Zwykło się powszechnie uważać, że upiór to fantazyjna figura z kręgu literatury czy filmu grozy, czysty konstrukt wyobrażeniowy.
W gruncie rzeczy do pewnego momentu podobnie uważał Łukasz Kozak, autor studium „Upiór. Historia naturalna”. Gdy jednak natrafił na niezliczone świadectwa dokumentalne, głównie prasowe, z epoki (przeważnie z XIX wieku), uświadomił sobie, że „upioryzm” był realnym (naturalnym, empirycznym) zjawiskiem i problemem społecznym, a nie tylko tworem ówczesnej (i dzisiejszej) kultury popularnej.
Studium Kozaka nie na żarty skłania nas, jeśli nie do zmiany przekonania o czystej fantazyjności figury „upiora” i fenomenu „upioryzmu”, to co najmniej do innego spojrzenia na ten fenomen.
W konkluzji swojej pracy Kozak przypomina, że przeprowadził nas „po wielu stronicach rozgrzebanych mogił, wypitej trupiej krwi, odciętych głów i przebitych ciał”.
Jego studium oparte jest także na przebogatym materiale naukowym, jako że badań naukowych nad „upioryzmem” jest w Europie i w świecie istny zalew. W Polsce w centrum zagadnienia są przede wszystkim mickiewiczowskie „Dziady”, z ich sławną pieśnią wampiryczną („Pieśń ma była już w grobie, już chłodna, krew poczuła, spod ziemi wygląda i jak upiór powstaje krwi głodna…”) ale także n.p. „Nowe Ateny” Benedykta Chmielowskiego, „Diabeł” Jana Bohomolca, a ostatnimi czasy także Maria Janion z jej studium o „Wampirze”, który jest bliską mutacją upiora. W obszarze literatury obcej jawi się n.p. Bram Stoker, Sheridan Le Fanu czy Lew Tołstoj z jego opowiadaniem „Upiór”. Co do prac naukowych, to, jak zauważa Kozak, „badaczom całkowicie umknęła postać żywego upiora, odnotowana nie tylko w warstwie wierzeniowej, ale też w zachowanych świadectwach ludzi, którzy sami określali się mianem upiorów lub za upiorów uważali innych żyjących”.
Kozak cytuje dziesiątki, jeśli nie setki prac naukowych, syntetycznych czy przyczynkarskich, dotykających „upiornego” tematu. Jednak walorem jego studium jest nie tylko arcybogata zawartość erudycyjna i analityczna, lecz także aspekt literacki. Temat „upioryzmu” jest wprawdzie na tyle atrakcyjny, że zdaje się być samograjem, ale są i tacy „mistrzowie”, którzy i takie tworzywo potrafią popsuć językiem drętwym i zniechęcającym do lektury.
Tymczasem Łukasz Kozak, poza kompetencjami naukowymi i erudycją, ma jeszcze dar pisania zajmującego, malowniczego wręcz, nie wolnego od ironii oraz akcentów subiektywnych, dzięki czemu rzecz czyta się z przyjemnością estetyczną. No, z rozkoszą po prostu. Pomimo jednak „dreszczowej” atrakcyjności, problemat „upiora” i „upioryzmu” jest intelektualnie bardzo skomplikowany, by nie rzec – zawiły. Odmian i wariantów „upioryzmów” i „upiorów” jest ile dusza zapragnie, obfitość hojna. Nie wyręczę więc Szanownych Czytelników w wysiłku nad „rozpoznaniem” i przyswojeniem sobie rzeczonej kwestii.
Sami muszą się w materię „upioryzmu” zanurzyć po uszy. Dlatego na koniec przywołam tylko jedną kwestię wzmiankowaną wyżej – kwestię obecności żyjących pośród ludzi upiorów. Jeśli żyli kiedyś, o czym pisano w gazetach (a setki gazet nie mogą się mylić), to dlaczego nie mieliby żyć i dziś pośród nas? Pytanie to jest tym bardziej zasadne, że gdy się obserwuje pewne fenomeny polskiego życia, zwłaszcza politycznego, to nie sposób oprzeć się niejednokrotnie wrażeniu, że owe upiory nie tylko są na co dzień obecne pośród nas, ale dają swoją obecnością ostro „do wiwatu”. Tylko którzy i które są upiorami? Jak to zbadać? Przydałby się test na obecność upiora, sprawdzający, czy ktoś jest upiorem, czy nie, analogiczny do testu na covid-19. Ujawnienie prawdy w tym względzie byłoby w wielu przypadkach niesłychanie sensacyjnym wydarzeniem. Póki co jednak, warto przygotować się do tej wiekopomnej chwili intelektualnie, zanurzając się w czarującej, mrożącej krew w żyłach i – nomen omen – wciągającej lekturze „Historii naturalnej upiora”.
Łukasz Kozak – „Upiór. Historia naturalna”, Evviva L’Arte, Warszawa 2021, str. 355, ISBN 978-83-956895-3-6