16 listopada 2024
trybunna-logo

Dziewięć macek zła

„Większe zło” Arkadiusza Stempina, historyka, politologa, watykanisty, historyka kościoła, znawcy historii Niemiec, profesora uniwersytetu we Freiburgu wypada zaliczyć do gatunku określanego jako reportaż historyczny. Jego książka sygnalizowana jest na okładce i karcie tytułowej jako rzecz o „politycznych zabójstwach, krwawych zamachach, kościelnych spiskach”.

Jest tych historii dziewięć: o skrytobójstwie dokonanym przez KGB w Londynie na bułgarskim pisarzu-dysydencie Gieorgiju Markowie, o terrorze RAF (czyli m.in. tzw. grupy Baader-Meinhoff) w Niemczech Zachodnich (NRF) lat siedemdziesiątych, o mordzie dokonanym przez argentyńską juntę generała Videli na niemieckiej aktywistce społecznej Elisabeth Käsemann, o zabójstwie arcybiskupa Oscara Romero przez krwawą dyktaturę w Salwadorze, o zamachu na Jana Pawła II na placu świętego Piotra, o nie wyjaśnionej do dziś zbrodni na premierze Szwecji Olofie Palme, o jedynym księdzu katolickim, który padł ofiarą mafii, choć przez dziesięciolecia nie wchodziła ona w konflikt z kościołem katolickim, o zabójstwie premiera Izraela Icchaka Rabina, a także o serii zbrodni na opozycjonistach dokonanych „na zlecenie Kremla”.
Odniosę się tylko do jednej z tych ponurych opowieści, mającej pośrednio kontekst polski, jako że pojawia się w niej postać papieża Wojtyły.
I nie mam na myśli zamachu dokonanego na niego przez Mehmeta Alego Agcę, lecz wojtyłowy wątek z historii poświęconej zabójstwu dokonanym na arcybiskupie Romero. Junta salwadorska prześladowała, z jednej strony, duchownych występujących w obronie terroryzowanego społeczeństwa.
Z drugiej strony, część salwadorskich hierarchów z juntą kolaborowała. Romero chciał zapoznać papieża Wojtyłę z tą sytuacją, licząc na jego wsparcie. W tym celu poleciał do Watykanu, w nadziei uzyskania papieskiej audiencji. Jednak mimo pomocy jezuitów nie udało mu się to. Wszedł więc w tłum na placu świętego Piotra jako zwykły pielgrzym, a gdy Wojtyła przechodził w pobliżu, zawołał: „Jestem arcybiskupem Salwadoru! Proszę o audiencję!”, na co usłyszał błyskawiczną, nieprzyjazną ripostę: „Niech się ekscelencja strzeże przed komunizmem”.
Mimo to Wojtyła audiencję wyznaczył. Jednak, gdy Romero chciał mu wręczyć dokumenty na temat dramatycznej sytuacji w Salwadorze, Wojtyła nawet nie wyciągnął po nie ręki i namawiał go do troski o lepsze relacje z bandyckim reżimem rządzącym Salwadorem.
Wojtyła okazał się ohydnym, jaskiniowym antykomunistą, który przedłożył dobre relacje z kryminalnym reżimem nad los Romero i brutalnie uciskanych salwadorczyków.
Podobnie zachował się legitymizując krwawy reżim Pinocheta podczas swojej wizyty w Chile, a podczas wizyty w Nikaragui wygrażał palcem księdzu Cardenalowi za jego zaangażowanie w kwestie społeczne na gruncie teologii wyzwolenia.
Wypada też dodać, że książka Stempina jest solidną pracą opartą na źródłach, nie chałturą typu „kopiuj wklej” w przerwie w pracy naukowej. Oparte na rozległej literaturze wyliczonej w bibliografii dzieło Stempina opowiada przy okazji o sporym kawałku historii ostatniego ćwierćwiecza XX wieku. A przy tym to bardzo atrakcyjna lektura. „Ten reportaż historyczny, rozpoczynający się od klasycznego zamachu przeprowadzonego w Londynie za pomocą bułgarskiego parasola, przypomina mroczny thriller. W stu procentach oparty na faktach”.

Arkadiusz Stempin – „Większe zło”, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2021, str. 557, ISBN 978-83-268-3049-5

Poprzedni

Był sobie Edward Gierek…

Następny

48 godzin sport