Kiedy byłem marszałkiem Senatu, rozważano bardzo trudny problem, jak doprowadzić do wyjścia wojsk radzieckich z Polski. Z natury rzeczy nie można było ominąć osoby generała Jaruzelskiego Wtedy zdarzyła się rzecz dziwna. Kiedy prosiłem o audiencję-Generał powiedział: „Pan pozwoli, że ja do Pana przyjdę na rozmowę w cztery oczy…” Była to rozmowa bardzo dziwna. Widać było, że on sam dąży do tego, by wojska radzieckie wyszły z Polski. Walczył sam z sobą, jak można to zrobić…
Andrzej Stelmachowski
Historycy w analizach przyczyn i wnioskach z Września 1939 r., szerzej – wybuchu II-ej wojny światowej, kładą akcent na agresywną politykę Hitlera, mocarstwowe koncepcje oparte m.in. na teorii aryjskiej rasy, zdolnej do panowania nad światem, itp. co wcześniej czy później miało doprowadzić do wojny w Europie. Nie ma podstaw by temu zaprzeczyć. Ale warto zastanowić się nad oceną zachodnich ustępstw wobec wodza III Rzeszy. Można z nich odnieść wrażenie, że Zachód, a konkretnie Wielka Brytania i Francja były na swój sposób przymuszane przez Hitlera do ustępstw politycznych – patrz zajęcie Austrii, Monachium i zajęcie Sudetów Czeskich, krótko potem Czechosłowacji (z hańbiącym Polskę udziałem). Trudno temu poglądowi odmówić w części racji. Należy tu postawić zasadnicze pytanie – jak te dwa państwa rozumiały pojęcie pokoju w Europie? Choć można napisać obszerną rozprawę – skrótowa odpowiedź prowadzi do stwierdzenia – przez pokój rozumiano bezpieczeństwo, eliminację, usunięcie agresji militarnej (czytaj wojny) Hitlera na kraje zachodniej Europy. Oto istota! Natomiast – w domyśle – dopuszczały taką agresję, czyli wojnę w Europie Środkowej i Wschodniej. Wielu z Państwa Czytelników może poczuć się zaskoczonymi taką tezą i zapytać o podstawy. Proszę bardzo. Wielka Brytania i Francja, słusznie uważające się za gwarantów europejskiego ładu po I-ej wojnie światowej, w 1925 r. do zawarły w Locarno układ z Niemcami. Przywracał im równoprawny status w Europie, co niektórzy historycy określają faktycznym traktatem pokojowym kończącym I wojnę światową. Proszę, sięgnijcie Państwo pamięcią, kiedy podobny traktat zawarto z Niemcami po II-ej wojnie światowej i powstała NRF? Czy nie skłania do dopatrywania się analogii, a raczej „historycznej ciągłości” rozumienia pokoju w Europie przez siebie, czyli Zachód? A czy dopuszczał takie pojęcie przez ZSRR-jak myślicie? Temat na odrębną publikację, z akcentem na wnioski dla Polski.
Zachodnie gwarancje dla Polski
Wracam do głównego wątku – układ z Locarno gwarantował Niemcom nienaruszalność granic, ale wyłącznie zachodnich! Tu jest sedno sprawy! Jak to rozumieć w języku polityki? Że oba te kraje nie będą stanowiły zagrożenia dla Niemiec, ale i odwrotnie, „wy też nam nie zagrażajcie”! A co z pozostałymi granicami Niemiec? – to wasza sprawa, mówiąc językiem prostym, zrozumiałym dla każdego. Możecie politykę „rasy panów” realizować w Europie Środkowej i dalej na Wschód. Spodziewam się, że wielu Czytelników przyjęło ten wywód z rezerwą, jako wątpliwy, mając na uwadze choćby traktaty podpisane z Polską. Oto one:
– Francja: konwencję wojskową z Polską podpisała w 1921 r. Odnowiła 19 maja 1939 r. Protokół nadający jej ważność podpisała 4 września 1939 r., proszę przetrzeć oczy;
– Anglicy 31 marca 1939 (po zajęciu Czechosłowacji), udzielili Polsce jednostronnych gwarancji niepodległości (uwaga, nie dotyczyła nienaruszalności terytorium); 6 kwietnia w Londynie Beck i lord Halifax podpisali porozumienie o gwarancjach polsko-brytyjskich. Na zawarcie formalnego sojuszu Anglia zdecydowała się 25 sierpnia, gdyż obawiała się ew. ustępstw Polski wobec ZSRR, po pakcie Ribbentrop-Mołotow. Także proszę przetrzeć oczy.
Oba te państwa już na początku maja 1939 r. wykluczyły możliwość udzielenia nam pomocy wojskowej na wypadek agresji III Rzeszy (po znanej wypowiedzi Becka w Sejmie). Co Państwo o tym myślicie? Cóż z tego, że na początku września wypowiedziały Hitlerowi wojnę. „Francuzi nie będą umierać za Gdańsk” – kto tego nie zna z lat szkolnych w PRL? Za te słowa gen. Charles de Gaulle, Prezydent Francji przeprosił Polaków w 1967 r. Walcząc z nawałą hitlerowską Wojsko Polskie oczekiwało, że po 7-12 dniach, gdy zachodni sojusznicy zmobilizują swoje armie i uderzą na Niemcy, sytuacja militarna ulegnie radykalnej zmianie, na naszą korzyść. Niestety, ulotki zrzucane nad Niemcami i „ruchawki” przygraniczne nie przyniosły Polsce i Polakom żadnej korzyści. Tu ciekawostka-w połowie sierpnia saperzy zaminowali most kolejowy na Wiśle w Tczewie. Miał być wysadzony w momencie wybuchu wojny. U marszałka Rydza natychmiast zjawił się ambasador brytyjski Howard Kennard, z żądaniem odwołania rozkazu, argumentując, że „Gdyby przez przypadek most ten wyleciał w powietrze, razem z nim wyleciałby w powietrze pokój Europy”. Jasne?
Oczywiście, wspomniany Józef Beck rozważał różne opcje sojuszy wojskowych, także z Niemcami. Maria Dąbrowska np. mówiła o nim – „kanaliowaty Beck” (1934), „hitlerowski fagas Beck” (1936). Generałowie Sikorski i Józef Haller oraz Wincenty Witos – „Niemiecki agent Beck”. Sam szef MSZ, podczas jednej z debat stwierdził : „Może pokonalibyśmy z Hitlerem Sowiety, ale za parę lat paślibyśmy dla niego krowy za Uralem”.
Pierwszy tragizm Września
Że zawiedli sojusznicy we Wrześniu nikt nie ma wątpliwości. To upokarzające, tak z ludzkiego i politycznego poczucia wartości i szacunku. Gdzie, jeśli nie do Francji a potem do Wielkiej Brytanii udawał się przedwojenny rząd? Czy to nie upokorzenie? Kto, jeśli nie ci sojusznicy decydowali o przyjęciu (nie chcieli wpuścić), o składzie rządu gen. Sikorskiego – podkreślam – „składzie”, oczywiście personalnym i politycznym. Tę pigułkę też przełknięto z „godnością”. Sięgnijcie Państwo pamięcią, kto i jak wyrażał się o składach naszych rządów po 1945 r., ile było w tym prawdy, bo „lepiej wiedzący” eksponowali wpływ „wiadomego kierunku”, od początku, od 1944 r. A do kiedy – to ciekawostka, za chwilę. Ale oczywiście wyrozumiale pomijali „szacunek” jakim Zachód darzył rząd londyński, proszę sięgnąć do poprzednich tekstów, choćby „Sprawa zachodniej granicy” czy „Hołd bohaterom”.
Żołnierz polski, walczył w obronie Ojczyzny, obficie płacąc krwią i życiem, liczył na sojuszniczą pomoc. Nie doczekał się. Nie tylko waleczni czołgiści płk Stanisława Maczka, ale i lotnicy i marynarze z konieczności musieli obrać kierunek zachodni. To nie upokorzenie, udawać się do „takiego” sojusznika z wiarą, że teraz będą razem walczyć – o Polskę. Walczyli, jak mówił Churchill o polskich pilotach, że wiele zawdzięczają tak niewielu. W Poczdamie, że „nie należy napychać polskiej gęsi, bo padnie z niestrawności”(to o Ziemiach Zachodnich). A na defiladzie zwycięstwa w Londynie zabrakło dla nich miejsca, potem także – generałowie i oficerowie stali się robotnikami (nie mówiąc o żołnierzach), za co „sojusznikom” nie było wstyd. Ale tu wkroczyła wszechmocna propaganda i polityka, osobny i nie mniej refleksyjny, pouczający temat.
17 Września, drugi tragizm.
Pakt Ribbentrop – Mołotow: o wzajemnej nieagresji, podpisany w Moskwie 23 sierpnia 1939 r. Jego treść była znana rządowi USA już 24 sierpnia (czyli dzień później). Wkrótce poznał ją Paryż i Londyn, ale nikt nie poinformował Warszawy! Dlaczego? Jak Pakt ten rozumieć? – jako obawę Hitlera, że ZSRR, mimo zaszłości historycznych udzieli Polsce pomocy? Nie o pomoc wojskową szło, potencjał Niemiec wystarczał do pokonania Polski, wspierany przez Słowaków. Chciał wciągnąć ZSRR w podbój Polski, jeszcze ostrzej zaognić nienawiść Polaków. Hitler znał już stanowisko Francji i Anglii – nie udzielą Polsce pomocy.
Być może „prawoskrętni uczeni”, w 80. rocznicę 17 Września upowszechnią tezę o „przeniesieniu rewolucji” na Zachód, wzorem koncepcji Lenina. To bzdura. Na Zachód to dokąd – chyba do granicy z Niemcami. Zmienił się geopolityczny układ, to nie czas i sytuacja z 1918 roku. Może do krajów nadbałtyckich, czy do tego potrzebny Stalinowi ten pakt? Ku czemu więc się skłaniać? W ZSRR znane były teorie narodowego socjalizmu, a poczynania Zachodu wobec Niemiec odczytywano na ogół trafnie. Szło ZSRR o zyskanie na czasie do starcia z Hitlerem, choć ten moment był zaskoczeniem. Warto też zapytać o ocenę ZSRR, jaką mieli nasi wojskowi po podpisaniu paktu o nieagresji tym krajem w 1932 r. Otóż, w kwietniu 1934 r., marsz. Józef Piłsudski na naradzie w GISZ postawił zebranym tu 15 generałom i 4 pułkownikom pytanie-który sąsiad jest najbardziej niebezpieczny dla Polski – ZSRR czy Niemcy? Po miesiącu były takie odpowiedzi: 3, w tym marsz. Rydz-Śmigły, wskazało na ZSRR; 4 nie miało zdania; 13 wskazało na Niemcy. Wiemy, że dopiero wiosną 1939 r. rozpoczęto planowanie wojny obronnej z Niemcami. O wiele lat za późno.
Władze Polski od traktatu ryskiego nie zmieniły zdania i Rosję (ZSRR) uważały za głównego wroga, tak też opracowywane były plany wojny. Zapomniano, że Rewolucja Październikowa przyczyniła się do odzyskania niepodległości Polski w 1918 r. Rząd radziecki 29 sierpnia 1918 r. anulował traktaty o rozbiorach Polski, zawarte przez Rosję carską z Prusami i Austrią. Oznaczało to wyrzeczenie się przez nią wszelkich praw do obszaru Polski. Nie uczyniły tego ani Austria, ani Prusy, czy mamy im za złe? I cóż z tego – to formalność, bez znaczenia politycznego jak i wojskowego, ktoś powie. Może i formalność, a może nie. Jeśli Józef Piłsudski w 1918 r. podjąłby kroki dyplomatyczne celem „wdrożenia” tych decyzji radzieckich, czy byłaby potrzebna wtedy wojna polsko – radziecka? Jak wyliczył Pobóg-Malinowski („Najnowsza historia Polski”, Londyn, 1967) „od listopada 1918 do końca 1920 r., liczba poległych polskich żołnierzy wyniosła 16 139, zmarłych wskutek ran i chorób – 29 353, zaginionych – 50 700. Razem zginęło więc 96 201, rannych naliczono 110 210. Ofiarami wojny byli przede wszystkim bezbronni. Co najmocniej uderzyło – rzezie jeńców i wyrzynanie osad, kolonii, miasteczek”. Czy doszłoby do tragicznego 17 września?
I znów ciekawostka. Po napaści ZSRR na Polskę 17 września 1939 r., rządy sojuszniczej Anglii i Francji nie nazwały tego nawet agresją. Długo myślano nad treścią not dyplomatycznych, by przypadkiem nie naruszyć swoich dobrych stosunków z ZSRR. Najwcześniej, bo 19 września rząd brytyjski odrzucił tezę Stalina, jakoby państwo polskie już nie istniało. Zaś Francja oczekiwała tylko wyjaśnienia tego zdarzenia. Marszałek Śmigły – Rydz wydał krótki rozkaz: „Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony oraz prób rozbrajania”. Podczas krótkich starć, zginęło ok. 7 tys. naszych żołnierzy, ponad 10 tys. było rannych. Do niewoli trafiło285 tys., w tym ok. 15 tys. oficerów. Armia Czerwona straciła ok. 13 tys. żołnierzy, w tym ok. 3 tys. zabitych, ok. 150 czołgów i ok. 20 samolotów. Przypomnę, że inwazją 17 września ZSRR złamał aż 4 umowy międzynarodowe: traktat ryski z 1921 r. o wspólnej granicy; protokół Litwinowa z 1929 r. o wyrzeczeniu się wojny jako środka rozwiązywania sporów; pakt o nieagresji z 1932 r. oraz konwencję londyńską z 1933 r. dot. definicji agresora, dla których Zachód nie domagał się żadnego respektu. Po prostu – wyrozumiale o nich zapomniał! Nie reagował też na zdarzenia, jakie miały miejsce, np. wywózki na Sybir i inne akty wręcz ludobójstwa na Polakach. Wiele scen opisał prof. Czesław Grzelak w książce „Kresy w ogniu”. Nie wątpię, iż media pokażą tajny załącznik o podziale Polski, załączam więc mapkę. Polska w 1939 r. liczyła 389,7 tys. km2. Niemcy zajęli 188,7 km2. Profesor Natalia Lebiediewa obliczyła, że w ciągu 12 dni działań bojowych, Armia Czerwona zajęła 201 tys. km2, 50,4%, tj. terytorium Polski, zamieszkanych przez ok. 13 mln. Polaków. Z tego do Białorusi włączono 103 tys. km2, do Ukrainy 89,7 tys. km2 oraz do Litwy – 8,3 tys. km2. Beria do Stalina pisał 12 grudnia 1940 r., że od września 1939 do 1 grudnia 1940 r. NKWD aresztowało 407 tys. osób, a wywieziono do Kazachstanu i na północ 275 784 osoby.
Od pewnego czasu w „przestrzeni historycznej” funkcjonuje pojęcie „czwartego rozbioru” (zaboru) w odniesieniu do 17 Września i oczywiście agresji ZSRR, piszę dalej. Proszę zwrócić uwagę przy okazji 80 rocznicy – czy to pojęcie odnosi także do Niemiec?
17 września 1993 – „pamięć wojskowa”
Na ten dzień, ówczesny Prezydent Polski zarządził niezwykłą uroczystość polityczno-wojskową. Na dziedzińcu Belwederu zgromadzili się najwyżsi przedstawiciele władz Polski, dyplomaci i specjalni goście. Ostatni dowódca Północnej Grupy Armii Radzieckiej (PGAR) gen. Leonid Kowalow zameldował Lechowi Wałęsie, wtedy prezydentowi RP – 17 września 1993 r., czyli 54 lata później od pamiętnej daty – o zakończeniu operacji opuszczania Polski (może ktoś pamięta medialne doniesienia i zdjęcia z tej ceremonii przed Belwederem – warto raz jeszcze w zadumie i skupieniu je zobaczyć). PGAR w 1991 r. liczyła 53 tys. żołnierzy, 7,5 tys. pracowników cywilnych i ok. 40 tys. członków ich rodzin. Stacjonowała od 1945 r. w 59 garnizonach, w 21 województwach. Radzieccy, do dyspozycji mieli 13 lotnisk, bazę morską Świnoujście i 6 poligonów. Pierwszy transport z Bornego Sulinowa wyjechał 8 kwietnia 1991 r. Gdyby ktoś z Państwa skojarzył Świnoujście z jeszcze pamiętaną „debatą” o reparacjach wojennych, „poważnie rozważaną” korektą granicy zachodniej-czy oddanie Niemcom tej „wrażej bazy”, nie należałoby uznać za zadośćuczynienie sąsiadowi, ale i oczyszczenie szlachetnej, tak patriotycznej polskiej duszy z takiego „skażenia”, wiadomo czym!
Głównym garnizonem radzieckim w Polsce była Legnica. Pamiętacie ją Państwo Czytelnicy z filmu „Mała Moskwa”, gdzie reż. Waldemar Krzystek wymownie, momentami przejmująco obrazuje życie i losy jego bohaterów, w tym polsko-radzieckie, wojskowe i ludzkie stosunki z mieszkańcami. Lidia Siejrgiejewna Nowikowa spoczywa na cmentarzu, jedyny grób z białego marmuru, palą się znicze, leżą kwiaty. Posprzątany, zadbany cmentarz odwiedzają Rosjanie, Białorusini. Na tym cmentarzu, przy ul. Wrocławskiej 124 spoczywa 2800 Rosjan poległych w walkach. Później chowano tu zmarłych. Wcześniej Żydów i Niemców, 6 listopada1972 r. postawiono pomnik żołnierzom radzieckim.
Legnica została wyzwolona 11 lutego 1945 r. przez wojska 3 A Panc. Gwardii gen. płk Pawła Rybałki. Walki trwały 9-11 lutego. Zniszczenia niewielkie: dworzec kolejowy, zamek ok. 120 budynków, poważnie uszkodzenia 848 obiektów. Są tu duże koszary, budynki mieszkalne – 360 oraz 928 obiektów; lotnisko, węzeł kolejowy. W latach 1945-1947 polscy i radzieccy saperzy rozminowali 11 tys. km dróg, 2,5 tys. km linii kolejowych, 778 mostów, 102 zakłady przemysłowe i inne obiekty na Dolnym Śląsku. „Kwadrat”, zamknięta dzielnica wojskowa w Legnicy. Stacjonował Sztab PGWAR. Przedostatni dowódca gen. Wiktor Dubynin, dom oficera z salą balową i kinem przekazał Kościołowi (metropolita Henryk Gulbinowicz) teraz seminarium duchowne i poradnia małżeńska, przed budynkiem pomnik Henryka Pobożnego, zginął w 1241 r. W willi, gdzie mieszkał marsz. K. Rokossowski mieści się hotel Rezydencja. Gmach b. dowództwa zajmuje ZUS. dawne koszary – to mieszkania, Wyższa Szkoła Zawodowa. Ostatni dowódca, gen. Leonid Kowaliow.
Zanim doszło do tego opuszczenia Polski, krajów b. bloku przez wojska radzieckie – warto przypomnieć kilka faktów. Układ Warszawski rozwiązano 1 lipca 1991 r. w Pradze, podczas ostatniego posiedzenia Doradczego Komitetu Politycznego. Jak wiemy, pół roku później, rozpadł się ZSRR, powstała Federacja Rosyjska. Wcześniej, bo 22 maja1991 r. Lech Wałęsa podpisał w Moskwie umowę o wycofaniu wojsk Armii Radzieckiej z Polski. Andrzej Stelmachowski, Marszałek Senatu wspominał – cytowałem wyżej – w Księdze Pamiątkowej, wydanej na 80. urodzin bp Alojzego Orszulika, Łowicz 2009, rozmowę z Generałem, który na jego zapytanie powiedział – Proszę Pana, tu tylko trzeba zaryzykować. Nigdy nikt nie powie, gdzie jest ściana, gdzie już dalej poruszyć się nie można. To jest trochę tak, jakby się na bagnie skakało z kępy na kępę i w pewnym momencie można wpaść i utonąć. Czasem, to bagno udaje się przejść. Takie rzeczy można sprawdzić tylko w praktyce, tylko w działaniu;. „Muszę powiedzieć – wspomina Marszałek – że generał Jaruzelski, odczuł stan wojenny jako osobisty dramat, był już niezdolny do powtórzenia czegoś podobnego”. W moim odczuciu, to dowód, jeden z wielu, jak stan wojenny wrył się w pamięć i poczucie odpowiedzialności Generała za Polskę. Co Państwo myślicie?
Proces wycofywania wojsk radzieckich z Europy rozpoczął się już w 1989 r. od NRD, zakończył dopiero 29 sierpnia 1994 r., jako ostatni. Wojska radzieckie w NRD (marsz. Burłakow) liczyły (1989 r.) 337 tys. żołnierzy, wraz z rodzinami i pracownikami cywilnymi, ok. 540 tys., wyposażone w najnowocześniejszą broń i technikę. Rozmieszczone były w 1026 kompleksach, o łącznej powierzchni ok. 2430 km2. Było w nich 777 miasteczek wojskowych z ponad 36 tys. obiektów mieszkalnych i innych. Niemcy na zorganizowanie ich powrotu do Rosji, przeznaczyli 12 mld marek, w tym 8 mld na budowę domów dla prawie 60 tys. rodzin kadry, 3 mld na wyżywienie 1 mld na koszty transportu. Na terenie Ukrainy, Białorusi i Rosji, zbudowano dla nich ok. 45 tys. mieszkań oraz sfinansowano zdobycie cywilnych zawodów dla 13 tys. kadry. Może nadal dziwicie się Państwo dlaczego obserwujecie taki stosunek tego państwa do Rosji, np. budowa gazociągu przez Bałtyk, „oględne” stosowanie restrykcji czy taktowny udział w obchodach różnych rocznic. Zechciejcie wyciągnąć wnioski.
17 września – historyczna „pamięć duchowa”
Gości zwiedzających Warszawę, a także i wieloletnich mieszkańców Stolicy może zainteresować tablica umieszczona na wejściowej ścianie do Sanktuarium Matki Boskiej Zwycięskiej na Pradze – Kamionku (naprzeciw dworca kolejowego Warszawa-Wschodnia), tej treści – Na pamiątkę wyjścia z Polski wojsk rosyjskich, od przeszło dwustu lat mordujących Polaków, tłumiących powstania narodowe 1768-1794-1831-1863. Wojska te, usiłujące odebrać nam niepodległość, zostały pobite u bram Stolicy w 1920 roku. Niestety, okupowały one Ojczyznę po czwartym rozbiorze 1939-1993, szerząc zbrodnie komuny. W dwusetną rocznicę rzezi Pragi, tablicę tę kładzie bp Zbigniew Józef Kraszewski 4 listopada 1994.
Zastanawiam się, co to za powstanie wybuchło w 1768 r. oraz w 1831 r. i jakie noszą nazwy. A może, jak podaje inskrypcja, okres 1768-1863, to pasmo, ciąg 95 lat nieprzerwanie trwających powstań? Czy tak należy rozumieć? Od kiedy wojna obronna 1939 r., po której Polska straciła niepodległość uznana jest za czwarty rozbiór Polski, kto autorytatywnie ustalił Jeśli był to rozbiór Polski, to pojawiają się pytania: – na jakiej podstawie ustalono, że trwał do 1993 r., jaki fakt, wydarzenie uznano, że został zakończony? Czy czas trwania tego rozbioru do 1993 r., oznacza, że: – po pierwsze – nie było państwa polskiego (członka ONZ), np. PRL, ani III RP od 1989 r. Czyli było to „terytorium zaborcze” – jak nazwać, pomóżcie Czytelnicy! Po drugie-że prezydenci PRL i RP: Wojciech Jaruzelski i Lech Wałęsa są namiestnikami Moskwy; że premierzy rządu III RP: Tadeusz Mazowiecki, Jan Olszewski, Jan Krzysztof Bielecki, byli mianowani przez władze zaborcze, oczywiście w Moskwie. Co na to Lech Wałęsa. Czy tu też „wyznaczano” posłów i senatorów? Po trzecie – dlaczego IPN, zgodnie z ustawą z 18 grudnia 1998 r., znowelizowaną w 2016 ma badać zbrodnie komunistyczne, organów ZSRR do 31 lipca 1990 r., a nie do 17 września 1993 r. Czy ww. prezydenci i premierzy nie powinni ponosić za te „zbrodnie” współodpowiedzialności? Jak to się stało, że pod „zaborem” tak wrażym „urodziła się i przeżyła” Solidarność!
Rezolutny uczeń szkoły średniej – po przeczytaniu tej inskrypcji – może stwierdzić – to Mazowiecki i Wałęsa byli namiestnikami „Ruskich” i słuchali okupantów, zaborców! Proszę, postawcie się Państwo w roli nauczyciela i pomyślcie – co odpowiedzieć takiemu uczniowi? Możecie zastanawiać się, dlaczego uczeń nie zapytał o Jaruzelskiego? Odpowiedź jest prosta, przecież nazwisko – mocą „polityki historycznej”, której czytelną ocenę na łamach Przeglądu prezentuje prof. Longin Pastusiak, serdecznie dziękuję – jest wymazywane z naszej pamięci, ludzi dorosłych i nauczania młodzieży. A może my „dojrzałe pokolenie” mieliśmy słabych nauczycieli historii i religii, sam nie wiem, pogubiłem się.
Proszę mi wybaczyć brak taktu, „wyczucia delikatności”, jeśli zauważę, iż wybierając się do zwiedzenia, warto zabrać znicze i kwiaty, gdyż cmentarz przy Sanktuarium to od kilku wieków miejsce wiecznego spoczynku m.in. gen. Jakuba Jasińskiego, obrońcy Pragi w Powstaniu Kościuszkowskim, rzezi mieszkańców po upadku; Polaków, Szwedów, Niemców, Tatarów, Rosjan, Żydów i innych.
Na zakończenie.
Bez cienia obrazy milionów trzeźwo myślących Polaków warto przypomnieć, jak często na spotkaniach obrazowo przedstawiał lata PRL Generał – „W tym bloku byliśmy, można powiedzieć, byliśmy na szczególnych prawach, byliśmy swego rodzaju heretycką wyspą. Polskę cechowało wiele odrębnych rozwiązań, szerszy niż w innych państwach bloku zakres różnych swobód, zwłaszcza w obszarze kultury i sztuki… Bezprecedensowa pozycja Kościoła, dominująca indywidualna własność chłopska. Mimo nieustających zewnętrznych nacisków nie zeszliśmy z tej drogi”. (proszę zauważyć akcent na Kościół).
I takie refleksje, od pewnego czasu niemal na klęczkach, zasłużenie cytowanego Zbigniewa Brzezińskiego. Otrzymując 12.05.06 od „Gazety Wyborczej” tytuł „Człowieka Roku”, pytany o wykorzystanie przez Polskę obecnie „optymalnej sytuacji międzynarodowej” – odpowiedział: „Polska nie jest na Księżycu, ale między Odrą, Nysą i Bugiem. Polska jest, ale bez przesady, do pewnego stopnia, sojusznikiem Ameryki, ale nie jest jej sąsiadem” Wystarczy? Natomiast w wywiadzie dla „Polityki” z sierpnia 2006-„Polska nie łapie się nawet na trzeciorzędnego sojusznika USA, a nasz interes polityczny, to jak najlepsze stosunki z Niemcami i Rosją”.
Proszę Szanownych Państwa Czytelników o chwilę namysłu, refleksji. Jesteśmy przed wyborami parlamentarnymi. Która partia – poza SLD, PPS i Lewicą – rozumiejąc położenie geograficzne i „naukę” Historii, wyciąga stąd wnioski, silnie akcentuje ułożenie naszych stosunków z sąsiadami-także z Niemcami (coraz głośniej mówi się o naprawie), z UE oraz ze Wschodem. Takie myślenie przed i przy urnie wyborczej, to w pierwszej kolejności myślenie o nas samych, o naszej, naszych dzieci i wnuków przyszłości. dziś taką rękojmię okazują nam te trzy wyżej wskazane partie. Pamiętajmy 13 października.