22 listopada 2024
trybunna-logo

„Błyskawice” – Jakobini” – „Terror”. Trylogia rewolucyjna

Gdy kilka lat temu sięgałem po przedwojenne wydanie powieści „Terror” Teodora Jeske-Choińskiego dawno już miałem za sobą lekturę jego „Błyskawic”, wydanych w latach 90-tych przez jakieś wydawnictwo od „romansów” historycznych, a o istnieniu powieści „Jakobini” jeszcze nie wiedziałem, choć negatywną, acz namiętną fascynację tego pisarza okresem Wielkiej Rewolucji Francuskiej znałem z jego brawurowego pamfletu „Psychologia rewolucji francuskiej”.

Jest interesującym, paradoksalnym i nieco zagadkowym zjawiskiem, że literatura polska jest bogatsza, a w każdym razie nie uboższa w liczbę ważnych utworów literackich poświęconych Wielkiej Rewolucji Francuskiej niż literatura francuska, w końcu ojczyzna tejże Rewolucji (dalej: WRF).
Mam na myśli oczywiście literaturę piękną, prozę, a nie historiografię naukową i eseistykę historyczną, bo ta jest we Francji niezmiernie obfita, a samych biografii Mirabeau, Robespierre’a, Marata, Dantona i innych protagonistów WRF jest co najmniej po kilka, o ile nie po kilkanaście, nie mówiąc już o dziesiątkach syntez i tysiącach publikacji szczegółowych. Tymczasem wysokoartystycznej prozy czy tekstów scenicznych poświęconych WRF jest w obszarze literatury francuskiej zadziwiająco niewiele. Nie ma n.p. w prozie francuskiej ani jednej epickiej syntezy lat 1789-1794, choć są syntezy okresów o wiele mniej dramatycznych i mniej brzemiennych w skutki (n.p. „Saga rodu Pasquier” Georgesa Duhamel i kilka innych podobnych gatunkowo).
Poza Wiktorem Hugo żaden pisarz francuski nie podjął próby panoramicznego spojrzenia na Rewolucję, choć przecież i jego powieść „Dziewięćdziesiąty trzeci” nie jest syntetycznym ujęciem całego okresu WRF, a tylko obrazem jej tytułowego wycinka, wyjąwszy najwspanialsze partie powieści, m.in. swoiście reporterski, błyskotliwy opis Konwentu i „Paryża czasów Rewolucji”, które są swoistą namiastką – ale zaledwie namiastką – takiej syntetycznej panoramy. Istnieje też powieść Anatola France „Bogowie łakną krwi”, z akcją osadzoną w okresie Terroru, ale to typowa powieść popularna, w konwencji przygodowej, koncentrująca się na indywidualnych losach bohaterów z ludu.
Dramat francuski również jest zaskakująco ubogi w teksty dotyczące Rewolucji i poza dramatami politycznymi z cyklu „Teatr Rewolucji” Romain Rollanda trudno wskazać inne ważne tytuły o tej tematyce. Być może istnieje w obszarze literatury francuskiej większa liczba tytułów prozatorskich poświęconych tematycznie WRF, ale jeśli tak, to jest to raczej piśmiennictwo „autarkiczne”, nie przekładane na inne języki, funkcjonujące jedynie we francuskim obiegu literackim i to nie na poziomie literatury najwyższej kategorii, a tym bardziej wielkiej klasyki.
Tymczasem w literaturze polskiej, kraju, który nie przeżył niczego co choćby w minimalnym stopniu przypominało by WRF, powstały dwa spośród sześciu najwybitniejszych w historii dramatu europejskiego utworów osnutych wokół problematyki WRF – „Sprawa Dantona” i „Termidor” Stanisławy Przybyszewskiej. Pozostałe, to wspomniany trójcykl dramatyczny Rollanda, oraz „Śmierć Dantona”, wybitne dzieło niemieckiego romantyka Georga Büchnera.
Także w dziedzinie prozy powieściowej polscy pisarze „wyręczyli” francuskich. W tomie „Nil desperandum”, stanowiącym część powieściowej trylogii „Rok 1794” Władysława St. Reymonta, poświęconej Insurekcji Kościuszkowskiej, WRF dotyczy obszerny rozdział osnuty wokół wizyty we Francji delegacji polskiej, która bezskutecznie próbowała uzyskać od Komitetu Ocalenia Publicznego i Konwentu pomoc w walce o ocalenie niepodległości.
Rozdział ten stylistycznie przypomina nieco „Dziewięćdziesiąty trzeci” Hugo, zawiera nie tylko ponury obraz okresu Terroru, ale także swoistą, krótką syntezę personalnej i politycznej sytuacji we Francji. W trybie relacji pojawiają się w tym rozdziale liczne, czołowe postacie Rewolucji, m.in. Danton i Robespierre, a bliski współpracownik tego drugiego, Georges Couthon pojawia się nawet bezpośrednio, jako jedna z postaci, w scenie spotkania i rozmowy z polskim delegatem.
Jednak obszerny, syntetyczny obraz Wielkiej Rewolucji Francuskiej stworzył Teodor Jeske Choiński (1854-1920), pisarz, krytyk literacki, dramaturg, autor szeregu powieści historycznych osnutych wokół dziejów Polski i Europy (m.in. „Tiary i korony”). Jeske-Choiński, pisarz o poglądach konserwatywnych, prawicowych, ultrakatolickich, między innymi współpracownik konserwatywnego „Słowa” i nacjonalistycznego, zabarwionego antysemityzmem pisma „Rola”, można by rzec – wzorcowy reakcjonista, obdarzony był jednak talentem tworzenia barwnych dynamicznych opowieści, kierowanych do szerokiej publiczności, a więc obficie naszpikowanych akcentami przygodowymi, sensacyjnymi, romansowymi.
Talent Jeske-Choińskiego nie dorównywał talentowi największych prozaików polskich, takich jak Sienkiewicz, Prus, Reymont czy Żeromski. Fakturze jego prozy brakuje epickiej gęstości, wytrawnego stylu, myślowej i psychologicznej głębi postaci, głębokiej, realistycznej egzystencjalnej prawdy „świata przedstawionego” i „optycznego” rozmachu.
Jeske Choiński raczej „sprawozdaje” obraz opisywanego świata niż go tworzy, a jego narracja jawnie nasycona jest tendencją polityczną, którą była żarliwa nienawiść do Rewolucji Francuskiej i do wszelkich idei postępowych, a jednocześnie dość bezkrytyczną idealizacją tradycyjnego świata chrześcijańskiego i jego przeszłości. Sytuacje i dialogi (często zbyt referencyjne w treści) sprofilowane zostały według utartych szablonów wyobrażeniowych, schematycznie, a postacie zarysowane zazwyczaj tendencyjnie, zgodnie z duchem pamfletowym, w zależności od sympatii autora.
Przeciwnicy i ofiary Rewolucji pokazywani są zazwyczaj jako postacie szlachetne, pozytywne (acz nie pozbawione wad, jak n.p. postać słabego charakterologicznie, bezwolnego i biernego Ludwika XVI), a jej koryfeusze jako ohydne, karykaturalne indywidua (Marat, Danton, Robespierre). Jego prozie brakuje rzeczywistej lub potencjalnej niejednoznaczności właściwej dojrzałemu artyzmowi literackiemu.
Świat powieści Jeske-Choińskiego jest z góry zdeterminowany światopoglądem autora, tendencyjny.
Oto próbka stylu Jeske-Choińskiego z tomu „Jakobini”: „Danton nie potrzebował utalentowanych i pomysłowych głów – sam starczył za wszystkich jakobinów – lekceważył uczciwych ideologów (…) potrzebował tylko urodzonych katów, którzy z rozkoszą kąpaliby się w morzu krwi. (…) wybrał najkrwawsze bestie i złożył z nich komitet szpiegów, denuncjantów i morderców”. (…) Ruchem dzikiego zwierzęcia skoczył Marat na podwyższenie (…) Miał na sobie swoje zwykłe, cuchnące łachmany, swoje skórzane spodnie woźnicy, a na głowie brudną, czerwoną chustkę, zawiązaną po chłopsku… – Zabić, zabić – wrzeszczał głosem opętanego – pozabijać wszystkich, którzy ośmielają się szemrać przeciw rządom ludu”.
Walorami prozy Jeske-Choińskiego jest jak widać barwność opisu, dynamika narracji, dosadnie i wyraziście zarysowane sylwetki. Dlatego mimo wspomnianych mankamentów, jego trylogię czyta się znakomicie.
Mimo wszystko jest w niej barwa i rozmach opowieści, w której miłość dwojga młodych i szlachetnych (stały motyw) miesza się z obrazkami obyczajowymi i politycznymi z życia francuskiej prowincji i Paryża, rewolucyjnych i arystokratycznych salonów, dworu królewskiego, redakcji gazet i kancelarii adwokackich, mieszczańskich i kupieckich domów, sankiulockich spelunek oraz ulicy. Przez trzy powieści przewija się długa sekwencja historycznych wypadków rewolucyjnych i bogata galeria postaci, historycznych i fikcyjnych, na ogół sprofilowanych nieco „szopkowo”, „komiksowo”, nie pogłębionych w duchu realizmu psychologicznego, ale zarysowanych żywo, sugestywnie, często z dodatkiem humoru, mieszających się ze sobą w jednym wielkim kłębowisku.
Trylogię tworzą powieści: „Błyskawice”, „Jakobini” i „Terror”, a każda z nich obejmuje inną fazę Rewolucji.
Pierwsza dotyczy okresu od pierwszych „pomruków” zbliżającej się rewolucji, zdobycie Bastylii i następujący po niej czas pozornego spokoju politycznego, który trwał – z grubsza biorąc – do wiosny 1791 roku.
Druga, „Jakobini”, opowiada o latach 1791-1793, kulminacyjnej fazie Rewolucji, obaleniu monarchii i egzekucji króla.
Trzecia, jak wskazuje tytuł, traktuje o najbardziej krwawym i zarazem schyłkowym okresie Rewolucji, 1793-1794, zakończonej wypadkami Termidora. Trylogia „Błyskawice”, „Jakobini”, „Terror” to wyborna, zajmująca lektura, która jednych być może zachęci do głębszego i bardziej zniuansowanego poznania historii WRF, jeszcze innych rewolucją zafascynuje lub do niej zniechęci, a jeszcze innym podniesie swoim dynamizmem i dramatycznym nastrojem poziom adrenaliny.

Teodor Jeske-Choiński – „Błyskawice”, „Jakobini”, „Terror” – Wydawnictwo Diecezjalne, Sandomierz 2019 – „Błyskawice”, str. 558, ISBN 978-83-810-1243-0; „Jakobini”, str. 662, ISBN 978-83-810-1252-2; „Terror”, str. 606, ISBN 978-83-810-1279-9

Poprzedni

Teatr okiem i umysłem Pawła Hertza

Następny

Nowa wojna trzydziestoletnia – kolejny wymiar