29 listopada 2024
trybunna-logo

Z ogniwem na słońce

Energetyka słoneczna była, jest i pozostanie bardzo kosztowna. Wola polityczna, interesy producentów ogniw oraz względy ochrony środowiska, sprawiają jednak, że będzie musiała ona się rozwijać.

Dziś motykę zastępują, ze znacznie lepszym skutkiem, nowoczesne technologie. W ostatnich latach rynek ogniw fotowoltaicznych w naszym kraju notuje tempo rozwoju znacznie szybsze od średniej europejskiej.
To poniekąd zrozumiałe, bo startował prawie od zera, sprzyjają mu też mechanizmy wsparcia dla wytwarzania energii odnawialnej, oferowane przez Unię Europejską.

Duże zainteresowanie, mała moc

Warunkiem dalszych sukcesów tej branży są jednak, jak mówią przedstawiciele firm produkujących przydomowe elektrownie słoneczne, stabilne regulacje prawne. Stabilne – czyli takie, które zapewnią trwałe dotowanie przez państwo energii wytwarzanej w ogniwach fotowoltaicznych.
W roku ubiegłym, według danych Stowarzyszenia Branży Fotowoltaicznej w Polsce, wartość tego rynku przekroczyła 300 milionów złotych, wzrastając w stosunku do 2014 r aż o 373 procent. Dla porównania, światowe tempo wzrostu produkcji ogniw słonecznych wyniosło w zeszłym roku tylko 34 procent.
Na koniec 2015 roku skumulowana moc zainstalowana w elektrowniach fotowoltaicznych w kraju nieznacznie przekroczyła 95 megawatów. Tyle mogły one osiągnąć, jeśli dzień był słoneczny.
Natomiast w grudniu bieżącego roku mamy już w Polsce 153 MW łącznej mocy zainstalowanej w fotowoltaice. Domowych, niewielkich systemów ogniw jest zaś ponad 11,2 tysięcy, na łączną moc 62 MW.
Tylko w pierwszym kwartale 2016 roku operatorzy przyłączyli 5,7 tys mikroinstalacji słonecznych, czyli więcej niż zamontowano w Polsce przez ostatnie pięć lat. Podliczając, daje to łącznie 215 megawatów.

Państwo daje zarobić

Są to wciąż bardzo nieznaczne ilości, bo jedna elektrownia na węgiel brunatny, na przykład w Adamowie, ma moc 600 MW.
Jednakże, za sprawą dotacji płynących od państwa, branżą fotowoltaiczną zainteresowanych jest szereg instytucji, działa w niej wiele firm, aktywnie wspierają ją lobbyści.
Wszystko to sprawia, że ta wciąż bardzo droga energia, może stopniowo zwiększać swoje udziały w krajowym rynku.
Skutecznie zasilają ją bowiem środki z UE, gminy dostają też pieniądze w ramach regionalnych programów operacyjnych na realizację różnych samorządowych projektów „słonecznych”. Rozwój branży wspierają także środki publiczne wydatkowane przez Polskę, przekazywane za pośrednictwem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Na zajmowaniu się energią słoneczną można zatem dobrze zarobić, co przyciąga kolejnych przedsiębiorców i pośredników.
Specjaliści przewidują więc, że w kolejnych latach spodziewać się należy dalszego, dynamicznego wzrostu liczby instalowanych ogniw słonecznych.
Wartość polskiego rynku fotowoltaicznego w latach 2016-2018 może wynieść ok. 5,6 miliarda złotych. Do 2020 roku najprawdopodobniej będzie w Polsce około 1000 MW mocy zainstalowanej w fotowoltaice.
Prognozy (wiadomo już, że mało realne) Polskich Sieci Energetycznych mówiły nawet o dwukrotnie wyższym tempie wzrostu, czyli osiągnięciu prawie 2000 MW.
Jest to jednak całkowicie możliwe do 2025 r., pod warunkiem dalszego dotowania tej branży przez nasze państwo.

Ogniwo sprawniejsze od parowozu

Na świecie branża fotowoltaiczna przeżywa rozwój technologiczny. Coraz więcej ogniw wykonywanych jest w innowacyjnych technologiach zwanych PERC i HJT, które znacząco podnoszą ich wydajność. W zeszłym roku jedna z wiodących firm zagranicznych ogłosiła, że wydajność wyprodukowanych w ten sposób modułów wzrosła aż do 24 proc. Wydajność ogniw produkowanych metodami bardziej tradycyjnymi nie przekracza 17 proc. To tyle, ile osiągały najbardziej zaawansowane technicznie parowozy wytwarzane już po drugiej wojnie światowej.
Parowozy przegrały zaś z znacznie sprawniejszymi lokomotywami spalinowymi i elektrycznymi.
Nawet jednak i 24 proc. wydajności ogniwa (co wciąż jest jeszcze raczej pieśnią przyszłości) to ciągle bardzo mało. Oznacza to w uproszczeniu, że do ogniwa fotowoltaicznego dociera ponad cztery razy więcej energii, niż z niego wychodzi.
Wprawdzie ta energia, która dociera do ogniwa jest darmowa, bo słoneczna – ale to, że napływa tylko przez część doby i trzeba ją w skomplikowany sposób przetwarzać, sprawia, że prąd ze słońca jest bardzo drogi. I na pewno szybko nie stanieje.

Skazana na rozwój

Bez pomocy finansowej państwa, energetyka słoneczna skazana byłaby na natychmiastową plajtę. Unia Europejska wspiera jednak jej rozwój, co oznacza, że i Polska musiała wprowadzić stosowne instrumenty prawne.
Zgodnie z obecnymi przepisami, wyprodukowana energia słoneczna, która nie zostanie zużyta, jest oddawana do ogólnopolskiej sieci, a po okresie rozliczeniowym (czyli po roku), 70 procent kosztów wytworzenia tej energii jest zwracanych właścicielowi instalacji.
Tak korzystne rozwiązania sprawiają, że chętnych do produkcji energii słonecznej jest w Polsce coraz więcej i szacuje się, że rocznie powinno przybywać u nas od 50 do 100 tysięcy instalacji fotowoltaicznych.
Na razie głównymi odbiorcami wytwarzanego w nich prądu są gminy. W znacznie mniejszym stopniu – klienci indywidualni, którzy w odróżnieniu od samorządów, muszą wydawać swoje własne pieniądze na energię ze słońca.
Jak pokazują prognozy, globalne perspektywy dla rynku fotowoltaiki są bardzo optymistyczne. Przewiduje się, że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat energia słoneczna może zaspokoić niemal połowę światowego zapotrzebowania na prąd.
Szybko rosnąca popularność tych urządzeń w Europie Zachodniej, sprawia, że i w Polsce będzie ich coraz więcej.
Pytanie tylko, czy i słońce zacznie u nas coraz mocniej świecić?

Poprzedni

Dzisiaj Legia to potęga

Następny

Tożsamość