21 listopada 2024
trybunna-logo

Czerwone jabłuszko przekrojone na krzyż

Sto lat historii ma już ta nasza współczesna, niepodległa państwowo Polska.

Setkę nieczystą. Wstrząśniętą wojną i okupacjami. Zmieszaną repatriacjami, migracjami, rewolucjami społecznymi i reformami.
Pierwsze jej dwadzieścia lat upłynęło w II Rzeczpospolitej. Postępowej i demokratycznej w czasie swych narodzin. Z biegiem lat coraz bardziej brunatniejącej i zamordystycznej.
Potem sześć lat wojny. Po niej polskie życie było już bez Żydów, Niemców, Ukraińców, Białorusinów. Pozostał tylko „królewski szczep Piastowy”.
Powojenna Polska Ludowa przeżyła, do tej pory, najdłużej z trzech, zmieszanych w tej setce państw polskich. Pomimo rewolucji społecznych, przełomów, okresów błędów i wypaczeń, małych stabilizacji. Polskich październików, marców, czerwców, grudniów i sierpni.
Polska Ludowa przypomina mi lotos. Choć korzeniami wyrasta z mętnego, czasem śmierdzącego mułu, to jakże w końcu pięknie zakwita. I owocuje też pożytecznie.
Trzecią Polską w tejże setce jest już ponad trzydziestoletnia III Rzeczpospolita.
Demokratyczna i postępowa w czasie swego powstawania. Ale od lat przynajmniej siedmiu strasząca swą bliźniaczą siostrą. Zapowiadaną i konsekwentnie, choć na szczęście nieporadnie, realizowaną IV Rzeczpospolitą.
Czy weszliśmy właśnie w „wieki ciemne”? Recydywę „bezrozumnych” czasów średniowiecznych lub antyoświeceniowych czasów „saskich”?
Albo, co gorsza, rządów maniakalnej „grupy rekonstrukcyjnej” zamierzającej odtworzyć nam „Polskę sanacyjną”?
O tym właśnie, i wielu innych, fundamentalnych dziś problemach, poczytać możecie w „Kronikach czasów bezrozumnych.” Sławomira J. Tabkowskiego. Polskiego „postępowego” inteligenta. Reprezentanta endemicznego gatunku ludzkiego żyjącego na polskich ziemiach od końca XIX wieku. Gatunku rozmnożonego szczególnie w czasach Polski Ludowej. Wykreowanego wtedy przez wielkie reformy społeczne. Melioracje, industrializację, urbanizację, i przede wszystkim powszechną edukację.
I jednocześnie gatunku ludzkiego kreującego tamte przemiany. Podmiotu i przedmiotu Historii w jednym. Gatunku romantyków wielkich socjalistycznych budów i geopolitycznych, patriotycznych oportunistów. Zachłyśniętych lotem do dziejowego, postępowego słońca.
Na co dzień po Cybulsku powtarzających o swej odpowiedzialności „za Rzeszowskie i Kieleckie”.
Dziś, w tej III i IV Rzeczpospolitej, ten endemiczny inteligencki gatunek zwyczajnie wymiera. Dawnych reporterów, redaktorów i poetów zastępują korpoludki i influencerzy.
Polska Ludowa, wedle aktualnych propagandowych klisz ma pozostać na wieki wieków amen „czasami słusznie minionymi”. Potępiona, skazana na powszechne zapomnienie.
Podobnie jak związana z nią polska inteligencja, jej życiowy dorobek i etos
Ale te „Kroniki czasów bezrozumnych” to kolejne zwycięstwo naszej, inteligenckiej pamięci, naszego dorobku nad programowym nieuctwem herosów nowej epoki. Namacalny dowód, że nie byłoby sukcesów i porażek nowej III Rzeczpospolitej bez dorobku naszej Polski Ludowej. Naszych porażek i sukcesów.
Dziś mamy już Polskę niepodległą państwowo, pluralistyczną politycznie, staro nowoczesną. Mamy to czerwone jabłuszko przekrojone na krzyż.
Czy już dostatecznie wybiliśmy się na naszą niepodległość intelektualną?

Poprzedni

Jakie czasy – każdy widzi

Następny

Zanim podłączą nasze mózgi