23 listopada 2024
trybunna-logo

Zanim epidemia wstrzyma wymianę

Polskie firmy dobrze wykorzystały pierwsze miesiące bieżącego roku, zarabiając na handlu zagranicznym.

Początek roku nie osłabił kondycji polskiego handlu zagranicznego. Obroty towarowe w styczniu 2020 utrzymały się na poziomie wyników stycznia roku poprzedniego. Rynek niemiecki nadal dominuje w polskim eksporcie i imporcie.
Z opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny danych wynika, że w styczniu bieżącego roku (nowszych danych jeszcze nie ma) wartość eksportu polskich podmiotów gospodarczych utrzymała się na poziomie takim, jak w analogicznym miesiącu roku poprzedniego – w ujęciu złotowym eksport odnotował nieznaczny spadek (o 0,1 punktu procentowego), a w ujęciu w euro niewielki wzrost (o 0,4 p.p.).
Nadal największym rynkiem dla polskich towarów są kraje wysoko rozwinięte: przyjmują 87,1 proc. polskiego eksportu ogółem. Jednakże nastąpił tu nieznaczny spadek, o 1,8 p.p. (wszystkie porównania w stosunku do tego samego okresu roku 2019).

Na unijne rynki

Wśród krajów wysoko rozwiniętych nadal największym odbiorcą polskich towarów są kraje Unii Europejskiej (80,8 proc. eksportu ogółem), ale ich znaczenie nieco spadło (o 2 p.p.). Do krajów strefy euro kierowane było 58,2 proc. eksportu ogółem, niewiele mniej (o 1,5 p.p.) niż w styczniu rok wcześniej.
Wzrósł natomiast (o 1,1 p.p.) udział krajów rozwijających się w polskim eksporcie ogółem, który wyniósł 7,2 proc. – oraz udział krajów Europy Środkowo-Wschodniej (o 0,7 p.p.), który ukształtował się na poziomie 5,5 proc. naszego eksportu ogółem.
Podobnie jest z importem. Jego wartość ogółem wyniosła w styczniu br. 81,5 mld złotych, co stanowiło 99,8 proc. wartości odnotowanej w tym samym okresie roku poprzedniego; wartość importu w przeliczeniu na euro wyniosła 19,1 mld euro, i była ona większa o 0,3 p.p. w porównaniu do stycznia ubiegłego roku.
Tak jak i w eksporcie, kraje wysokorozwinięte były głównym miejscem naszych zakupów, jednakże ich udział imporcie ogółem był znacznie niższy niż w eksporcie i wyniósł 62,8 proc. zauważa Towarzystwo Ekonomistów Polskich, zwrócić uwagę trzeba na znaczną zmianę w znaczeniu tego importu dla Polski: nastąpił spadek jego udziału w imporcie ogółem Polski o 3,5 pkt.proc. – na korzyść krajów rozwijających się, których udział wzrósł z kolei o 3,2 p.p. do poziomu 29 proc. wartości importu ogółem. Nieznacznie (o 0,3 p.p.) w imporcie ogółem Polski wzrósł udział krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Tracimy na wschodzących

Dobrą wiadomością jest utrzymujące się nadal dodatnie saldo obrotów naszego handlu zagranicznego, które wyniosło 700 mln złotych (w przeliczeniu na euro było to 200 mln).
Dodatnie saldo występowało w handlu z krajami wysokorozwiniętymi, w tym z krajami UE i krajami strefy euro. Natomiast saldo w handlu z krajami rozwijającymi się było – podobnie jak w styczniu ubiegłego roku – ujemne i wyniosło 17,7 mld złotych (4,1 mld euro). Ujemne saldo (w wysokości 2,2 mld zł; 500 mln euro) występowało także w handlu Polski z krajami Europy Środkowo-Wschodniej.
Utrzymała się wysoka koncentracja eksportu na rynek niemiecki: jego udział w eksporcie ogółem wyniósł 27,4 proc. czyli tyle, ile wyniósł łącznie udział kolejnych pięciu krajów na liście najważniejszych odbiorców polskiego eksportu (Francji, Czech, Wielkiej Brytanii, Włoch i Holandii – 27,7 proc. polskiego eksportu ogółem).
To ważna informacja dla polskich polityków gospodarczych i eksporterów: w ocenie TEP, w związku z nadchodzącymi informacjami o spowolnieniu gospodarki niemieckiej możemy się spodziewać uderzenia w polski eksport i gospodarkę, chyba że polscy eksporterzy znajdą dla swoich towarów alternatywnych odbiorców ich towarów.
Stany Zjednoczone zajmują dopiero siódme miejsce na liście największych odbiorców polskiego eksportu (2,8 poc.), ex aequo z Hiszpanią i Węgrami. Listę dziesięciu najważniejszych odbiorców polskiego eksportu zamyka Szwecja (2,7 proc. eksportu ogółem).
66,7 proc. polskiego eksportu trafia do dziesięciu krajów, co oznacza wysoką koncentrację geograficzną eksportu.

Niemieckie uzależnienie

Głównym rynkiem, z którego pochodzą towary importowane do Polski jest rynek niemiecki (20,5 proc. importu ogółem), co nie dziwi, jeśli spojrzy się na strukturę towarową importu – 37,6 proc. towarów importowanych do Polski to maszyny, urządzenia i środki transportu, kolejne 17,8 proc. to różne inne wyroby przemysłowe, a 17,2 proc. to towary przemysłowe sklasyfikowane według surowca. Następne na liście (9,3 proc.) są chemikalia i towary pokrewne.
Wszystkie wymienione grupy towarów są towarami wysoko przetworzonymi; warto zauważyć, że stanowią one główne grupy towarowe w eksporcie gospodarki niemieckiej.
Przytoczone liczby wskazują na silne powiązanie gospodarki polskiej z wysoko uprzemysłowioną gospodarką niemiecką. To dobra wiadomość przy dobrym stanie koniunktury, ale – wobec zbliżającego się osłabienia gospodarczego w Niemczech – alarmująca.
Drugim pod względem wartości importu partnerem polskich podmiotów gospodarczych były Chiny (14,3 proc. importu ogółem); na kolejnych miejscach uplasowały się Rosja, Włochy i Stany Zjednoczone z (odpowiednio 6,7 proc., 4,4 proc., 4,1 proc.). Z tych pięciu krajów pochodziło 50 proc. polskiego importu ogółem.
Kolejne kraje na liście głównych importerów to Francja, Czechy, Holandia, Korea Południowa i Hiszpania. Z wszystkich tych dziesięciu krajów pochodziło 65 proc. polskiego importu.

Poprzedni

Zanim się spotkają

Następny

Wolność kocham i rozumiem?

Zostaw komentarz