Czy bessa zawita na parkiety giełdowe?
Maj nie mógł zacząć się gorzej. Spadek rynkowych indeksów był więcej niż zauważalny i mocno uszczuplił portfele inwestorów.
Osłabienie koniunktury na światowych giełdach można przypisywać różnym czynnikom. Na przykład eskalacji napięcia gospodarczego pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami i wprowadzaniem przez prezydenta Donalda Trumpa kolejnych ceł na chińskie towary. Jednak podstawowa przyczyna jest dość prosta – amerykański rynek akcji ma za sobą bardzo długi okres wzrostów i naturalne jest pojawienie się nerwowości
Pierwsze tweety Donalda Trumpa o chęci nałożenia ceł na chińskie produkty pociągnęły za sobą szereg zdarzeń, których głównym skutkiem był wzrost globalnej awersji do ryzyka i spadek nadziei na szybkie rozwiązanie problemu. Do tej pory dotyczył on całej chińskiej gospodarki, teraz zaczął dotykać poszczególnych spółek.
Pierwszą ofiarą został chiński gigant Huawei, który został wpisany na czarną listę. W efekcie kolejne amerykańskie i sprzyjające USA korporacje zaczęły odmawiać Chińczykom dalszej współpracy, co w przypadku takich firm jak Google nie pozostaje bez znaczenia.
Taka sytuacja nie sprzyja globalnej wymianie handlowej. Część nieamerykańskich spółek już szuka sposobu, by powrócić do współpracy z chińskim gigantem.
Ponadto, według ostatnich badań skutki wojny celnej uderzą nie tylko w Państwo Środka, ale również w zwykłych obywateli amerykańskich, którzy średnio zapłacą ponad 800 dolarów rocznie za nową politykę amerykańskiego prezydenta.
Warto też zaznaczyć, że strona chińska nie pozostawia zaistniałej sytuacji bez odpowiedzi, chociaż można odnieść wrażenie, że władze Chin w dalszym ciągu kalkulują, co im się bardziej opłaca, pozostawiając piłeczkę w rękach Amerykanów. Na razie główną groźbą było możliwe embargo eksportu 17 metali ziem rzadkich, wykorzystywanych przede wszystkim w przemyśle zaawansowanych technologii. Jest to jednak broń obosieczna, gdyż trudno byłoby znaleźć dla tych towarów nowe rynki zbytu.
Europa Zachodnia ma również swoje demony. Do nierozwiązanego problemu brexitu i zwalniającej gospodarki dołączyły ostatnie wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego, które wygrały ugrupowania skrajnie prawicowe i populistyczne, co budzi obawy zwłaszcza w przypadku Francji i Włoch.
Na warszawskiej giełdzie miesiąc mijał w cieniu geopolityki. Mało przydatne były rewelacyjne dane gospodarcze o wzroście inwestycji prywatnych i dobrej koniunkturze w sektorze przemysłowym oraz w sektorze sprzedaży detalicznej. Trwający sezon wyników nie zmienił ogólnego obrazu krajowej giełdy. W przypadku dużych spółek poza sektorem handlu detalicznego trudno było doszukiwać się znaczących, pozytywnych zaskoczeń. Czynnikiem ryzyka pozostaje reforma otwartych funduszy emerytalnych.