czyli zapiski Nimfy Polskiej
„Jeszcze kocham”, to miłosne, intymne zapiski Anny Świrszczyńskiej (1909-1984), wybitnej poetki. Autorki m.in. słynnego zbioru poetyckiego „Jestem baba” (1972) są swoistym psychologicznym rarytasem. 61-letnia kobieta, rozwódka, prowadzi niezwykle intensywne życie miłosne i seksualne, także z dużo młodszymi mężczyznami, i to bynajmniej nie w ramach związku małżeńskiego. Nawet dziś, pół wieku później może to budzić u niektórych opór czy kontrowersje, co pokazuje, że nie przeszliśmy od tamtego czasu zbyt długiej drogi w naszym myśleniu o obyczajach. Mnie uderza przede wszystkim intensywność oraz wysoki diapazon miłosnych przeżyć samej Świrszczyńskiej i jej męskich przyjaciół i kochanków (jednym z nich był Tadeusz Różewicz – zapiski zaczynają się od deklaracji, że odwiedził ją i „został jej kochankiem”). Zapewne się mylę, a rzecz to trudna do zbadania, bardzo niepochwytna dla kogoś postronnego, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że dziś ani mężczyźni ani kobiety już tak raczej nie kochają. „Tak”, to znaczy w takim romantycznym jeszcze, grandilokwentnym stylu, tak intensywnie, tak desperacko, tak frenetycznie, tak całą swoją istnością, niemal mistycznie. W pewnym momencie zapisków pada zdanie: „Mieć mężczyznę w sobie, to co bardzo ważnego, coś świętego”. Mam wrażenie, że ludzie generalnie ochłodli w sferze uczuć, że w uczuciach jest dziś moda na letniość a nie na frenezję i że pospolity seks wypiera klasyczne „kochanie”. A może się mylę? Może w kręgach artystycznych diapazon emocjonalny jest wyższy niż w sferze społecznej przeciętności? W końcu nie siedzę w cudzych głowach, sercach i łóżkach. Zapiski Świrszczyńskiej pełne są uwag o zachwytach kierowanych do niej przez mężczyzn, zachwytach nad jej kobiecością, urodą, czarem oraz zachwytów poetki nad zachwytami mężczyzn nad nią. Ktoś mógłby w takiej postawie dopatrzeć się i kobiecego narcyzmu i (co prawda w szlachetnej, wyrafinowanej odmianie) promiskuityzmu, ale te zapiski są bardzo dyskretne, bez grama nawet obsceniczności czy naturalizmu. Nietrudno zauważyć, że w tomie poetyckim „Jestem baba” granice otwartości na mówienie o sprawach intymnych były usytuowane przez poetkę dużo niżej. Piękny to zapis fragmentów życia kobiety, dla której Amor i Eros byli najważniejszymi bożkami, może bardziej od muzy poezji. Najważniejsze jest to, że czytałem te zapiski z prawdziwym zaintrygowaniem. Czego i innym życzę.
Anna Świrszczyńska – „Jeszcze kocham. Zapiski intymne”, spisane z rękopisu i opracowanie tekstu, wstęp, zakończenie i przypisy Wioletta Bojda, Wydawnictwo WAB (GWFoksal), Warszawa 2019, str. 156, ISBN 978-83-280-6635-9