30 listopada 2024
trybunna-logo

Chiny liczą się, aby liczyć się jeszcze bardziej

Bez wielkich fajerwerków medialnych i obietnic gigantycznych planów zakończyła się tegoroczna sesja Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych, czyli parlamentu.

Ogólnochińskie Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych zbiera się raz do roku, w marcu, aby zatwierdzić przedłożone mu projekty ustaw, przeważnie gospodarczych, oraz nominacje personalne. Jest legislacyjnym instrumentem władzy sprawowanej przez Komunistyczną Partię Chin.
Fajerwerków w tym roku nie było, bo premier Li Keqiang zapowiedział tempo wzrostu chińskiej gospodarki w roku 2017 na około 6,5 proc., lub – „w miarę możliwości” – wyższe. W roku ubiegłym planowano wzrost od 6,5 do 7 procent. Wyniósł 6,7 proc. i był najsłabszy od 26 lat.
Oczywiście, wszystkie wielkie światowe gospodarki chciałyby mieć taki „najsłabszy” chiński wzrost. Ale gospodarka chińska przypomina armię, która zagalopowała się w ekspansji i teraz musi przystopować, aby w pełni kontrolować zdobyte obszary.
Dlatego premier Li zapowiedział aktywną politykę fiskalną i ostrożną politykę pieniężną. Oznacza to, że rzeka łatwych kredytów udzielanych przez państwowe banki państwowym i prywatnym firmom zostanie poddana radykalnej regulacji. Celem chińskiego rządu będzie bezpieczeństwo w sektorze finansowym, czyli ograniczenie spekulacji finansowych na giełdach i rynkach nieruchomości. Wedle różnych ocen dług Chin w relacji do jego PKB wynosi od 218 do 250 procent.
Bezpieczeństwo było wiodącym hasłem sesji. W swym programowym wystąpieniu premier Li Keqiang deklarował: „Wzmocnimy obronę morską i powietrzną, jak również kontrolę granic i zapewnimy, że przeprowadzane będą ważne operacje związane ze zwalczaniem terroryzmu, ochroną stabilności, zapewnieniem międzynarodowego pokoju”.
Mówił to nie tylko do zgromadzonych w Pekinie. Nowy prezydent USA Donald Trump zdążył już wykonać kilka antychińskich gestów, testując reakcje Pekinu. Zdecydowanie przeciwstawił się chińskiej ekspansji na Morzu Południowochińskim.
Chiny uważają leżące tam Wyspy Paracelskie i archipelag Spratly za własne terytoria, co daje im kontrolę nad szlakami komunikacyjnymi tego akwenu. Warto przypomnieć, że przez Morze Południowochińskie prowadzą ważne szlaki żeglugowe. Ocenia się, że wartość transportowanych nimi towarów sięga 5 bln dolarów rocznie.
Roszczeń chińskich nie uznają inne państwa tego regionu i USA. Przed objęciem stanowiska szefa dyplomacji USA, Rex Tillerson mówił podczas przesłuchania w komisji spraw zagranicznych Senatu, że Chinom powinno się zabronić dostępu do wysp, które kraj ten wybudował na Morzu Południowochińskim. Stwierdził, że budowanie tam przez Chiny sztucznych wysp i lokowanie na nich obiektów wojskowych „przypomina zabranie przez Rosję Krymu”.
Ale Morze Południowochińskie to nie jedyny zapalny region. Kłopoty Pekinowi zaczął znowu sprawiać podzielony koreański sąsiad. I to obie koreańskie stolice jednocześnie.
Najpierw Piongjang powrócił, wbrew stanowisku Pekinu, do intensyfikacji swego programu tworzenia broni jądrowej i rakietowych środków jej przenoszenia.
W odpowiedzi Seul, wraz z amerykańskimi sojusznikami, podjął decyzję o budowie swojej „tarczy antyrakietowej”.
W odwecie Pekin wstrzymał pomoc finansowa dla Piongjangu i zagroził Seulowi blokadą koreańskich inwestycji oraz bojkotem koreańskich towarów. Ale takie działania, tym razem, nie skłoniły obu koreańskich stolic do ustępstw. Przeciwnie, wywołały wzrost nacjonalistycznych, czyli antychińskich nastrojów. Z którymi nawet wielkie Chiny muszą liczyć się.
Zagrożony Pekin ogłosił zatem kurs na przeliczenie posiadanych aktywów. Walkę ze złymi kredytami, czyli przy okazji kolejną intensyfikację walki z korupcją. Likwidacje nierentownych gałęzi przemysłu, jak choćby górnictwa węglowego i masowe inwestowanie w energię odnawialną. A także wiele innych nowoczesnych technologii. Do tego odgórne ożywianie popytu wewnętrznego dzięki wzrostowi konsumpcji dóbr materialnych przez bogacących się obywateli ChRL i umasowienie turystyki krajowej.
Wewnętrzne rachunki nie ominą też armii. Wydatków na wojsko ma być ogólnie mniej, ale za to więcej na marynarkę wojenną, siły lotnicze i kosmiczne oraz obronę cybernetyczną.
Chińczycy w Roku Ognistego Koguta będą skrupulatnie liczyć posiadane walory, przeliczać ich wartość. Wszystko po to, by w następnych latach świat jeszcze bardziej liczył się z nimi.

Poprzedni

Zmiana sytuacji w wojnie o Legię

Następny

Mają respekt, ale będą walczyć