22 listopada 2024
trybunna-logo

Kawalec w Budce, czyli dylemat narodowy

Kij w mrowisko Wam dziś wrzucam, świadom konsekwencji czynu tego jak najbardziej. Będą protesty, będą obelgi, będą wszelkie pod adresem Pana Dariusza pretensje. Wiecie, gdzie wszystkie je mam, i z radością je w tym dostojnym miejscu kolekcjonuję.

Zapewne dotarła do Was wieść, że nowym wokalistą Budki Suflera został Jacek Kawalec, który ma być nowym Krzysztofem Cugowskim. Zaskoczyło to, i zbulwersowało , a nawet zaintrygowało rodzimy szołbiznes. Budka Suflera to przecież muzyczna legenda rocka i pop – rocka, grupa uwielbiana przez kolejne pokolenia rodaków, które w jej muzyce się zasłuchiwały, tą muzyką się radowały, a nawet przy niej się zakochiwały i tańcowały.
Nie wstyd się przyznać, ale i ja do tej grupy kulturalnych obywateli kraju nad Wisłą od wielu dekad należę. Konkretniej, od 1975 roku, kiedy to licealistą będąc, w radiowej „Trójce” usłyszałem ich pierwszy przebojowy kawałek „ Memu miastu na widzenia”. Ależ to było dla młodego Pana Dariusza zaskoczenie!
Działa w Polsce jak najbardziej polska kapela rockowa, która gra na światowym poziomie. Gra własne utwory hard-rockowe, klimatem muzycznym porównywalne do tego co wyczyniają w muzyce Deep Purple, Nazareth, Uriah Heep czy Budgie.
Muzycznie zaprzyjaźniłem się więc z Budką Suflera, na bieżąco poznając kolejne jej płyty i podróżując na koncerty, gdzie tylko się dało. Do dziś pamiętam jak olbrzymie wrażenie wywarła na mnie mało pamiętana dziś, kilkunastominutowa suita „Szalony koń”, dla mnie najważniejsze dzieło muzyczne Budki Suflera.
Utwór ze znakomitym tekstem, utwór muzycznie bardzo różnorodny, melodyjnie wielowarstwowy, no, co tu dużo pisać – wielki kawałek wielkiej Budki Suflera. Jak nie słyszeliście, koniecznie poszperajcie po internecie, gdzie „Szalonego konia” znajdziecie, a za tę muzyczną poradę dziękować mi będziecie.
Różnie się w mej ukochanej Budce przez dekady działo, zmieniali się muzycy i wokaliści. Nie zmieniały się tylko przebojowe kompozycje śpiewane przez kolejnych wokalistów.
Gdy Krzysztof Cugowski po raz pierwszy na Budkę się obraził, zastępowali go na kolejnych płytach i koncertach m. in. Romuald Czystaw, Stanisław Wenglorz, Felicjan Andrzejczak, Izabela Trojanowska czy Anna Jantar. Mało kto pamięta, ale przez Budkę przebiegł także Jan Borysewicz, twórca Lady Pank, który jest muzycznym autorem hiciora „ Nie wierz nigdy kobiecie”.
Budka działała i grała, bo tak naprawdę za jej sukcesami stali zawsze Romuald Lipko, kompozytor większości utworów i perkusista Tomasz Zeliszewski, współzałożyciel grupy.
Był też jej twarzą Krzysztof Cugowski, ale nie zawsze. Po śmierci Lipki sytuacja w grupie mocno się skomplikowała. Cugowski uznał śmierć Lipki za koniec grupy i odszedł, w przeciwieństwie do Zeliszewskiego, który uznał, że skoro jest społeczne zainteresowanie grupa powinna działać, koncertować i nagrywać kolejne płyty.
Po decyzji o kontynuacji, trzeba było zatrudnić nowego wokalistę, niekoniecznie jednego. Najpierw do teamu dołączył mało znany Robert Żarczyński a tuż po nim wybuchła kolejna muzyczna bomba. Wokalistą Budki ma być Jacek Kawalec. I dla mnie było to olbrzymie zaskoczenie.
Kawalca kojarzyłem sprzed lat jako prowadzącego ongiś bardzo popularne telewizyjne show „ Randka w ciemno”. Celebrytą Kawalec został, nijak z muzyką się nie kojarząc. A tu, proszę, taka niespodzianka. On ma być głosem legendarnej Budki Suflera.
Czym prędzej pobiegłem do youtuba, by wyszperać śpiewającego celebrytę. Ależ zaskoczenie mnie dopadło, gdy usłyszałem, jak on w domowych pieleszach wyśpiewuje kawałki np. Led Zeppelin.
Wykonywał je znakomicie, czuł bluesa, miał głos, miał czucie na tego rodzaju muzykę. Gdy prawda wyszła na jaw, ujawniła mi, że tenże celebryta Kawalec jak najbardziej nadaje się do tego, by na inną randkę w ciemno z muzyką rockową się udać. Wybrał sobie, dla własnych możliwości głosowych grupę idealnie mu pasującą, czyli Budkę Suflera. I w tym ambarasie rockowym znalazł się udanie.
Kawalec w Budce, a kto to jest? – zareagował Cugowski, poszukujący wciąż i słusznie, kolejnej muzycznej przystani.
Z Cugowskim nie raz zdarzyło mi się o wokalistach rockowych pogadać. On wie, kim są Robert Plant, Paul Rodgers, David Coverdale, czy Ronnie James Dio, gdyż to bliscy jego głosowi idole rocka.
Ale czy to ma oznaczać, że Cugowski, z jego mocnym głosem jest w Polsce niezastępowalny? Że nikt inny w Budce nie może go zastąpić? Otóż może. Jacek Kawalec takim głosem jest. Co oczywiście gromy oburzenia na jego obecność w Budce, uruchomiło. Szczególnie, po występie na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy u Jurka Owsiaka.
Internet oszalał w tej sprawie. Za, i przeciw. Nie muszę Wam chyba wyjaśniać, że za tym konfliktemk kryje się stare polskie powiedzonko, kasa, misiu, kasa.
Nic nie może przecież wiecznie trwać, śpiewa Cugowski w jednym z przebojów Budki Suflera. Jakże przekorne to dla mnie przesłanie. Uważam otóż, że nieprawdę Cugowski mi śpiewa.
Budka Suflera ma wiecznie grać. I trwa mać.

Poprzedni

Duńskie sztuki współczesne na przestrogę

Następny

Groźba silniejsza od ruchu