Nieczęsto z takim zaciekawieniem wypatruję kontynuacji czy kolejnego tomu jakiejś powieści, opowieści czy eseju, jak wypatrywałem drugiego tomu „Berlina. Metropolii Fausta” Aleksandry Ritchie. W tym przypadku mamy do czynienia z historycznym esejem (wspaniałym) o ważnym mieście europejskim. A ponieważ od ukazania się pierwszego tomu upłynęło już półtora roku, więc nie obejdzie się bez przypomnienia najpierw jego zawartości.
Znamienne, że słowo „Berlin”, nazwa wielkiego europejskiego miasta, stolicy Niemiec, nie budzi w pierwszym rzędzie skojarzenia z turystyką, choć są tu wspaniałe obiekty i miejsca do zwiedzania, jak Wyspa Muzeów, monumentalny gmach Reichstagu, melancholijna aleja Unter den Linden uwieńczona Bramą Brandenburską, elegancka Kurfűrstendamm, imponująca aleja Wilhelmstrasse, park Tiergarten ze strzelistą Siegessaule czy naznaczona resztkami dawnego klimateu proletariackim dzielnica Kőpenick, elegancki Charlottenburg i położony na obrzeżach miasta kompleks wzniesiony przez pruskich Fryderyków z pałacem Sans Souci, legendarna siedziba Fryderyka II Wielkiego w Poczdamie (Potsdam).
Tytuł „Berlin. Metropolia Fausta” jest nieco zwodniczy, jako że postać Fausta nie tylko nie jest związana z Berlinem, ale w poemacie Goethego nazwa miasta nawet się nie pojawia.
Ritchie potraktowała postać Fausta jako ogólną figurę symboliczną kojarzącą się z kulturą niemiecką i losami miasta. „Berlin. Metropolia Fausta”, to naukowa, choć wolna od nadmiaru formalnego naukowego sztafażu, z cechami eseju opowieść o historii miasta. Pierwszy tom obejmuje okres od powstania miasta do „szalonych lat dwudziestych” XX wieku, z ich legendą ekspresjonizmu, także w kinie niemieckim, z teatrem Bertolta Brechta, kompozycjami Kurta Weila, z klimatem oddanym w słynnej „Operze za 3 grosze”.
To opatrzona bogatym aparatem przypisów fascynująca opowieść o mieście, które analogicznie jak Warszawa, choć oczywiście jednocześnie zupełnie inaczej, było i jest miastem granicznym, łączącym w sobie cechy miasta zachodniego i środkowoeuropejskiego, nie bez pewnych także akcentów miasta wschodnioeuropejskiego. Berlin łączy z Warszawą także pewien stan odwiecznego stawania się, bycia w permanentnym „in statu nascendi”. Każdego środkowo- czy wschodnioeuropejczyka, który znajdzie się w Berlinie uderzy jego urbanistyczny klimat bliski tej właśnie części Europy, a słabo kojarzący się z europejskością zachodnią.
Być może jakaś część wyjaśnienia tego zjawiska kryje się w początku opowieści Ritchie, o tym, że legiony rzymskie dotarły do Kolonii, Regensburga, Akwizgranu czy Monachium i tam zakładały osady, ale tam, gdzie dziś Berlin.
Do bagien rozciągających się wzdłuż Sprewy Rzymianie nie dotarli, nie sięgnęli Lasu Teutoburskiego, przez co Berlin nie tylko nie ma rodowodu rzymskiego, ale też zaznacza się w nim „ciężki”, także urbanistycznie, duch tych ziem, odległy od „rzymskości”, „łacińskości”, bliższy raczej zachodniej Słowiańszczyźnie (Łużyczanie), która tu dość głęboko sięgała.
Dlatego korzenie geniusa loci Berlina sięgają zaledwie XIX wieku, a ich ważnym inspiratorem był Johann Gottlieb Fichte, „praszczur” niemieckiego nacjonalizmu. Z jego pomocą, wspartą germańskimi baśniami, duchem gotyckich katedr, powstawała poezja niemieckiej tęsknoty, patriotyczne i romantyczne pieśni, rodził się późniejszy niemiecki nacjonalizm.
Nie przypadkiem niemiecki hełm wojskowy, tzw. pickelhauba swoją formą nawiązuje do gotyku. W tej epoce narodził się też niemiecki „weltschmertz”, czyli ból istnienia. Ofiarą tego bólu istnienia padł m.in. wybitny dramaturg Heinrich von Kleist popełnił samobójstwo w 1811 roku w wodach podberlińskiego wtedy jeziora Wannsee. Jednak XIX-wieczny Berlin to także wykładana tu myśl Georga Friedricha Hegla. Atmosferę duchową Berlina tamtej epoki oddaje m.in. proza Teodora Fontane, w tym powieść „Effie Briest”, z rzadka pojawia się ona w opowiadaniach E.T.A. Hoffmana. Choć jednak nazwa Berlina była wzmiankowana w XIII wieku, to pierwszą wielką epoką w jego dziejach, fundamentem jego tradycji okazały się lata 1740-1786, czyli czasy panowania Fryderyka II Wielkiego, „Wielkiego Fryca”, po którym pozostał wspaniały kompleks parkowo-pałacowy z Sans Souci w Poczdamie i którego upamiętnia pomnik na prestiżowej Unter den Linden. Wcześniej Berlin był miastem przy wojskowym garnizonie i dopiero wiek XIX wprowadził go do europejskiej historii. W 1806 roku, 20 lat po śmierci „Wielkiego Fryca” do Berlina wkracza ze swoją armią Napoleon, a powracając w 1813 roku po przegranej ostatecznie wojnie zabiera do Paryża sławną kwadrygę z Bramy Brandenburskiej, która powróci na nią dopiero w 1848 roku, w rezultacie Wiosny Ludów.
Jednak stolicą zjednoczonych Niemiec stał się Berlin dopiero w 1871 roku, co zostało oficjalnie ogłoszone przez kanclerza Bismarcka. W 1918 roku wilhelmińskie Niemcy przegrały wywołaną przez siebie wojnę, a rok później powstała Republika Weimarska.
Berlin to także jedno z centrów międzynarodowego ruchu robotniczego, miejsce pobytów m.in. Lenina i miejsce śmierci Róży Luksemburg I to właśnie ten okres, trwający do zdobycia władzy przez Hitlera w 1933 roku stworzył prawdziwy genius loci Berlina, jego nastrój i legendę. Dziś w tle klimatu duchowego Berlina jest między innymi proza takich pisarzy jak Alfred Dőblin, którego powieść „Berlin Alexanderplatz” jest syntezą (także topograficzną) obrazu miasta tej epoki (nazywaną berlińskim „Ulissesem”), dramaturgia Bertolta Brechta.
Berlin tej epoki to także sławna historia „Kapitana z Kőpenick”, świetnie oddana przez Karla Zuckmayera w sztuce pod takim tytułem, satyrze na niemiecki militaryzm (legendarna piwiarnia o nazwie „Hauptmann von Kőpenick”, związana z ta historią istnieje do dziś, we wschodniej dzielnicy Kőpenick u zbiegu Mahlsdorferstrasse i Stellingdamm, ocalał też miejscowy ratusz, w którym rozgrywa się część akcji).
Fragment tkanki Berlina tamtych czasów oddają też powieści dla młodzieży: Karla Mundstocka „Ali i jego banda”, której akcji rozgrywa się w robotniczym Kreuzbergu (Manteuffelstrasse, Kőpenickerstrasse, Lauseplatz, Prenzlauerstrasse, kościół św. Tomasza) czy Ericha Kästnera („Emil i detektywi”).
Atmosferę Berlina w okresie Wielkiej Wojny (1914-1918) oddają też fragmenty polskiej powieści Andrzeja Struga „Żółty Krzyż” (1933), której główna bohaterka, międzynarodowa gwiazda filmowa Eva Evard związana jest z wytwórnią filmową „Mundusfilm”, którą pisarz usytuował przy Klosterstrasse, nieopodal Alexanderplatz, a jej mieszkanie w barokowym pałacu przy Keithstrasse 8, a także w hotelach: „Windsor” przy Behrenstrasse 64/65 i przy Kaiserwilhelmstrasse.
Atmosferę miasta tej epoki współtworzy też kino, dzieła ekspresjonizmu oraz tzw. kammerspielu, takie jak „Gabinet doktora Caligari” Roberta Wiene (1919), „Portier z hotelu Atlantic” Friedricha Wilhelma Murnau (1924), a także „Zmęczona śmierć” (1921), „Doktor Mabuse” (1922), „Metropolis” (1926), „M-morderca” (1931), „Testament doktora Mabuse” (1932) Fritza Langa, a także – pośrednio- jego „Zygfryd” i „Nibelungi” (1924), poetycka ekranizacja starogermańskiej legendy.
W „Błękitnym aniele” Josefa von Sternberga” (1930) jedną ze swoich najważniejszych ról zagrała Marlena Dietrich (i zaśpiewała najsławniejszą piosenkę), jedna z ikon przedhitlerowskiego Berlina, pochowana w jej mieście w 1992 roku na cmentarzu Stadtischer Friedhoff III, po wielu dziesięcioleciach życia na emigracji, głównie w Paryżu.
Poza „Portierem z hotelu Atlantic” Berlin nie jest topograficznym miejscem akcji, ale to jego duch i nastrój się w nich odzwierciedla. Z klimatem kina tej epoki wiąże się też usytuowany przy Unter den Linden 77 hotel „Adlon” w którym nakręcono sceny filmu „Ludzie z hotelu” (1932) z Gretą Garbo w roli głównej. Tom drugi powieści obejmuje okres od Republiki Weimarskiej, poprzez czasy hitleryzmu i II wojny, okres powojenny z podziałem miasta na dwie części.
Właśnie to ideologiczne oraz urbanistyczne, estetyczne rozdwojenie miasta jest wiodącym tematem drugiego tomu. Berlin, który tak długo się tworzył, po zjednoczeniu Niemiec i obu części Berlina, musiał po 1989 roku stworzyć się jeszcze raz, jako nowa stolica państwa.
Okres, który obejmuje drugi tom, nie jest tak malowniczy, tak naznaczony specyficzną atmosferą i estetyką, jak „stare Niemcy”, nawet bismarckowskie i wilhelmińskie.
Jest natomiast niezmiennie fascynujący, ale kto nie czytał tomu pierwszego, powinien go przed lekturą drugiego przeczytać, bo inaczej poznanie „metropolii Fausta” będzie niekompletne.
Alexandra Ritchie – „Berlin. Metropolia Fausta”, tom II, przekł. Maciej Antosiewicz, Grupa Wydawnicza Foksal (WAB), str. 814, ISBN 978-83-280-9263-1