25 listopada 2024
trybunna-logo

Raport z „zaginionego świata”

Jednym z najciekawszych atrybutów tego obszernego, dwutomowego zbioru szkiców, głównie literackich, jest ich tematyczna niejednorodność. To niejednorodność rodem z zaprzeszłej epoki, kiedy autorzy nieczęsto jeszcze mieli ambicje formułowania jednolitej, spójnej, koherentnej, zazębiającej się jak tryby mechanizmu wizji świata, co jest dziś powszechną modą.

Częściej za to mieli ambicję i potrzebę, bez nadmiernego eksponowania swojego egotyzmu i „autopiaru”, dawania świadectwa temu, co widzieli i czego doświadczyli W swoim „Orfeuszu w piekle XX wieku” Józef Wittlin (1896-1976) interesująco sportretował współczesny mu świat, ale uczynił to, w najszlachetniejszym znaczeniu tego słowa, staromodnie, bez napinania się na efektowną, a tym bardziej efekciarską formułę całościową, ogólny algorytm, czy na jakąś obejmującą wszystko puentę.
Do tego, choć mamy do czynienia z XX wiekiem, czyli epoką w końcu nie aż tak bardzo odległą, szkice Wittlina pełne są odniesień do kultury antycznej, greckiej, rzymskiej, klasycznej, od samego tytułu zbioru począwszy. Jeszcze pół wieku temu, a tym bardziej lat temu sześćdziesiąt, a tyle właśnie upływa od pierwszego, emigracyjnego wydania „Orfeusza” (1962), motywy czerpane z kultury starożytnej (klasycznej) były normalnym elementem humanistycznego przekazu, czymś żywym, aktualnym, inspirującym tu i teraz.
Dziś ten antyk byłby dla wielu czytelników raczej utrudnieniem lektury niż kulturowym wspomożeniem. Czegoż ten silva rerum Wittlina nie zawiera…. Są Homer i Goethe, i Hitler i Piłsudski i Franz Josef, Tomasz Mann i Aleksander Fredro, a Cześnik i Rejent z „Zemsty” sąsiadują z Hansem Castorpem z „Czarodziejskiej góry”. Jest też „lwowski florentyńczyk” Leopold Staff i Joseph Conrad. Jest „Doktor Żywago” Borysa Pasternaka. Są pełne literackich zawartości walizy: włoska, francuska, niemiecka, jugosłowiańska. Jest Wiedeń, Kraków, Praga, Zagrzeb, czyli tak modna jeszcze przed kilku laty w eseistyce Mitteleuropa. Jest Rzym i Paryż z jego „Sekwaną, pracowitą rzeką”, są Zbigniew Uniłowski, Anatol France, Franz Fiszer. Są dziesiątki innych, personaliów, tematów i dygresji. To ponowna krajowa edycja „Orfeusza” po 22 latach (poprzednie wydanie – rok 2000), wzbogacona o aparat krytyczny i przypisy, w tego typu edycji nie tylko bardzo ważne, ale wręcz konieczne, z uwagi na kulturowo-personalno-erudycyjny charakter tomu. Nie sposób też nie wspomnieć w kilku zdaniach o autorze, Józefie Wittlinie, eseiście, poecie, prozaiku, który jest reprezentantem „zaginionego świata” w stopniu podobnym jak tenże, przez niego opisywany.
Jego los, polskiego Żyda z kresów wschodnich (Wołyń), który po latach życia i „kariery” literackiej w II RP (Lwów, Łódź, Warszawa) znalazł się na wojennej emigracji na Zachodzie (Francja, USA) i dopełnił życia Nowym Jorku, podobny był, w swoim ogólnym zarysie, do losu młodych Żydo-Polaków tego pokolenia. Literackie opus magnum jego życia to powieść „Sól ziemi” (1935), owoc jego przeżyć żołnierskich z czasu Wielkiej Wojny (1914-1918, służba w armii austriackiej), będąca jednym z najciekawszych artystycznie oskarżeń wojny w dziejach literatury polskiej i światowej.
Józef Wittlin – „Orfeusz w piekle XX wieku”, Instytut Literacki, Kraków 2021, tom. I i II, str. ISBN 978-83-66765-50-4, str. 552, tom 2, Kraków 2022, str. 568, , ISBN 978-83-66765-51-1

Poprzedni

Większość Polaków obojętnie przyjęła zagładę Getta

Następny

Z historycznej teki – Michał Bobrzyński