Każda polityka tworzy spory i konflikty. A każda aktywna polityka historyczna nieuchronnie prowadzi do intelektualnej i medialnej wojny o pamięć. Totalnej i hybrydowe. Emocjonalnej, jak piłkarskie mecze.
Wystarczy prześledzić losy obecnej sejmowej uchwały w sprawie Zbrodni Wołyńskiej. Jakże przebiegle manipulowało nią kierownictwo PiS. Wyciszyło jej anty ukraińską wymowę, kiedy trzeba było zrobić przysłowiową „łaskę” zaszczycającemu szczyt NATO prezydentowi Obamie. By stanąć wtedy w jednym szeregu z antyrosyjską armią Ukrainy. Pomimo jej kultu Bandery i UPA. Bo tak w centrali NATO zadecydowano.
Ale kiedy szczyt już minął, posłowie PiS znowu mogli mówić prawdę o ludobójstwie.
Mamy w IV RP wojnę o pamięć. I będziemy ją mieć. Warto to przypomnieć 22 lipca. W dniu, który najpierw potępiono, jako święto i symbol Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. A potem, jak plasterki krojonego salami, potępiano wszystkich, którzy się rządzącej prawicy z Polską Ludową kojarzyli.
Wojnę o pamięć Polski Ludowej dzisiaj polska prawica wygrała. Łatwo, bo strona przeciwna zwyczajnie zdezerterowała. Zamiast honorowo bronić dorobku swego poprzedniego życia, naiwnie liczyła na „grubą kreskę” zbiorowej niepamięci.
Swą „PeeReLowską” przeszłość systematycznie wymazywali aktywni w III RP liderzy polityczni SLD. Swego korzystania z mecenatu Polski Ludowej gromko wypierali się jego ówcześni beneficjenci. Liczni, nierzadko wybitni, światowej sławy uczeni i artyści. Często niezwiązani z PZPR.
Dziadków z Komunistycznej Partii Polskiej, zwłaszcza tych żydowskiego pochodzenia, a także rodziców z PZPR wyparli się politycy partii prawicowych i liberalnych, a zwłaszcza gwiazdy i celebryci liberalnych mediów. Swoich awansów nadanych w Polsce Ludowej wypierali się, często publicznie i groteskowo, oficerowie Wojska Polskiego, milicji, a zwłaszcza służb specjalnych.
Wielu z nich swoje tchórzostwa będzie teraz odczuwać podwójnie. Kiedy wnuki zapytają, co ich dziadkowie robili w upływającym życiu. Dlaczego nie byli wtedy z „Żołnierzami Wyklętymi”, jak wszyscy wtedy patriotyczni, prawi i sprawiedliwi Polacy?
I kiedy prześlą im kolejną, bezprawnie zredukowaną emeryturę.
W efekcie takiej dezercji, naiwniactwa i zwyczajnego lenistwa, młodzież w IV RP uczona jest wyłącznie czarnej wizji minionej historii. Polski Ludowej zredukowanej do stalinowskich katowni i pustych sklepowych półek. I ostatnio wizji III RP zredukowanej do państwa zdrady narodowej. Bękarta zrodzonego w efekcie tajnych związków pro moskiewskich „komunistów” z agenturą światowego, żydowskiego kapitału z ulicy Czerskiej.
Marek Barański, wstrząśnięty niedawno poziomem historycznej wiedzy aktualnej pani minister edukacji, ironicznie zaproponował organizowanie „tajnych kompletów”.
Życie w Polsce przerasta kabaret. Takie alternatywne nauczanie trzeba już robić. Jeśli ludzie lewicy nie chcą, aby kolejne, wychowane przez politykę historyczną PiS, pokolenia pluli na ich groby.
Aby przynajmniej wnuki o nich dobrze wspominały, skoro dzieci się ich koniunkturalnie wyparły.
Wbrew pozorom lewicy nie brakuje amunicji w historycznych sporach. Brakuje jedynie odwagi, aktywności i wiedzy w sięganiu po nią. W upowszechnianiu jej.
W zeszłym roku ukazała się książka Pawła Petryki „Polska Ludowa – prawdy niechciane”. Zbiór artykułów publikowanych wcześniej przez autora na łamach tygodnika „Fakty i Mity”, prezentujących rzetelnie, bez prawicowego zacietrzewienia historię Polski Ludowej. Odkłamująca ją. Zwłaszcza historię kościoła katolickiego w Polsce Ludowej.
Taką książkę powinien przeczytać każdy lewicowiec w naszym kraju. Powinien kupić ją, aby mieć w domu dla potomnych. Nie czekać, aż mu ktoś podaruje.
Niestety na podzielonej, poobrażanej na siebie lewicy, każdy sobie swoją rzepkę skrobie. Robi swoją partyzantkę małą. Dlatego mamy liczne ciekawe lewicowe książki i publikacje, ale nie mamy o nich szerszej informacji. Nie mamy też wspólnego systemu dystrybucji ich. Tygodnik „Przegląd” robi swoją, każdy z lewicowych portali internetowy swoją, i nowy „Tygodnik Faktycznie” też swoją.
Dlatego nasza „Trybuna” stara się zintegrować wiedzę o lewicowych inicjatywach i prowadzonych debatach tworząc Kluby Przyjaciół Prasy Lewicowej.
Dlatego przy okazji 22 lipca przypominam wszystkim lewicowcom w naszym kraju i tym na emigracji. Jeśli chcecie się przeciwstawić walcowi prawicowego myślenia i prawicowej polityce historycznej wystarczy na początek zebrać kilka aktywnych osób. I powołać sobie dyskusyjny Klub Przyjaciół Prasy Lewicowej.
Nie trzeba zgody boskich i partyjnych instancji. Trzeba tylko wybrać grupę kierowniczą i interesujące was tematy do pogadania. Może być to: islamski terroryzm, chiński projekt Nowego Jedwabnego Szlaku, sprawiedliwość społeczna w Polsce, prawda o Polsce Ludowej, przyjaźń polsko-ukraińska, reforma podatków w Polsce, lewicowa V RP, dobre stosunki polsko-rosyjskie?
I następnie skontaktować się z koordynatorem Klubów, czyli z autorem tego felietonu.
Zaproponujemy wam ekspertów, którzy wezmą udział w dyskusji inaugurującej powstanie waszego Klubu. Postaramy się zaprosić do was zaproponowanych przez was ulubionych publicystów i ekspertów. Zrobią to bez konieczności wypłacania im zwyczajowych honorariów.
Bez takiej, oddolnej pracy polska lewica nie przeciwstawi się kłamstwom polityki historycznej prawicy. Nie zintegruje swoich intelektualnych aktywów. Nie wypromuje nowych. Nie powalczy nawet.
Chyba, że dobrze wam być zdradzieckim, drugim sortem. Wykluczonymi z dobrej, zbiorowej pamięci.
PS. Chętnych do tworzenia Klubów Przyjaciół Prasy Lewicowej proszę o kontakt. Maile na adres: gadpig@wp.pl lub SMS-y na komórkę + 48 601287735. Odpiszę i oddzwonię.