16 listopada 2024
trybunna-logo

Cesarstwo rosyjskie mogło przetrwać

20 listopada o tym, co ostatecznie przesądziło o upadku carskiej Rosji w pierwszej połowie XX wieku, dyskutowało w Warszawie dwóch historyków: brytyjski i polski. Prof. Dominic Lieven i prof. Andrzej Nowak z PAN. Temat spotkania to „Imperium, wojna, rewolucja. Upadek Cesarstwa Rosyjskiego”.

 

Obaj badacze uznawani są za osadzonych w konserwatywnym nurcie. Dominic Lieven, członek British Academy i Trinity College w Cambridge, były doradca Margaret Thatcher, był nieformalną postacią centralną spotkania zorganizowanego przez Polsko-Rosyjskie Centrum Dialogu i Porozumienia w Warszawie. Dyskusja toczyła się wokół tez przedstawionych przez niego w najnowszej książce „W pożogę. Imperium, wojna i koniec carskiej Rosji”.

 

Korzenie rodziny Lievenów

Dodać należy, że prof. Lieven wywodzi się z rodziny wybitych historyków, jest też od stuleci związany z Rosją. Jego książęcy przodkowie służyli na carskim dworze (wcześniej związani byli z dworem szwedzkim) — to ppłk. Lieven właśnie przyniósł list z Moskwy, niezadowolonej wyborowi na króla Polski Stanisława Leszczyńskiego. Prof. Lieven o Rosji pisze z niekłamanym sentymentem, nie ukrywa również, że jego historia rodzinna daje mu mocne zakorzenienie w problemach wewnętrznych tego kraju. Lieven został wielokrotnie nagrodzony: dostał między innymi Order Przyjaźni od Władimira Putina.

Jako drugi panelista wystąpił Andrzej Nowak, jeden z doradców prezydenta Andrzeja Dudy, pracownik PAN i UJ. Nowak również jest wnikliwym badaczem historii Rosji carskiej. W żadnym razie nie można zarzucić mu do niej sentymentu. Był co prawda jednym z naukowców, którzy polecali do druku polski przekład książki Dominica Lievena, lecz wypowiadał się o swoim brytyjskim koledze jako „sympatyku carskiego imperium”.

 

Profesjonaliści

Podczas debaty dało się naturalnie wyczuć, że paneliści patrzą na historię Rosji z zupełnie innych pozycji, ich wymiana poglądów jednak nie wyszła nawet na sekundę z ram intelektualnego sporu, co świadczy o wielkiej kulturze osobistej i profsjonalizmie obu badaczy. Dominic Lieven wysunął tezę, że upadku Cesarstwa Rosyjskiego można było uniknąć: gdyby zachowano weń monarchię, która spacyfikowałaby wewnętrzne nacjonalizmy. Ciepły stosunek profesora do monarchii jest już legendarny (sam Lieven określa siebie jako monarchistę kosmopolitycznego). To zupełnie inny pogląd niż Andrzeja Nowaka, który z kolei podkreśla swoją niechęć do struktur takich jak UE. Jest ideologiem narodowej prawicy i „anarchistycznego konserwatyzmu”. To dwa przeciwne bieguny „starego porządku demokratycznego”.

 

Rosja w perspektywie

Autor „W pożogę…” podkreśla, że na Rosję patrzy z perspektywy porównawczej. W swojej książce bada okres 1904-1920. Wykorzystał całą masę niepublikowanych wcześniej rosyjskich źródeł, aby ukazać, że upadek Rosji wynikał nie tylko z ogólnej tendencji do upadku europejskich mocarstw, a wybuch pierwszej wojny światowej nie był jedynie wynikiem kalkulacji dyplomatycznych Rosji, Niemiec czy Austro-Węgier.

Rosja zamierzała być Żandarmem Europy, choć sama pękała w szwach. Era rewolucji przemysłowej i nowoczesnej demokratyzacji osłabiła monarchię, w której profesor konsekwentnie upatruje zbawienia. Jak słusznie zauważają autorzy portalu Hismtag, „Lieven odtwarza debaty arystokratycznych elit imperium na temat celów i możliwości polityki Rosji wobec Niemiec, Austro-Węgier, Turcji, państw słowiańskich na Bałkanach (Serbia, Czarnogóra, Bułgaria, Rumunia) oraz Francji i Wielkiej Brytanii, w kontekście wyzwań, jakie pojawiają się w polityce międzynarodowej (rywalizacja mocarstw) i wewnętrznej Rosji (dojrzewające nacjonalizmy) na początku XX wieku”.

 

Bolszewicy potrzebni Niemcom

Polski oponent profesora patrzy o wiele krytyczniej na koncepcję Moskwy jako Trzeciego Rzymu. W ciekawy sposób zinterpretował również rewolucje 1905 oraz 1917 roku — nie z punktu widzenia polityki społecznej, lecz koncepcji decyzyjnych elit, które przez zmianę ustroju chciały zapobiec kiełkującym ruchom separatystycznym, ale nie do końca ich plan się powiódł. Obaj autorzy przyznali również, że do pewnego stopnia bolszewicy potrzebni byli wówczas odbudowującym swoją potęgę Niemcom. Obie strony jednak grały tak, by w ostatecznym rozrachunku zmieść tę drugą z powierzchni ziemi.

Dyskusja stanowiła arcyciekawy wstęp do rozważań nad nacjonalizmami XXI wieku, uwarunkowaniami regionu Europy Środkowo-Wschodniej i możliwością powrotu idei imperium w dzisiejszym zatomizowanym świecie. Było to jedno z cenniejszych i pobudzających intelektualnie wydarzeń w stolicy w ostatnich miesiącach. Nic dziwnego, że sala Faktycznego Domu Kultury wypchana była po brzegi.

Poprzedni

Kamerą jak pędzlem

Następny

Powrót do źródeł

Zostaw komentarz