23 listopada 2024
trybunna-logo

Zanim kupimy coś niepotrzebnego

Im jesteśmy zamożniejsi, tym więcej rzeczy uważamy za absolutnie dla nas niezbędne.

Aż 84 proc. Polaków przyznaje, że w ich mieszkaniach zalegają niepotrzebne i nieużywane przedmioty. Często jest ich więcej niż sto, a czasami tak dużo, że trudno oszacować liczbę – wynika z badania przeprowadzonego przez SW Research w styczniu 2020 r. na zlecenie Gumtree.pl.
Większość z nas nie ma pomysłu, jak nieprzydatnym rzeczom nadać „drugie życie”. To niepokojące nie tylko dlatego, że niedostateczna jest nasza wiedza na temat możliwości ponownego wykorzystania przedmiotów. Problemem jest również rosnący konsumpcjonizm, który w skali globalnej przekłada się na nadmierną eksploatację dostępnych na Ziemi zasobów.
Dekonsumpcja – to postawa polegająca na świadomym ograniczeniu konsumpcji do niezbędnego minimum. Wciąż jest ona bardziej modnym hasłem, niż światopoglądem większości polskiego społeczeństwa – bo 4 na 10 mieszkańców naszego kraju kupuje zbyt dużo w stosunku do swoich aktualnych potrzeb. Choć wciąż konsumujemy mniej niż mieszkańcy najbogatszych krajów Europy Zachodniej (ale z roku na rok nadrabiamy ten dystans.)
W wspomnianym badaniu mieszkańcy Polski zostali poproszeni o oszacowanie, ile niepotrzebnych przedmiotów znajduje się w ich domach. Co trzeci respondent stwierdził, że ich liczba wynosi od 1 do 20. 24 proc. uznało, że ma takich rzeczy między 21 a 50, a około 8 proc. – więcej niż 100 (co chyba należy uznać za zaniżony odsetek). Tylko 16 proc. zapytanych odpowiedziało, że nie ma ich w ogóle, a 15 proc. udzieliło odpowiedzi „nie wiem, ale bardzo dużo”.
Ciekawe, że najmniej zbędnych rzeczy mają osoby między 50 a 65 rokiem życia – jeden na pięciu zapytanych z tej grupy wiekowej uważa, że nie ma ich wcale. Podobnie deklaruje 28 proc. Polek i Polaków o dochodzie powyżej 5000 złotych miesięcznie.
Z badania Gumtree wynika, że o dziwo, niepotrzebne przedmioty najczęściej przechowują Polacy o najniższych dochodach. W przypadku respondentów zarabiających poniżej 1000 złotych miesięcznie, odsetek ten wynosi 47 proc. Z kolei do śmieci zbędne rzeczy najczęściej wyrzucają Polacy otrzymujący na rękę między 3001 a 5000 złotych (35 proc) oraz powyżej 5000 złotych (30 proc.) Zapewne te dane wynikają z faktu, iż w miarę wzrostu dochodów, rośnie też liczba rzeczy uważanych przez nas za niezbędne.
Nie ma natomiast znaczących różnic między kobietami i mężczyznami – zarówno panie, jak i panowie mają tendencję do chomikowania. Najczęściej w polskich mieszkaniach zalegają ubrania – 35 proc. ankietowanych wskazało, że to właśnie odzież w niewłaściwym rozmiarze czy po prostu taka, która przestała nam się podobać, stanowi największą część niepotrzebnych i nieużywanych rzeczy w naszych zbiorach.
Na drugiej pozycji uplasowały się bibeloty i ozdoby, które kurzą się w domach 21 proc. respondentów. Kolejne miejsca zajęły zabawki (14 proc.), książki (13 proc.), przybory kuchenne i naczynia (9 proc.) oraz buty (7 proc.).
Niepotrzebne ubrania nieco częściej przechowują mężczyźni (39 proc.) niż kobiety (32 proc.). Panie uważają, że prawie wszystkie ciuchy są im niezbędne. Poza tym, chętniej gromadzą nieczytane książki (16 proc. w porównaniu do 9 proc. u panów).
Rosnąca konsumpcja to zjawisko, które w przestrzeni publicznej do niedawna było przedstawiane przede wszystkim jako coś pozytywnego. Wpływ na to miały z pewnością konsekwencje przełomu politycznego roku 1989, po którym Polska wkroczyła w erę kapitalizmu. Niedostępne w gospodarce niedoboru przedmioty, zaczęły nagle być na wyciągnięcie ręki, a Polacy zapragnęli posiadać ich jak najwięcej.
– Ten trend się zmienia, ponieważ coraz więcej osób myśli o tym, jaką planetę zostawi swoim dzieciom i wnukom. Również najmłodsze pokolenie zaczyna mieć świadomość znaczenia działań w duchu zero waste – komentuje wyniki badania Katarzyna Merska z Gumtree.
Co piąty mieszkaniec Polski przekazuje nieużywane przedmioty organizacjom charytatywnym. Podobny odsetek oddaje je bliskim. Najczęściej wolimy jednak… nic z nimi nie robić. Aż 38 proc. zapytanych Polek i Polaków stwierdziło, że zbędne rzeczy po prostu zalegają w ich mieszkaniach. Jedna na cztery osoby wyrzuca je do kosza na śmieci, a 9 proc. badanych to, co zalega w domach, sprzedaje w internecie. Ten ostatni trend trzeba ocenić pozytywnie, bo w dobie powszechnej cyfryzacji, takie rzeczy możemy z powodzeniem sprzedawać za pośrednictwem rozmaitych portali czy dedykowanych grup w social mediach.
Znacznie łatwiejsze niż kiedyś jest także wspieranie organizacji charytatywnych. W sieci znajdziemy dziesiątki adresów kontaktowych do fundacji, które przyjmą zalegające u nas ubrania czy książki.
Co czwarta osoba o dochodzie między 3001 a 5000 złotych deklaruje, że przekazuje niepotrzebne i nieużywane rzeczy wybranym instytucjom i organizacjom charytatywnym. Jednak w przypadku najlepiej zarabiających (powyżej 5000 złotych) odsetek ten spada do 20 proc. Zbędne rzeczy najchętniej organizacjom dobroczynnym przekazują osoby między 50 a 65 rokiem życia (26 proc.) oraz te poniżej 24 roku życia (22 proc.). Młodzi ludzie, chętniej niż inni, sprzedają używane przedmioty w internecie. Robi to 13 proc. badanych w grupie wiekowej 18-24 lata.
W mentalności większości Polaków nie ma zaszczepionych zachowań, które odzwierciedlałyby tzw. hierarchię postępowania z odpadami. W tej hierarchii, najważniejsza jest prewencja, czyli zapobieganie zbędnej konsumpcji. Następnie chodzi o ponowne użycie, które może być rozumiane jako odsprzedaż, przekazanie, naprawa czy recykling.
– Jeśli to pomijamy i dochodzi do zbędnego przechowywania nieużywanych produktów, zasoby i energia potrzebne do ich produkcji zostają nieracjonalnie wykorzystane, przyczyniając się w ten sposób do degradacji środowiska. Nadzieję na poprawę tej sytuacji niosą zmiany w unijnych dyrektywach odpadowych, przyjęte w 2018 roku, a teraz wzmocnione w tzw. Europejskim Zielonym Ładzie. Kładą one większy nacisk na działania prewencyjne, obligując kraje członkowskie, samorządy oraz przedsiębiorców do lepszego projektowania produktów – tak, aby były trwalsze i nadające się do naprawy, a sektor second-hand był wspierany narzędziami edukacyjnymi czy ekonomicznymi – ­mówi Piotr Barczak, z stowarzyszenia Zero Waste i Europejskiego Biura Ochrony Środowiska.
Dzień Długu Ekologicznego to umowna data, kiedy Ziemia wykorzystała wszystkie zasoby na dany rok, w stopniu przekraczającym zdolność planety do ich odnawiania. W 2019 dzień ten przypadł 29 lipca, a więc zaledwie po 7 miesiącach roku.
Są rozmaite sposoby na to, jak ograniczać konsumpcję. Działania te wciąż nie przekładają się jednak na wymierne, pozytywne efekty, a ich skala pozostaje ograniczona. Najbardziej godny polecenia jest tzw. smart shopping – czyli kupowanie tylko takich produktów, które są nam niezbędne, a przy tym ich stosunek jakości do ceny stoi na bardzo wysokim poziomie.

Poprzedni

Gospodarka 48 godzin

Następny

Czy wskaźniki będą prawdziwsze?

Zostaw komentarz