowym. To w zaborach zlikwidowano feudalne struktury społeczeństwa polskiego. O czym w „szlacheckiej” historii Polski rzadko się wspomina.
***
Setna rocznica odzyskania państwa polskiego zbiegła się z rządami elit PiS. Głoszą one, wszem i wobec, przede wszystkim martyrologiczną wizję polskiej historii. Wizję wspaniałego, dzielnego, szlachetnego, prawego i sprawiedliwego narodu, który na nikogo nie napadał, nikogo nie uciskał nigdy nie przegrał z własnej winy.
Chociaż przegrywał zawsze. Ale zawsze przegrana związana była ze zmowami wrogich Polsce sił. Narodów, ideologii, no i wiarołomnych sojuszników.
***
Polacy w pisowskiej wizji historii zawsze byli zdradzani, najczęściej o świcie, chociaż Polacy zawsze wierni byli złożonej przysięgi i danemu słowu. I tylko przez te zdrady i wiarołomstwa sojuszników nie jesteśmy bogaci jak Szwajcarzy, innowacyjni technicznie jak Niemcy, potężni militarnie jak Amerykanie, liczni jak Chińczycy, przystojni jak Włosi, rozśpiewani jak Rosjanie.
***
Dlatego za te zdrady, za tamte wiarołomstwa obecne elity PiS wyciągają rękę po odszkodowania. Po reparacje wojenne. Za spaloną w efekcie Powstania Warszawskiego Warszawę. Za oddanie Polski do radzieckiej strefy wpływów przez przywódców Wielkiej Brytanii i USA. Nie żądają reparacji od Wielkiej Brytanii i USA. Nie grzmią w kierunku Rosji. Żądają reparacji od Niemiec. Pokonanych przez ZSRR, USA, Wielką Brytanię. I wiele innych państw. Ale czy Polskę?
***
Polskie wojska walczyły po stronie aliantów. Na wschodzie i na zachodzie. Ale rządzące elity PiS strącają z pomników żołnierzy LWP, którzy zdobywali niemieckie miasta, nawet Berlin. Spychają na bok żołnierzy Andersa, którzy wyzwalali Włochy, Francję, Holandię. Stawiają w pierwszym szeregu niemieckich sojuszników z NSZ i grupy „wyklętych”, którzy zdobywali głównie gorzelnie, GS – y i posterunki MO. Czy oni wygrali tamtą wojnę?
***
Reparacje wojenne zwycięskie państwa wyciskały z pokonanych okupując ich terytoria. Elity PiS okłamują Polaków miodem reparacji. O które żebrzą u Niemców. Robią z Polaków mazgajów wiecznie opłakujących swe historyczne klęski i jeszcze żebrzących o grosz dla historycznych kalek. Wrócimy jeszcze do tych tematów.
***
Teraz na postawione na wstępie pytanie o bogactwie i przekleństwie polskiej historii, odpowiadamy. Nie pierwszy raz w historii okazuje się, że bezmyślnie, źle wykorzystywane bogactwo może stać się przekleństwem.