Dolar w dwa dni podrożał o 10 gr. Za euro trzeba było chwilowo płacić nawet 4,30 zł. Polska waluta w ostatnich dniach była jedną z najsłabszych na świecie
Gdy mieszkańcy większości krajów w Europie odpoczywali podczas święta pracy, walutowi spekulanci w Londynie oraz w Nowym Jorku nie próżnowali. Brytyjscy i amerykańscy handlarze wykorzystali niewielką płynność niektórych walut i spowodowali ich poważną przecenę. Dramatyczne spadki wartości były zauważalne nie tylko na złotym. Silnie ucierpiała szwedzka oraz czeska korona, a także południowoafrykański rand.
Spekulanci walutowi bardzo sprytnie wybrali moment swojego zagrania. Od dobrych kilku dni mamy do czynienia z gorszymi nastrojami na rynkach krajów rozwijających się, a w niektórych państwach (np. w Szwecji) maleje prawdopodobieństwo podwyżek stóp procentowych. Z kolei Rezerwa Federalna prawdopodobnie przyspieszy zacieśnianie polityki pieniężnej, co oznacza zwykle powrót do USA kapitału zainwestowanego za granicą.
Osłabienie walut typu południowoafrykański rand czy złoty było więc względnie naturalną reakcją na wydarzenia globalne. Nienaturalna natomiast była skala tych zmian. W porównaniu do piątkowego zamknięcia złoty stracił 2,64 proc. do dolara i był nie tylko najsłabszy wśród walut krajów rozwijających się, ale także najgorszy wśród 150 walut świata oprócz wenezuelskiego boliwara.
Paniczna wyprzedaż złotego podczas pierwszych godzin maja była efektem obserwowanego od kilku dni odpływu kapitału z rynków wschodzących, oraz bardzo małych rozmiarów handlu tego dnia. Zostało to wykorzystane przez spekulantów do gry przeciwko polskiej walucie (aktywacji zleceń z automatyczną redukcja straty na złotym) – i kupna złotego po niskim kursie.
Bardzo podobna strategia została zastosowana na szwedzkiej oraz czeskiej koronie, a także południowoafrykańskim randzie. W tych krajach handel również był ograniczony (święto pracy), a dodatkowo nastawienie do kupowania tych walut było negatywne (w Szwecji oraz w Czechach prawdopodobnie podwyżki stóp procentowych będą później niż oczekiwano). Wszystkie te waluty straciły od piątku ponad 2 proc. w stosunku do dolara.
Z drugiej strony warto zwrócić uwagę, że wyprzedaż nie miała charakteru globalnego. Znaczna część walut azjatyckich oraz latynoamerykańskich zachowywała się standardowo, a zmiany na nich nie przekraczały 1 proc. To potwierdza, że zmiany kursów złotego czy czeskiej korony miały znamiona silnie spekulacyjne, a nie fundamentalne, czyli związane z kondycją gospodarki – ocenia portal Cinkciarz.pl..
Sytuacja polskiej waluty powinna się poprawiać, a kurs stabilizować w kolejnych dniach. Niewykluczone, że na początku tygodnia euro będzie o kilka groszy tańsze, a ruch spekulacyjny zacznie wygasać, gdy większość uczestników rynku zakończy majową przerwę. Jednak w kolejnych tygodniach perspektywy złotego oraz innych walut krajów rozwijających się mogą pozostawać słabe ze względu na przyspieszenie tempa podwyżek stóp procentowych przez amerykańską Rezerwę Federalną.