24 listopada 2024
trybunna-logo

Edward Gierek – źródła sukcesu i klęski

Od upadku Edwarda Gierka wyrosły dwa pokolenia polskiego społeczeństwa, które mają najczęściej do dyspozycji klisze propagandowe, które są jego bardzo schematyczną krytyką, mającą służyć uzasadnieniu obecnej polityki socjalnej i obronie systemu kapitalistycznego. W dyskusji tej stoją naprzeciwko siebie przedstawiciele dwóch tendencji: jedni mitologizują jego rolę i wyobrażają sobie, że gdyby jego polityka była kontynuowana, to Polska byłaby krajem „miodem i mlekiem płynącym”; natomiast drudzy, zdecydowani antykomuniści pod patronatem IPN, traktują Gierka jako doktrynalnego komunistę, we wszystkim naśladującego politykę Związku Radzieckiego. Pierwsi mówią, że był liberałem wybiegającym w przyszłość, a drudzy, że był dyktatorem, który utrzymywał się u władzy dzięki „propagandzie sukcesu”.

W wielu publikacjach Gierek powraca jak pewien towar marketingowy. Do kin trafił nawet pełnometrażowy film fabularny „Gierek” w reżyserii Michała Węgrzyna, w którym próbuje się spojrzeć na Gierka niejako przez dziurkę od klucza. Ale dziurka, jak to dziurka – kluczem do Gierka nie jest.
Aby się tej manierze przeciwstawić należy ukazać wewnętrzne sprzeczności stosunków społecznych, głównie zaś stosunków produkcji i stosunków własności, które najpierw zadecydowały o sukcesie Gierka i jego ekipy, a następnie o nieuchronnej klęsce. Sprzeczności te narosły do tego stopnia, że musiały objawić się w konflikcie społecznym i politycznym. Wbrew tytułowi modnej przed laty książki Janusza Rolickiego „Edward Gierek: przerwana dekada”, dekada Gierka była „skończona” i to zbyt późno… To, do czego doprowadziła polityka ekipy Gierka należy jednak odróżnić, od stanu gospodarki za czasów ekipy Kani-Jaruzelskiego. Trzeba też widzieć i to, że podobne sprzeczności wewnętrzne zadecydowały o klęsce systemu „socjalistycznego” 10 lat później.
Edward Gierek (1913-2001) ma życiorys dokładnie wpisujący się w historię XX wieku. W 1923 roku wraz z rodziną wyemigrował do Francji. W wieku 13 lat zaczął pracować pod ziemią jako górnik-ładowacz wózków. W 1931 roku wstąpił do Francuskiej Partii Komunistycznej. Za udział w strajku w obronie zwolnionych polskich górników został w roku 1934 wydalony z Francji do Polski. W Polsce odbył dwuletnią służbę wojskową, a osiem miesięcy później w 1937 roku wyemigrował do Belgii, gdzie pracował nadal jako górnik. Został członkiem Komunistycznej Partii Belgii i Związku Patriotów Polskich (nie związanym z tym w ZSRR). W roku 1946 wybrano go przewodniczącym Rady Narodowej Polaków w Belgii. Ale w 1948 roku został ściągnięty przez ówczesne kierownictwo Polskiej Partii Robotniczej (PPR) do Polski. Zaczął pracować w Wydziale Organizacyjnym Komitetu Centralnego PPR w Warszawie, a później w takim samym wydziale Komitetu Wojewódzkiego w Katowicach. Wziął udział w Zjeździe Zjednoczeniowym PPR i PPS w 1948 roku, po którym został mianowany kierownikiem Wydziału Organizacyjnego Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (KW PZPR) w Katowicach.
Miał tylko podstawowe wykształcenie, więc w latach 1949-1951 został skierowany do Centralnej Szkoły Partyjnej w Łodzi. Parę tygodni przed ukończeniem szkoły skierowano go do Zagłębia Dąbrowskiego w celu spacyfikowania wybuchłych tam strajków górników. Po spacyfikowaniu tych strajków w 1951 roku został powołany na stanowisko sekretarza KW PZPR w Katowicach. Na mocy dekretu Bolesława Bieruta otrzymał tytuł inżyniera górnictwa.
W 1952 roku został posłem na Sejm, przetrwał wszystkie zawirowania polityczne i był nim do roku 1980. Na zjeździe w 1954 roku został wybrany na członka Komitetu Centralnego (KC), a następnie powołany przez Biuro Polityczne na stanowisko kierownika Wydziału Przemysłu Ciężkiego KC PZPR. Od marca 1956 roku sprawował już funkcję sekretarza KC PZPR, przewodniczył jednocześnie komisji badającej przebieg i charakter wydarzeń czerwcowych w Poznaniu. Od lipca do października 1956 roku był członkiem Biura Politycznego KC PZPR. Ponieważ Władysław Gomułka nie chciał z nim współpracować w KC, w marcu 1957 roku Gierek został desygnowany na stanowisko I sekretarza KW PZPR w Katowicach. Ale już w 1959 roku, również za sprawą samego Gomułki, został na III Zjeździe PZPR ponownie wybrany członkiem Biura Politycznego i pozostał nim do końca swojej politycznej kariery w roku 1980.
W 1968 roku miał już zapewnioną trwałą pozycję polityczną. Zaproponowano mu wówczas funkcję premiera – ale ją odrzucił. W grudniu 1970 roku zastąpił Władysława Gomułkę na stanowisku I sekretarza KC PZPR. W 1976 roku doszło do stosunkowo ograniczonych protestów społecznych, miały one jednak głębsze konsekwencje polityczne. Antyustrojowa opozycja zdobyła wówczas trwałe obywatelstwo.
W lipcu i sierpniu 1980 roku doszło do masowych wystąpień strajkowych w całym kraju. Wydawało się, że Gierek przetrwa i ten kryzys społeczny. Mało kto pamięta, że Gierek zaakceptował porozumienia sierpniowe – 30 sierpnia 1980 roku przewodniczył obradom V Plenum KC PZPR, na którym zatwierdzono porozumienia ze strajkującymi. Według Pawła Bożyka chciał lecieć do Gdańska, aby zawrzeć z Lechem Wałęsą porozumienie o wyborach do Sejmu w zamian za swoją rezygnację z funkcji I sekretarza. Ale nad ranem 5 września doznał zawału serca i już na pierwszej części VI Plenum 5-6 września na jego miejsce I sekretarzem wybrano Stanisława Kanię, który obciążył poprzednie kierownictwo (przemilczając to, że był jego członkiem) odpowiedzialnością za katastrofalne błędy w polityce gospodarczej i społecznej, arogancki styl rządzenia i fałszywą propagandę sukcesu. Na VII Plenum KC PZPR 1 grudnia 1980 roku usunięto Gierka z wszystkich funkcji partyjnych i rządowych.
Po nieprzebierającej w środkach kampanii oczerniania Gierka i jego ekipy, trwającej od września 1980 roku, na X Plenum KC PZPR 29 kwietnia 1981 roku powołano specjalną komisję pod przewodnictwem Tadeusza Grabskiego, członka Biura Politycznego i sekretarza KC, która miała przyśpieszyć prace w kwestii osobistej odpowiedzialności za popełnione błędy i nadużycia członków pełniących poprzednio kierownicze funkcje.
Nawet Zbigniew Błażyński, były pracownik radia Wolne Europa, musiał przyznać, że „Ostatecznie przed komisją stanął człowiek, kierujący państwem przez niemal 10 lat, pierwszy przywódca partii chowu zachodniego – który dał społeczeństwu po grudniu 1970 pierwsze trzy lata niesłychanego po wojnie, w warunkach ustroju komunistycznego, podniesienia poziomu życia, rozmachu, dynamizmu. Otworzył wrota na Zachód dla przepływu masowego ludzi i dla dopływu technologii i kredytów. Wprowadził niespotykany dotąd styl kontaktu i dialogu z ludźmi”. Nieco dalej zaś, co może dzisiaj zadać kłam tezie, że Polska Rzeczpospolita Ludowa była państwem niesuwerennym, pisał: „Istotnie Gierek był najbardziej znanym przywódcą komunistycznym (poza Breżniewem) na Zachodzie. Jeździł często i niemal wszędzie z oficjalnymi wizytami, choćby Waszyngton, Paryż, Bon, Rzym, Bruksela, Sztokholm. Warszawa gościła najwybitniejszych mężów stanu, z amerykańskim prezydentem na czele, premierów i ministrów spraw zagranicznych. W żadnym innym kraju komunistycznym Europy wschodniej stosunki z Zachodem na szczeblu najwyższym i ministerialnym nie były tak rozbudowane, jak w Polsce. […] Więcej, istniały między kanclerzem Niemiec Zachodnich, Schmidtem, i prezydentem Giscard d’Estaing a Gierkiem nawet pewnego rodzaju przyjazne stosunki osobiste”. Potrzeby walki wewnętrznej o władzę w PZPR i państwie uczyniły te zasługi Gierka nic nieznaczącymi. Przeciwnicy Gierka musieli mu postawić zarzuty kryminalne i zagrozić pociągnięciem do odpowiedzialności karnej, aby w ten sposób zdyskredytować go wobec tzw. opinii publicznej i wyeliminować z życia politycznego. Z zarzutów karnych Gierek został oczyszczony przez ekipę Jaruzelskiego, ale dopiero wtedy, kiedy sprawy polityczne były już w nowy sposób „poukładane”.
Gierek, zostając I sekretarzem KC, nie chciał pozostawać na tej funkcji dłużej niż jedną kadencję. Składał rezygnację dwukrotnie. Pierwszą rezygnację zgłosił w 1976 roku po nieudanej podwyżce cen, a drugą w okresie VIII Zjazdu w lutym 1980 roku. Za każdym razem znaleźli się tacy, którzy przekonali go, żeby nie rezygnował. Ale gdy został pozbawiony stanowiska nie zamierzał biernie znosić oskarżeń. W czasie obrad Plenum KW PZPR w Katowicach jego syn Adam poinformował Plenum, że jego ojciec czeka w pobliżu i w ciągu 15 minut mógłby się pojawić i wyjaśnić wątpliwości. Zdecydowanie sprzeciwił się temu Andrzej Żabiński, który został I sekretarzem KW po Zdzisławie Grudniu. Po przerwie, którą zarządził Żabiński grupa członków Plenum z Romanem Gręboszem na czele, poparła wniosek, aby na Plenum zaprosić Edwarda Gierka. W tym czasie o kilka minut drogi Edward Gierek czekał na wezwanie. Andrzej Żabiński po konsultacji ze Stanisławem Kanią zdecydowanie odmówił, przekładając taką możliwość w nieokreśloną przyszłość. Wystawiło to nienajlepsze świadectwo Żabińskiemu, który jeszcze wówczas był w dobrych stosunkach z Kanią i Jaruzelskim. Być może obawiał się, że zostanie posądzony o zorganizowanie intrygi przeciwko nim, co w ówczesnej sytuacji mogło mu bardzo zaszkodzić. Uwiarygadnia to słowa Gierka wypowiedziane w Przerwanej dekadzie. Na pytanie Janusza Rolickiego czy miał jakieś możliwości obrony, stwierdził: „Gdy zwróciłem się do Żabińskiego, aby pozwolił mi wystąpić na posiedzeniu plenarnym Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach, odpowiedział memu synowi [Adamowi – E.K.], że jeśli przyjdę na to plenum, on strzeli sobie w łeb. Wobec tak histerycznej reakcji pierwszego sekretarza machnąłem na to ręką”. Na kolejne pytanie: może Żabiński by nie strzelił? Gierek odpowiedział. „Ja też tak myślę. Niech pan jednak zrozumie, nie mogłem się wślizgiwać na salę bez zgody gospodarza. Nie mogłem sobie pozwolić na to, aby mnie z tej sali wyrzucili lub nie wpuścili do środka”. Może by i Gierka nikt nie „wyrzucił”, ale widocznie kierowały nim skrupuły wobec nowych władz i pozostał wobec nich lojalny przez całe kolejne dziesięć lat, bo czy można było na taką sprawą „machnąć ręką”. Należy przy tym pamiętać, że lojalność była postawą szczególnie wpajaną pracownikom aparatu partyjnego. Być może nie chodziło tu więc o „machnięcie ręką”, tylko Gierek uświadomił sobie wówczas jak bardzo była niestabilna nowa władza polityczna i że jego pojawienie się na Plenum mogło mieć ogólnopolskie konsekwencje polityczne.
Gierek nie miał jednak sobie nic do zarzucenia – uważał, że jego polityka była generalnie słuszna, także z kredytami zagranicznymi, ale sytuacja się skomplikowała w związku z kryzysem energetycznym w 1973 i zimą stulecia w 1979 roku. Gdyby pozwolono mu na jeszcze 3-4 lata, ruszyłyby samospłaty zakładów przemysłowych wybudowanych za zagraniczne kredyty, ale ambicje i spisek Stanisława Kani i Wojciecha Jaruzelskiego zaprzepaściły cały dorobek dziesięciolecia. Ta linia obrony słyszalna jest w filmie wyświetlanym w kinach i dostępnym na Netflixie. Jego wrogowie wybrali przejściowy sojusz z siłami liberalnymi i neoliberalnymi, które stawiały sobie cele antyustrojowe. Sojusz ten dla partyjnych przeciwników Gierka okazał się śmiertelnym uściskiem. Mieczysław Moczar szef NIK-u przekazywał materiały dla Solidarności przeciwko poszczególnym członkom władz.

Zaostrzone sprzeczności społeczne

Gierkowi brakowało kwalifikacji ideologicznych, dlatego też często pisze się o nim jako oportuniście życiowym lub niedogmatycznym komuniście. Przedstawiany też był często bardziej jako pragmatyk, „dobry gospodarz”, technokrata i fachowiec. Stąd też w okresie narastanie sprzeczności i problemów wewnętrznych przyjął jako swój oręż, zapewne podpowiedziane mu przez kogoś z jego otoczenia, dwie koncepcje ideowo-polityczne: o jedności moralno-politycznej narodu i budowie rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego.
Realizacja koncepcji jedności moralno-politycznej narodu wymagała troski o „imponderabilia narodowe”. W Przerwanej dekadzie wyznał: „Stąd hasło odbudowy Zamku Królewskiego jako symbolu władzy narodowej, stąd odejście od wojny podjazdowej z tak zwaną emigracją londyńską”. Zamek Królewski zbudowano właściwie od nowa. W sposób niemal konspiracyjny przywrócono obywatelstwo polskie generałom Sosnkowskiemu i Andersowi.
Chociaż przedstawiał sprawę tak, jakby budowa rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego była oryginalnym polskim wkładem do teorii i praktyki ruchu robotniczego, to trzeba przypomnieć, że już wcześniej realizację tych koncepcji ogłosił Związek Radziecki i inne kraje „socjalistyczne”. Gierek nie chciał tylko, albo nie mógł, pozostawać w tyle za nimi. Dzięki koncepcji budowy rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego Związek Radziecki mógł, w toczącej się wojnie ideologicznej między Wschodem i Zachodem wskazywać, że między poszczególnymi krajami „socjalistycznymi” nie ma sprzeczności w sprawach ideowo-programowych. Koncepcja rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego pozwoliła odrzucić niewygodne pytania o dyktaturę proletariatu i brak demokracji, zaprzestać zwalczanie politycznej roli Kościoła katolickiego, zmienić ocenę burżuazyjnej w istocie produkcji drobnotowarowej oraz zbagatelizować narastające nierówności i sprzeczności społeczne. Istnienie antyustrojowej opozycji antysocjalistycznej stawało się nieistotne, bezsensowne i pozbawione społecznych przyczyn.
Gierek był dumny z tego, że nie reagował na krytykę haseł programowych o budowie rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego i jedności moralno-politycznej społeczeństwa, zarówno w samej PZPR, jak i na arenie międzynarodowej. Zdaniem Rolickiego Gierek miał mu powiedzieć, że oświadczyliśmy „zgoła bezczelnie, że zbudowaliśmy podstawy socjalizmu, mimo że zdecydowana większość społeczeństwa chodziła co niedzielę do kościoła, a blisko 80 procent ziemi było w rękach prywatnych”.
Pod jego kierownictwem PZPR jako całość nigdy nie dyskutowała wpływu rosnących „kominów płacowych” na różnice i podziały klasowe. Za całe dziesięciolecie można wskazać zaledwie kilka publikacji książkowych, poświęconych dialektyce społeczeństwa „socjalistycznego”. Do nielicznych, którzy zwracali uwagę na aktualność teorii klas społecznych i konieczność jej rozwijania, należał Jarosław Ładosz, Stanisław Kozyr-Kowalski czy Wsiewołod Wołczew. Przed VIII Zjazdem PZPR Ładosz, ustosunkowując się do koncepcji moralno-politycznej jedności narodu, pisał: „Gdy nie ma sprzeczności między uczestnikami jedności, nie ma sensu stawiać zadania realizacji, osiągania czy umacniania jedności. Jedność narodu jest zjawiskiem i hasłem politycznym, a marksistowska teoria uczy odkrywać w każdym takim zjawisku sprzeczności klasowe określające jego polityczną treść”.
Koncepcja jedności moralno-politycznej narodu przechodziła do porządku dziennego nad istniejącą strukturą społeczeństwa, gdyż bardziej zajmowano się tuszowaniem istniejących sprzeczności niż eliminacją ich przyczyn. Nie uwzględniała ona zachodzących procesów klasotwórczych. Bardzo ciekawe dane dotyczące województwa katowickiego przedstawił przed komisją Grabskiego Zdzisław Grudzień (w latach 70-tych I sekretarz KW PZPR w Katowicach). Otóż, mówił on: „Nadużycia dotyczą kilkunastu kopalni. Cztery lata temu przeprowadziliśmy generalny przegląd dacz, żeśmy masę kar partyjnych udzielili. Wszyscy musieli zapłacić za to, co nie dopłacili. Sprawdziliśmy też przyjęcia, gdzie nadużywano pieniędzy państwowych… Był odbiór pieniędzy zabranych na bankiety. Kilka cyfr. Jeżeli w latach [19]61-[19]70 odebrano ponad 122 mln skradzionych złotych, to w latach [19]71-[19]80 ponad 741 mln; odzyskanie złota skradzionego: w latach [19]61-[19]70 ponad 95 kg, a w latach [19]71-[19]80 już 200 kg; odebranie dolarów: w latach [19]61-[19]70 około 360.000, a w latach [19]71-[19]80 już 830.000; odebranie willi – w poprzedniej dekadzie 33, a w obecnej 60; w latach 60-tych odebrano 51 »nieprawnych« samochodów, a w latach 70-tych – 210. Kilka dużych afer przeprowadzono, gdzie ludzie mówili: zobaczymy kto zginie. Było masę ludzi zaplątanych, żeśmy tych wszystkich usunęli z aparatu. Nie wszystko zrobiliśmy. Ja, towarzysze, jestem przerażony, jeżeli chodzi o niektóre zjawiska”.
Przykłady podane przez Grudnia ilustrują proces narastania sprzeczności pomiędzy klasą robotniczą a uprzywilejowaną warstwą zarządzającą. Gierek i jego ekipa nie umieli, albo nie chcieli właściwie odczytać sprzeczności społecznych, które wyniosły ich do władzy. Nie chcieli zatem, albo nie mogli zaproponować programu, który zapobiegłby kolejnemu wybuchowi protestów społecznych i służyłby umocnieniu i rozwojowi socjalizmu (komunizmu). Gierek otrzymał ogólną dyrektywę od strajkujących gdyńskich stoczniowców w grudniu 1970 roku. W „protokole porozumiewawczym” spisanym 15 grudnia w Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Gdyni znalazły się następujące postulaty robotnicze: „1. Zredukowanie rozpiętości zarobków pomiędzy zarobkami pracowników umysłowych (kierownictwa zakładów) a zarobkami pracowników fizycznych. 2. Wobec wprowadzonej podwyżki cen artykułów spożywczych płace robotników winny być w odpowiedniej wysokości podniesione. 3. Zarobki pracowników fizycznych winne być mniejsze o około 100 zł od zarobków pracowników z wykształceniem średnim zawodowym. 4. Różnica pomiędzy zarobkami pracowników fizycznych i z wyższym wykształceniem winna wynosić około 200 zł. 5. Dyrektor przedsiębiorstwa powinien zarabiać nie więcej niż 1000 zł więcej od pracownika z wykształceniem wyższym. 6. Należy bezwzględnie podwyższyć minimalne wynagrodzenie pracowników, a przede wszystkim kobiet najniżej zarabiających. 7. Zasiłki chorobowe winny być 100 proc. , tzn. w pełni odpowiadać utraconemu zarobkowi”. W filmie Węgrzyna nie wspomniano o tym „protokole”, ani o bardzo ważnej z tego punktu widzenia dyskusji w Stoczni Szczecińskiej…
Mamy bowiem w tym „protokole” przykład sprzeczności, jakie rozsadzały formalnie socjalistyczne zakłady pracy. Robotnicy dostrzegli gwałtowny wzrost różnic płacowych już za czasów Gomułki. Za Gierka wzrosły one jeszcze bardziej, a uprzywilejowana warstwa zarządzająca walczyła o kolejne przywileje pod hasłem walki z biurokratycznymi i centralnymi ograniczeniami, które co innego oznaczały dla poszczególnych grup i warstw społecznych.
Nic dziwnego że narastająca sprzeczność pomiędzy interesami klasy robotniczej i uprzywilejowanej warstwy zarządzającej znalazła również swoje odzwierciedlenie w porozumieniach podpisanych ze strajkującymi w lecie 1980 roku. W porozumieniach gdańskich mowa jest między innymi o tym, aby wprowadzić na mięso i przetwory kartki – bony żywnościowe (do czasu opanowania sytuacji na rynku); znieść ceny komercyjne i sprzedaż za dewizy w tzw. eksporcie wewnętrznym; znieść przywileje MO, SB i aparatu partyjnego poprzez: zrównanie zasiłków rodzinnych, zlikwidowanie specjalnej sprzedaży itp.; skrócić czas oczekiwania na mieszkanie, który z uwagi na różne grupy uprzywilejowane, dla przeciętnego obywatela był bardzo długi. W porozumieniu szczecińskim żądano zrównania zasiłku rodzinnego, wysługi lat, rent i emerytur dla wszystkich grup zawodowych do poziomu pracowników wojska i milicji; poprawy lecznictwa w Polsce, a w szczególności zaopatrzenia w leki i zrównania ich cen do obowiązujących milicję i wojsko; zlikwidowania sklepów wewnętrznych milicji, wojska, partii; zaniechania sprzedaży atrakcyjnych towarów produkcji krajowej w sklepach Pewexu; zlikwidowania sklepów komercyjnych oraz cen komercyjnych i ekspresowych; przedstawienia przez rząd programu rozwiązania kwestii mieszkaniowej z zagwarantowaniem aby okres oczekiwania nie trwał dłużej jak 5 lat. W Porozumieniu jastrzębskim, z kolei, żądano wypłat wszystkich premii, zgodnie z ich przeznaczeniem i regulaminem premiowania; wprowadzenia jednolitych świadczeń rodzinnych dla wszystkich ludzi pracy w PRL posiadających rodziny, podwyżkę wyrównującą do wysokości pobieranych w wojsku i milicji; bezwzględnego przestrzegania dyscypliny wypłacania wszelkich dodatków związanych z warunkami pracy oraz przyznania dodatków na odpowiednich stanowiskach z tytułu szkodliwości pracy w zakładach przeróbczych; domagano się również wyznaczenia pułapu płac maksymalnych i minimalnych z terminem realizacji od l stycznia 1981 roku. Ten ostatni postulat związany z wprowadzeniem maksimum płac nigdy nie został publicznie przedyskutowany na forum parlamentu i nie złożono stosownego projektu ustawy. Późniejsze elity polityczne wywodzące się z NSZZ Solidarność nigdy nie powróciły do postulatów z porozumienia gdańskiego, aby obniżyć wiek przejścia na emeryturę. Porozumienia te gwarantowały klasie robotniczej między innymi: wolność zrzeszania się w związkach zawodowych oraz dostęp do środków masowego przekazu i wolność słowa, automatyczną indeksację płac stosownie do wzrostu cen i spadku wartości pieniądza, przejście na emeryturę kobiet w wieku 50 lat (lub po 30 latach pracy) i mężczyzn w wieku 55 lat (lub po przepracowaniu 35 lat), poprawę funkcjonowania służby zdrowia i zagwarantowanie pełnej opieki medycznej, zwiększenie liczby miejsc dla dzieci w przedszkolach i żłobkach, urlop macierzyński płatny przez trzy lata, płacenie za strajki, jak za urlopy. Czy rzeczywiście Gierek zamierzał je dotrzymywać w przypadku uspokojenia się sytuacji politycznej, skoro według słów jego samego, zostały mu one narzucone i upolitycznione?

Polityka mieszkaniowa

Ekipa Gierka musiała podjąć się rozwiązania problemu braku mieszkań. Program rozwoju budownictwa mieszkaniowego został przyjęty na V Plenum KC PZPR w 1972 roku. Odbyło się ono w 100 rocznicę publikacji przez Fryderyka Engelsa pracy W kwestii mieszkaniowej. Ale jak na ironię, przyjęto na V Plenum kierunkowe rozwiązania problemu mieszkaniowego dokładnie takie, jakie krytykował Engels. Sposób rozwiązywania kwestii mieszkaniowej przez Gierka i jego następców pokazuje, że miały one więcej wspólnego z utopijnym socjalizmem burżuazyjnym, niż z teorią marksizmu. Wsparto indywidualne budownictwo prywatne w mieście i na wsi. Od 1974 roku rozpoczęto wyprzedaż (bez kolejki) mieszkań kwaterunkowych i spółdzielczych za obce waluty, co było korzystne dla zamożnych warstw społeczeństwa. W roku 1976 zrezygnowano z budownictwa państwowego, kwaterunkowego (przez rady narodowe).
W latach 70-tych wybudowano rekordową w historii PRL liczbę 2,42 mln mieszkań w mieście i na wsi. W 1978 roku zbudowano 382 tys. mieszkań. Ale ponieważ były grupy uprzywilejowanie w oczekiwaniu na mieszkanie (np. milicja, wojsko, niektóre grupy zawodowe), w rezultacie tego znacznie wydłużało to czas oczekiwania na mieszkanie przeciętnego obywatela, co utrzymywało niezadowolenie społeczne i było jedną z istotnych przyczyn krytyki władzy w sierpniu 1980 roku. Z postulatów strajkujących robotników w 1980 roku widzimy, że problem mieszkaniowy nie został rozwiązany, a stał się nawet bardziej zapalny społecznie.

Polityka rolna

W czasach Gierka podobnie było z polityką rolną. W Polsce za jego czasów rozbudowano przemysł produkujący maszyny rolnicze i nawozy sztuczne, rozwinięto Spółdzielnie Kółek Rolniczych, zlikwidowano przeludnienie wsi, wzniesiono wiele domów mieszkalnych. Jak podawał Rocznik Statystyczny, gruntów ornych na jeden ciągnik przypadało w 1980 roku 23,1 ha, i miał on do zaorania ziemi mniej niż w Czechosłowacji (38,1 ha), NRD (34,8), Rumunii (71,6 ha), Bułgarii (67,4), ZSRR (90,5), na Węgrzech (96,1 ha), gdzie rolnictwo było uspołecznione. Nakłady na rolnictwo ciągle wzrastały i ciągle były za małe, co zapewne związane było między innymi z istniejącą przestarzałą strukturą gospodarstw rolnych.
Musiało to skutkować, jak pisał Konrad Bajan, narastaniem wśród chłopstwa w sposób żywiołowy różnic o charakterze klasowym. O tym, jak daleko one zaszły, pomimo blisko 40-letniej „budowy socjalizmu”, świadczy fakt, że struktura agrarna, rozdrobnienie ziemi na naszej wsi, było bliskie temu, jakie istniało w 1931 roku, a także to, że gospodarstwa tzw. specjalistyczne, stanowiące 5 proc. ogólnej liczby gospodarstw, przy pomocy których chciano rozwiązać problemy zaopatrzenia rynku, używały 40 proc. ogólnej sumy kredytów, przeznaczonych dla rolnictwa indywidualnego. Stąd też większość drobnych gospodarstw była tych środków pozbawiona. Stanowiło to istotne przyczyny wybuchu kryzysu w 1980 roku i przyczyniło się do końca epoki „realnego socjalizmu” w Polsce. Sprzeczności społeczne na wsi w dekadzie Gierka uległy zaostrzeniu do tego stopnia, że gdy wybuchły protesty społeczne, pod pozorem troski o niewielkie prywatne gospodarstwo rodzinne, porozumienia rzeszowskie otworzyły możliwości swobodnego rozwoju kapitalistycznej koncentracji i centralizacji produkcji rolnej kosztem gospodarki uspołecznionej.
Strajkującym w 1980 roku, nawet korzystającym z pomocy ekspertów, a może dlatego, że korzystali z pomocy ekspertów, nie udało się zaproponować konkretnej siatki płac, ani uderzyć w grupy uprzywilejowane istniejące w wielu środowiskach: wśród górnej warstwy administracji państwowej, niektórych samodzielnych pracowników naukowych, elity dziennikarskiej i artystycznej, pisarzy, kadry inżynieryjno-technicznej, kadry dowódczej milicji i wojska, itd. Dostrzegli jedynie przywileje wszystkich funkcjonariuszy milicji, żołnierzy i aparaty partyjnego…

Sprzeczności „rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego”

Hasła budowy rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego zaczęły się pojawiać wówczas, kiedy dobrodziejstwa z budowy nowego ustroju zaczęły być w coraz bardziej zróżnicowany sposób odczuwane przez poszczególne grupy społeczne. Hasła te przechodziły do porządku dziennego nad istniejącymi i zaostrzającymi się sprzecznościami społecznymi o charakterze ustrojowym, nad przywilejami warstwy zarządzającej i koniecznością ich każdorazowej społecznej akceptacji na poszczególnych etapach rozwoju społecznego.
Gierek postulował dokonanie „reformy socjalizmu”, która miała polegać m.in. na realizacji „planu otwartego” i tworzeniu Wielkich Organizacji Gospodarczych (WOG) o dużej samodzielności, które teoretycznie łatwiej było podporządkować planowi centralnemu. Ale miejsce typowej dla kapitalizmu sprzeczności pomiędzy społecznym charakterem produkcji, a prywatnokapitalistycznym zawłaszczaniem jej efektów, sprzeczności pomiędzy społecznym charakterem procesu produkcji, a własnością prywatną, między anarchią w całej gospodarce i planowaniem w poszczególnej fabryce (koncernie), zajęła nowa sprzeczność, sprzeczność pomiędzy społecznym charakterem produkcji, a względnie ekonomicznie wyodrębnionym przedsiębiorstwem państwowym, czyli pomiędzy społecznym charakterem procesu produkcji, a dążeniem poszczególnych załóg do osiągnięcia większych zysków od pozostałych. Sam plan stał się sprzecznością pomiędzy planem ogólnospołecznym a planem w poszczególnej fabryce. Był on konsekwencją sprzeczności pomiędzy potrzebami społecznymi, a możliwościami poszczególnych zakładów. Można było uniknąć zaostrzenia nowopowstałych sprzeczności w wyniku walki klas i aktywnej roli tzw. czynnika subiektywnego, zachowania jedności i hegemonii klasy robotniczej, pracy politycznej i agitacji, umacniania roli planu centralnego i prowadzenia właściwej polityki płac i dochodów.
Ale na te sprzeczności nałożyły się jeszcze sprzeczności związane z odziedziczonym po kapitalizmie społecznym podziałem pracy, pomiędzy pracą fizyczną i umysłową, miastem i wsią oraz zwiększaniem przywilejów warstwy zarządzającej i niektórych zawodów. Poszczególne zakłady pracy były brzemienne sprzecznością pomiędzy społecznym charakterem produkcji a ograniczeniem roli klasy robotniczej i samorządu pracowniczego, pomiędzy uprzywilejowaną warstwą zarządzającą a przeciętnymi pracownikami umysłowymi i robotnikami. Pomiędzy własnością ogólnospołeczną (państwową) a własnością spółdzielczą i własnością drobnotowarową. Do tego wszystkiego dochodziła sprzeczność pomiędzy socjalizmem a kapitalizmem w skali wewnętrznej i międzynarodowej. Natomiast partie „komunistyczne” w krajach „realnego socjalizmu”, a więc nie tylko w Polsce, nie chciały i nie były już w stanie stawić czoła tym zaostrzającym się sprzecznościom ze względu na daleko posunięty stopień wewnętrznego rozkładu po 1956 roku i dominację w niej uprzywilejowanej warstwy zarządzającej. Występowanie w „realnym socjalizmie” sprzeczności pomiędzy formalnym i realnym uspołecznieniem było nieuchronne, ale rozwijało się ono w sposób spontaniczny. Otworzyło to drogę do przekształcania własności społecznej najpierw w grupową własność załóg poszczególnych fabryk, a następnie poszczególnych osób prywatnych lub zagranicznych korporacji.
W Polsce, podobnie, jak i w innych państwach „realnego socjalizmu”, jeśli uwzględnimy realne procesy, panował w rzeczywistości ustrój bliższy kapitalizmowi państwowemu, w którym dominującą pozycję zajmowała uprzywilejowana warstwa zarządzająca wszystkimi dziedzinami życia społecznego, która w miarę upływu czasu w istocie stawała się coraz bardziej wrogą większości społeczeństwa odrębną, wyzyskującą quasi-klasą społeczną. Uprzywilejowanie tej warstwy polegało nie tylko na wyższych płacach i łatwiejszym dostępie do funduszy spożycia zbiorowego (z którego Gierek był dumny ponieważ był przekonany, że służył większości społeczeństwa), ale na zmonopolizowaniu procesu podejmowania decyzji i decydowaniu o kierunku realizowanej polityki i jej skutkach. Nie można warstwy tej utożsamiać z biurokracją, czyli ogółem pracowników biurowych (umysłowych), stanowi ona bowiem co najwyżej uprzywilejowaną jej górną część, świadomą swej odrębności. Warstwa ta w 1980 roku, przy ówczesnym stanie antykapitalistycznych nastrojów społecznych, nie mogła jeszcze otwarcie przekształcić się w zwartą klasę prywatnych właścicieli przedsiębiorstw państwowych i spółdzielczych. Do tego zadania intensywnie przygotowywała się przez całe lata 80-te, by dopiero w 1989 roku wystąpić wspólnym frontem z solidarnościowymi elitami, stanowiącymi wcześniej formalnie antyustrojową opozycję, pod hasłem ratowania kraju przed katastrofą. Nie można więc wykluczyć, że gdyby Gierek mógł pozostać na stanowisku przez kolejną dekadę, to skończyłaby się ona również kapitalistyczną transformacją. Wszak w innych krajach „socjalistycznych”, gdzie nie było wielkiej roli Kościoła katolickiego i rolnictwo było uspołecznione, też w tym samym czasie doszło do kapitalistycznej transformacji ustrojowej.

Polityka cen i rozwój gospodarczy

Skoro Gierek odszedł od klasowej analizy społeczeństwa, przyczyn kryzysu lat 80-tych nie mógł widzieć w zaostrzonych stosunkach społecznych, lecz dostrzegł je jedynie w zakulisowych wobec niego działaniach nielojalnych towarzyszy, w intrygach i spiskach. Teza o spisku w filmie Węgrzyna powtarzana jest aż do znudzenia, aby utrwalić tę kliszę interpretacyjną. Gierek rzeczywiście nie rozumiał dlaczego klasa robotnicza protestując w 1980 roku za nic miała wywalczone za jego panowania zdobycze socjalne i nie stanęła zdecydowanie w jego obronie. Problem podwyżek cen sprowadzał on do działania „prawa wartości”. Ceny istniejące w Polsce, jego zdaniem, nie miały związku z prawem wartości, kształtowane były bowiem w sposób zaszczepiony wprost ze wzorów radzieckich. Jednak dla Gierka nie jest wiadome dlaczego masy pracujące nie chciały uznać oczywistego działania tego „obiektywnego prawa wartości”. Gierek dostrzegał, co prawda, że system kształtowania cen stał się problemem politycznym, ale nie był w stanie zrozumieć, że określona struktura cen była odbiciem określonej społecznej struktury interesów, podziałów społecznych i istniejącego układu sił społeczno-politycznych. Dla niego nowe wyższe ceny były tylko, wyrazem potrzeby zniesienia „anachronizmów cenowych”, a nie zburzeniem istniejącej względnej równowagi struktury społecznej. Ponieważ Gierek nie uwzględniał społecznych kosztów dokonującego się rozwoju gospodarczego, problem ciągnął się przez całe dziesięciolecie, i zadecydował o jego osobistej politycznej klęsce.
Gierek pod koniec życia przypisywał większe znaczenie swojej odpowiedzialności wobec narodu niż klasy robotniczej, czy socjalizmu. Na nieco prowokacyjne i tendencyjne pytanie przed komisją Grabskiego o to, czyj interes był dla niego ważniejszy – partii czy społeczeństwa, odpowiedział: „Starałem się, by interesy te uzupełniały się, aby nie zachodziła między nimi żadna sprzeczność. Gdy w sierpniu 1980 roku sprzeczność ta pojawiła się, jednoznacznie opowiedziałem się za interesem państwa i narodu. Podpisując porozumienia przecież świadomie, przynajmniej chwilowo, osłabiłem partię”. Gierek nie poszedł o krok dalej i nie powiedział, jakie były konsekwencje osłabienia partii, ani tego, jakie ideowo-polityczne tendencje w partii w ten sposób osłabił, a jakie wzmocnił. Było to sprzeczne z tym, co mówił przed komisją Grabskiego, kiedy był gotów poświęcić się dla dobra partii.
Kluczem do wszystkiego, zdaniem Gierka, miał być wzrost gospodarczy, i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie przerwały go strajki i zdrada najbliższych współpracowników. Przy fiksacji na wskaźnikach gospodarczego wzrostu, nie dostrzegał sprzeczności społecznych, jakie ten wzrost wywoływał. Nie widział w związku z tym potrzeby zmian stosunków społecznych i złagodzenia narosłych sprzeczności. Dlatego opozycja i wrogowie socjalizmu pojawili się w jego poglądach nie wiadomo skąd. Bo przecież Kania i Kowalczyk zapewniali go, że cała opozycja jest pod kontrolą. Czechosłowacja, która była bardziej rozwinięta gospodarczo od Polski też przeszła proces kapitalistycznej transformacji ustrojowej.

Stosunek Gierka do kierownictwa KPZR (Radzieckich)

Gierek, aby przesunąć problem odpowiedzialności na inną płaszczyznę, w Przerwanej dekadzie dokonał przewartościowania wielu swoich wcześniejszych poglądów i działań. W 1981 roku przed komisją Grabskiego, odpowiadając na pytanie w jakim stopniu czuje się odpowiedzialny za obecny stan kryzysowy wobec partii, narodu i bratnich partii socjalistycznych, odpowiedział: „Jeżeli ktoś chciałby mi wmówić, że ja świadomie wyrządziłem krzywdę naszej współpracy z krajami socjalistycznymi – ja kategorycznie takie sformułowanie odrzucam. Ja byłem zawsze … i będę do śmierci przyjacielem Związku Radzieckiego nie tylko dlatego, że jest to nasz sąsiad, ale i z innych jeszcze pobudek bardziej emocjonalnych i ideowych”.
Natomiast w Przerwanej dekadzie w 1990 roku okazuje się, że deklarowany wcześniej internacjonalizm i współpraca z ZSRR i innymi krajami „realnego socjalizmu” nie były tym, czym się wszystkim wydawały. Nawet budowa rurociągu z Gdańska do Płocka była „po to, aby uzyskać strategiczną niezależność od dostaw ze wschodu tak istotnego surowca, jakim jest nafta”. Gierek miał więc rozpocząć politykę energetyczną, którą dzisiaj neoliberalne i PiS-owskie elity nazywają „dywersyfikacją” źródeł zaopatrzenia w surowce energetyczne w celu zmniejszenia zależności Polski od Rosji. W rzeczywistości budowa rurociągu nie miała nic wspólnego z antyradzieckością. Polska i inne kraje „realnego socjalizmu” bardzo dynamicznie rozwijały się i potrzebowały zwiększonych dostaw ropy naftowej, a Związek Radziecki nie mając środków inwestycyjnych nie był w stanie zapewnić dostaw pokrywających zwiększone potrzeby. Konieczne było zapewnienie dodatkowych dostaw z innych kierunków…
W Przerwanej dekadzie Gierek, uznając zakończenie zimnej wojny, wychodził naprzeciw odwiecznym ciągotom ludzi do swobodnego podróżowania po świecie i „otwarcia na Zachód”. Szczególne możliwości uzyskały środowiska twórcze, ale po wybuchy kryzysu w 1980 roku elity te niestety nie doceniły i zapominały o jego wysiłkach. Za jego rządów doszło do bezprecedensowego ożywienia stosunków z Zachodem, zwłaszcza z USA, Francją i Niemcami. Polska mogła prowadzić politykę bardziej niezależną niż inne państwa bloku wschodniego. „Społeczność międzynarodowa oswajała się z wolna ze specjalnym statusem Polski”. Nawet Leonid Breżniew miał dać się przekonać, że taka aktywność Polski była korzysta dla ZSRR. Na stwierdzenie dziennikarza, że nie znany był żaden przypadek, aby Gierek postąpił sprzecznie z radziecką racją stanu, ten odpowiedział, że Polska nigdy nie poparła interwencji ZSRR w Afganistanie. Breżniewowi miał powiedzieć, że „zarówno ja, jak i Polacy jesteśmy tym faktem zaniepokojeni i uznajemy interwencję za wielki i kosztowny błąd”. Domagał się od Rosjan wyjaśnienia sprawy mordu oficerów polskich w Katyniu. Wbrew Breżniewowi był za godnym przyjęciem w kraju „papieża Polaka”. Odmówił Rosjanom przekazania listy agentów polskiego wywiadu na Zachodzie. Przyjmował w Warszawie wielu polityków Zachodu. Wszystkie te afronty uczynione Breżniewowi miały, zdaniem Gierka, przyczynić się do wyrażenia przez kierownictwo KPZR zgody na zajęcie jego miejsca przez Stanisława Kanię.
Te opisane po latach wydarzenia i ich oceny sprzeczne są z reakcjami Gierka na bieżące wydarzenia w 1980 roku. Generał Witalij Pawłow, który był szefem przedstawicielstwa KGB w Polsce, pisał, że „Mit o radzieckim zagrożeniu powstał jeszcze za czasów Gierka, kiedy wybuch robotniczego niezadowolenia na Wybrzeżu tak wystraszył I sekretarza, że w wąskim kręgu niektórych członków Biura Politycznego podniósł możliwość zwrócenia się do Związku Radzieckiego z prośbą o przysłanie wojsk dla »uspokojenia buntowników«. Tę panikarską propozycję Gierek zamierzał oficjalnie rozpatrzyć na posiedzeniu Biura, ale kategoryczny sprzeciw Kani, popieranego w tym przez Jaruzelskiego i kilku innych członków najwyższych władz partyjnych, zmusił go do wycofania się”.
Próba Rolickiego, aby przedstawić Gierka jako realizatora zaczątków polityki antyradzieckiej nie wytrzymuje krytyki w świetle opublikowanych przez Rosjan dokumentów. Już w październiku 1956 roku Nikita Chruszczow będąc w Polsce podczas VIII Plenum KC PZPR wyraził sprzeciw wobec planów usunięcia z Biura Politycznego „naszych przyjaciół”: Konstantego Rokossowskiego, Aleksandra Zawadzkiego, Edward Ochaba i Edwarda Gierka. Natomiast w 1965 roku Ambasada Radziecka przekazała do Moskwy ocenę, że Gierek nie uczestniczący po żadnej ze stron w walkach frakcyjnych, uważany był za czynnik stabilizujący ideowo-polityczną sytuację w PZPR, w związku z tym stawał się „jedynym ewentualnym pretendentem na stanowisko pierwszego sekretarza KC PZPR”. Rolicki pisał, że Gierek zrobił dobre wrażenie na Breżniewie podczas oficjalnej wizyty w Moskwie w 1966 roku.
W grudniu 1970 roku ogłoszono podwyżki cen oraz podniesienie norm w celu zwiększenia wydajności pracy. Znacznie też wzrosły ceny podstawowych artykułów żywnościowych, a nieznacznie spadły ceny artykułów przemysłowych. Ale to oznaczało, że wyjście z trudności ekonomicznych chciano dokonać poprzez zwiększenie wyzysku klasy robotniczej. Poza tym z punktu widzenia jej interesów wybrano najgorszy możliwy termin wprowadzenia podwyżek cen żywności, mianowicie tuż przed świętami, kiedy dokonuje się zwiększonych zakupów. Równie dobrze można by uznać ten termin za prowokacyjny wobec Władysława Gomułki, który bezpośrednio i szczegółowo nie analizował tych spraw, gdyż w okresie poprzedzającym wprowadzenie podwyżek cen zajęty był negocjowaniem podpisanego 7 grudnia 1970 roku układu z RFN o uznaniu granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, co miało dla niego fundamentalne znaczenie. Pracami nad planowaną reformą i podwyżkami cen, kierował Bolesław Jaszczuk. W kierownictwie partii raczej nikt nie miał złudzeń, że społeczeństwo spokojnie przyjmie podwyżki. Termin podwyżek mógł więc zostać na Gomułce wymuszony. Po decyzji Biura Politycznego KC PZPR od 8 grudnia w Ministerstwie Obrony Narodowej i Ministerstwie spraw Wewnętrznych rozpoczęto przygotowania w ramach „ochrony porządku i bezpieczeństwa publicznego”, a 11 grudnia jednostki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zostały postawione w stan pełnej gotowości. Nie wykluczone więc, że frakcja liberalna w łonie kierownictwa PZPR planowała te protesty społeczne wykorzystać do usunięcia Władysława Gomułki. Stąd w Trójmieście doszło do utworzenia dwóch ośrodków dyspozycyjnych i wielu śmiertelnych ofiar w powstałym chaosie…
Niezadowoleni robotnicy wyszli na ulice – doszło do rabunków i podpaleń sklepów. Gomułka był przekonany, że wydarzenia te mają kontrrewolucyjny charakter i nie wynikają z przyczyn socjalnych. Dlatego doszło do użycia broni. Rosjanie uznali, że Gomułka popełnił błąd. Nie chcieli zaangażować się militarnie dwa lata po tym jak wkroczyli do Czechosłowacji i mieli nadal trudności na arenie międzynarodowej. Dlatego już 16 grudnia 1970 roku podjęli zakulisowe działania w celu usunięcie Gomułki i zastąpienia go na funkcji I sekretarza KC PZPR przez Edwarda Gierka. Jednocześnie ostrzeżono Mieczysława Moczara, że nie otrzyma ich poparcia. Efektem tych działań była podróż do Katowic Stanisława Kani i Franciszka Szlachcica w celu namówienia go do objęcie funkcji I sekretarza.
Franciszek Szlachcic, który przez wiele lat przyjaźnił się z Gierkiem, aż do początków lat siedemdziesiątych XX wieku, był początkowo przekonany, że to on miał decydujący głos w przekonaniu Gierka do objęcia funkcji I sekretarza KC PZPR. Później dowiedział się, że w sprawę politycznych zmian zaangażowany był między innymi minister obrony ZSRR Andriej Greczko, który kilkakrotnie rozmawiał z Wojciechem Jaruzelskim w sprawie poparcia przez niego zmian politycznych, a nawet osobiście Leonid Breżniew, który przysłał swego specjalnego wysłannika do Katowic, zanim jeszcze Gierek zgodził się objąć funkcję I sekretarza KC PZPR.
Gierek w Przerwane dekadzie próbuje tak posterować tokiem myślenia czytelnika, że to Rosjanie mogli przesądzić o odsunięciu go od władzy, po tym jak podczas swego pobytu na Krymie miał odmówić Breżniewowi siłowego rozprawienia się z „kontrrewolucją”. Po tej rozmowie, gdy Gierek powrócił z Krymu do Warszawy, Kania z Jaruzelskim, już faktycznie przejęli władzę w partii, a Gierek miał siedzieć przez tydzień w swoim gabinecie, ale pozbawionym łączy telefonicznych… Trzeba przyznać, że to trochę dziwna postawa jak na I sekretarza, człowieka, który na pewno posiadał nadal duże wpływy – wydaje się, że Gierek nie powiedział wszystkiego o tym, co się w ciągu tego tygodnia działo… Film Michała Węgrzyna utrzymany jest jednak w konwencji Gierka jako antyradzieckiego komunisty i Jaruzelskiego jako strażnika „interesów Moskwy”.
Niektóre działania Gierka można rzeczywiście uznać za sprzeczne z zasadą internacjonalizmu proletariackiego, obowiązującą w polityce zagranicznej państw „socjalistycznych”. Chociaż Gierek solidaryzował się z polityką Związku Radzieckiego po wydaleniu 105 jego dyplomatów, to jednak stosunkowo łagodniej wypowiadano się w Polsce w sprawie konfliktu w Północnej Irlandii, i gdy rząd Anglii wszedł w spór z angielskimi górnikami, Polska pośpieszyła z dostawami węgla. Wywołało to nawet bezskuteczny sprzeciw Komunistycznej Partii Wielkiej Brytanii. Z pewnością były to działania jak na „komunistę” niedopuszczalne, ale wydaje się, że manifestowanie nacjonalizmu było także elementem propagandy wewnątrz kraju. Ponadto pokazuje to, jak bardzo Polska potrzebowała dewiz zachodnich, skoro łamała zasady polityki zagranicznej państwa socjalistycznego, osłabiała bliskich Gierkowi górników angielskich w walce z kapitałem.
Nie bez konfliktów układały się stosunki z Włoską Partią Komunistyczną po zaangażowaniu się tej partii w eurokomunizm, zwłaszcza po czerwcowych wydarzeniach w Ursusie i Radomiu i po biennale w 1977 roku w Wenecji, na którym zaprezentowano dorobek opozycyjnych artystów i naukowców z krajów socjalistycznych, po przyjęciu przez kierownika wydziału zagranicznego Włoskiej Partii Komunistycznej Adama Michnika i Leszka Kołakowskiego, znanych ze swojej antysocjalistycznej działalności.

Problem antykomunistycznej opozycji

Gierek uważał, że Kania i Jaruzelski zawiązali przeciwko niemu spisek w celu zrobienie z niego i kilku jego najbliższych współpracowników przysłowiowych „kozłów ofiarnych”. Nie zarzucał im zamiaru obalenia istniejącego ustroju. Co więcej, w Przerwanej dekadzie nie został przedstawiony jako przeciwnik polityki Kani-Jaruzelskiego (Gierek poparł nawet stan wojenny, chociaż nie sposób swego internowania), ale nawet jako prekursor niektórych rozwiązań kapitalistycznej transformacji ustrojowej. Mówił tak, chociaż nadal deklarował się jako zwolennik „socjalizmu”, co było ewidentną sprzecznością „w zeznaniach”. W związku z tym w spisku Kani-Jaruzelskiego Gierek widział głównie cele personalne.
Gierek nie rozumiał tego, że aby jakiś spisek przeciwko niemu mógł się rozwinąć i osiągnąć zakładane cele, musiał przede wszystkim odpowiadać na określone zapotrzebowanie społeczne, musiało też powstać szereg korzystnych dla spiskowców obiektywnych warunków socjalno-ekonomicznych, politycznych i ideologicznych. Porozumienie prezydenta USA Ronalda Reagana z papieżem Janem Pawłem II z 1982 roku, uważane za nowe Święte Przymierze, mogło zebrać laury za wszystkie poprzednie spiski wewnętrzne i międzynarodowe.
Jak na ironię, Gierek pod koniec życia miał właściwie pretensję do neoliberalnych elit politycznych, władających Polską po 1989 roku o to, że nie dostrzegły przełomu ideowo-politycznego, jakiego dokonał po roku 1970, jego liberalizmu na tle innych przywódców komunistycznych, jego wkładu w stworzenie fundamentów pod współczesny neoliberalizm. Być może jest to przykład rozumowania ex post, „wypalenia rewolucyjnego”, a być może ujawnienie najskrytszych intencji prowadzonej polityki, wszak walenrodyzm jest w Polsce dość powszechną postawą wśród politycznych elit. Ten sposób rozumienia odpowiedzialności został rozwinięty i pogłębiony w okresie panowania Jaruzelskiego.
Edward Gierek nie był konsekwentnym marksistą. Nawet jeśli w swoim osobistym mniemaniu był zwolennikiem socjalizmu i pragmatycznym marksistą, to jednak poglądy jego były eklektyczne. Obalenie go oraz jawna recydywa kapitalizmu, stała się możliwa w wyniku procesów społeczno-ekonomicznych, jakie rozwijały się przez dziesiątki lat, a nie jednego spisku. Jeśli jednak na obalenie ekipy Gierka patrzeć w kategoriach spisku, to w rzeczywistości doszło do świadomego połączenia wysiłków dwóch ośrodków antykomunistycznych, zróżnicowanych wewnętrznie. Jeden z nich zorganizowany był jako tajna antysocjalistyczna opozycja, ale działalność jej nie stanowiła dla władz żadnej tajemnicy. Natomiast drugi, nieoficjalny, usadowiony był w strukturach władzy partyjno-państwowej i gospodarczej i często w sposób formalny zwalczał pierwszy, ale faktycznie popierał jego kapitalistyczne rozwiązania socjalno-ustrojowe, niekiedy ubierając te kapitalistyczne reformy w „leninowskie” szaty słowne. Oba te ośrodki antysocjalistycznej kontrrewolucji korzystały z pośredniej i bezpośredniej pomocy różnych sił politycznych poza granicami kraju, na Zachodzie i Wschodzie. Powiązania pomiędzy obydwoma ośrodkami kontrrewolucji, być może nie mieściły się Gierkowi w jego rozumieniu polityki, a być może były starannie ukrywane przed nim przez jego najbliższe otoczenie.

Problem długów Gierka

Pod koniec lat sześćdziesiątych wszystkie kraje „socjalistyczne” odnotowały spadek tempa wzrostu gospodarczego, brakowało środków na nowe inwestycje i nowych technologii, w wiek produkcyjny wkraczały roczniki wyżu demograficznego, brakowało mieszkań. Do ambitnych celów społeczno-gospodarczych została dostosowana polityka kredytowa.
Na początku dekady lat 70. sytuacja na rynku kredytowym nie była zbyt korzystna, popyt na kredyty był duży, a oprocentowanie było wysokie. Ale uległo to zmianie po wybuchu kryzysu naftowego, kiedy napłynęły dodatkowe pieniądze ulokowane przez kraje naftowe w bankach amerykańskich, angielskich, niemieckich, francuskich, w stopniu wyższym niż było realne zapotrzebowanie na kredyty inwestycyjne, co wpłynęło na obniżenie stóp procentowych. Opłacało się więc zaciągać kredyty. To, co początkowo miało pomóc, z czasem zaczęło jednak szkodzić. Zakupione technologie wymagały dodatkowych kredytów na zakup materiałów, komponentów i surowców niezbędnych do produkcji. Rozpoczęto zbyt szeroki front inwestycyjny i na ich dokończenie niezbędne były dodatkowe kredyty. Fundusz płac wzrastał szybciej niż sprzedaż detaliczna, rozwinęła się inflacja.
W okresie rządów Gierka zadłużenie zagraniczne wzrosło od około 1 mld dolarów do ponad 23 mld dolarów. Za Gierka zakupiono ponad 450 licencji, wybudowano 557 zakładów przemysłowych i 2,6 mln mieszkań. Wśród nowo wybudowanych przedsiębiorstw było między innymi 71 fabryk domów, 5 cementowni, 16 fabryk odzieżowych, 10 fabryk mebli (zakupionych we Francji i Hiszpanii), 7 fabryk samochodów i ich części, 7 elektrowni. W samym przemyśle stworzono ponad 800 tys. nowych miejsc pracy, dzięki czemu uniknięto bezrobocia. Z początku wydawało się, że wszystko zmierzało w dobrym kierunku i koncepcja samospłaty zacznie przynosić pozytywne efekty. Ale sytuacja zaczęła się komplikować po 1973 roku. Okazało się, że towary łatwo było wyprodukować, ale cała trudność polegała na tym, aby je sprzedać. Do tego zaś potrzebna była sieć sprzedaży, której Polska nie miała. Towary trzeba było kierować na rynek krajów „socjalistycznych” (a wtedy nie wpływały dewizy zachodnie) lub rynek krajowy i eksport „turystyczny”, ale wtedy korzyści płynęły do kieszeni prywatnych podróżnych, a nie państwa. Stało się to kolejnym czynnikiem zaostrzającym sprzeczności społeczne…
Problem zadłużenia zagranicznego Polski ujawnił swój polityczny charakter podczas strajków lipcowo-sierpniowych w 1980 roku. Strajki i walka o władzę doprowadziły jednak do gigantycznych strat, które podważyły podstawy istniejącego ustroju społeczno-gospodarczego. Problem nie polegał jednak na tym, co sugerowali jego przeciwnicy polityczni i antysocjalistyczna opozycja, że kredyty zostały przez społeczeństwo przejedzone, gdyż dokonano inwestycji na skalę nieznaną w historii Polski. Po roku 1989 i otwarciu Polski na Zachód nawet te zakłady, które wybudowano za Gierka, zostały w pierwszej kolejności, jako najnowocześniejsze, poddane restrukturyzacji i prywatyzacji.
Zadłużenie z lat 70. stanowiło 9,8 proc. ówczesnego dochodu narodowego. W porównaniu z obecnymi długami wielu krajów jest to obciążenie stosunkowo niewielkie, ale według kryteriów zadłużenia stosowanych w tamtych latach wydawało się olbrzymie. W dużym stopniu z tego powodu Edward Gierek został odwołany ze stanowiska. Obecnie tak zwany dług publiczny jest kilkakrotnie większy i wynosi ponad 1,5 biliona złotych, co stanowi około 60 proc. PKB i uchodzi za przeciętny na tle innych krajów europejskich. Nikt dzisiaj nie strajkuje z tego powodu i nie domaga się obecnie odwołania premiera i prezydenta, chociaż dług publiczny będą spłacać jeszcze wnuki obecnych młodych ludzi, a długi pochodzące z lat 70. spłacono w 2012 roku. Ale tamte kredyty w większości zostały przeznaczone na inwestycje, a obecne przeznaczane są na konsumpcję, aby kupić spokój społeczny, w warunkach wtłaczania postępu technicznego w stare stosunki społeczne.
Kiedy eksport nie wystarczał na bieżącą obsługę zadłużenia, musiano ją finansować nowymi pożyczkami i kredytami, ale wówczas ryzyko związane z tym procesem wzmogło się do tego stopnia, że Polska znalazła się w tak zwanej pułapce zadłużenia, czyli sytuacji, kiedy traciła zdolność do regulowania swoich zobowiązań kredytowych. Ale na stworzenie „pułapki zadłużeniowej” można popatrzeć przez pryzmat społecznego mechanizmu zakupu licencji, na ile ich zakup podyktowany był interesami uprzywilejowanej warstwy zarządzającej, a na ile klasy robotniczej i jej rodzin. Gierkowi bliższe były koncepcje technokratyczne i technokraci wywierali istotny wpływ na jego politykę. Wiele nowoczesnych towarów znalazło się w zasięgu ręki wielkich rzesz społecznych, ale przybywało również niestety tych, którzy patrzyli na nie tylko przez okna wystawowe lub nie byli w stanie ich kupić ze względu na brak znajomości, chociaż posiadali nawet pieniądze. Ekipa Gierka myślała, że przeszczepiając nowinki techniczne na przestarzałą strukturę społeczną, uda się jej rozwiązać trudności gospodarcze i sprzeczności społeczne, których eliminacja dla nich przedstawiała się jako potrzeba modernizacji i budowy „drugiej Polski”. Miast rozwiązywać sprzeczności społeczne, tworzono je na wyższym poziomie rozwoju technicznego i przy jakościowej zmianie asortymentu dóbr rynkowych. Znajduje to swoje potwierdzenie w najbardziej sztandarowym zakupie – licencji Fiata.
Trwające od dziesiątków lat trudności transportu publicznego, przepełnione pociągi i autobusy dawały się we znaki wszystkim, chociaż z pewnością w mniejszym stopniu tym, którzy mieli możliwość i było ich stać na zakup kuszetki w pociągach na długich trasach. Wyjścia z tych trudności transportowych nie dostrzeżono w rozwoju komunikacji publicznej, ale w rozwoju motoryzacji indywidualnej, jak na Zachodzie. Było to trudno wykonać, bez oferowania społeczeństwu nowej, pociągającej wizji. Zakupiono więc między innymi licencję na „małego fiata”, z obietnicą, że miał to być samochód „dla każdego”. W latach siedemdziesiątych cena małego fiata wynosiła około 17 przeciętnych pensji. Ale samochód nie był w wolnej sprzedaży. Po to jednak, aby ten miraż podtrzymać, wprowadzono premiowane książeczki oszczędnościowe z przeznaczeniem na zakup samochodu. Była to propozycja żywcem przeniesiona z hitlerowskich Niemiec, kiedy również wprowadzono system przedpłat, z tym że na Volkswagena. Ale to nie wszystko, nie wprowadzono cen równowagi, gdyż to z jednej strony odstraszyłoby klasę robotniczą, a z drugiej – nadmiernie obciążyłoby uprzywilejowaną warstwę zarządzającą. Dlatego ceny samochodu do końca dekady nie były cenami równowagi, a o dystrybucji ich decydował wprowadzany system talonów i przedpłat, który był jednym wielkim systemem korupcji społecznej. Ktoś, kto miał dostęp do talonów, mógł po kilku latach sprzedać samochód na wolnym rynku z zyskiem i kupić taniej nowy.
W dyskusjach politycznych i ekonomicznych nie kojarzono do tej pory kwestii zakupu licencji za czasów Gierka z interesami uprzywilejowanej warstwy zarządzającej. Wydaje się, że również z perspektywy tych interesów należy spojrzeć na problem „pułapki” zadłużeniowej. Dla uprzywilejowanej warstwy zarządzającej z pewnością zakupy licencji nie okazały się przysłowiową pułapką, lecz były sposobem realizacji jej interesów i jej klienteli. Podobny mechanizm funkcjonował przy przydziale mieszkań komunalnych i spółdzielczych. Istniały liczne grupy uprzywilejowane: milicjanci, wojskowi, osoby niezbędne dla gospodarki i administracji, pracownicy różnych aparatów i służb specjalnych, a nawet wzorowi absolwenci uczelni. Niekiedy grupy te przy przydziale samochodów i mieszkań pokrywały się ze sobą. Polityka kredytowa okazała się rzeczywistą pułapką dla większości najemnej siły roboczej, głównie kosztem której później musiano te długi spłacać. Zadłużenie dodatkowo powiększone zostało przez ekipę Jaruzelskiego, która nie była w stanie zmodyfikować polityki Gierka i ostatecznie zdecydowała się na kapitalistyczną transformację. Dla większości pracowników najemnych finałem tych wszystkich procesów „modernizacyjnych”, marzeń i złudzeń okazało się wyzbycie ich ze społecznej własności przedsiębiorstw, stanowiących dorobek wielu poprzednich pokoleń oraz popadnięcie pod bezpośrednią zależność od kapitału zagranicznego. Teza autorów filmu „Gierek”, że poprzez zaciąganie kredytów partyjni przeciwnicy Gierka chcieli go skompromitować, jest absurdalna. Pasuje jednak do wizji kamerdynera podglądającego historię przez dziurkę od klucza…
Motoryzacyjne inwestycje za czasów Gierka wywarły olbrzymi wpływ na całą polską gospodarkę i jej zagraniczne powiązania, na ideały i motywację do pracy milionów. Ale o rzeczywistej powszechności motoryzacji samochodowej zadecydowały dopiero procesy towarzyszące kapitalistycznej transformacji gospodarczej i ustrojowej. Aby móc sprywatyzować zakłady pracy, ich pracownikom przydzielano pakiety własnościowe, które ci zamieniali w pierwszej kolejności na nowe samochody i mieszkania. Zgodzili się na prywatyzację gospodarki narodowej, aby móc zrealizować ich rozbudzone obietnicami Gierka i jego ekipy marzenia… Dziś Fiat nie jest, jak za czasów Gierka, dominującą marką na polskich drogach, lecz jedną z wielu… ale idea indywidualnej motoryzacji została zrealizowana przez jego następców.

Poprzedni

Wojna o Ukrainę (cz. II)

Następny

Nie ma ucieczki przed fatum