Pruscy nauczyciele uważali, że nic tak dobrze nie robi na pobudzenie mądrości uczniów, jak masaż dolnych partii ciała.Z a pomocą rózg.
Czytając niektóre wypowiedzi liderów licznych partii lewicowych i lewico-podobnych, a zwłaszcza komentatorów uważających się za reprezentantów „lewicowego sumienia” obywateli naszego kraju, nietrudno zauważyć, że może zabrakło im pruskiego masażu. Widać, że za mało dopiekły im narodowo-katolickie rządy.
Znowu dają się oni uwieść ocieplonemu na czas kampanii wyborczej, pro społecznemu wizerunkowi nadzwyczajnej kasty rządzącej z PiS.
Wierzą naiwnie, że ich lewicowa chatka z kraja, zatem może przyszły walec narodowo-katolickiej kontrrewolucji ją ominie.
Nie łudźcie się. Jeśli po jesiennych wyborach parlamentarnych PiS zyska konstytucyjną większość, to przyśpieszy budowę narodowo-katolickiej IV RP. I wtedy jeńców brać nie będzie.
Powtarzam po raz kolejny i pewnie nie raz będę musiał to powtarzać na łamach „Trybuny”.
Podstawowym obowiązkiem SLD i innych formacji lewicowych jest powrót do polskiego parlamentu.
Bez głosu lewicy przyszły Sejm i Senat będą nieme. Ślepe na prawdziwe, ważne społeczne problemy.
SLD i inne formacje lewicowe muszą też zaprezentować program nowej, Piątej Rzeczpospolitej. Wyrosłej z demokratycznych tradycji III Rzeczpospolitej i społecznej wrażliwości na potrzeby warstw najuboższych dostrzeżone przez IV Rzeczpospolitą.
Ta V Rzeczpospolita powinna być demokratyczna i prosocjalna. Oferować przysłowiową wędkę tym, którzy potrzebują państwowego wsparcia dla rozwinięcia swej działalności zawodowej. I przysłowiową rybę tym, którzy z przeróżnych powodów nie odnajdą się w biznesie.
Wszystkim też powinna zapewnić poczucie własnej godności. Innej, niż ta oferowana obecnie przez elity PiS. Oparta na bezkrytycznym umiłowaniu narodu polskiego i niechęci do narodów innych.
Aby przyszły Sejm RP nie był niemy, SLD i informacje lewicowe muszą stanąć do wyborów razem innymi, prodemokratycznymi partiami.
Przypomnę, że SLD to sojusz lewicowców demokratycznych. I ta prodemokratyczność SLD daje tej partii wystarczającą legitymację do koalicji z innymi, pro demokratycznymi formacjami.
Patrząc przez pryzmat przyszłego wyniku wyborczego najkorzystniejsza dla SLD byłaby odnowiona Koalicja Europejska. I dla takiej prodemokratycznej centro-lewicowej Koalicji udział w niej SLD też byłby wielce korzystny.
Taka szeroka Koalicja byłaby również w interesie obywateli naszego kraju.
Nie wiem, czy taka Koalicja powstanie, bo zaślepienie ideologiczne liderów PSL może szansę na nią skutecznie zaprzepaścić.
SLD może wystartować też w koalicji partii i formacji lewicowych. Ta będzie miała spore szansę jeśli wystartuje w formule komitetu wyborczego, formule z pięcioprocentowym progiem wyborczym.
Cztery lata temu SLD dała się wmanewrować w koalicję z progiem wyborczym ośmioprocentowym i nie przekroczyła go.
Bo rzesza koalicjantów Sojuszu więcej gadała na posiedzeniach sztabów wyborczych niż pracowała w terenie. Rzadko rozmawiała z potencjalnymi Wyborcami.
Niestety, na polskiej lewicy roi się obecnie od samozwańczych przywódców. Marszałków i generałów „prawdziwej lewicy”.
Jednak kiedy potrzeba ludzi do pracy w czasie kampanii wyborczej, to często ci marszałkowie i generałowie zostają swych kwaterach głównych. Obserwowałem wszystkie kampanie wyborcze w ciągu ostatnich 30 lat. Kandydowałem w wielu wyborach. Doświadczyłem nie raz nieróbstwa i niekompetencji wielu liderów lewicowych i lewicopodobnych formacji mieniących się „Marszałami” i „Generałami”.
Ale nie czas teraz na wczorajsze żale i mazgajstwa. SLD musi wrócić do polskiego parlamentu, aby głos lewicy był słyszany i poważany.
Zatem do roboty towarzysze.
Nikt za nas tych wyborów nie wygra.