30 listopada 2024
trybunna-logo

Tory wciąż we krwi

LIST

Przejazdy są bezpieczne

Panie Redaktorze,

Dnia 7 lutego otrzymał Pan obszerną informację na temat przejazdów od rzecznika prasowego Spółki pana Mirosława Siemieńca, który również deklarował Panu pomoc w celu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości. Odpowiedź pana Siemieńca ukazała się nawet na łamach Trybuny, jednak mimo tego w Pana tekście z 10 kwietnia pojawia się nieprawdziwy zarzut, iż PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. od stycznia milczą w sprawie przejazdów.
Po zdarzeniu na przejeździe w pobliżu miejscowości Schodnia kierowca ciężarówki usłyszał zarzuty prokuratorskie. Wjechał na prawidłowo zabezpieczony i sprawny przejazd, mimo zakazu wjazdu ciężarówek. Prędkość na tym przejeździe nie jest najwyższą prędkością rozkładową jaka może być rozwijana przez pociągi, nie tylko Pendolino, a do wypadków – co pokazują statystyki i nierzadko udowadniają nagrania z kamer monitoringu, dochodzi w 98 proc. z winy kierowców. Kierowcy ignorując wszelkie zabezpieczenia wjeżdżają na przejazdy mimo czerwonego światła, wyraźnego sygnału dźwiękowego i zamykających się rogatek Tutaj link do jednego z takich wyczynów https://www.youtube.com/watch?v=D-KpWnnDpVg
W sierpniu PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. otrzymały od NIK informacje pokontrolne z tej samej kontroli, która jest omawiana we wspomnianym przez Pana w artykule, raporcie. NIK kontrolę przeprowadzoną w PLK oceniła pozytywnie – całość oceny w zakresie działalności Spółki w zakresie bezpieczeństwa ogółem, prowadzenia dokumentacji eksploatacyjno-technicznej obiektów, ich kontroli okresowych, remontów oraz oceny w zakresie stanu technicznego przejazdów została zawarta w wystąpieniu pokontrolnym, które jest dostępne na stronach internetowych Najwyższej Izby Kontroli https://www.nik.gov.pl/kontrole/P/16/029/KIN/. Przedstawiony raport NIK dotyczy „zbiorczo” wielu podmiotów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo.
Zdarzenia na przejazdach w skali wszystkich wypadków drogowych mieszczą się poniżej 0,8 proc. wszystkich zdarzeń. Gdyby nie nieostrożne zachowania kierowców i pieszych na przejazdach oraz przechodzenia w miejscach niedozwolonych na torach, mielibyśmy 75 proc. mniej wszystkich zdarzeń na torach.
Przejazdy kolejowo-drogowe są prawidłowo oznakowane, stale monitorowane przez służby techniczne i umożliwiają bezpieczne pokonanie toru w sytuacji gdy kierowca zachowa się zgodnie z przepisami ruchu drogowego – zatrzyma się w bezpiecznej odległości przed torem, upewni się, że nic nie nadjeżdża. Aż 98% wypadków na przejazdach powodują nieostrożni piesi i kierowcy lekceważący znaki, omijający półrogatki, czy wręcz je wyłamujący, albo wjeżdżający na przejazd przy włączonym czerwonym świetle. Analiza setek filmów z kamer monitoringu na przejazdach pokazuje, że nawet najwyższy poziom zabezpieczeń przegrywa z bezmyślnością, pośpiechem i niepotrzebnym ryzykiem, a według statystyk aż 25 proc zdarzeń powodują kierowcy zawodowi. Dla PLK każda śmierć na przejeździe bądź poza wyznaczonymi przejściami to niepotrzebna tragedia.
Z poważaniem, w chwilowym zastępstwie (ze względu na nieobecność pana rzecznika)

Joanna Kubiak – PKP Polskie Linie Kolejowe S.A.

ODPOWIEDŹ NA LIST PKP PLK. Odnosząc się do powyższego listu, otrzymanego od spółki PKP Polskie Linie Kolejowe, muszę stwierdzić że zawarty jest w nim nieprawdziwy zarzut, postawiony pod adresem mojego artykułu „Śmierć czeka na torach” z 10 kwietnia.

Otóż, pani Jolanta Kubiak pisze: „w Pana tekście z 10 kwietnia pojawia się nieprawdziwy zarzut, iż PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. od stycznia milczą w sprawie przejazdów” . Rzecz w tym, że ja w tym artykule nic takiego nie napisałem.
Napisałem natomiast – cytuję: „Pod koniec stycznia poprosiłem przedstawiciela spółki o odpowiedź na proste pytanie: o ile zwiększyła się w 2016 r w Polsce liczba przejazdów kolejowych chronionych półzaporami, w porównaniu z rokiem 2015. Odpowiedzi nie uzyskałem do dziś”. Niniejszym potwierdzam, że te zdania są stuprocentowo prawdziwe. Rzeczywiście, odpowiedzi na to postawione w artykule pytanie nie otrzymałem do dziś – czyli już do 20 kwietnia.
Wspomniana przez panią Jolantę Kubiak odpowiedź pana Mirosława Siemieńca, będąca reakcją na mój wcześniejszy, styczniowy artykuł dotyczący przejazdów kolejowych, nie zawierała niestety liczb, o które pytałem. Wkrótce po otrzymaniu tej odpowiedzi miałem przyjemność rozmawiać z panem Mirosławem Siemieńcem, jednakże – co muszę powtórzyć – do dziś nie otrzymałem od PKP PLK informacji dotyczącej wzrostu liczby przejazdów kolejowych strzeżonych półzaporami.
Uparcie zaś uważam, że im więcej będzie przejazdów z półzaporami – tym mniej będzie tragicznych wypadków na przejazdach. Nie neguję faktu, że aż w 98 proc winę za wypadki na przejazdach ponoszą kierowcy popełniający, zwykle śmiertelny w skutkach, błąd nieostrożności. Margines tego błędu będzie jednak znacznie mniejszy na przejazdach wyposażonych w pełne szlabany lub choćby półzapory – w porównaniu z przejazdami, gdzie jest tylko sygnalizacja świetlna lub znak informujący o torach (krzyż św. Andrzeja).
Rzecz jest moim zdaniem prosta i niepodważalna: gdy przybędzie przejazdów kolejowych z półzaporami, to mniej będzie tragicznych wypadków. Dlatego byłem bardzo zdziwiony tym, że jako pierwszy w mediach, postawiłem cztery lata temu wniosek, aby wszędzie tam, gdzie z torami krzyżuje się droga bita, po której poruszają się samochody, wszystkie przejazdy były wyposażone co najmniej w półzapory. Wydawało mi się bowiem, że tak oczywisty wniosek powinien już zostać zgłoszony dawno temu – i konsekwentnie realizowany, zwłaszcza gdy po naszych po naszych torach zaczęły kursować szybkie i ciche ekspresy pendolino.
Pisałem wówczas, że tylko kwestią czasu jest, kiedy samochody na przejazdach zaczną wpadać pod pendolino. Niestety tak się właśnie stało – ale przez długi czas mój głos był głosem wołającego na puszczy.
Z czasem jednak przedstawiciele innych redakcji poszli w ślad za Dziennikiem Trybuna i także zaczęli stopniowo rozumieć, że w cywilizowanym kraju niedopuszczalne jest, iż ekspresy pendolino jadą przez niestrzeżone przejazdy kolejowe.
Niedawno na przykład w Dzienniku Gazeta Prawna ukazał się artykuł „Zdążyć przed Pendolino”, gdzie pojawia się teza, że gdyby przejazdy uzyskały wyższą kategorię (czyli byłyby chronione szlabanami lub półzaporami) to kierowcy, cytuję „nie mieliby szans popełnić swoich błędów /…/ Problem w tym, że na trasach pendolino jest dużo przejazdów, zwłaszcza niebezpiecznych C” (czyli mających tylko czerwone światło i sygnały dźwiękowe”.
Na marginesie, redakcja DGP także zapytała spółkę PKP Polskie Linie Kolejowe o niebezpieczne przejazdy kolejowe. I także nie uzyskała odpowiedzi. W artykule pada bowiem stwierdzenie: „Mimo zadanych przez nas pytań spółka PKP PLK nie udostępniła nam w tej sprawie pełnych danych”.
Mam nadzieję, że w przyszłości – oby niedalekiej – powstanie coś w rodzaju frontu medialnego, który wreszcie skłoni spółkę PKP PLK do wyposażenia wszystkich przejazdów kolejowych co najmniej w półzapory, jeśli nie w pełne szlabany. Na razie zaś, na zasadzie Katona wzywającego do zniszczenia Kartaginy, pozwalam sobie po raz kolejny zapytać PKP PLK: o ile zwiększyła się w 2016 r w Polsce liczba przejazdów chronionych półzaporami, w porównaniu z rokiem 2015?.
Z poważaniem.

Poprzedni

Kto wygra I turę?

Następny

Dzielna wioślarka