29 listopada 2024
trybunna-logo

Zęby na wagę złota

Stan uzębienia to najlepsze kryterium pozwalające odróżnić zamożnych Polaków od tych biedniejszych

Jeden z naszych Czytelników miał chory ząb. Zdarzyło mu się to pod dłuższej przerwie, toteż doznał zrozumiałego szoku, gdy przyszło do płacenia za usługę dentystyczną.
Jest on wprawdzie ubezpieczony, ale w polskich przychodniach nie refunduje się najpotrzebniejszego i najważniejszego zabiegu, jakim jest leczenie kanałowe, pozwalające skutecznie uratować ząb.
Refunduje się natomiast ich wyrywanie, toteż wielu ludzi woli dać sobie wyrwać bolący ząb za darmo, zamiast leczyć go za setki złotych.

I drogo, i boli

Niestety, nasz Czytelnik mieszka w Warszawie, gdzie opieka stomatologiczna nie jest tania. Zasięgał języka, aby znaleźć możliwie niedrogą przychodnię. Ostatecznie skończyło się na trzech wizytach, gdzie za leczenie kanałowe jednego zęba, plus prześwietlenie, musiał zapłacić 830 zł – czyli tyle ile za tygodniowy wypoczynek w kraju. Nic dziwnego, ze stan uzębienia jest dziś podstawowym kryterium, pozwalającym odróżnić ludzi zamożnych, od tych biedniejszych.
Dziś średnie ceny usług dentystycznych to 150-200 zł za plombę, 350 – 600 zł za leczenie kanałowe, oraz 3 – 5 tys zł za jeden implant. Są to porażające ceny, odpowiadające kosztom konsultacji lekarskich w przychodniach profesorskich.
I nic tu się zmieni, bo nie ma żadnych pomysłów, aby leczenie dentystyczne objąć ubezpieczeniem społecznym – choć oczywiście nie ma także żadnych powodów, aby trzeba było za nie płacić (naturalnie oprócz chęci zaoszczędzenia przez państwo na wydatkach społecznych).

Dentyści na kredyt

Ci co mają zdolność kredytową, chcąc uniknąć rujnujących wydatków na dentystów, biorą więc kredyty. Chętnie udziela ich kilka banków komercyjnych w Polsce., a pożyczyć można do 50-60 tysięcy, spłacane maksymalnie przez pięć-sześć lat.
To jednak rozwiązanie nie dla wszystkich, lecz tylko dla tych, co mają regularne zarobki i nie są zatrudniani na umowach śmieciowych. Niestety, innego sposobu, pozwalającego ograniczyć wysiłek finansowy nie ma, toteż kredyty trzeba brać. W rezultacie, już ponad 30 proc. Polaków korzystających z leczenia ortodontycznego i kanałowego bierze kredyty, oczywiście stosownie oprocentowane, nawet na 15 proc. rocznie. Innym zostaje zaś wyrywanie. Za ekstrakcję na razie nie trzeba jeszcze płacić.

Poprzedni

Dramat Milika

Następny

Radwańska zbiera siły na Singapur