Nie ci ludzie, nie te myszy. W przypadku tej powieści to akurat nie bezwzględny kapitalizm jest przyczyną tragedii.
Ciekawy, choć niestety nie całkiem mądry artykuł dotyczący literackich odniesień do kryzysu gospodarczego z lat 1929-1933 ukazał się w sobotniej „Gazecie Wyborczej”.
Autor, pan Grzegorz Zalewski, zaprezentowany jako finansista i ekspert jednego z domów maklerskich, koncentruje się na obszarze raczej mało popularnym w jego środowisku zawodowym jakim jest literatura piękna – i pokazuje, jak przekaz literacki może wpłynąć na postrzeganie kapitalizmu. Przywołuje on między innymi powieść Johna Steinbecka „Myszy i Ludzie”, której akcja toczy się w czasie Wielkiego Kryzysu, przedstawiając jednakże jej wymowę w nieprawdziwy sposób.
Pan Zalewski tak pisze o dwóch głównych bohaterach powieści, ocieżałym umysłowo Lenniem i opiekującym się nim George’u, którzy w czasie Wielkiego Kryzysu przemierzają Amerykę za pracą i chlebem: „Szukają zatrudnienia, żeby spełnić marzenie: domek z ogródkiem. Liczą, ile dni będą musieli pracować. Wiarą, że się uda, zarażają również innych: przegranych jak oni robotników pracujących za głodowe stawki. Zderzają się z cynizmem tych, którzy wiedzą, że to tylko złudzenie”.
Otóż w „Myszach i Ludziach”to bynajmniej nie „cynizm tych, którzy wiedzą, że to tylko złudzenie” powoduje, że marzenie George’a i Lenniego się nie spełnia. Podana w powieści przyczyna klęski dwójki przyjaciół jest oczywista i zupełnie inna: Lennie, olbrzym, który nie umie zapanować nad swą siłą dusi kobietę, a George, chcąc uchronić go przed hańbiącym linczem, strzela mu w głowę.
Steinbeck, choć opisuje rzeczywistość Wielkiego Kryzysu, wyraźnie więc mówi, że w tym przypadku to nie kryzys i nie wypaczenia kapitalizmu, lecz splot innych nieszczęsnych zdarzeń doprowadził do ostatecznej tragedii. Noblista był zresztą krytykowany za to, że w „Myszach i Ludziach” zbyt dużą wagę przywiązał do praw biologii determinujących ludzkie zachowania, zaś problemy społeczne pokazał w uproszczony sposób. Natomiast w stalinowskiej Polsce oficjalna krytyka uznawała, że Steinbeck niedostatecznie uwypuklił w swojej powieści znaczenie stosunków ekonomiczno-społecznych opartych na wyzysku klasowym, inaczej niż w późniejszych „Gronach gniewu”. Co nie zmienia faktu, że Steinbeck właśnie tak poprowadził narrację „Myszy i Ludzi”.
Niezależnie więc od ponurego obrazu Wielkiego Kryzysu, w tej akurat powieści nie ma znamion konfliktu z cynizmem wyzyskiwaczy. Jest zaś – tylko albo aż – wielka ludzka tragedia przedstawiona w sposób niezmiennie poruszający kolejne generacje czytelników.