20 listopada 2024
trybunna-logo

Wsparcie wzięte z sufitu

Wszystko wskazuje na to, że naszego państwa nie będzie stać na tak wysokie dopłaty dla osób oszczędzających na mieszkanie, jakie obiecywał rząd.

Dotowanie oszczędności mieszkaniowych to ważny element rządowego programu Mieszkanie Plus. Wspieranie osób, oszczędzających na zakup lub remont własnego lokum, ma się rozpocząć po wygaszeniu obecnego programu Mieszkanie dla Młodych.
W swojej prezentacji z 3 czerwca 2016 roku, Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa zapowiedziało, że premie dla posiadaczy oszczędności mieszkaniowych mogą wynosić nawet kilka tysięcy złotych rocznie. Podobne zamierzenia budzą wątpliwości ze względu na potrzebne wydatki budżetowe.

Nie ma takich pieniędzy

Po wykonaniu odpowiednich obliczeń okazuje się, że już przy średnim poziomie dotacji wynoszącym 800 zł rocznie, nowy program byłby znacznie bardziej kosztowny dla budżetu niż MdM. Kilkutysięczne dotacje do oszczędności mieszkaniowych są więc mało realne – ocenia portal RynekPierwotny.pl.
Jeszcze kilka miesięcy temu pojawiały się sygnały, że rząd zamierza uruchomić kasy oszczędnościowo – budowlane na wzór niemieckich Sparkassen. Politycy PiS zrezygnowali jednak z tworzenia nowych podmiotów na rynku bankowym.
Dlatego premie mieszkaniowe do oszczędności mają być wypłacane na specjalne rachunki (Indywidualne Konta Mieszkaniowe) w istniejących bankach.
Być może, przyczyną tej zmiany było stanowisko NBP. Narodowy Bank Polski ostrzegał bowiem, że kasy oszczędnościowo – budowlane stanowią zagrożenie dla powiązanych z nimi banków, wtedy gdy gwałtownie spada liczba oszczędzających (np. na wskutek obniżenia rządowej premii do oszczędności).
Warto wiedzieć, że kasy oszczędnościowo – budowlane funkcjonują w Niemczech, Austrii, Czechach, Rumunii oraz na Słowacji i Węgrzech. System wzorowany na Sparkassen najpóźniej uruchomili Rumuni (w 2004 r.). Po dziewięciu latach funkcjonowania nowych instytucji, rachunek w takiej kasie posiadało zaledwie około 2,6 proc. mieszkańców Rumunii.
Jeśli przyjmiemy, że system proponowany przez PiS będzie się cieszył choćby dość zbliżoną popularnością, to można obliczyć roczne koszty związane z wypłacaniem premii mieszkaniowych. Wyniosą one 1,16 miliarda złotych jeśli średnioroczna wartość premii osiągnie 1000 zł, a takie wsparcie będzie otrzymywać 3 proc. obywateli Polski.
Wspomniana kwota (1,16 mld zł) jest ponad dwa razy większa od ubiegłorocznych wydatków na program Mieszkanie dla Młodych.

Za krótka kołdra finansowa

Po przeanalizowaniu danych Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa okazuje się nawet, że podany koszt dotowania oszczędności (1,16 mld zł) byłby prawie tak wysoki jak wszystkie bezpośrednie wydatki z budżetu, które dotyczyły budownictwa mieszkaniowego.
Policzmy. Na sferę mieszkaniową w 2015 r. bezpośrednio zostało przeznaczone 1,36 mld zł (0,41proc. wszystkich bezpośrednich wydatków budżetowych). W tej kwocie zawierały się koszty obsługi programów Mieszkanie dla Młodych (521 mln zł) oraz Rodzina na Swoim (360 mln zł), wydatki na refundację premii gwarancyjnych z książeczek mieszkaniowych (242 mln zł), koszty działania Funduszu Termomodernizacji i Remontów (120 mln zł), dopłaty do budownictwa socjalnego (80 mln zł) oraz koszty wykupu odsetek od kredytów mieszkaniowych (40 mln zł).
Dotowanie oszczędności mieszkaniowych podobnie jak inne wydatki budżetu (np. na MdM), będzie zapewniać zwrot podatkowy. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że oznacza to, iż dodatkowe wpływy z podatków zostaną odroczone w czasie (na przykład o kilka lat), a budżet będzie ponosił też inne koszty realizacji programu Mieszkanie Plus – wskazuje portal RynekPierwotny.pl.
W związku z tym wydaje się, że poziom premii mieszkaniowych, który obowiązuje za naszą południową granicą (Czechy – 10 proc. oszczędności do wysokości 2000 koron na rok, Słowacja – 5 proc. oszczędności do wysokości 66,39 euro/rok) jest bardziej prawdopodobny, niż rządowe zapowiedzi mówiące o tysiącach złotych rocznie.

Liczy się siła gospodarki

Kolejne dopłaty od państwa nie zastąpią mądrej polityki rozwojowej. Perspektywa dotowania oszczędności prezentuje się atrakcyjnie z punktu widzenia marketingu politycznego, ale rządzący nie powinni zapominać, że takie rozwiązania nie mogą być głównym sposobem na poprawę sytuacji mieszkaniowej obywateli.
Jeśli weźmiemy pod uwagę dane statystyczne z krajów Unii Europejskiej, to okaże się, że warunki mieszkaniowe (mierzone np. średnim metrażem na osobę lub liczbą pokojów na osobę), zależą przede wszystkim od poziomu produktu krajowego brutto na głowę oraz od siły nabywczej wynagrodzeń. Poziom wydatków budżetowych na sferę mieszkaniową, ma o wiele mniejsze znaczenie.
Kolejne rządy (niezależnie od prezentowanej opcji politycznej) często więc zapominają, że „mieszkaniówka” funkcjonuje w ścisłym związku z pozostałymi sferami gospodarki. Dlatego też polityka ukierunkowana na szybszy wzrost gospodarczy oraz wytwarzanie bardziej zaawansowanych technologicznie dóbr i usług, także jest skutecznym rozwiązaniem poprawiającym warunki mieszkaniowe.

Poprzedni

Błaszczykowski wśród Wilków

Następny

Dzień po…